
Darphin swoją
ofertą kusił regularnie w różnych odstępach kosmetycznej przygody, ale nie każdy
produkt mnie zachwycił (po czym nabrałam dużego dystansu) i dalsze zakupy odłożyłam
"na potem", które nie następowało ;) Poznałam serię Hydraskin: serum,
żel pod oczy i żel- krem Light (żaden z nich nie zachęcił mnie do powrotu).
Natomiast płyn micelarny Azahar Cleansing Micellar Water jest na mojej liście
zakupowej podobnie jak Intral Toner (odwieczny dylemat jednej twarzy :D) Natomiast
dzisiaj chcę podzielić się wrażeniami
odnośnie balsamu do mycia twarzy, który przywędrował do mnie od Natalii :* - długo się zastanawiałam
nad jego zakupem, lecz jakoś nie do końca byłam przekonana. Cieszy się on ogromną
popularnością w świecie pielęgnacji, przewija w wielu poleceniach ale jakoś tak
nie po drodze nam było ;) Jednak czasem im coś bardziej popularne/polecane, tak
nie do końca trafia w moje preferencje i rezygnuję. Dokładając do tego nikłą
sympatię do firmy obraz nabiera nowego wymiaru ;) Dlatego też oferta Natalii
spotkała się z ciepłym przyjęciem i pomyślałam, że nie mam nic do stracenia, a
może nawet zyskam?!