Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Flos lek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Flos lek. Pokaż wszystkie posty

Flos-lek w pigułce cz. I





Od dłuższego planowałam przygotowanie posta zbiorczego odnośnie kosmetyków firmy Flos-Lek. Początkowo miały zostać ujęcie w zupełnie inny sposób, ale wydarzenia w moim życiu w 2012 roku znacząco wpłynęły na wiele rzeczy. 

Zobowiązałam się do wystawienia recenzji i pragnę wywiązać się z tego zadania. Dodatkowo pewne sprawy uległy przeobrażeniu, moja pielęgnacja na chwilę obecną wygląda zupełnie inaczej. O ile niektóre produkty zagoszczą u mnie nie raz, to większość raczej odejdzie w zapomnienie ;) Taka kolej rzeczy, po prostu :)
Stąd pomysł na Flos-Lek w pigułce, gdzie w telegraficznym skrócie zaprezentuję produkty z którymi spotkałam się po raz pierwszy, wróciłam ponownie oraz pojawią się w innym wydaniu/ocenie?
Mam nadzieję, że taka forma spodoba się Wam i ciepło przyjmiecie recenzję sponsorowaną Flos-Lek w pigułce. Zapraszam do lektury :)

BeECO Bio - certyfikowany peeling solny z oliwą z oliwek


Lubię dobrej jakości peelingi do ciała, ale z racji delikatnej, wrażliwej i problematycznej skóry wiele z nich nie zdaje egzaminu. Mam określone wymagania, stawiam na delikatne złuszczanie bez tłustej warstwy. Odnoszę wrażenie, że bardzo trudno jest znaleźć na drogeryjnej półce tego typu produkt. A jak do tego ma się peeling solny z oliwą z oliwek Flos-leku?

Po pierwsze, nie lubię peelingów na bazie soli ale moja ciekawość była tak duża, że musiałam. Po prostu musiałam :D też tak czasem macie?
W rezultacie produkt nie jest zły, na mnie wrażenia nie robią opisy, że „eko”, „bio” oraz inne cuda. Liczy się działanie.

A tutaj niestety było trochę pod górkę. 

Dla mojej skóry peeling okazał się za mocny, na dodatek sól to taki mały wredniak, że każde małe skaleczenie i zaliczamy nieznośny ból. W taki sposób szybko zdałam sobie sprawę, że to nie dla mnie.

Zapach jest specyficzny, nie każdemu może się podobać. Mnie na pewno nie. Zostawia też tłustą powłokę, której ja osobiście nie lubię. Dodatkowo zalecam ostrożność ponieważ po użyciu zostaje tłusty osad na brodziku i łatwo o wypadek. Potem męczyłam się jeszcze z szorowaniem na kolanach, bo nie mogłam usunąć tej tłustej powłoki a oczami wyobraźni widziałam jak rozjeżdżają mi się nogi...
Peeling zużyłam do stóp i kiedy dobiłam dna, odetchnęłam z ulgą. Zaliczyłam cenną lekcję, by czasami poskromić ciekawość.

Patrząc realnie, to opakowanie 420g w cenie ok.38zł to dość wygórowana kwota w relacji działanie/wydajność/cena. Gdybym miała go stosować regularnie zgodnie z przeznaczeniem, starczyłby na 4/5 razy. Trochę słabo.

Nie wiem jak z dostępnością, ponieważ na stronie firmowej nie jest dostępny od dłuższego czasu w sprzedaży a kiedy próbowałam namierzyć stacjonarnie, to także był problem.

ELESTABion R szampon regeneracyjny 


O tym szamponie już pisałam KLIK! i gości u mnie co jakiś czas. Zainteresowanych odsyłam do pełnej recenzji, bo nie widzę sensu by się powtarzać :) Dodam, że zaczęłam po niego sięgać kiedy moje włosy były w marnej kondycji, dopiero wracały do siebie ;)) a dzięki temu produktowi odbywało się to znacznie przyjemniej.


White & Beauty, Tonik wybielający przebarwienia z kwasami AHA


Nie stosowałam go zgodnie z przeznaczeniem także tutaj nie wypowiem się odnośnie jego faktycznych właściwości rozjaśniających. Został wykorzystany na strefę T, do walki z przetłuszczającym się czołem i drobnymi zaskórnikami.
Jest delikatny, ale ja nie szukałam czegoś z mega kalibrem. Do wieczornego przemywania, jako profilaktyczny pomocnik. I tyle :) Zużyłam opakowanie i więcej nie wrócę, głównie dlatego że na rynku jest wiele innych i dużo lepszych specyfików.
Może być :)

Żel ze świetlikiem i chabrem bławatkiem do powiek i pod oczy


Chciałoby się zanucić „kiedy byłem małym chłopcem”, no ale chłopcem nie byłam :P Natomiast kiedy byłam nastolatką, namiętnie sięgałam po różnego rodzaju żele pod oczy, prym wiodła Vipera z Flos-Lekiem na czele. Miałam fazę na produkty ze świetlikiem, wtedy takie żele były OK. Bo z resztą czego więcej może chcieć młode dziewczę?

Moja Mama z kolei była uzależniona od żeli Flos-Leku, z czasem łączyła je z kremami pod oczy. I do tej pory zostało nam obu uwielbienie do arnikowych żeli.

A wracając do tematu :) Dla mnie spotkanie z tym produktem to jak powrót do przeszłości, tylko że już bez tego efektu WOW. Przyjemne miziadło rzekłabym, dobre dla młodych skór, które za wiele nie potrzebują i nie borykają się z większymi problemami.
Zawsze mnie nurtowało „do powiek” i nadal tego nie rozwinę :P z racji wrażliwych oczu staram się unikać takiego zastosowania aby czasem produkt nie migrował tam gdzie nie trzeba.

Natural Body Karite/Olej Babassu masło do pielęgnacji ciała


Na temat maseł do ciała z serii Natural Body pisałam już wiele razy, zdania nie zmienię ;) To dobry produkt i lubię do nich wracać. Na blogu zaprezentowałam poszczególne warianty:
Acerola & Cherry Berry – mój faworyt <3 span="">

Wariant Karite & Olej Babassu nadal wpisuje się w moje potrzeby. Lubię to! :)

W ramach HexxBOX’a kilka osób miało okazję poznać tę serię także zapraszam do lektury KLIK!

Anti Acne Tonik Normalizujący


Ponowny wybór z tytułu „strefa T” i wszystko byłoby OK, ale nie rozumiem po co i w jakim celu tonik ma tak mocną perfumową woń... Za każdym razem miałam wrażenie, że sięgam po flaszkę perfum i to takich bardzo znielubionych. Działanie na plus, lecz walory zapachowe na minus. Z ulgą dobiłam dna. 

Podobnie jak tonik z serii White & Beauty tonik Anti Acne stanowi dodatek, po którym nie można spodziewać się cudów, ale podczas stosowania widać działanie. Miał wpływać regulująco i robił to. Powrotu nie będzie, chyba że firma przygotuje wersję bezzapachową :D


Anti Acne Antybakteryjna pianka do mycia twarzy


Pianka miała stanowić udany team z tonikiem z tej samej serii, niestety znowu pojawia się przytłaczający zapach, zacinająca się pompka. Miała odświeżać i głęboko oczyszczać skórę bez naruszenia bariery ochronnej. Dziwnym trafem takie działania nie miały miejsca. Wypróbowałam w różnych kombinacjach, bez skutku. Na koniec mnie podrażniła i moja cierpliwość sięgnęła zenitu. Przegoniłam z półki w te pędy.

Bardzo chciałabym o niej napisać coś dobrego, ale nie potrafię znaleźć takowych zdarzeń w zakamarkach pamięci (ani w notatkach).



Mleczko do demakijażu seria do skóry z problemami naczyniowymi



Był czas, że regularnie sięgałam po to mleczko. Bo ja lubię mleczka :) A moja skóra jeszcze bardziej i pewnie nadal bym zapraszała kosmetyk Flos-Leku na swoją półkę, lecz w zeszłym roku szturmem została zdobyta przez mleczko Caudalie. W świetle takich wydarzeń mogę napisać jedynie bye, bye Flos-lek ;) Zainteresowanych odsyłam do recenzji, która kiedyś popełniłam KLIK!

To dobre mleczko, ale znalazłam ideał :) A ja zasługuję na wszystko, co najlepsze :)))

Ciąg dalszy nastąpi :)))

Przy okazji uświadomiłam sobie, że dzięki współpracy z firmą Flos-lek poznałam przez prawie 4 lata mnóstwo produktów, do których nie miałabym dostępu jako przeciętna konsumentka. Była to fajna przygoda :)

A jak Wasza znajomość oferty firmy Flos-lek?

Pozdrawiam :)

Moja pielęgnacja - Ulubieńcy stóp:)))




Przez długi czas borykałam się z określonymi problemami stóp mianowicie okresowo pękały mi pięty, naskórek bardzo szybko stawał się twardy i generalnie to była moja bolączka odkąd pamiętam. Stosowałam różne produkty, które dawały lepsze lub gorsze efekty. Wiele zmieniło się po wymianie obuwia. Zaczęłam zwracać coraz większą uwagę na rodzaj wkładki oraz na materiał, z którego buty są wykonane. Staram się kupować wyłącznie buty z dobrej jakościowo skóry. Wybieram skórzane wkładki i zwracam uwagę na to, by były profilowane oraz wyjmowane. Wyeliminowałam także w pewnym stopniu chodzenie na boso po domu, co wcześniej było normą. Co prawda nie pozbyłam się tego nawyku całkiem, ale udało mi się ograniczyć.

W taki oto sposób udało mi się osiągnąć dobre efekty. Na tyle, że od wielu miesięcy do pielęgnacji stóp gości u mnie taki oto zestaw. Za jakiś czas niektóre produkty zostaną wymienione, ale to tylko, dlatego, że nie mam swobodnego dostępu do Flos-leku a zapasy uszczuplają się;)))



Seria Dr Stopa jest jedną z moich ulubionych i można powiedzieć, że dzisiejszy wpis jest poświęcony głównie kosmetykom z Flos-leku. Z drugiej strony gdyby nie współpraca z tą firmą, to ominęłaby mnie grupa świetnych jakościowo produktów a tak goszczą one u mnie od dawna. I to jest chyba najlepsza rekomendacja, ponieważ nie pojawiają się jednorazowo.



Stałą pozycją jest sól do kąpieli stóp. Przez długi czas używałam cynamonowej z Flos-leku oraz Farmony, pisałam o nich przy okazji tych notek KLIK i KLIK

Z racji, że szukam już zastępstwa udało mi się upolować ciekawe sole z TK Maxx, ale planuję zakupy w Ecco Verde i na oku mam ten oto produkt :) Bardzo lubię zakupy w Ecco Verde, o czym wspominałam już przy okazji prezentacji zakupów olejków Khadi.


Szczoteczka to podstawa, ale bardzo długo szukałam idealnego włosia, które nie będzie zbyt sztywne, ani zbyt miękkie. Udało mi się kupić ją w Rossmannie. Podejrzewam, że nadal są w sprzedaży. Bardzo ją lubię a identyczna sztuka służy mi do rąk.


Pilnik do stóp to Rossmannowski Fusswohl, który gości u mnie od wielu miesięcy i przyznam się, że nałogowo poczyniłam zapasy tego cuda:) Dwustronny, łatwy w utrzymaniu w czystości. Dla moich stóp w sam raz, lecz jeżeli ktoś ma większy problem z rogowaceniem to obawiam się, że może być za słaby.



Skarpetki bawełniane, od których jestem uzależniona i potrafię spać w skarpetach przez większą część roku:) W połączeniu z dobrym kremem nawilżającym lub odżywczym wspomagają pielęgnację stóp w moim przypadku.


Peelingi, tutaj od dłuższego czasu sięgam po Peeling enzymatyczny z Flos-leku, o którym pisałam przy TEJ okazji. Niebawem pożegnam się z ostatnim opakowaniem i pewnie jak nadarzy się okazja to kupię go ponownie. Poza tym moje stopy bardzo dobrze reagują na peelingi na bazie soli.


Balsamy/kremy do zmęczonych stóp. Tutaj na tym tle wyróżnia się seria z Yves Rocher oraz z Flos-leku. Aktualnie mam w użyciu balsam z Flos-leku, o którym także już pisałam na blogu KLIK!  Lubię go mieć pod ręką, a do tego naprawdę przynosi ukojenie zmęczonym stopom.


Płyn zmiękczający naskórek to obowiązkowy must have. Dzięki niemu pozbyłam się uporczywych problemów, a stosowany regularnie działa długofalowo. Formuła płynu kojarzy mi się z suchym olejkiem, ponieważ szybko się wchłania i nie jest tłusty. Pachnie cynamonem, który osobiście uwielbiam!


Kremy do stóp pojawiają się u mnie regularnie, ale już nie szukam tzw. św. Graala, choć akurat Krem intensywnie nawilżający z 15% stężeniem mocznika sprawdza się świetnie i jest doskonałym zastępstwem dla lubianego przeze mnie kremu z SVR Xerial. Poznałam ten krem w zeszłym roku i wtedy też dzieliłam się swoimi wrażeniami KLIK! które podtrzymuję. Jakiś czas temu kupiłam polecaną maść z firmy Gehwol, ale póki co nie miałam okazji jej wypróbować. Aczkolwiek na pewno o niej wspomnę za jakiś czas.

Bez względu na porę roku staram się utrzymać swoje stopy w dobrej kondycji, ale przyznaję, że większą uwagę przykładam szczególnie wiosną i latem kiedy odkrywam stopy. A jak to jest u Was? Macie na sumieniu małe grzeszki pielęgnacyjne? :D

Sama mam mały kompleks, bo tutaj Matka Natura zatrzymała się w innym miejscu :P i nie lubię swoich stóp, a do tego małych palców i paznokci, które bardziej przypominają żwirki.... Dlatego też staram się zbytnio nie koncentrować uwagi innych na swoich stopach. W tym sensie, że wybieram ciekawy kolor lakieru lub interesujący fason buta – dobrze odciąga uwagę od stóp, sprawdzone :) choć wydaje się paradoksem.

Tak oto wygląda moja strefa pielęgnacji stóp oraz ulubieńców w tej materii. Znacie któryś z wyżej zaprezentowanych produktów? A może macie innych godnych polecenia? :)))

Porozmawiajmy o stopach :)))


Flos-lek Emoleum, czyli trio w pigułce




Dzisiaj chcę Wam przybliżyć serię Emoleum firmy Flos-lek, która została skierowana dla skóry szorstkiej, suchej, bardzo suchej i atopowej. Zaliczam się do grupy docelowej i wybrałam do testów Lipidowy balsam, Krem nawilżający oraz Olejek myjący 2 w 1.


Używane trio na tyle dobrze się spisało, że na pewno sięgnę ponownie po Olejek Myjący i Krem nawilżający, to chciałabym poznać resztę produktów, które wchodzą w skład tej serii.



Moim absolutnym faworytem stał się Olejek myjący 2 w 1. O ile wcześniej sięgałam po olejki myjące z przymusu, to nigdy specjalnie nie stanowiły dla mnie produktu, który lubiłam. Miałam świadomość, że są pomocne i działanie przynosi ukojenie, lecz nie lubię uczucia tłustej warstwy na skórze, która nie ma nic wspólnego z nawilżeniem. Jest różnica także w lepkiej warstwie a delikatnym ochronnym filmie na skórze. Dlatego też byłam nieufna wobec olejku Emoleum, jednak już po pierwszym użyciu wiedziałam, że niepotrzebnie.

Mogłabym tym razem przepisać wszystkie obietnice producenta, ponieważ w moim przypadku zostały one spełnione. 


Olejek dobrze oczyszcza, jest łagodny i jednocześnie nawilża oraz natłuszcza skórę w bardzo przyjemny sposób. Po zastosowaniu mogę delikatnie osuszyć ciało ręcznikiem i od razu ubrać się.

Udany delikatny zapach. Konsystencja płynna, co też chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem;) Dobrze rozprowadza się na skórze, nie używałam do do kąpieli w wannie, ale pod prysznicem faktycznie nie zostawia osadu. Nie ma problemu z przemyciem brodzika, czy samej kabiny. To dla mnie ważne, bo miałam kilka takich olejków, po których trudno było doszorować wannę, nawet pod prysznicem....

Na wilgotnej skórze tworzy formę musu bardziej niż piany. Stosowany na podrażnionej okresowo skórze przynosił faktycznie odczuwalne ukojenie.

Wypróbowałam na ciele i twarzy, w każdej wersji sprawdza się doskonale. Pojemność/cena 200ml/33, 60zł, praktyczne opakowanie, dobra relacja ceny do wydajności. W moim odczuciu to dermokosmetyk, który zasługuje na polecenie. Warto zwrócić uwagę, że jeżeli komuś zależy na uczuciu odświeżenia/orzeźwienia to nie jest produkt, który to zapewni;))) Olejek ma zupełnie inne przeznaczenie i wywiązuje się z niego w 100%.



Lipidowy balsam

W jego przypadku muszę powiedzieć, że opakowanie jest mało praktyczne, ponieważ w balsam jest dość zawiesisty i tłusty, przez co widziałabym dozownik z pompką dla wygodniejszej obsługi.
Stosowany na suchą i podrażnioną skórę przynosił ulgę i ukojenie aczkolwiek było ono za krótkie. Zmniejszał uczucie napięcia i szorstkości, lecz oczekiwałabym bardziej długofalowych efektów. Dobry do doraźnego stosowania. Moja skóra polubiła go w wersji ratunkowej „na już, na teraz” a zdaję sobie sprawę, że kiedy pojawiają się problemy skórne to potrzebuję produktu, który da mi pełen komfort. Tego akurat zabrakło dla mojej skóry. Co prawda łagodzi swędzenie i to jest duży plus.

Wydajność przeciętna, bardzo szybko się skończył, co przy poj. 200ml/31zł trochę mnie zaskoczyło. Oczekiwałam więcej a moja skóra na pewno;)

Plus za brak zapachu!

Warto rozważyć, spróbować jednak nie liczyłabym na cud;))) Akurat w tej materii o wiele lepiej moja skóra reaguje na mleczko do ciała Biotherm, o którym pisałam przy TEJ okazji.



Krem nawilżający

Krem zagościł u mnie na samym końcu. Sięgnęłam po niego przez przypadek. Miałam chwilową Saharę na twarzy, po części z własnej winy. Na dodatek od czasu do czasu powraca do mnie problem z przesuszonymi kącikami ust, które na dodatek są opadające i tworzą się wtedy małe czerwone placki. Nie wygląda to dobrze: ( Związane to jest z używanymi lekami, ale nie zawsze na czas zdążę zadziałać. Z reguły sięgam po Maść szałwiową, lecz jakby diabeł ją ogonem nakrył i nie mogłam znaleźć. Krem wydawał mi się idealny, w składzie mocznik, olej z nasion trukwy egipskiej (gąbczaka walcowatego Luffa cylindrica) czyli bogactwo kwasu linolowego, aloes, masło shea. Postanowiłam spróbować:) Na efekty nie musiałam czekać zbyt długo. Po kilku dniach widoczne placki zniknęły, skóra została ukojona, nawilżona i natłuszczona.


Do tej pory tego typu kremy przeważnie były zawiesiste, ciężkie i treściwe. Tym razem dostajemy bardzo udaną formułę. Dobry, jako baza pod makijaż, aczkolwiek wybierałam go na chłodniejsze dni lub sięgam na noc. Pełni on funkcję kremu ratunkowego, dlatego też nie stosuję go codziennie, a biorąc pod uwagę ostatnie temperatury w UK to wolę lżejsze kremy na dzień. Jednak na wczesną wiosnę, jesień i zimę jest to krem idealny dla mnie.

Pojemność 75ml/27, 60zł


Podsumowując:) Spotkanie z serią Emoleum uważam za udane, dwa na trzy produkty wstrzeliły się w moje potrzeby oraz wymagania. Dla osób, która tak jak ja borykają się z problemami skórnymi to na pewno będzie dobry wynik.

Emoleum na pewno wyróżnia się na rynku pośród tego typu serii i cieszę się, że firma pomyślała o rozszerzeniu oferty o nową grupę docelową. 

Posiłkowałam się cenami ze sklepu internetowego Flos-Leku aczkolwiek pewnie w zależności od apteki lub innego miejsca zakupu można znaleźć tę serię w zbliżonych cenach.

Znacie tę serię, czy też może akurat nie potrzebujecie aż tak kompleksowej pielęgnacji?
Pozdrawiam:)))