Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Joko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Joko. Pokaż wszystkie posty

Joko Colors Of Luxury J165 Nude Elegance





Nie lubię Joko i od pewnego czasu unikam zakupów z tej firmy. Jednak dojrzałam na blogach lakier w najnud(e)mniejszym kolorze, jaki mogłam sobie wymarzyć. Kiedyś nie wyobrażałam sobie takich kolorów u siebie. Byłam na nie. U kogoś innego tak, lecz nie na swoich paznokciach czy makijażu.
Nie wiem, w którym momencie to się zmieniło, ale doceniłam urok tego typu tonacji. Odnalazłam się w niej.

Nadarzyła się okazja zakupu i nie zastanawiałam się zbyt długo. Byłam tylko nieco zdezorientowana, ponieważ na wielu prezentacjach lakier wyglądał za każdym razem inaczej. Mając przed sobą buteleczkę upewniałam się kilka razy, że to na pewno ten kolor.



J165 Nude Elegance to klasyczny rozbielony beż, nie ma tutaj żadnej domieszki żółci czy fioletu, dostajemy piękny czysty odcień.
To, co bardzo mi się podoba, to szeroki pędzelek oraz bardzo udana formuła samego lakieru, która już przy pierwszej warstwie daje idealne pokrycie. Bardzo szybko schnie.
Trwałość jest średnia, choć posiłkuję się Seche Vite, które zapewnia mi wystarczającą, jakość.



Nie ma za wiele tutaj do pisania: D Na zdjęciach kolor jest idealnie oddany, w zależności od światła i ustawienia pokazuje się w pełnej krasie. Nudny klasyk, który zaspokoił moje potrzeby w 100%.

Pozdrawiam!

Recenzje w pigułce cz. I



Dzisiaj będzie trochę o bublach, czyli zakupach udanych mniej lub bardziej, ale finalnie niezdających egzaminu. To oczywiście wyłącznie moje odczucie i opinia. Nie jestem żadną wyrocznią: D Jednak chyba każda z Nas trafia na takie „kwiatki” i pojawia się pytanie, co dalej?

Nie chcę tego wyrzucać a znalezienie nowego domu odrobinę budzi moje obawy, bo nie chcę, by osoba obdarowana myślała, że wciskam jej coś, co nie zadziała w ogóle.
Jakie Wy macie odczucia w tym temacie?

Mnie z jednej strony szkoda wyrzucić do kosza nowy produkt, na nowe zastosowanie nie mam ochoty i jedynie w przypadku, kiedy pojawi się uczulenie/podrażnienie to nie ma zmiłuj- kosz!

Niektóre produkty pozostają w użyciu ze względu na ich postać jak np. mydło. Ostatecznie wykorzystam do wymoczenia stóp z dodatkiem soli.

W taki oto sposób zapoczątkuję nową serię – Recenzje w pigułce, tutaj trafią kosmetyki, które jakoś specjalnie wg mnie nie zasługują na większą uwagę/prezentację. Pamiętam, że przy którejś okazji duża część czytelników wyraziła zainteresowanie taką formą, więc postanowiłam, aby wpisała się na stałe w zawartość bloga.

Zaprezentuję Wam moje ostanie zakupy zaczynając od:

Joko Marrakesch Dream For Blonde J261 
 matowy puder brązujący



O tym bronzerze naczytałam się wiele. Niektóre zdjęcia były bardzo sugestywne. Przyznaję się bez bicia, że ogromnie podoba mi się tłoczenie. Jest piękne/ a raczej było: D, bo nie sposób tylko podziwiać. Trzeba użyć. Kiedyś.

Pierwszy kontakt i… co to ma być?- Przemknęło mi przez głowę nerwowe pytanie. Puder jest grubo zmielony, tępy i kredowy. Nie tego się spodziewałam. Lubię, kiedy aksamitna struktura tego typu kosmetyku sama nakłada się na pędzel. Tutaj tego brak!
Jest topornie, tworzy plamy, pyli niemiłosiernie. Można się załamać.

Wiedziałam, że nie powinnam kupować tego bronzera, bo ogólnie z Joko mam na pieńku i mało, który ich kosmetyk spełnia moje oczekiwania, ale pomyślałam sobie, dam szansę.
Przyszły nowe pędzle, rozpoczęłam oswajanie od początku. Niestety.

Kolor - piękny herbatnikowy odcień, niestety jego magia zanika w kontakcie z moją skórą. Zaczyna ciemnieć na skórze i wybijają wściekłe pomarańczowe tony.



Plus- faktycznie jest matowy i NIC poza tym.



Przyznam się, że gdybym podczas zakupu obejrzała skład to zostawiłabym go na półce, by kurzył się tam na dobre. To jego jedyne przeznaczenie.

Manhattan Top Coat Speed dry & extreme shine



Po raz pierwszy od dawna “zdradziłam” Seche Vite, bo najzwyczajniej w świecie nie uzupełniłam buteleczki a ilość, jaką przywiozłam ze sobą szybko się skończyła przy malowaniu paznokci swoich oraz Mamy. Podczas szybkich zakupów wpadły mi w oczy produkty Manhattan. Gdzieś w głowie kołatała mi się dobra recenzja no i…. Postanowiłam kupić.

Cóż…. Speed dry, to chyba kpina. Nie wiem, na jakich lakierach i w jakich okolicznościach, Kończyło się tym, że zmywałam lakier i na nowo malowałam, by wydobyć resztki SV:/
Extreme shine, to też niezła bajka.

Powiem tak, nie polecam! Po prostu. Najgorszy top, z jakim zetknęłam się od bardzo długiego czasu. Szybko zamówiłam, Seche Vite i wybrałam opcję tzw. refila.

Już nigdy więcej przypadkowych zakupów a na pewno nie odejdę od stosowania SV.

BingoSpa
 Maska do włosów z proteinami kaszmiru i kolagenu



Przeglądając półki w Tesco trafiłam na regał, gdzie dojrzałam bogatą ofertę firmy, BingoSpa. Trochę recenzji było jakiś czas temu i kojarzyłam, że były to dobre noty. Może nie wszystkie, ale większość.
W ręce wpadła mi ta oto maska, zerknęłam na skład - zapowiadał się ciekawie.

Niestety moje włosy uznały inaczej. Nie chcą współpracować z tą maską, zapach jest okropny i sama też nie palę się do kolejnych testów. Użyłam kilka razy, podziękowałam.

Maska obciąża moje włosy, przyspiesza przetłuszczanie, kiedy nie miałam wcześniej takich problemów i już w połowie dnia na moje głowie pojawiają się smętnie wiszące strąki. Wygląda to okropnie. Pytam się, gdzie efekt błyszczących, sprężystych i miękkich włosów?

Miałam już produkty do włosów z keratyną i niestety BingoSpa nie spełniło określonego zadania. Jedyny plus, po użyciu maski - włosy rozczesywałam bez problemu. Ułatwiała ten zabieg szczególnie po szamponach, które plątały włosy.

Alterra 
Mydło z olejami roślinnymi Nagietek
z kojącym ekstraktem nagietka



Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Mydło z olejami roślinnymi Alterra z kojącym ekstraktem z nagietka. Łagodnie myje skórę i pomaga jednocześnie zachować jej odpowiednie nawilżenie. Subtelny zapach rozpieści Twoje zmysły.

Tyle bajecznego opisu producenta i jeżeli ktokolwiek pomyśli, że to mydło może pieścić zmysły to niestety na pewno nie moje!
Ta kostka po prostu śmierdzi, nie ma NIC wspólnego z nagietkiem, ekstrakt jest w składzie, ale na tym koniec.
Jakie nawilżenie i jaka łagodność?
Mydło – porażka!, Nikomu nie polecam.

Sylveco 
Rokitnikowa pomadka ochronna o zapachu cynamonu



Następny kosmetyk, który przetoczył się przez blogi. Firma obszernie opisywana w każdy możliwy sposób w superlatywach.
Niestety u mnie nie będzie hymnów pochwalnych.

Pomadka ochronna-hmmmm….. Do tej części trudno jest mi się odnieść, bo pielęgnacji nie odnotowałam. Natłuszczenie i paskudny smak/zapach jak najbardziej. Gdzie cynamon – się pytam, no gdzie? Na pewno nie w moim egzemplarzu. Może wyparował?

Szkoda, bo być może gdyby był, to zabiłby ten paskudny posmak, jaki pomadka zostawia.
Do zestawu dorzucę tandetne opakowanie, które popękało, choć ona głównie urzędowała w domu i wędrowała z kuchni do pokoju. Długa to droga…

U mnie ona się nie sprawdziła a w okresie, kiedy jej używałam nie miałam specjalnych wymagań. Wystarczyło, aby nawilżała. Nic więcej….

Oeparol 
Pomadka ochronna do ust Owoce Leśne



Lubię firmę Oeparol jednak tym razem dostałam najszybciej zużywającą się pomadkę ochronną na świecie: D
Wyobraźcie sobie, że 2, 5 tygodnia i KONIEC.

Nie wyczuwałam smaku/zapachu owoców leśnych. W zasadzie była neutralna. Dobrze nawilżała i natłuszczała skórę ust, ale dość miękki sztyft bardzo szybko ubywał.
Nie oczekuję, że pomadka ochronna będzie mi służyła przez wieki, ale 2, 5 tygodnia? To trochę mało, za mało…

Opakowanie lepsze niż w przypadku Sylveco, producent nie oszczędzał na plastiku: P

Isana 
Pomadka pielęgnacyjna do ust Soft Rose 



Nie wyczuwam specjalnego zapachu, ale za to ogromnie gorzki posmak! Sztyft ma różowy kolor, ale nie barwi on ust a jedynie subtelnie podkreśla naturalny kolor warg.
Natłuszcza, bardzo…. Nie lubię takiego uczucia smalcu na ustach. Efekt zbliżony do felernego sztyftu z Sylveco, ale w jeszcze gorszym wydaniu.

Przyznam się, że wpadła mi do koszyka spontanicznie. To jest chyba pewien syndrom Rossmanna…. Mam nauczkę, że powinnam trzymać się sprawdzonych rzeczy, ale od czasu do czasu ciągnie mnie w nowe rejony. Pomyślałam sobie, że może, …bo przecież, …ale chyba…

Mam nauczkę. Na drugi raz pójdę na zakupy z kartką i koniec włóczenia się po Rossmannie jak po muzeum. Wiem, że brakuje mi polskich drogerii i teraz wszystko jest takie NOWE: D, ale taki zestaw tylko coraz boleśniej mi uświadamia, że nie wszystko jest dobre. Potrzebuję planu, planu na zakupy. Koniec z oglądaniem półek w niemym zachwycie: D

Tyle na dzisiaj: D A może znacie któryś z powyższych kosmetyków i macie zupełnie inne wrażenia?

Miłego weekendu!

Pozdrawiam!