Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Avene. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Avene. Pokaż wszystkie posty

Filtrowe nowości 2019': mój tegoroczny HIT /Avene Sun B-Protect SPF50+ ochronny krem do twarzy/ pełna prezentacja, dużo zdjęć



Moja dobra passa z ofertą filtrów aptecznych trwa od paru sezonów, nie wszystkie może zachwyciły mnie tak samo, a niektóre mocno rozczarowały (czyt. LRP Anthelios Shaka Fluid SPF50+) jednak do apteki zaglądam dużo chętniej niż kiedyś, zwłaszcza w sezonie. Kiedy zobaczyłam zapowiedzi Avene, wiedziałam że muszę wypróbować B-Protect SPF50+

W akcji : Avène Solar SunsiMed Very High Protection Sensitive Skin & Avène Tinted Mineral Fluid SPF 50+ /podsumowanie/


Dzisiejszy wpis ma na celu luźne podsumowanie/zebranie w całość moich wniosków, przemyśleń i odczuć względem nowości z serii słonecznej Avene, które zagościły w tym roku na aptecznych półkach. Od kwietnia używam kremu SensiMed o którym pisałam w pierwszych wrażeniach /KLIK/ gorąco też zachęcam do zapoznania się z wnikliwą analizą tego produktu przez Ziemolinę /KLIK/ W niedługim czasie do SunsiMed dołączył Tinted Mineral Fluid SPF 50+ i oba kremy z filtrami szybko zaskarbiły sobie moją uwagę oraz sympatię. Nie są bez wad, ale o tym za chwilę.

Avène Solar SunsiMed Very High Protection Sensitive Skin - pierwsze wrażenia (ochrona UVA/UVB)


W tym sezonie pojawiła się nowość w ofercie Avene, która jest promowano jako wyrób medyczny z przeznaczeniem do skóry nadwrażliwej - zalety śledzenia konta Ziemoliny na FB :))) i czujnych Czytelników KLIK! Liczę, że Angela podzieli się informacjami z prezentacji, którą ma dostać, ponieważ "Internety" zbyt wiele nie przekazują konkretów w tym temacie. Jeżeli ktoś z Was był na tym spotkaniu może podzieli się informacjami lub poda link do interesującego materiału bez zbędnej otoczki? Temat ważny dla każdego, kto świadomie podchodzi do pielęgnacji i nie tylko :)

Avene, krótki przegląd co, jak, dlaczego :)



Zapraszam na podsumowanie mojej przygody z Avene, która przebiegała na zasadzie "powrót po latach" :D

Recenzje w pigułce cz. IX


Kolejna porcja, która w sposób mniej lub bardziej przyjazny gościła u mnie półce w ostatnich tygodniach :)

Caudalie Puple Vitaminee
Eye and Lip Cream, krem na okolice oczu i ust


Pokładałam wielkie nadzieje w tym kremie, ale jak to czasem bywa, stało się zupełnie inaczej. Jest to dla mnie spory zawód, bo markę bardzo lubię ale tym razem dostajemy mocno przeciętny krem, który za wiele nie robi. Starałam się dać mu szansę i wypatrywałam efektów. Na próżno.

Fajny aplikator, który jest wygodny a tubka wykonana na tyle z miękkiego tworzywa, że krem wydobywamy bez trudu.

Jedynym plusem okazała się wydajność, przy czym i tak darowałam sobie dalsze używanie nic nie robiącego kosmetyku. Miałam w planach przekazanie go dalej, ale położyłam/przełożyłam go? i teraz nie wiem gdzie jest :D

Khadi Violet


Ajurwedyjski olejek do twarzy i ciała z fiołkiem
Moje spotkanie z olejkiem Khadi pokazało, że wariant Violet nie ma nic wspólnego z aromatem fiołka wonnego, którego znajdziemy w składzie jako Viola odorata. Został on skutecznie zdominowany przez ylang-ylang oraz wanilię. Niby nic złego, ale spodziewałam się właśnie fiołka jak nazwa może na to wskazywać :)
Olejek bardzo szybko się wchłania, natłuszcza skórę ale nie zostawia lepkiej warstwy. Niestety nie było mi dane dostrzec oraz odczuć zbawiennych właściwości pielęgnacyjnych ani na skórze, ani na włosach. Przyjemny, aromatyczny umilacz który finalnie zużyliśmy do masażu :)))

Athena’s Erboristica Natura
Olejek z siemienia lnianego do włosów 


Co do tego olejku mam mieszane odczucia, jeszcze nie powiedziałam ostatniego zdania, ponieważ czeka na mnie kolejne opakowanie i będę chciała wyłącznie skupić się tylko na nim. Do tej pory występował w towarzystwie oleju OilMedica, Ikarov, Alterry i kilku innych.

To, co na pewno mi się w nim podoba-
Aplikator, wygodna forma w sprayu i olej szybko wnika we włosy. Co prawda liczyłam na inny skład, bo kiedy kupowałam, był to wybór w ciemno i nigdzie nie mogłam dopatrzyć się pełnego INCI.
Produkt ma przyjemny zapach i jest szalenie wydajny.

Włosy po umyciu faktycznie nabierają blasku, sprężystości jednak zmywanie nie należy do przyjemnych i bezproblemowych. Wymaga dobrego szamponu i z reguły dwukrotnego mycia, w przeciwnym razie moje włosy stają się mocno obciążone.
Zostawiam otwartą furtkę i być może w ramach zaspokojenia ciekawości zdecyduję się na maskę z tej serii KLIK! aczkolwiek widzę, że cena olejku na tej stronie jest dużo wyższa niż ta, którą płaciłam ja. A wtedy wydawała mi się odrobinę przesadzona ;)

Znacie może coś z tej firmy?

Balea Professional
Locken Power Spray & Locken Styling Cream


Kupiłam przez przypadek i nagle okazało się, że trafiłam na bardzo fajny zestaw. Co prawda przy dłuższym używaniu okazało się, że krem nie bardzo mi służy, a spray jest rewelacyjny :) łagodna mgiełka, która osiada na włosach faktycznie wspomaga skręt. Nie obciąża, nie przetłuszcza. Gdybym miała dostęp, to na pewno regularnie kupowałabym spray :)

INCI Locken Power Spray



INCI Locken Styling Cream



Bourjois Miccelar Cleansing Water


Słynny micel, który jest lubiany przez wiele z Was. Dla mnie to taki przeciętniak. Nie jest zły, ani nie jest wybitnie dobry. Poznałam chyba za wiele produktów, które są świetne i na ich tle on wypada blado ;) Z drugiej strony jest o wiele lepszy niż wielbiony w blogosferze micel z Biedronki.
U mnie pełnił rolę pomocnika przy wstępnym czyszczeniu pędzli. Na co dzień nie mam do niego dostępu także nie sądzę abym specjalnie go przywoziła z Polski. Natomiast jak będę miała dziurę budżetową, a nadal będzie w sprzedaży, rozważę tę ofertę na nowo :)

Lierac Mesolift
Vitamin- Enriched Fondat Cream Radiance Booster
oraz
Masque Eclat, maska rozświetlająca


Upolowałam ten zestaw w extra cenie nie zastanawiając się za wiele, czy jest dobry lub nie ;) To była dobra oferta, a ostatnie tygodnie utwierdziły mnie w przekonaniu, że czasami strzał w ciemno bywa dobrą decyzją.

Krem. Jego zadaniem ma być rozświetlenie i przywrócenie blasku skórze, wygładzenie oraz rewitalizacja.


Obietnica została spełniona podczas regularnego stosowania, cera nabiera blasku, pojawia się wyrównany poziom nawilżenia, optycznie skóra staje się bardziej promienna. W taki sposób można ukryć i oszukać trochę otoczenie, ponieważ produkt dość szybko pokazuje efekty więc zarwana noc nie odbija się od razu na Naszej twarzy. Krem stanowi świetną bazę pod makijaż, sama lubiłam stosować go na noc lub tylko na dzień w zależności od potrzeb.


Maska. Zalecana do stosowania na suchej skórze cienką warstwą może stanowić dobrą bazę pod makijaż. U mnie tak nie było, musiałam połączyć ją z kremem, aby zapobiec rolowaniu się podkładu.


To, co mi się w niej podoba, szybki efekt. W widoczny sposób wpływa na kondycję skóry i wyrównanie kolorytu. Krem zużyłam dużo szybciej niż maskę, którą finalnie zaczęłam inaczej wykorzystywać. Zostawiłam ją na tzw. trudne dni, kiedy cera jest w widoczny sposób zmęczona. Dlatego nakładam ją wtedy rano grubą warstwą, zostawiam na kilkanaście minut po czym delikatnie zmywam i przystępuję do makijażu.

Biotherm Beurre de levres, pielęgnacyjne masło do ust


Produkt trafił do mnie jako dodatek do zestawu Blue Therapy, lubię ofertę Biothermu ale tym razem zaliczyłam strzał jak kulą w płot. Gorszego mazidła do ust dawno już nie miałam, choć jedynie Orientana ze swoim balsamem Japońska Róża może konkurować w tej materii :)

Perfumowany śmierdziel, który natłuszcza usta i zostawia na nich okropny posmak. Nie wiem co ja sobie myślałam bo już sam skład INCI określa tylko jeden kierunek.... jakim stał się KOSZ.

Stenders Body Jogurt, Southern Grapefruit


Dostałam go Kochanej Balbiny :* która zrobiła mi prezent-niespodziankę :) Samo opakowanie, opis zapowiadały ciekawy produkt. Ochoczo przystąpiłam do używania i... Spotkał mnie mocny zawód. Już na samym wstępie zapach pokazał mi, że mamy inne wyobrażenie co do południowego grejpfruta. Było cytrusowo, ale sztucznie i męcząco. Konsystencja, choć przyjemna i może się kojarzyć z jogurtem – Stenders ma fantazję :)) to jakoś nie do końca mi się podobała. Na skórze szybko się wchłaniała i .... zostawiała tępe wykończenie. Nie wróżyło to dobrze :( Co więcej zauważyłam pojawiające się czerwone krostki i kaszkę po każdorazowym użyciu produktu.

W takich okolicznościach dałam sobie z nim spokój i zaliczył kosz. Wiem, ze już więcej nic nie chcę z tej firmy.

Dziękuję Balbinie za prezent oraz serce, a jednocześnie wyleczyłam się z dalszej chęci poznania oferty Stenders.

Pat & Rub, Naturalnie piękny biust
Ujędrniający balsam do biustu oraz Peeling do biustu i dekoltu



O tym zestawie pisałam już w tym poście i finalnie zdecydowałam się na jeszcze jeden set. Całkiem możliwe, że będę wracać do tych produktów choć planuję kupić coś nowego i porównać. Ciekawa jestem efektów :)

Pat & Rub szampon i odżywka z serii Łagodność



Fajne składy, obietnice i... lekki zawód. Z drugiej strony mam wrażenie, że tę serią docenią bardziej te osoby, które nie farbują włosów, nie sięgają po oleje i mają mniejsze wymagania :) Pomimo, że moje włosy są delikatne i cenię sobie wszelkie kosmetyki wspomagające wzrost, wzmocnienie to tym razem duet z P&R wypada tak sobie.
Do tego charakterystyczna cytrusowa nuta....

Szampon, bardzo delikatny, zbyt delikatny przez co nie nadaje się do zmywania czegokolwiek z włosów, bo zwyczajnie nie daje sobie z tym rady. Co więcej kiedy sięgam po Mgiełkę do układania włosów z P&R, to nawet ona wymaga dwukrotnego mycia z udziałem tego szamponu. Bardzo plącze moje włosy i bez użycia jakiejkolwiek odżywki nie ma mowy o rozczesaniu włosów.
Na plus łagodna formuła dla skóry głowy, koi wszelkie podrażnienia.

Opakowanie niedopracowane, felerna tuba i zatrzask, trudno jest wydobyć pożądaną ilość szamponu. Zazwyczaj wylewało mi się więcej niż potrzeba...


Odżywka posiada udaną konsystencję, ale podobnie jak szampon mało wygodne opakowanie. Używana w duecie właśnie z nim na pewno pomagała rozczesać mi włosy, które potem były wygładzone, miękkie i nawilżone. Nie zauważyłam by w znaczący sposób przyczyniła się do czegoś więcej.

Miałam wrażenie, że użyłabym czegoś innego i efekt byłby taki sam. Co więcej unikałam nakładania jej na skórę głowy, bo wtedy przyspieszała przetłuszczanie się włosów, co było zaskoczeniem. Nie mam z tym problemów przy innych produktach i ogólnie nie borykam się z przetłuszczaniem skóry głowy.

Aplikowana na połowę długości włosów zapewniała bezpieczne działanie ;)

Alepp mydełko z glinką Beloun 20%


Ten wariant mydła Alepp, to moje naj naj naj :) Kostka idealna, właśnie w połączeniu z glinką Beloun. Jeżeli miałabym wybrać jakiś produkt, który będę używać dożywotnio, to na 100% będzie mydło Alepp z glinką Beloun.

Avene, Łagodny tonik ochronny


Tonik, który wg producenta został przeznaczony dla skóry suchej i bardzo suchej w moim odczuciu jest pewnym nieporozumieniem. Dlaczego? Ano dlatego, że moje policzki, obszary naczyniowe są bardzo suche i to głównie z ich powodu kupiłam ten tonik. Po czym przy regularnym stosowaniu nie odczułam żadnych korzyści z tego płynących. Zero właściwości kojących, łagodzących, zmniejszających podrażnienia. Skóra wręcz stawała się szorstka i nieprzyjemnie ściągnięta... Dlatego też postanowiłam tonik wykorzystać na pozostałe partie twarzy, a mianowicie skupiłam się na strefie T, która mocno się przetłuszcza i lubię kiedy dany produkt trzyma ją w ryzach. Co też nastąpiło przy pomocy tego toniku.

Ciekawy fenomen :) Będę o nim pisać za jakiś czas trochę więcej, bo zdecydowałam się na kolejne opakowanie.


Avene, Rebalancing Soothing Emulsion


Kupiony przypadkiem w szalonej przecenie -50% stał się moim małym odkryciem tego roku. Ta niepozorna tubka mieści w sobie jeden z lepszych kremów kojących dla skóry mieszanej w moim odczuciu, a jednocześnie staje się doskonałą bazą pod makijaż. Co więcej formuła jest na tyle udana, że świetnie radzi sobie bez względu na warunki atmosferyczne. Lekka i delikatna konsystencja szybko się wchłania przynosząc ukojenie dla podrażnionej skóry. Bardzo udany krem, który gości u mnie w formie ratunkowej jak i spełnia się w postaci dziennego nawilżacza, po który lubię sięgać w warunkach domowych oraz po zmyciu makijażu gdy zależy mi na tym, aby skóra odpoczęła.
Dzisiaj to jedynie szybka wzmianka, ale krem zasługuje na pełną uwagę i planuję zrobić zbiorczą recenzję odnośnie mojego powrotu do oferty Avene.


EcoTools Retractable Kabuki


Od jakiegoś czasu starałam się przemycić kilka słów na temat tego pędzla i pomyślałam, że tutaj akurat wpasuje się dobrze w konwencję Recenzji w pigułce :)
Nie lubię pędzli EcoTools, nie i już. Zaliczyłam z nimi przygodę, która pokazała, że to były źle ulokowane pieniądze. Dlaczego więc kupiłam Retractable Kabuki?
Potrzebowałam pędzla do torebki, nie miałam za bardzo czasu na poszukiwania, bo musiał być „na przedwczoraj” i co więcej pojawiła się okazja cenowa. Zapłaciłam za niego grosze więc w razie wpadki strata byłaby niewielka.
No i teraz muszę posypać głowę popiołem :D bo TO jest dobry pędzel, może nie idealny, ale dobry. Zdaje egzamin i jedyna rzecz do której się przyczepię, to mało sprężyste włosie. Niestety to jest minus dla mnie, bo wiem, że gdybym używała go równie często i regularnie jak inne pędzle tego typu, to dawno bym go już nie miała w swoich zasobach. Posłuży mi co prawda jeszcze kilka miesięcy, ale zaczynam szukać już dla niego następcy. Macie może jakieś propozycje?

Gerovital Plant
Serum na kontur oczu i ust – pierwsze wrażenia i ostatnie


Próbowałam się przekonać do tego serum, które wykorzystywałam głównie na okolice oczu. Jednak z każdym kolejnym użyciem wiedziałam, że nie jest ono dla mnie. Za lekkie, za delikatne, nie odczuwałam nawilżenia, ukojenia.... W zasadzie tak, jakbym nie nakładała niczego.


Poszedł do nowej właścicielki, może tam zostanie bardziej doceniony? :)

Garnier Fructis Siła i blask
 szampon wzmacniający Grapefruit Tonic


Wariant Garnier Fructis Fruity Passion, o którym pisałam przy tej okazji był niesamowity :) dlatego też z chęcią sięgnęłam po Grapefruit Tonic i....srogo się zawiodłam. Na dodatek szampon po każdym użyciu przyczyniał się do podrażniania skóry głowy. Jedyne co mi w nim pasowało, zapach :)
Jak widać Garnier nadal ma lepsze i słabe produkty....

Isana Hair Glättungs Spülung
Odżywka wygładzająca, z olejkiem babassu


Słynna i legendarna odżywka w blogosferze, która niestety niczym mnie nie zachwyciła a z każdym użyciem było coraz gorzej. Niesamowicie obciążała mi włosy i sprawiała, że po umyciu i wysuszeniu musiałam na nowo myć włosy lub je związać, by nikogo nie straszyć smętnymi strąkami...

Alberto Balsam
Intensive Conditioning Treatment with Honey & Almond Extracts


Ofertę Alberto Balsam poznałam przypadkiem w zeszłym roku, odkryłam że ta niepozorna firma, która zazwyczaj ląduje na półkach tuż przy podłodze oferuje całkiem niezłą ofertę :)
Po udanym spotkaniu z szamponami i odżywkami sięgnęłam po tę maskę. Ma przyjemny aromat i udane działanie na moje włosy, które stają się nawilżone, wygładzone, lśniące a efekt utrzymuje się do następnego mycia. Dla mnie to na plus tym bardziej, że zaczęłam myć włosy co 2 lub 3 dzień. Stają się coraz dłuższe i nie zawsze mam czas, by wyschnęły bez pomocy suszarki, po którą sięgam także sporadycznie.
Jedyne co mi przeszkadza, to nakrętka... Nie jest to zbyt wygodne, ale nie narzekam :)

Aussie
Miracle Moist odżywka i szampon
 3 Minute Miracle Reconstructor


Pakiet, który był dla mnie totalną niespodzianką i tak naprawdę nie wiem kto się do niego przyczynił. W każdym razie kosmetyki Aussie nie stanowiły już wtedy dla mnie tajemnicy i mój stosunek był nieco chłodny. Dlaczego? Po pierwsze dla moich włosów te produkty są przeciętne, a po drugie sugerowana cena do sprzedaży w Polsce wywołała we mnie salwę śmiechu. W UK jest to niska półka i te produkty mogę kupić idąc po przysłowiowy chleb i mleko. Patrząc racjonalnie, to nawet w obliczu portfela na diecie nie byłabym skłonna do tego zakupu z własnej woli.

Męczyłam się z nimi z nadzieją, że może pewnego dnia nadejdzie CUD. Tak się nie stało, włosy po każdorazowym użyciu prezentowały się smętnie, by nie określić tego dosadniej. Bez żalu rozstałam się z nimi niedawno utwierdzając się w przekonaniu, że oferta Aussie nie jest dla mnie.

Nie będę Was zamęczać pełnym opisem oraz całą otoczką, bo na wielu blogach pojawiło się mnóstwo recenzji na ich temat. W moim odczuciu te produkty nie zasługują na aż tyle uwagi, jeżeli ktoś ma ochotę na coś nowego, co niekoniecznie jest dobre w sensie jakości, to proszę bardzo :) Ja podziękuję, więcej nie chcę ;)))

Payot
My Payot Regard
Rozświetlający krem do pielęgnacji skóry wokół oczu


Przyjemny krem pod oczy o lekkiej formule, zaopatrzony w udany aplikator w formie roll-onu. Krem ma redukować cienie oraz obrzęki pod oczami. Cieni nie mam, ale z obrzękami radził sobie całkiem nieźle. Nie sądzę abym wróciła do niego ponownie bo tak naprawdę nie wyróżnił się niczym specjalnym. 

Liczyłam na więcej, a tymczasem dostałam to, co mogę mieć ze strony innych produktów pod oczy.

Jest wydajny, dzięki formule oraz aplikatorowi. Z drugiej strony osobiście wybieram konsystencję otulającą, której krem Payot nie ma. Bliżej mu do delikatnego lotionu niż kremu.

Została mi go jeszcze końcówka i uczciwie muszę przyznać, że wyróżnia się na bazie mało udanego spotkania z Sylveco lub w/w Caudalie ale jeżeli mam ponowić zakup, to zdecydowanie wybiorę Optim Eyes Filorgi, Substaine z LRP, czy choćby Riche Creme z YR :)

Sally Hansen Medicated Cream Cuticle Remover


Jest to mój absolutny faworyt jeżeli chodzi o usuwanie skórek i wspomaganie tej działki pielęgnacji :) Poznałam go kilka lat temu i niezmiennie gości on na mojej półce, nie sądzę abym wymieniła go na coś innego.
Wygodny aplikator, udana formuła oraz skuteczne działanie. Czego chcieć więcej? :)

Caudalie Grape Water


Woda winogronowa to moje odkrycie roku 2013, uzależniłam się od niej i na pewno zagości nie jeden raz. Więcej na jej temat pisałam tutaj

Orientana Krem do skóry mieszanej/tłustej Morwa i lukrecja- 
moje pierwsze i ostatnie wrażenia :)))


Krem kupiłam z dwóch powodów: został przeznaczony dla cery mieszanej/tłustej oraz w składzie jest morwa, której działanie jest wyjątkowo zbawienne dla cer naczyniowych. Niestety pierwsze użycia pokazały, że produkt w moim odczuciu oferuje wszystko to, czego nie powinien dla cery takiej jak moja. Nie będę zagłębiać się w szczegóły i puściłam go dalej.

Ciekawa jestem jakie zdanie będzie miała nowa właścicielka kremu. Mam też nauczkę, by tłumić naturę chomika wobec nieznanych produktów :D

Weleda  Calendula and Chamomile, szampon


Lubię ofertę Weledy, chętnie też sięgałam w przeszłości do jej oferty dlatego też dałam się skusić na zakup szamponu. Niestety, nie było to dobre spotkanie i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie każdy szampon eko jest mi pisany.

Moje włosy wyjątkowo nie polubiły się z tym wariantem. Nie dość, że strasznie je plątał i rozczesanie nawet z odżywką było prawdziwym wyzwaniem, to po wyschnięciu były szorstkie i matowe. Okropnie to wyglądało. Jedne co mogłam zrobić, związać włosy i zapomnieć o tym produkcie. Nigdy więcej!

Plus? Był łagodny dla skóry głowy oraz łagodził okresowe swędzenie. Niestety to zbyt mało...

Sephora Demaquillant yeux ultra-precis Targeted eye remover swabs


Z jednej strony jest to gadżet, bo przecież większość z nas korzysta z tradycyjnych patyczków i łączy z micelem, dwufaza itd. ale mnie szalenie one zaintrygowały, szczególnie na wypadek każdej mobilnej sytuacji. Poza tym nie zajmują w torebce, czy kosmetyczce za wiele miejsca, a korekta makijażu zdarza się czasami w najmniej oczekiwanym momencie. Co więcej wtedy łatwiej skorzystać z takiego właśnie gadżety niż taszczenie ze sobą całego majdanu :)

Okazują się bardzo przydatne, aczkolwiek producent powinien trochę dopracować takie rozwiązanie. Patyczek należy przełamać i wtedy płyn spływa do jednej końcówki a drugą mamy suchą. Wszystko ładnie, piękne ALE czasami pojawia się problem z przełamaniem i trzeba się trochę namęczyć.

TUTAJ mała prezentacja :)

Jeżeli patyczki potraktujemy jako dodatek do naszej kosmetyczki nie będzie to rujnujący portfel wydatek, lecz przy regularnym korzystaniu nie jest to ekonomiczne rozwiązanie. Opakowanie zawiera 20szt. za które musimy zapłacić 25zł

Nie wiem, czy jakaś inna firma posiada coś podobnego w swojej ofercie, lecz jeżeli macie info na ten temat, dajcie znać proszę w komentarzach :)



Podzielicie się swoimi uwagami? :)

Zapraszam :)))





Pielegnacja-usta

Poszukujac swietego Graala do pielegnacji ust rozpoczelam weryfikowanie tego co mam,kupilam i planuje;)
Oto maly przeglad:
-Clarins Moisture Replenishing Lip Balm
Jeden z ulubiencow.Bardzo dobrze radzi sobie w kontakcie ze spierzchnietymi,przesuszonymi ustami oraz podczas leczenia opryszczki.Bez wzgledu na pore roku spelnia dzialania ochronne-nawilza,natluszcza i koi.Dosc dlugo utrzymuje sie na ustach,nie zjadamy go zbyt szybko i nawet jak juz mamy wrazenie,ze znika z ust to nadal czuje sie przedluzone dzialanie.To jest wazne poniewaz nie zawsze mamy odpowiednie warunki by nalozyc balsam ponownie;)
Duza pojemnosc 15ml-jest atutem;jednak cena nie dla kazdego bedzie przyjazna ;/


-Avene Cold Cream balsam-15ml
Hmmm....dziwny balsam,jezeli bedzie zagubiony w czelusciach torby/kosmetyczki to zbyt ciezko bedzie go wydostac z opakowania-jest wtedy twardy i zbity;trzymany w kieszeni podczas ciepla staje sie zbyt lejacy i przy aplikacji trzeba uwazac.Koncowka aplikatora jest bardzo waska i utrudnia dokladne nalozenie.Plusem jest faktyczna ochrona ust,nawilzenie i przyspieszenie procesu gojenia.Niby jest bezzapachowa ale wg mnie jest wyczuwalna nuta czekoladopodobna;)
Jak juz opanujemy sztuke uzywania,ktora bedzie dla Nas najbardziej praktyczna to zyskujemy dobrej klasy balsam pielegnacyjny,ktory takze dobrze chroni usta przed warunkami zewnetrzymi (wiatrem/chlodem/zmianami temperatur)
Ocena-mocne 4/5
-Carmex wersja klasyczna
Nie jestem fanka Carmexu,glownie z tego powodu,ze uzyty podczas opryszczki pogorszyl sprawe i wyladowalam u dermatologa ale daje mu szanse na zdrowe usta,ktore potrzebuja nawilzenia i...choc efekt jest niezly to mimo wszystko kamforowo-mentolowy posmak mnie "zabija"Wyprobuje jeszcze wersje owocowe,moze bedzie lepiej;)
Wystawiam 3/5
-Flos Lek Lip Care wazelina kosmetyczna do ust rozana
Niepozorne metalowe pudeleczko,ktore ukrywa 15g rozanej przyjemnosci-nie kazdemu moze odpowiadac aromatyzowana wazelina.Mnie glownie przyciaga zapach.Wlasciwosci pielegnacyjne 3,5/5 pod warunkiem,ze czesto ja nakladamy.Uzywam jej wylacznie w domu ze wzgledu na aplikacje-potrzebny pedzelek badz czyste rece:)
-Doliva S.O.S krem do ust
Mala i niepozorna tubeczka bo tylko 7ml zawiera dziwny preparat-niby kremowy ale troche zbyt lejacy-ciezko rozprowadza sie na ustach,zostawia wyrazny bialy slad niczym po nalozeniu kremu Nivea.Jak juz damy sobie z nim rade;) to uprzedzam,ze posiada mocny smak i zapach mentolu,ktory wyraznie chlodzi i koi usta.Jest to plusem podczas podraznienia czy leczenia opryszczki.
Ogolnie zyskuje 2,5/5 poniewaz zbyt szybko sie zjada,bardzo szybko zuzywa i problematyczny podczas aplikacji-trzeba robic to przed lusterkiem majac luzna chwile na to.Stosowany na noc nie przedluzal dzialania poniewaz rano usta byly spierzchiete i suche;/