Dzisiaj kolejny
elaborat na temat Lush’a. Postanowiłam, że w taki sposób od czasu do czasu
przybliżę Wam moich ulubieńców a niebawem postaram się o aktualizację listy
hitów.
Wiem, że wiele z Was narzeka, że w PL nie ma Lusha. Niby
były jakieś tam plany/założenia, ale póki, co żadna informacja nie została
potwierdzona. Wracając do tematu od razu powiem, że na Wizażu funkcjonuje wątek
ze wspólnymi zakupami. Działa on prężnie i jest to zawsze dodatkowa okazja lub
tak, jak pisałam wcześniej lub samodzielne zakupy.
Aqua Marina to
pasta do mycia twarzy, która przeznaczona jest dla wszystkich typów skóry. Ma
łagodzić podrażnienia, uspokoić i ukoić. Zawiera takie składniki jak: glicerynę,
puder galmanowy, mech irlandzki, wodorosty Nori.
Całość
INCI prezentuje się tak:
Glycerine, Calamine Powder, Kaolin, Irish Moss Gel (Chondrus crispus),
Organic Aloe Vera Gel (Aloe barbadensis), Fine Sea Salt, Nori Seaweed (Algae),
Sweet Orange Oil (Citrus Aurantium dulcis), Patchouli Oil (Pogostemon cablin),
Carrageenan Extract (Chondrus crispus), Perfume
Pasta podobnie jak wcześniej opisywany
Enzymion znajduje się w
czarnym pudełeczku z matowego tworzywa. Ciekawostka jest praktyka firmy, która
zasługuje na uwagę dla osób, które mają dostęp stacjonarny. Jeżeli przyniesiemy
5 pustych opakowań po produktach Lush’a możemy je wymienić na świeżą maskę.
Uważam, że to doskonały pomysł!
Każde opakowanie jest opatrzone również
etykietą w takim stylu, na
której możemy zobaczyć, kto przygotował dany produkt oraz data ważności.
Jasno i czytelnie.
Od razu napiszę, że
takie opakowanie starcza mi na ponad 2
miesiące stosowania.
Opakowanie
zawiera 100g w cenie £6.25
Konsystencja, o ile na stronie wygląda to bardzo
apetycznie w opakowaniu czasem trochę mniej, ale nie zrażajcie się. To dopiero
początek przygody: D
Jest to faktycznie pasta, która jest gęsta i
zbita, nie zawsze chce się gładko
rozprowadzić. Każdy musi sobie sam wypracować metodę użycia. Sama na początku bawiłam
się ze szpatułką, lecz uznałam, że palce są najlepsze! A co najważniejsze
staram się zawsze zwilżyć dłoń, woda
daje lekki poślizg. Na twarz nakładam ją
także na wilgotną skórę. U mnie w taki sposób ona sprawdza się najlepiej a
co ważne, nie ma problemu ze zmyciem osadu, jaki się wytwarza za sprawą pudru
galmanowego. Dla mnie ten składnik jest
wielkim odkryciem i dzięki niemu, Aqua
Marina wraz z maską Catastrophe Cosmetic gości regularnie od ponad dwóch lat.
Pielęgnacyjne odkrycie, które wspaniale działa na moją chimeryczną cerę.
Zapach, początkowo był dla mnie nie do zniesienia. Kojarzył mi się z
rozmoczonym proszkiem do prania najgorszego sortu. Niektórzy czują rybę. Jednak nie dałam się, głównie, dlatego, że
efekty przechodziły moje najśmielsze wyobrażenia!
Jak już pisałam nie raz moja cera jest
problematyczna, trudno znaleźć
produkt, który faktycznie sprawdzi się i jego zadanie sprawdzi się długofalowo
a przy tym sprawi, że będę wracać bez końca. Aqua Marina jest dla mnie takim fenomenem! I nie ma tutaj pustego zachwytu
wywołanego uwielbieniem do marki, ponieważ ta pasta u mnie działa!
Nie każdemu można odpowiadać taka forma, ale dla mnie to taka kropka nad „i” podczas
procesu, jakim jest demakijaż i oczyszczanie. Poza tym nie muszę sięgać po nią
codziennie, czasami robię to doraźnie. Jednak staram się nie otwierać więcej
produktów w tym samym czasie, dlatego też jest mi obcy projekt denko: D Używam
i zużywam na bieżąco, ograniczając się, że jeżeli Aqua Marina to nic więcej.
Jest bardzo wydajna a do tego wykorzystuję
ją w roli maseczki i uwielbiam tę część. W zasadzie to można powiedzieć, że
nakładam ją na wilgotną skórę, rozprowadzam na całej twarzy i zostawiam na
10-15 minut, po czym dopiero zmywam. W
taki oto sposób mam dwa w jednym: D
Żaden ze znanych mi kosmetyków od mydeł, po żele/pianki i inne cuda nie
jest mi w stanie zaoferować takiego uczucia oczyszczonej, ale jednocześnie
nawilżonej skóry. Co więcej widzę, że dobrze radzi sobie z regulacją
wydzielanego sebum. Może to nie jest spektakularny efekt, lecz można zawsze
wspomóc to innymi kosmetykami.
Jej zbawienne działanie objawia się w
taki oto sposób:
+ wspaniale łagodzi
podrażnienia
+uspokaja i koi skórę
+zanika
zaczerwienienie, które nie jest obce dla obszarów naczyniowych
+ sprawia, że skóra
odzyskuje jędrność, jest dobrze oczyszczona, wygładzona a to przy regularnym
stosowaniu przekłada się na zwężenie porów
+bardzo wydajna
- może być
dostępność, ale uważam, że warto poznać!
5/5 a regularne powroty mówią za siebie:
D
Komu polecę Aqua
Marinę? Wszystkim tym, którzy nie mogą sięgać po kosmetyki z drobinkami a
szukają czegoś łagodnego, co nie tylko będzie praktyczne, ale także przyniesie
dobre rezultaty pielęgnacyjne.
Interesują Was takie
posty odnośnie Lush’a? Chcecie poczytać więcej i częściej? Bo zdaję sobie
sprawę, że większość poprzednich postów jest z zamierzchłych czasów a jakoś
temat tej firmy traktowałam po macoszemu.
Wypad, pytałaś mnie o
posty pielęgnacyjne dotyczące mojej cery – miałam i mam nadal zamiar zacząć
taką serię, ale czekam już na powrót do UK, gdzie całość czeka na mnie. Póki,
co mogę zaprezentować to, czego aktualnie używam. Postaram się zamieścić notkę
w przyszłym tygodniu: -)
Tymczasem zostawiam
Was z lekturą tego posta a sama zamierzam nadrobić wszelkie zaległości,
które uzbierały się przez ostatni miesiąc. Przygotowania związane z HexxBOX’em
pochłonęły sporo energii, ale widzę, że opłaciło się i niesie to dobre prognozy
na przyszłość.
Wypatrujcie także wkrótce notki informacyjnej na ten temat.
Pozdrawiam!