Przychodzę dzisiaj z
garścią recenzji, dzięki którym chcę zachęcić do zakupu lub wręcz
przeciwnie, odwieść od tego pomysłu.
Będzie treściwie, ponieważ uzbierała mi się niezła grupa w
ostatnich tygodniach. Zostawiałam je na
później, przy czym później przesuwałam na inną okazję aż w końcu uznałam,
że dość: D
Poza tym ostatnie dni upłynęły mi na zajmowaniu HexxBOX’em w
związku, z czym w ogóle jest mnie mniej u Was, staram się odpowiadać na bieżące
komentarze i publikować zaplanowane posty, czas goni. Od czasu do czasu coś na
szybko pokażę na FB i większość z Was wie, że przede mną prezentacja pędzli
Zoevy. Ale dzisiaj skupiam się na jednym
i choć na chwilę chcę przyciągnąć Waszą uwagę w innym sposób.
Zapraszam do lektury :D
Alverde
Beerentraum
Świąteczny zestaw, który oferuje Nam
owocową mieszankę: malin, jagód i truskawek.
W skład zestawu wchodzi żel do mycia oraz balsam do ciała.
Opakowanie to
klasyczne tuby ze sztucznego tworzywa, na tyle miękkie, że nie było problemu z
wydobywaniem zawartości.
Konsystencja żelu
niczym mnie nie zaskoczyła, klasyka. Niestety szybko się skończył.
Balsam do ciała
jest przyjemny, coś pomiędzy mleczkiem a balsamem. Niestety nie do końca mi się
spodobał. Nawilżenie bardzo przeciętne. Zapach dla mnie taki sobie.
Zużyłam i z ulgą pożegnałam. Powtórki nie będzie.
Tak naprawdę coraz bardziej nie rozumiem fascynacji Alverde,
Alterrą, Bealeą i innymi cudacznymi markami. Staję się coraz bardziej wymagająca:
D
Dodam tylko tyle, że
któraś z Was, która wypełniła zgłoszenie do HexxBOX’a będzie miała okazję
poznać ten duet. Pomyślałam, że to będzie dobra okazja, by zrewidować moje
odczucia.
Alterra
Geschenkset Tonkabohne & Arganöl
Świąteczny zestaw wanilia z nutą
kardamonu.
W skład zestawu wchodzi mleczko do ciała, krem do rąk i pod prysznic.
Napaliłam się na ten
zestaw przez obietnicę zapachu. I wiecie, co? Nie zawiodłam się. Jest subtelnie
waniliowy, kojarzy mi się z ciasteczkami.
Szkoda tylko, że mleczko do ciała
opornie się wchłania i ogromnie bieli: / Krem pod prysznic szybko się skończył,
ale to był udany kontakt. Wiadomo, że podczas kontaktu z wodą zapach zanika i
nie utrzymuje się na skórze, ALE to tylko produkt do mycia a nie perfumy: P
Krem do rąk uwodzi mnie
zapachem, lecz najlepiej sięgać po niego wieczorem, ponieważ potrzebuje długiej
chwili. Dla mojej mało wymagającej skóry dłoni był w sam raz.
Czy kupię ponownie? Nie, jest to LE i
kończę swoje zapoznawanie się z nowościami poza moim zasięgiem. Jeżeli pojawi
się okazja i wpadnie w moje ręce ot tak po prostu, super. Nic na siłę.
Moni: * dziękuję! Dzięki Tobie mogłam cieszyć się świetnym zapachem, który
umilał pielęgnacyjne rytuały.
Mrs. Potter’s Maska
odbudowa i nawilżanie, aloes i jedwab
przeznaczona dla włosów suchych i
zniszczonych
Dostałam ją na
spotkaniu blogerek w Częstochowie, sama na pewno bym jej nie kupiła. Czy zostałam
zaskoczona? I tak i nie.
Opakowanie,
klasyczne pudełko, które pozwala Nam zużyć kosmetyk do końca.
Konsystencja bardziej pasująca do odzywki niż maski, ale… Przyjemnie
się nakłada na włosy, rozprowadza i nie ma problemu ze spłukaniem. Po takim
zabiegu włosy są wygładzone, nawilżone, nie puszą się. I to koniec. Działa
podczas używania, nie wpływa na kondycję włosów długofalowo.
W zasadzie to produkt,
który można mieć pod ręką w roli awaryjnego pomocnika, jednak nie jest to
kosmetyk must have.
Powrotu nie będzie.
Pat & Rub
seria Relaksująca
Balsam do dłoni Trawa cytrynowa i kokos
INCI:
Aqua,
Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Cocoate,
Glycerin, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Olive (Olea Europaea) Oil,
Hydrogenated Olive Oil, Persea Gratissima (Avocado) Fruit Extract, Hydrogenated
Vegetable Oil, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Cetearyl
Alcohol, Glyceryl Stearate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Stearic Acid,
Cetearyl Glucoside, Parfum, Sodium Hyaluronate, Sodium Phytate, Tocopherol
(mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Citral,
Geraniol, Limonene, Linalool
Pamiętacie moją
recenzję Bogatego Balsamu do dłoni Home
Spa? Jeżeli nie to zapraszam KLIK!
Nie wiem skąd pomysł
na określenie balsam, jednak na szczęście na tym się kończy. Zapach – dla mnie
jest mdło i nudno. Kupiłam masło z tej serii i obawiam się, że poszukam domu
dla niego, ponieważ nie wyobrażam sobie globalnej pielęgnacji z jego udziałem.
Trawa cytrynowa w nijakim wydaniu a kokosa to jak na lekarstwo.
Właściwości pielęgnacyjne takie sobie, bez szału. Jak w
polskim filmie – parafrazując dialog z „Rejsu”, nic się nie dzieje…
Zostaje taka sama
tłusta warstwa, która długo się wchłania. Kiedy to nastąpi skóra na
dłoniach jest nieprzyjemnie tępa. Nie podoba mi się to uczucie, które zmusza
mnie do umycia rąk i użycia czegoś innego. Nie na tym polega pielęgnacja skóry
dłoni.
Pozwoliłam sobie za
to przybliżyć Wam diabelską pompkę, którą P&R zdaje się uwielbiać a
jest bardzo awaryjna…
Balsam z bliska, który prezentuje się tak:
Lumene
Time
Freeze Instant Lift Make-up 2 Honey Beige
Długo i dużo może by
pisać o tym podkładzie. Niestety u mnie się nie sprawdził. Atutem jest
kolor, który w dziwny sposób nazywa się Honey Beige i wyjątkowo dobrze stapia
się z moją cerą.
Aplikator w
formie pompki, to jest dobre rozwiązanie.
Niestety jego
trwałość pozostawia wiele do życzenia, po kilku godzinach skóra wygląda mało
estetycznie i to, co było pierwotnie odświeżeniem później ukazuje wszystkie
niedoskonałości. Podkreśla załamania skóry, pory, a strefa T przywołuje
skojarzenie z latarnia morską, która świeci na full.
Mam jeszcze
podejrzenia, że skubaniec mnie zapchał. Nie wnikałam za bardzo, bo
odstawiłam go, ale grono nieprzyjaciół pokazało się w rejonie gdzie nigdy ich
nie było. A w tym czasie tylko podkład był nowością.
Marion Nature Therapy
Ocet z malin i koktajl owocowy
Spray regenerujący & Kąpiel odbudowująca
Yves
Rocher
Couleurs
Nature puder matujący
Puder towarzyszył mi
przez ostatnie tygodnie. Właściwości przeciętne, lecz moje wymagania są
określone i nazywanie go matującym jest dość śmiałym posunięciem. Kilka godzin
to jego najlepsza trwałość, można co prawda zrobić korektę i po sprawie ale
szybko się kończy.
8g w kolorze 100,
jasny beż. Kolor jest przyjemny, nie ciemnieje i staje się niewidoczny na
twarzy.
Atutem jest świetna
kasetka, która zawiera duże i funkcjonalne lusterko. Idealnie nadaje się do
torebki. Masywne opakowanie gwarantuje Nam, że nic się nie stanie podczas
podróży małych i dużych.
Opakowanie tego pudru
także powędruje do HexxBOX’a a ja coraz bardziej utwierdzam się w
przekonaniu, że potrzebuję naprawdę dobrego pudru w kamieniu, który zapewni mi
satynowy mat i będzie to MAC Prep + Prime Transparent Finishing Powder, którego mam w sypkiej postaci. Jednak nie
znalazłam nic, co mogłoby go przebić. Będąc w PL korzystam z trochę innych
zasobów, ale po powrocie do UK zakupy w MAC’u będą niezbędne!
Orientana
Firma, o której od
czasu do czasu coś słyszałam, coś czytałam. Niektóre rzeczy zachęcają mnie
bardziej inne mniej. Podczas spotkania z
Angel miałam okazję poznać Masło do ciała,
czyli Masło shea i olejki: Imbir i paczula KLIK!
Pełen skład INCI: Butyrospermum Parkii Butter (masło
shea), Theobroma Cacao Seed Butter (masło kakaowe), Mangifera Indica Seed
Butter (masło mango), Garcinia Indica Seed Butter (masło kokum), Cera Alba
(wosk pszczeli), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej migdałowy), Olea Europaea
Husk Oil (oliwa z oliwek), Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kielków pszenicy),
Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Tocopherol (wit.E),
Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Plant Glycerin
(gliceryna roslinna), Aloe Barbadensis Leaf Juice (ekstrakt z aloesu), Zingiber
Officinale Root Oil (olejek z imbiru), Cymbopogon Schoenanthus Oil
(olejek z trawy cytrynowej), Pogostemon Cablin Leaf Oil
(olejek paczulowy), Cinnamomum Zeylanicum Bark Powder (cynamon).
Pierwszy kontakt,
zachwyt! Zapach, o rany! Dla wielbicielki
imbiru i paczuli raj! Niestety bliższe poznanie
zafundowało mi ogromną migrenę a sama forma nie do końca wpasowała się w
potrzeby, nie mówiąc już o tym, że skóra zamiast zostać nawilżona była tłusta a
w rezultacie końcowym nieprzyjemnie sucha i tępa.
Masło ma nowatorską konsystencję. Dzięki metodzie
ręcznego ubijania drobinki masła w postaci mikrokuleczek zanurzone są w
maślano-olejkowej konsystencji.
Irytowały mnie te mikrokuleczki, może pomyśl i dobry, ale
nie dla mnie…
W każdym razie
pląsanie po Galerii Jurajskiej zaowocowało zakupami. Na jednym ze stoisk
było kilka kosmetyków Orientany, wybrałam:
Balsam do ciała w kostce Cynamon i
paczula
Pełen skład INCI: Cera Alba (wosk
pszczeli), Ricinus Communis Seed Oil (Olej z nasion rącznika pospolitego),
Garcinia Indica Seed Butter (masło kokum), Theobroma Cacao Seed Butter (masło
kakaowe), Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy), Punus Amygdalus Dulcis Oil (olej
migdałowy),Olea Europaea Husk Oil (olej oliwkowy), Sesamum Indicum Seed Oil
(olej sezamowy), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Triticum
Vulgar Germ Oil (olej z kiełków pszenicy), Tocopherol (wit. E), Vitis
Vinifera Seed Oil (olej z nasion winogron), Cinnamonum Zeylanicum Bark Oil
(olej cynamonowy), Cinnamomum Zeylanicum Bark Powder ( sproszkowany cynamon),
Pogostemon Cablin Oil (olejek paczulowy), Glycyrrhiza Glabra Root Extract
(ekstrakt z cykorii), Foeniculum Vulgare Oil (olejek fenkułowy).
Uwielbiam takie połączenia i dałam się uwieść zapachowi,
jednak cynamom nie dla mnie w większości przypadków. Uczula mnie : / Czemu dał
wyraz podczas próby użycia już w warunkach domowych. No i ta forma. Nie lubię
balsamów w kostce.
Przekazałam ją w ręce Angel, która jest o wiele bardziej zafascynowana
tą marką: D
Mydło z masłem shea Miód, drzewo
sandałowe
Pełen skład INCI: Cocos Nucifera Oil (olej
kokosowy), Glycine Soya Oil (olej sojowy), Oryza Sativa Bran Oil (olej z łusek
ryżu), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Aqua (woda), Theobroma Cacao
Seed Butter (masło kakaowe), Plant Glycerin (gliceryna roślinna), Seasamum
Indicum Seed Oil (olej sezamowy), Ricinus Communis Seed Oil (olej z nasion
rącznika), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (plej migdałowy), Olea Europaea Husk Oil
(olej z oliwek), Oryza Sativa Bran (łuski ryżu), Santalum Album
Wood Oil (olejek sandałowy), Mel (miód), Sodium Hydroxide (wodorotlenek sodu),
Aloe Barbadensis Extract (ekstrakt z aloesu).
Mydła w kostce
uwielbiam, wcześniej Angel zapoznała mnie z zapachem i przepadłam. Bajka!
Jest tylko jedno, ALE,
mydło nie nadaje się do twarzy skóry wrażliwej. Zawiera one bardzo dużą ilość
drobinek, które oferują ostry zdzierak. Do ciała, na uda jak najbardziej,
reszta ciała odpada w moim przypadku.
Dla mnie mydło to
jeden z najlepszych dodatków, które umilają kąpiel czy pielęgnację twarzy,
lubię sobie pomiziać kostką po skórze, nie zmydlać tylko w rękach, bo jaka to przyjemność?!
:P
Ta przygoda miała
średni finał, byłam zawiedziona, bo w samej kostce nie widać i nie czuć
tych drobinek, dopiero w kontakcie z wodą.
Wiem, że wiele z Was lubi przecinać mydło na mniejsze części
itd. sama nie należę do tej grupy. Cieszę się całością i używam z przyjemnością,
co przełożyło się na średnią wydajność magicznej kostki Orientany.
Nie wykluczam
ponownego zakupu, bo zapach jest bajeczny i podobał mi się wpływ kostki na
skórę i to jak ładnie peelingowała obszar na udach.
Znacie któreś z
powyższych kosmetyków? A może macie innych ulubieńców w tych kategoriach?
Pozdrawiam!
