Czym są kosmeceutyki?
Nazwę tę wprowadził Albert
M. Kligman, która miała na celu określenie grupy preparatów znajdujących
się pomiędzy lekami i kosmetykami. Preparaty tego typu są dużą grupą na rynku
jednak wg prawa takie rozróżnienie nie istnieje. Jest albo lek, albo typowy
produkt leczniczy. Na czym więc polega zastosowanie tego typu terminu?
Głównie chodzi o połączenie
działania pielęgnacyjnego i wspomagającego leczenie. Tego typu preparaty charakteryzują
się bogatszym składem i większym stężeniem składników aktywnych. Tutaj pełne
pole do popisu ma biotechnologia i farmakologia. Wybór preparatów ma szeroki
wachlarza zastosowań, ale jednym słowem mają działać i wspomagać wszelkie
terapie mające na celu redukowanie defektów skóry.
Kosmeceutyki to
nie tylko oferta dla osób borykających się z problemami dermatologicznym,
ponieważ często sięgają po tego typu preparaty osoby, które cenią sobie
pielęgnację na najwyższym poziomie.
Dobrze dobrany
kosmeceutyk może być stosowany równolegle z leczeniem dermatologicznym, jak i
dla podtrzymania efektu. Jednym słowem liczy się profilaktyka, ale nie
zapominajmy, że to nadal forma kosmetyku nie leku.
Gdzie kupimy?
Przede wszystkim dobrze zaopatrzone apteki, gabinety
medycyny estetycznej. Myślę, że warto skonsultować się ze specjalistą przed
zakupem.
Tyle słowem wstępu.
Serum Regenerujące
Pro-Heal Advance + 15%/4% wybrałam po konsultacji ze swoją dermatolog. Co
prawda nie namawiała mnie jakoś szczególnie, ale przyznała, że może być dobrym
uzupełnieniem leczenia. Wiedziałyśmy, że moja cera dobrze reaguje na preparaty,
z vit.C a serum iS Clinical przedstawiało się najciekawiej. Jest także zalecane,
jako produkt wspomagający leczenie trądziku różowatego. To był główny powód,
dla którego kupiłam ten preparat.
Na chwilę obecną
mijają ponad 2 miesiące używania tego serum i mogę podzielić się kilkoma
uwagami. Z jednej strony, wiem, że to był świetny wybór, ale z drugiej odnoszę
wrażenie, że cena jest mocno przesadzona.
Ze strony producenta:
Silna formuła oferuje zalety synergicznego połączenia
witaminy C (kwas L-askorbinowy) w stężeniu 15% to silny przeciwutleniacz,
witamina E (Alfa tokoferol) o stężeniu 1% przeciwutleniacz, Witamina A
(retinol) 1% poprawia syntezę kolagenu, wyciąg z liści oliwki europejskiej Olea europaea 0, 5% ma
działanie antybakteryjne, wyciąg z żagwi okółkowej - Polyporus umbellatus (źródło
kwasu kojowego) 0, 5% zmniejsza przebarwienia i ma właściwości antybakteryjne,
arbutyna 0, 5% zmniejsza przebarwienia i bioflawonoidy 0, 5% jako składnik
łagodzący.
Klinicznie sprawdzona formuła, opracowana w celu pobudzenia
procesu regeneracji, poprawy kolorytu i tekstury skóry. Zmniejsza przebarwienia
i chroni skórę przed promieniami UV. Wspomaga pielęgnację skóry z trądzikiem
różowatym i torbielowatym (również 4 stopnia). Łagodzi podrażnienia.
Wybrałam pojemność
30ml, która kosztuje ok.500zł Miałam jeszcze tę okazję, że załapałam się na
rabat, więc nie płaciłam ceny podstawowej.
Serum dostajemy w
eleganckim opakowaniu. Dbałość o detale została dokładnie przemyślana. Od
kartonika, po środek i zabezpieczenia.
Tak jak widać buteleczka i zakraplacz znajdują się osobno,
do tego buteleczka z serum ma dodatkowe zabezpieczenie w postaci folii.
Opakowanie z ciemnego szkła.
Zawartość to płyn o żółtym zabarwieniu. Nic odkrywczego ;)
Dozowanie przy pomocy zakraplacza jest wygodne, aczkolwiek
trzeba uważać, to jest szkło :)
Tyle szczegółów technicznych :)
Moje odczucia.
W okresie stosowania serum nadal wykorzystuję żel Finacea15%, który zawiera kwas
azelainowy. Wygląda to mniej więcej tak, że Finacea wykorzystywana jest przez 3
dni na noc, a na dzień serum i w dni, kiedy nie nakładam żelu daję serum.
Oczywiście produkty łączę z kremem, na początku był to Krem kojący dla skóry normalnej lub mieszanej z Avene, a potem
sięgnęłam po Lierac Mesolift. Z
kolei na żel Finacea nie używam kremu olej
Marula zamiennie z Aromaessence Rose
D’orient Decleora.
Do tego Tonik
Łagodzący z Pat & Rub, który został zastąpiony obecnie tonikiem z
Avene.
Tak mniej więcej wygląda moja pielęgnacja.
Na początku serum nie
do końca mi się podobało i używałam go głównie na noc. Dlaczego? Zostawiało
wyczuwalną lepką warstwę i pod makijażem zaczynało się rolować. Szybko
porzuciłam ten pomysł i zostałam przy aplikacji na noc. Jednak pewnego dnia z
rozpędu rano sięgnęłam po nie i... Problem zniknął. Nie wiem, na czym to
polegało? Możliwe, że skóra zaczęła na nie inaczej reagować. W obliczu tego
wykorzystuję je nadal dwa razy dziennie, na dzień i na noc.
Jest bardzo wydajne.
Wystarczy kilka kropel, by zastosować je na twarz, szyję i dekolt.
Mogę powiedzieć, że serum
ma faktycznie duży wpływ na kondycję skóry oraz łagodzenie zaczerwienienia,
rumień. Cera znacznie się uspokoiła. Działanie kwasu azelainowego znam, więc
nie ma tutaj żadnej niespodzianki. Do tego ograniczyłam jego stosowanie, co
wcześniej było związane z codzienną dawką lub nawet dwa razy dziennie. Do tego
są okresy, kiedy Finacea używana jest raz na tydzień, a serum stało się dobrym
uzupełnieniem.
Stany zapalane
zostały zmniejszone, ale niezredukowane do zera. To także ma związek z cyklem,
więc nie oczekiwałam cudów.
Natomiast bardzo
podoba mi się zmiana kolorytu cery i to widzę najlepiej, kiedy sięgam po
krem tonujący. Korektor, jako taki nie jest musem, bardziej to mój wybór pod
katem zatuszowania drobnych niespodzianek.
Widzę także, jak zachowuje się sama skóra. Uległa znacznej
poprawie plus do tego nadal czuję działanie
Hydra Filler Filorgi, o którym pisałam
przy tej okazji.
Możecie podejrzeć kondycję cery przed makijażem
TUTAJ i TUTAJ, a dla porównania zerknąć na
zdjęcia z zeszłego roku, po kuracji
Monu Calming Cream i w trakcie z
użyciem kremu
BB Lioele Dollish Veil Vita jednak
to był wtedy też spokojny czas, bo od października mój świat wywrócił się do
góry nogami, co zaowocowało szybkimi zmianami na skórze. Stres i silne
przeżycia zrobiły swoje.
Ostatecznie,
jako osoba borykająca się z trądzikiem różowatym widzę sens stosowania tego
typu preparatów, jednak cena zabija... Już wcześniej sięgałam po preparaty z
vit. C, ale nie były to takie stężenia. I pojawia się pytanie, czy
serum iS Clinical mogę zastąpić np. Flavo-C?
Co prawda stężenie jest mniejsze, ale będę chciała porównać.
Przy tak kompleksowej
pielęgnacji trudno jest jednoznacznie ocenić działanie oraz efekty, lecz
mając w pamięci jak prezentowała się cera w poprzednim roku kiedy dopiero
zaczynałam zmieniać pielęgnację, widzę różnicę. Dokładając do tego czynniki zewnętrzne,
które nie były zbyt pozytywne, to uważam, że koszt zakupu, choć nie należy do
niskich jest dobrą inwestycją. Pojawia się tylko pytanie, czy jest ono do zastąpienia? Bo tutaj odzywa się moja sknerowata
natura :P Co innego kupować serum raz na jakiś czas, a co innego posiłkować się
nim regularnie. Na pewno jeszcze wrócę do tego wątku, ponieważ będę miała
Flavo-C na świeżo w odniesieniu do iS Clinical.
Lubicie preparaty z witaminą C? Macie preparaty, do których wracacie?
Pozdrawiam!