Chanel Rouge Allure Velvet Les Perles Luminous Matte lip Colour 459 Lumineuse /prezentacja/

 Od dawna szukałam pomadki do codziennego makijażu, która oferowałaby miękkie, świetliste matowe wykończenie zbliżone do kremowego matu (podobnie jak kiedyś Bobbi Brown), ale jednocześnie nie charakteryzowałaby się intensywnym pigmentem. Innymi słowy – pomadka, którą można nałożyć bez konieczności używania lusterka. Dlatego, gdy pojawiła się nowa edycja pomadek Chanel nawiązująca do klasycznej linii Rouge Allure Velvet, pomyślałam, że warto się jej przyjrzeć. Spośród ośmiu kolorów najbardziej zainteresował mnie odcień 459 Lumineuse, określany jako „brownish mauve”, który idealnie wpisuje się w moje potrzeby.

Hourglass Vanish Airbrush Pressed Powder – Translucent /recenzja/

W zeszłym roku firma Hourglass powiększyła swoją ofertę o puder prasowany, który nie zawiera talku. Jego zadaniem miała być redukcja produkcji sebum, zapewniając efekt w stylu airbrush – naturalny i pozbawiony widoczności. Dodatkowo, produkt jest lekki, dobrze utrwala makijaż i nadaje się do poprawek w ciągu dnia.

Formuła pudru została opracowana tak, aby pochłaniać nadmiar sebum, minimalizować widoczność porów oraz drobnych linii. To wymarzony produkt dla skóry mającej problem z nadmierną produkcją sebum – zarówno dla cery mieszanej, jak i przesuszonej z tendencją do przetłuszczania. Klasycznie suche skóry, które są naprawdę suche, moim zdaniem, nie skorzystają z tego pudru – u nich dużo lepiej sprawdzi się sypki puder Veil, czyli Translucent Setting Powder.

Oio Lab Superpause – Odkryj sekret promiennej skóry, który przywróci jej blask

                                    

Pielęgnacja dla mnie to również relaksujący rytuał, w którym szukam przyjemności, odprężenia i skuteczności używanych produktów. Dlatego zwracam uwagę, by kosmetyki, których używam, oferowały nie tylko elegancję, ale przede wszystkim realne działanie. Zachodzące zmiany w organizmie podnoszą poprzeczkę – poza chorobami autoimmunologicznymi weszłam w okres premenopauzy, a moja skóra boryka się z suchością, która choć nie jest nadmierna, staje się bardziej odczuwalna, przy zachowaniu cech skóry mieszanej.

Oio Lab – pielęgnujący rozświetlacz Hyperfresh Balm Quantum Glow & pielęgnujący róż Melting Blush Future Glow

Zapoznając się z ofertą Oio Lab, bardzo zaciekawiły mnie kosmetyki kolorowe. Przy okazji zamówienia poprosiłam o próbki rozświetlacza oraz różu. Mam duże doświadczenie z naturalną kolorówką dlatego nie byłam przekonana do zakupu "w ciemno" – głównie ze względu na formuły oraz poziom pigmentu. Mam nadzieję, że ten wpis przyda się komuś, kto szuka dodatkowych informacji, a przede wszystkim rzeczywistego przedstawienia kolorów.

Nowa gąbka do makijażu, która zaskakuje efektem – hit czy chwilowa fascynacja?

Myślałam, że o gąbkach do makijażu wiem już wszystko. Albo inaczej – prawie wszystko. W końcu to jeden z podstawowych akcesoriów, po które sięgam od wielu lat. Na szczycie moich faworytów znajdują się czarny Beauty Blender oraz Blend The Perfection od Veoli Botanica. Jednak zupełnie nieoczekiwanie odkryłam nowego ulubieńca.

Kosmetyczne rozczarowania 2024: produkty, które mnie zawiodły

 

Każdy z nas czasem trafia na kosmetyki, które nie spełniają oczekiwań. Chociaż staram się starannie dobierać produkty, nawet najlepsze recenzje czy obietnice producentów nie zawsze przekładają się na rzeczywistość. Dziś podzielę się listą kosmetyków, które w ostatnim czasie okazały się rozczarowaniem. Może pomoże to komuś uniknąć niepotrzebnych wydatków.

Moja pielęgnacja na nowo: aktualizacja i kosmetyczne odkrycia


Początek roku to idealny moment na wprowadzenie zmian, odkrywanie nowości i opowiadania o nich – właśnie to zainspirowało mnie do dzisiejszego wpisu. Postanowiłam podzielić się aktualizacją mojej pielęgnacji, która przeszła sporo modyfikacji. Zmieniły się nie tylko schematy pielęgnacyjne, ale także dobór składników aktywnych i konsystencje produktów. Chociaż na zdjęciu może wydawać się tłoczno, kilka kosmetyków już sięga dna – nie chciałam jednak ich pominąć w zestawieniu. Zapraszam do dalszej części, w której znajdziecie szczegóły oraz moje pierwsze wrażenia.

Skin Science pod lupą: subiektywne podsumowanie oferty


Dopasowanie skutecznej i odpowiednio działającej pielęgnacji to prawdziwe wyzwanie, szczególnie gdy mamy wymagającą skórę, zmagamy się z określonymi problemami lub kierujemy się indywidualnymi preferencjami. W takich sytuacjach nasze poszukiwania stają się bardziej świadome i jasno określone – tak właśnie wygląda to w moim przypadku.

Właśnie dlatego postanowiłam przyjrzeć się bliżej ofercie Skin Science, marki znanej z innowacyjnych rozwiązań oraz naukowego podejścia do pielęgnacji. Dziś, po ponad 1,5 roku stosowania ich produktów, podsumowuję swoją przygodę. Podzielę się z Wami moimi subiektywnymi spostrzeżeniami, doświadczeniami i opinią na temat właściwości oferowanych produktów. Czy Skin Science rzeczywiście spełnia obietnice, które znajdziemy na ich etykietach? Zapraszam do lektury.

Akcja Zerowanie. Minirecenzje w pigułce. Część piąta.

 

Koniec roku to idealny moment na podsumowanie zużycia kosmetyków, zanim przejdę do prezentacji nowości i zapowiedzi nadchodzących recenzji. Tematów do omówienia i pisania na pewno nie zabraknie! Dlatego bez zbędnego przedłużania zapraszam do lektury.

Ostatni wpis z tej serii pojawił się w drugiej połowie marca, a przez kolejne miesiące zebrało się sporo produktów do omówienia. Długie wakacje nieco zaburzyły planowany harmonogram, ale nie na tyle, by całkowicie zrezygnować z tego elementu. Z lekkim opóźnieniem, lecz wciąż w odpowiednim momencie, zaczynam swoją opowieść!

Kolorówka w akcji. Valentino Beauty, Sisley, Pat McGrath, Glossier, Hourglass, Victoria Beckham Beauty


Ostatnie miesiące były zdominowane poszukiwaniem idealnego podkładu. Ze względu na problemy ze skórą, a przede wszystkim pojawiające się zmiany łuszczycowe na twarzy zależało mi na dobrym kryciu, przedłużonej trwałości bez efektu maski oraz podkreślania suchych partii, pozbawionego pudrowego wykończenia oraz koniecznie lekkiej formule. Miał być niczym druga skóra. Znaczenie miało również, by kolor stanowił idealne dopasowanie bez względu na porę roku. Nie brałam pod uwagę łączenia odcieni bądź regulowania ich przy pomocy miksera bądź innego kosmetyku.

Z jednej strony, to prawdziwe wyzwanie, ale z drugiej, patrząc na dotychczasowych ulubieńców wiedziałam, że jest to możliwe. Od razu wiedziałam, że będę celować w wykończenie matowe oraz satynowe. Poza tym łatwo jest na nie wpłynąć, choćby przez samą pielęgnację bądź dołożenie bazy pod makijaż.