Obiecałam obszerną recenzję odnośnie mydeł zakupionych w
mydlarni TULI. Zakup sponsorowany przez Kochaną Simply: * i pozwoliłam sobie
wybrać kilka sztuk:
- z glinką czerwoną
- super tłuste
- czekolada
- jedwabisty kokos
Bardzo lubię klasyczne kostki, z przyjemnością po nie
sięgam. Przyznam, że moje zainteresowanie nimi dodatkowo rozpaliła oferta
Lush’a, którego uwielbiam. W międzyczasie sięgałam po różne firmy, byłam mniej
lub bardziej zadowolona. Oferta Tuli interesowała mnie od pewnego czasu,
pojawiające się recenzje na blogach dodatkowo podsycały zainteresowanie.
Miałam nadzieję na wiele dobrego, niestety.... Zawiodłam się. Nie polecę tych produktów nikomu, kto ma zbliżone oczekiwania oraz potrzeby do moich. Dlaczego? Po pierwsze uważam, że w ogóle nie wywiązują się ze swojego przeznaczenia, po drugie kostki są dość twarde, trudno się namydlają i nie mówię tutaj o klasycznej pianie, ale choćby poślizgu podczas użytkowania.
Miałam nadzieję na wiele dobrego, niestety.... Zawiodłam się. Nie polecę tych produktów nikomu, kto ma zbliżone oczekiwania oraz potrzeby do moich. Dlaczego? Po pierwsze uważam, że w ogóle nie wywiązują się ze swojego przeznaczenia, po drugie kostki są dość twarde, trudno się namydlają i nie mówię tutaj o klasycznej pianie, ale choćby poślizgu podczas użytkowania.
Właściwości
pielęgnacyjne są bardzo przeciętne żeby nie powiedzieć, że sięgają dna... W
taki sposób jest to mój pierwszy i ostatni kontakt. Mam porównanie z innymi
mydłami w kostce i niestety, ale Tuli ze swoją ofertą plasuje się na samym
końcu długiej listy.
W skrócie przedstawię Wam moje odczucia odnośnie
poszczególnych mydeł.
Z racji problematycznej cery oraz pielęgnacją skierowaną ku
wspomaganiu leczenia trądziku różowatego wybrałam mydło z czerwoną glinką
skład (INCI): Sodium Olivate, Sodium Cocoate, Aqua, Sodium Palmate, Sodium
Shea Butterate, Sodium Castorate, Sodium Cocoa Butterate, Sodium Rice Branate,
Glycerin, Sodium Beeswax, Illite (Red), Hydrolyzed Silk, flavor
Zawarta w mydle glinka czerwona doskonale
oczyszcza, wzmacnia i dodaje świeżości cerze dojrzałej, przesuszonej, z utratą
jędrności. - Liczyłam na właśnie takie działanie tym bardziej, że ma w
użyciu zupełnie inne mydło z czerwoną glinką i czuję odpowiednie działanie.
Niestety Tuli z czerwoną glinką nie
spełnia tych warunków.
Odpowiednia także dla
skóry wrażliwej i naczyńkowej.
Leczy i łagodzi trądzik różowaty, zapobiega pękaniu naczyń krwionośnych.
Zawiera dużą ilość krzemu, żelaza, aluminium oraz wapń, magnez, sód, potas,
tytan i mangan. – Opisywanie działania to jest dobra sprawa, jednak w
kontakcie rzeczywistym niewiele ma wspólnego z opisywanym obrazem. Nie
zauważyłam żadnych zmian i byłabym daleka od sięgania po nie, kiedy trądzik
różowaty przybiera zaostrzony stan.
Podobnie jak wszystkie
glinki łagodnie ściąga pory i wygładza skórę, adsorbuje zanieczyszczenia i toksyny.
W rezultacie skóra staje się świeża, gładka i aksamitna. Systematyczne
stosowanie glinki czerwonej powoduje obkurczenie i uszczelnienie ścianek naczyń
krwionośnych. – W rezultacie... Skóra staje się mocno ściągnięta jeszcze w
trakcie używania. To jest pewien fenomen, że zanim dotarłam do zmycia mydła z
twarzy i osuszenia skóry to czułam dużym dyskomfort w postaci ściągniętej i
podrażnionej skóry. Po kilku użyciach pojawiły się obszary z suchymi
skórkami... Takiego efektu nie zaserwowało mi żadne mydło.
Mydło jest doskonałe
także do mycia włosów (po umyciu wskazane spłukanie lekko zakwaszoną wodą). – Z
ciekawości spróbowałam i szybko odpuściłam. Brakuje poślizgu, przez co trudno
mydło rozprowadza się na włosach. Kiedy już mi się udało to włosy były mocno splątane,
co przy moim braku długości było zjawiskowe? Na drugi dzień po umyciu
zauważyłam suche placki na skórze głowy...
Rozczarowanie na całej linii. Produkt, który przeznaczono
dla skór przesuszonych, naczyniowych, które są naprawdę trudne w pielęgnacji
tylko dodatkowo pogarsza a nie polepsza. Brak jakiegokolwiek działania. Zużyłam
do połowy a pozostała ilość zaliczyła kosz. Ileż można się męczyć?
Następnie postanowiłam wypróbować mydło super tłuste, które wg specyfikacji przeznaczone jest dla skór szczególnie wysuszonych, zwiotczałych,
pozbawionych blasku, pozatykane pory, podrażnienia – pomyślałam, że
mieszczę się w tym przedziale ze swoimi problemami.
skład (INCI): Sodium Olivate, Sodium Cocoate, Aqua, Sodium Palmate (Red),
Sodium Shea Butterate, Sodium Castorate, Sodium Cocoa Butterate, Sodium Rice
Branate, Glycerin, Sodium Beeswax, Avena Sativa (Oat) Kernel Flour, Prunus
Dulcis Flour, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Powder, flavor
Mydło zawiera wyższy
niż zazwyczaj poziom przetłuszczenia (8%) i złożony kompleks substancji
pielęgnujących. Niezmydlone olejki i masła pozwalają intensywniej natłuścić
suchą skórę, a duża zawartość oliwy z oliwek sprawia, że mydło ma dodatkowo
silnie nawilżające działanie. – Czytając opis, byłam przekonana, że
dostanę świetny produkt, który idealnie wstrzeli się w moje potrzeby. Niestety
nie zauważyłam intensywnego natłuszczania ani silnych właściwości nawilżających:
( Musiałam dość szybko ratować się balsamem po użyciu, ponieważ skóra była
bardzo napięta i zaczynała przypominać pergamin.
Mielone migdały
wspomagają oczyszczenie skóry poprzez otwarcie porów, a mielone płatki owsiane
umożliwiają delikatny peeling. – Właściwości peelingujące szczególnie na
udach i to jedyne miejsce, na którym mogłam użyć mydła....
Olej z czerwonej palmy
nadaje mydłu ciepły, żółty kolor, ale przede wszystkim jest najbogatszym
naturalnym źródłem karotenów - prowitaminy witaminy A. Mało znany w
Polsce olej z czerwonej palmy jest jednym z najefektywniejszych źródeł witaminy
E - niezbędnego skórze przeciwutleniacza. Niezmydlone woski i oleje zostają na
skórze wygładzając ją i rozświetlając. Lekko pachnie lawendą i miętą.- Wygładzenie pojawiło się jak najbardziej, ale
potrzebowałam od razu użyć balsamu, aby złagodzić działanie. Rozświetlenia nie
zauważyłam a mój nos nie wyczuł aromatu ani lawendy ani mięty.
Gdybym miała skórę normalną, bez żadnych problemów to pewnie
sięgnęłabym po nie ponownie ze względu na dobre walory złuszczające. Tylko z
drugiej strony nie wybierałabym wtedy mydła, które jest przeznaczone do innego
rodzaju skóry. Błędne koło. Jednak, jeżeli nie masz żadnych problemów skórnych
a lubisz wszelkie dodatki w postaci peelingu, który nie jest ostrym zdzierakiem,
ale jednocześnie czujesz, że działa to warto rozważyć zakup. Sama na pewno nie
wrócę.
Jedwabisty kokos
bądź jedwab i kokos to mydło z proteinami jedwabiu naturalnego i olejem
kokosowym.
skład (INCI): Sodium Cocoate, Sodium Almondate,
Sodium Palmate, Aqua, Sodium Olivate, Sodium Shea Butterate, Sodium Castorate,
Sodium Rice Branate, Sodium Cocoa Butterate, Glycerin, Sodium Beeswax, Daucus
Carota Sativa Root Extract, Hydrolyzed Silk, flavor
Absolutny mydlany
mistrz piany! – Uśmiałam się z tego opisu, mydło owszem, pieni się, ale mistrzem
piany to jest chyba wyłącznie wobec reszty oferty
Świetne do mycia włosów, daje pianę równie obfitą jak
szampon. Bardzo dobrze oczyszcza włosy z tłustego osadu. – Po
pierwsze to szampon typu eko dawał więcej piany na moich włosach niż to mydło.
Po drugie, nie spełnia podstawowego wymogu. Nie oczyszcza. Specjalnie
testowałam pod kątem zmycia specyfików leczniczych, których używam do
pielęgnacji skóry głowy. Włosy po umyciu były matowe, oklapnięte. Wyglądałam
jakbym włosów nie myła z kilka dni.
Duża zawartość masła
shea i oleju ze słodkich migdałów w mydle z jedwabiem, nadaje mu świetne
działanie pielęgnacyjne. Mięciutka piana delikatnie zmywa
zanieczyszczenia i nadaje skórze jedwabistą gładkość. – Działanie
pielęgnacyjnie zauważyłam, ale na dłoniach:) Zostawiłam mydło do mycia rąk i w
tej kwestii spisuje się dobrze. Nie porywa swoim działaniem, ale od biedy może
być;) Opornie się zmydla, ale dobrze sobie radzi ze zmywaniem resztek podkładu
oraz innej kolorówki podczas wykonywania makijażu.
Spróbowałam go do mycia twarzy, nie jest złe jednak nie
satysfakcjonuje mnie jego działanie. Bardzo zwyczajna kostka, która za wiele
nie robi z moją skórą, choć zachowuje się lepiej niż mydło z czerwoną glinką.
Nie pojawi się ponownie.
Została jeszcze jedna kostka mydlana – Czekolada. Na razie
czeka w tzw. Poczekalni. Nie wiem, czy zostanie użyta. Póki, co, nie mam ochoty
na dalsze eksperymenty z Tuli i wydaje mi się, że pójdzie w inne ręce.
W ostatnich komentarzach, kiedy opisywałam swoją pielęgnację
wiem, że nie jestem odosobniona w swoich odczuciach, więc ciekawa jestem innych
opinii. Jak to jest u Was?
Nie sugeruję się popularnością na blogach danej firmy czy produktu,
bo potrzeby mojej skóry są na pierwszym miejscu, ale spodziewałam się lepszego
działania. Tym razem Tuli nie wpasowała się w moje potrzeby. Ciekawa jestem
oferty Lawendowej Farmy, której produkty niebawem dostanę. Pokażę Wam niebawem
nowe kostki z zupełnie innego miejsca i przy okazji poruszony został temat
atestów przy tego typu produkcji i sprzedaży mydeł. Jakie macie nastawienie
wobec tego?
Pozdrawiam!
