Puder kupiłam parę miesięcy temu
kierowana recenzją MizzVintage,
stwierdziłam – spróbuję! Spodobała mi się estetyka opakowania oraz wybór kolorów,
ale ostatecznie wybrałam 041 Transparent.
Puderniczka jest
wykonana solidnie i jestem mile zaskoczona tym faktem, bez obaw mogłam wrzucić
ją do torebki i nic złego się nie działo przez cały okres użytkowania. Do tego praktyczne
lusterko i bez problemu mieścił się ponadprogramowy puszek, który dokupiłam
osobno. Ponadprogramowy, dlatego bo wybrałam dość duży rozmiar i spodobała mi
się jego miękkość.
Mam dziwną relację z tym
produktem. Dlaczego? Ponieważ obietnica producenta odnośnie matowienia jest
nieco bajkowa. Nie radzi sobie tak, jak, powinien ale pozostałe czynniki
sprawiają, że z chęcią po niego sięgam.
Średnio wydajny,
ale z drugiej strony cena bardzo przyjazna dla większości portfeli, więc to
może być atutem i dzięki temu zużywamy produkt do końca w określonym czasie. U
mnie to ponad miesiąc czasu i dobiłam do dna. Szacuję, że starczy już na krótką
chwilę, więc całościowo to +/- 1, 5 miesiąca.
Puder jest świetnie
sprasowany i bardzo drobno zmielony, nie pyli podczas aplikacji bez względu
na to czy sięgamy po pędzel bądź puszek.
Kolor, 041 Transparent jest jasnym beżem, który jest totalnie niewidoczny. Nie odznacza się
w żaden sposób na skórze. Nie podkreśla niedoskonałości, nie tworzy
plam/placków, nie ciemnieje – jednym słowem niewidzialny przyjaciel!
Bardzo dobrze współpracuje z
kremami tonującymi oraz podkładami, które są w moich zasobach jednak, aby nie
było kolorowo, efekt matowienia, który ma być jego charakterystyczną cechą jest
krótkotrwały. Używany solo w połączeniu jedynie z kremem/serum pojawia się ten
sam problem.
Nie oczekuję, aby trzymał mat nieskończenie długo
jednak 2h bez względu na użyty krem/podkład itd. jest zbyt krótki. W ciągu dnia potrzebuję kilka poprawek i warto
przyłożyć się do nich, bo inaczej mam wrażenie obciążonej skóry oraz wygląda to
mało estetycznie.
Kiedy przy odświeżaniu makijażu sięgniemy po pędzel a nie puszek sytuacja się zmienia. Wtedy na nowo
jest delikatny i jedwabisty zostawiając delikatną mgiełkę na skórze.
Prawdziwy fenomen: D
Wg mnie wymaga zbyt dużo uwagi. Od pudru matującego oczekuję przede wszystkim, aby
zmatowił skórę na ok.5h a poprawki nie były problematyczne i odświeżenie cery
miało miejsce bez żadnych problemów. W tym przypadku nie ma o tym mowy. Nie
zawsze mogę ze sobą zabrać pędzel do pudru, nie każde okoliczności dają czas.
Mam cerę mieszaną i w
ostatnim czasie strefa T mocno się przetłuszcza a w szczególności czoło, więc
liczyłam, że ten puder poradzi sobie z tym problemem. Niestety…
Od jakiegoś czasu używam go
jedynie z pędzla do wykończenia makijażu, bo cenię sobie jego delikatność, ale
to za mało abym wróciła ponownie. Liczyłam, że stanie się idealną wersją „torebkową”
jednak to nie to… Dużo lepiej na mojej skórze zachowuje się puder z ELF-a z
serii Studio Pressed Powder prezentowany TUTAJ
Bell 2Skin Pocket puder matujący polecę przede wszystkim dla osób, które nie
borykają się z nadmiernym przetłuszczaniem. Wtedy może okazać się świetny do
poprawek w ciągu dnia lub wykończenia makijażu. Nie przekreślam go całkiem,
ale w moim przypadku, przy takich oczekiwaniach cery nie sprawdził się w
najważniejszym punkcie, jakim jest zmatowienie cery.
Miałyście do czynienia z tym pudrem? Może u Was sprawdził się dużo lepiej? A może
polecicie inny produkt godny uwagi? Z chęcią się dowiem a tymczasem życzę
miłego weekendu.
Pozdrawiam!
