Heloł :)
Powszechnie wiadomo jak ważny w codziennej pielęgnacji
jest demakijaż oraz dokładne oczyszczenie twarzy. Ponieważ moja pielęgnacja nie
jest jeszcze idealna, to wciąż szukam produktów odpowiednich dla mojej skóry,
które spełnią wszystkie moje oczekiwania. Dlatego tez z chęcią zabrałam się do
testów „- Liz Earle Cleanse
& Polish Hot Cloth Cleanser” ( w dalszej części recenzji będę posługiwać
się skrótem „Liz” zamiast tej długiej nazwy).
Zanim przejdę do
rzeczy, kilka ważnych informacji:
Profil
mojej cery: tłusta, trądzikowa (stan przed rozpoczęciem
testów –dobry od ok.3 miesięcy, kila niespodzianek), wrażliwa, alergiczna, bardzo
podatna na zapychanie
Kosmetyki
używane w czasie testu: emulsja nawilżająca Cetaphil, filtr
30+, kosmetyki kolorowe
Czas
trwania testu:
pomijając małe przerwy, test produktu trwał 24 dni.
Recenzowany kosmetyk to miniaturka
Liz Earle, Cleanse & Polish Hot Cloth Cleanser do mycia twarzy
(przeznaczony do wszystkich typów skóry), do której była także dołączona
szmatka muślinowa, przewodnik
(instrukcja użycia), „książeczka” zawierająca składy wszystkich produktów marki
Liz Earle.
Strona
wizualna
Opakowanie „Liz” wygląda estetycznie, ma zielony
kolor, treść na nim zawarta jest przejrzysta.
Na tubce można znaleźć prawie wszystkie informacje,
czyli: nazwę produktu, pojemność, przeznaczenie produktu, krótka instrukcja
użycia, kraj produkcji oraz dane adresowe producenta, symbole:
·
symbol
królika- informacja o Certyfikacie Leaping Bunny-ozn że produkty oraz potrzebne do ich wyprodukowania składniki nie były testowane na zwierzętach
·
symbol- termin
ważności do 24 miesięcy po otwarciu,
·
symbol książki -
ozn że do produktu dołączona jest instrukcja
·
symbol LDPE-ozn, że
do produkcji opakowania użyto polietylenu
małej gęstości, który podlega recyklingowi.
Na
opakowaniu brakuje najważniejszego
INCI. Na tubce znajduje się jedynie wzmianka o naturalnych składnikach
aktywnych takich jak: rozmaryn, rumianek, masło kakaowe, olejek
eukaliptusowy. Skład produktu znajduje się we wcześniej wspomnianej
„książeczce”. Uważam to za bardzo słabą stronę, bo każdy użytkownik szuka
składu w pierwszej kolejności na opakowaniu, co jest zarazem wygodne bo szybko
można sprawdzić skład, natomiast gdy znajduje się on na osobnej kartce, łatwo go zgubić i trzeba przechowywać - mało
praktyczne.
Szmatka muślinowa wygląda schludnie, jest biała, z
obszytymi brzegami na zielono.
Strona
techniczna
Produkt w wersji miniaturki znajduje się w miękkiej
tubce, z której się go wyciska. (pełnowymiarowy produkt „Liz” dostępny jest
w różnych wariantach opakowaniowych m.in. tubka, pompka– plus za to).Oczywiście
pompka jest znacznie wygodniejsza w użyciu, ale recenzowana jest miniaturka.
Końcówkę produktu musiałam wyciskać na siłę a ostatecznie rozciąć tubkę. Po
odkręceniu zakrętki widać sreberko zabezpieczające, wiec wiemy że nikt nie
przyłożył do naszej tubki paluchów ;P
Szmatka muślinowa – gdy jest sucha jest nieco sztywna i szorstka,
materiał jest cienki, co starałam się pokazać na zdjęciu robionym pod słońce,
widać prześwitywanie. Rozmiar szmatki to 30x 30 cm.
·
Skład
Staram się poszerzać wiedze na temat
składników, ale nie jest na tyle wystarczająca
bym podjęła się analizy składu
·
Konsystencja i zapach
Konsystencja jest średnio gęsta, w miarę dobrze rozprowadza się po twarzy.
Zapach
jest przyjemny i nieco intensywny, dominuje nuta eukaliptusa i czegoś
chemicznego, wyczuwalny jest podczas używania produktu.
·
Wydajność
Pojemność tubki to 30 ml.
Produkt jest średnio wydajny, przez gęstą konsystencję, trzeba trochę nabrać
produktu, by posmarować/wmasować w całą twarz
·
Działanie – efekty
Już po pierwszym użyciu byłam
zadowolona i stwierdziłam, że spółka „Liz” & szmatka muślinowa działają
świetne. Testowałam je w rożnych warunkach m.in. po dokładnym i mniej dokładnym
zmyciu makijażu, rano po przebudzeniu. Za każdym razem twarz była idealnie
czysta. Szmatka muślinowa działa jak delikatny peeling, dzięki niej pozbyłam
się wszystkich suchych skórek a twarz była gładka, ale miejsca z ewentualnymi
uszkodzeniami skóry lepiej ominąć. Wszystko pięknie, jednak po 3 użyciu „Liz”
miałam wrażenie, że pory stały się bardziej widoczne i pojawiły się 2 wypryski.
Tak, mam cerę trądzikową, ale jak wspomniałam w profilu cery, od ok 3 miesięcy
jest ona w dobrym stanie, wiec uznałam, że to wina „Liz”. Niestety się nie
myliłam. Po każdym kolejnym użyciu pojawiały się nowe niespodzianki na twarzy, coś
w tym produkcie musi mnie zapychać. Do trwałam jakoś do końca testów, ale teraz
musze doprowadzić moja cerę do stanu z przed testów. Znowu nie lubię luster ;P
Jakie efekty daje „Liz” ze
szmatką? Twarz jest czysta, gładka, delikatnie napięta, nie jest wysuszona,
szmatka fantastycznie peelinguje, ale mnie także zapycha co
dyskwalifikuje ten produkt u mnie.
·
Uczulenie , zapychanie, podrażnienie
Produkt zawiera naturalne
składniki, czego się trochę obawiałam jako alergik, jednak nie spowodował
uczulenia. Jak wspomniałam w działaniu, „Liz” mnie niestety zapycha i
przez co pogarsza stan cery. Także nie spowodował podrażnień (lecz
trzeba uważać ze szmatką muślinową, która jest trochę szorstka. Zwłaszcza
ostrożne muszą być osoby z bardzo wrażliwą lub naczynkową).
Dostępność:
Niedostępny w Polsce. Dostępny
w Wielkiej Brytanii. Szmatki Liz Earle są na Allegro.
Cena:
Sklep internetowy (UK) – cena
zależna jest od pojemności, rodzaju opakowania, to czy jest ze szmatką lub
innym dodatkowym produktem. Przykładowy zestaw startowy 100ml z pompką kosztuje
14,75 £.
Podsumowanie:
Produkt wraz ze szmatką
sprawdzają się niemal idealnie, spełniają swoje zadanie. Byłabym zachwycona
gdyby nie zapychanie, wiec niestety to produkt nie dla mnie. Szmatka się
jeszcze przyda :) Miejcie na uwadze że mam cerę trądzikową i podatną na
zapychanie, na prawdę wiele kosmetyków mnie zapycha. Osobom które nie mają
trądziku oraz dużej podatności na zapychanie, radzę spróbować - Liz
Earle Cleanse & Polish Hot Cloth Cleanser wraz szmatką muślinową, ponieważ wg.
Mnie ma tylko jedną wadę, a nuż was
nie pozapycha i będziecie to produkt idealny ;)
srebrnaLENTI
