Kolorówka w akcji! Victoria Beckham Beauty Lid Lustre & Matte Bronzing Brick

Postanowiłam zrealizować swoją małą zachciankę i w końcu dokonałam zakupów z Victoria Beckham Beauty. Na mojej liście pierwszego wyboru znalazły się cień oraz brązer. Cień Lid Lustre w kolorze Mink oraz brązer Matte Bronzing Brick 02. Dzisiaj pokażę je z bliska oraz podzielę się pierwszymi wrażeniami.

Akcja zerowanie, czyli kosmetyczne odgruzowanie. Minirecenzje w pigułce. Część druga.


Kilka miesięcy temu pojawił się pierwszy wpis Akcji zerowanie w nowym formacie. Nie wiem z jaką częstotliwością będą pojawiać się kolejne, ale na pewno zostanie zachowana obecna forma. Idealny przewodnik nie tylko dla mnie. Zapraszam!

O tym skąd zmiany i nowa odsłona rozpisywałam się w poprzedniej części /KLIK/ Nie będę również powtarzać opisów do danej kategorii, chyba że zajdzie ku temu potrzeba i nie została ona uwzględniona we wprowadzeniu w pierwszej części.

To będzie długi przegląd, bo jak się okazuje plany planami, a życie swoje ;) Za to obiecałam sobie, że następna część pojawi się niebawem. Tak, by do końca roku rozliczyć pozostałe produkty.

Eleven Australia Miracle Hair Mask – maska do włosów /recenzja/


Miał być CUD. Australijska firma o tym zapewnia. Jak wyszło? Zapraszam do lektury:)

Do głównych zalet maski należą: przywracanie i utrzymanie nawilżenia oraz odżywienia. W INCI znajdziemy połączenie emolientów, humektantów oraz ekstraktów roślinnych. Patrząc na ich dobór cały skład przyciąga uwagę.

Sięgnęłam po nią, ponieważ zrezygnowałam z henny na rzecz tradycyjnego farbowania. Głównym powodem była chęć powrotu do brązu, a ten, by zostać przy farbowaniu ziołami jest wymagający. Z uwagi na dominującą siwiznę potrzeba dwuetapowego farbowania i zabawy z indygo oraz innymi dodatkami. Przez ponad 3 lata zabawy z ziołami postanowiłam się z nimi pożegnać. Nie wiem, czy na dobre. Zostawiam sobie uchyloną furtkę.

Genialna pielęgnacja Muri Muri Beauty Skin Perfection Moisturiser /pierwsze wrażenia w pigułce/


Kilka miesięcy temu, niemal po pełnym cyklu z pielęgnacją Skin Science włączyłam do codziennego schematu Muri Muri Beauty Skin Perfection Moisturiser. Bardzo zainteresował mnie ten produkt w chwili premiery i pomyślałam, że to może być dobry kierunek. Nie pomyliłam się!

Perełka za grosze: Solinea Ectokrem, krem z ektoiną

 

Pełna nazwa brzmi: Ectokrem krem z ektoiną na atopowe zapalenie skóry, ALE celowo nie używałam tego sformułowania w tytule.

Zalety ektoiny znam od dawna. Przez jakiś czas używałam maści robionej w aptece przepisywanej przez dermatologa (nie była ona zbyt wymyślna pod kątem konsystencji, ale działała), dzięki różnym kosmetykom (przy czym żaden nie przekonał mnie do regularnych powrotów), dzięki znajomej która lubi kosmetyczne DIY, ale ja jakoś mniej (i w dalszym ciągu nic się nie zmieniło). Od czasu do czasu kupowałam dwie opcje dostępne w Boots: Dermacare Psoriasis Treatment Cream oraz Dermacare Eczema Treatment Cream. Wygląda na to, że obie wersje są produkowane dla Boots przez tę samą niemiecką firmę (bitop AG), co Ectokrem. Solinea jest jedynie dystrybutorem na polski rynek. Teraz ciekawostka, Dermacare Eczema Treatment Cream oraz Solinea Ectokrem mają identyczny skład oraz konsystencję. Różni jedynie je cena :) W Boots kosztuje on £14.95, z kolei w większości aptek w Polsce jest to wydatek ok. 30 PLN (tak plus minus, bo wiadomo, że te ceny różnią się pomiędzy punktami). Dermacare Psoriasis Treatment Cream posiada już inny skład, zawiera również mocznik, który między innymi odpowiada za nieco „wazelinową” konsystencję. Jest ona dość gęsta i przypomina delikatną pastę. Oba warianty bardziej stosowałam punktowo oraz doraźnie przez co nie do końca doceniałam w pełni ich właściwości. Poza tym każda z tych opcji posiada małą pojemność (30ml) oraz 3 miesięczne PAO. Trochę tego mało, by używać na całe ciało.

Kolorówka w akcji: Surratt Beauty Noir Lash Tint /recenzja/

 

Dzisiejszy wpis nie powstałby, gdyby nie idealnie pasujące do tego hasło Instagram Made Me Buy It – a dokładnie, gdyby nie rozmowa z Agnieszką, którą przy tej okazji gorąco pozdrawiam :)

Kosmetyczny zachwyt! Brooklyn Groove Krem Skóra Sucha, Wrażliwa, Naczynkowa, Ceramidy, Daktylowiec, Eskulina, Rumianek


Przypadek sprawił, że zainteresowałam się Brooklyn Groove. Jest to mała polska manufaktura, której oferta bazuje na kosmetykach naturalnych. Normalnie machnęłabym ręką i darowała sobie poznanie tego kremu, zwłaszcza po opisie widniejącym na oficjalnej stronie sklepu „Sklep, w którym sprzedawałam produkty, wolne od syntetyków i chemii, założyłam na Brooklinie, gdzie mieszkałam przez 18 lat mojego pobytu w Nowym Jorku.” - to już moje małe skrzywienie, ponieważ kilka fraz z zawartego tam opisu rozmija mi się z moim postrzeganiem chemii, surowców i wielu innych aspektów. Wczytując się w opis w/w kremu również wywracam oczami „Jest przeznaczony do skór suchych, odwodnionych, alergicznych, gdzie pękające, kruche naczynka zwiększają zaczerwienienie.” - zmiany naczyniowe to obszerny temat, ale zastosowano tutaj mocne uproszczenie, które jednak może budować nieco wyidealizowany obraz pielęgnacji. Jeżeli kogoś temat interesuje, chce wiedzieć więcej, ale przede wszystkim szuka rzetelnych źródeł i jednocześnie bardzo przystępnego języka, to odsyłam do live’ów Ewy Kilian-Pięty. Ewa wielokrotnie w swoich materiałach tłumaczy w prosty sposób zawiłości funkcjonowania i budowy skóry.

Jak wywołać kosmetyczne tornado? Skin Science to potrafi! Przegląd oferty oraz prezentacja serii Molecules & VegeBoost


Skin Science to marka, która należy do MGP Cosmetics. Jest to polska firma kosmetyczna współtworzona przez kobietę naukowca, dr hab.n.med. Magdalenę Górską-Ponikowską. Z wykształcenia farmaceutka, a od strony naukowej związana z projektowaniem nowych leków oraz gerontologią eksperymentalną. Jest to nauka o procesach starzenia się. Więcej można dowiedzieć się ze strony firmowej. Na tyle mnie to zainteresowało, że zaczęłam śledzić poczynania firmy, po czym zostałam przekonana do zakupów. Zaczęłam je planować. Cały proces trwał wiele miesięcy, nie chciałam rzucać się na głęboką wodę, ale jednak to zrobiłam. W taki oto sposób dzisiaj omówię i podzielę się pierwszymi wrażeniami (po kilku ładnych tygodniach stosowania) kosmetyków z linii Molecules oraz VegeBoost.

Wielki powrót! Korektor Sisley Phyto-Cernes Eclat w kolorach 1 & 1.5

Jest to klasyka pośród korektorów od lat z wielu powodów. Natomiast mnie nieco zniechęcała paleta kolorów. Formuła jest cudna, o czym będzie za chwilę. Jednak poszczególne odcienie, które brałam pod uwagę nie do końca mi odpowiadały. Numer 1 to jasnoróżowy beż, który podczas rozcierania znacząco rozjaśnia skórę (zgodnie z obietnicą producenta) i choć idealnie stapia się z moją skórą, tak musiałby stać się wyłącznie korektorem pod oczy. Mnie z kolei zależało, by dawał możliwość używania pod oczami ale także na wybranych partiach twarzy. Numer 2 jest dużo bardziej nasyconym mocno brzoskwiniowym beżem. Faktycznie super maskuje cienie, ale ja z tym nie mam problemu i sam kolor mocno odcinał się na mojej skórze. Marzyło mi się coś pomiędzy. W końcu firma postanowiła rozszerzyć paletę kolorów! Pojawił się odcień 1.5 i dzisiaj chciałam podzielić się małym podsumowaniem.

Wielkie nadzieje: Deviant Skincare Essential Hydration Serum


Kilka miesięcy temu, a dokładnie na początku marca tego roku pojawiła się premiera nowego produktu w ofercie małej angielskiej manufaktury Deviant Skincare. Essential Hydration Serum przyciągnęło moją uwagę ze względu na zawarte składniki oraz funkcję. Jest to serum nawilżająco-kojące, czyli wszystko to, czego potrzebuje każda skóra.