Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lush. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lush. Pokaż wszystkie posty

Lush Rosy Cheeks Fresh Face Mask


W swojej pielęgnacji preferuję maski, które są łatwe i szybkie w użyciu. Nie wymagają dodatkowego mieszania i kombinacji. Jestem wygodna :D Rosy Cheeks zainteresowała mnie dzięki zawartości kalaminy (podobnie jak Catastrophe Cosmetics oraz czyścik Aqua Marina - oba produkty posiadają kalaminę w składzie) i dzisiaj postanowiłam podzielić się wrażeniami odnośnie Rosy Cheeks.

Lush i już! :)


Lush w mojej pielęgnacji gości od bardzo dawna i wielokrotnie pisałam o marce na blogu. Dzisiaj krótka prezentacja ulubieńców absolutnych, czyli produktów bez których nie wyobrażam sobie funkcjonowania. Z racji posiadania chimerycznej i trudnej skóry szukam dla siebie optymalnych rozwiązań. 

Strefa ulubieńców – LUSH, czyli moje typy




Ofertę Lush poznałam kilka lat temu. Moja znajomość zaczęła się niewinnie od zakupów via net, wtedy na Wizażu prężnie działał wątek dot. wspólnych zakupów. Pozwalało to obniżyć koszty wysyłki, choć potem zamawiałam tylko z drugą osobą do spółki i nadal było OK. Parę razy pokusiłam się o zakupy samodzielne, a opłata za przesyłkę „rozeszła” się po zamówieniu więc moim zdaniem warto jeżeli wiesz co chcesz kupić i w jakiej ilości.

Przy okazji molestowałam znajomych oraz moją połówkę. Firma wciągnęła mnie na całego :D Jak każda marka tak i tutaj nie ma tzw. pewniaków, czyli to co pasuje mnie niekoniecznie sprawdzi się u Ciebie i odwrotnie. Dlatego też przegląd jest mocno subiektywny i związany z moimi preferencjami/potrzebami.



Samo hasło „Lush” nie wywołuje we mnie dzikiej żądzy, doceniam fakt że mam stacjonarny dostęp i mogę bez problemu sięgać po zasoby jakie oferuje. Przez długi czas miałam chłodny stosunek po słynnym pokazie KLIK! Do mnie to nie przemawia i mam swoje zdanie na ten temat.

Natomiast gdybym nie wyjechała z PL nadal robiłabym zakupy online, ponieważ lubię kilka rzeczy i wpisały się na stałe w zasoby, które wykorzystuję w pielęgnacji.
W taki oto sposób KLIK! prezentował się mój osobisty ranking. Dzisiaj skupię się wyłącznie na ulubieńcach, na tym co lubię, dobrze mi służy i warto rozważyć podczas zakupu :)


Bezapelacyjnym faworytem jest tzw. czyścik Aqua Marina. Pełna recenzja znajduje się TUTAJ

Używałam także innych jak np. Angel On Bare Skin, Buche de Noel, Dark Angels itd. Jednak to Aqua Marina podbiła moją skórę od A do Z :D
Zainteresowanych odsyłam do recenzji w linku.


Catastrophe Cosmetic, to świeża maska. Absolutny hit! KLIK! Na pewno będę o niej pisać więcej, bo zasługuje na obszerną prezentację. Nie zliczę ile opakowań przewinęło się przez moje ręce. Stawiam ją na równi z algami Organique ♥

Kiedy nie mogłam sobie pozwolić na regularne zakupy, ponieważ świeże maski charakteryzują się krótkimi datami ważności, mroziłam ją dzieląc na porcje. W żaden sposób nie traciła swoich właściwości.


Sultana of soap, mydło idealne pod każdym względem. Uzależniająca kostka o magicznych właściwościach :))) KLIK! Nie wiem dlaczego jeszcze nie doczekało się pełnej recenzji, wstyd! :D

Ratuje moją skórę, dosłownie! Uwielbiam w nim wszystko, od zapach po właściwości. Jestem od niego uzależniona i kupuję regularnie duże ilości. Jeszcze żadne mydło nie zostawiało na mojej skórze takiego ukojenia.


Dreamwash. Stosunkowo świeże odkrycie, ale już od pierwszego użycia wiedziałam, że TO strzał w 10-tkę! Oparty tak samo na pudrze galmanowym jak Aqua Marina i maska Catastrophe Cosmetic. Przy nim warto wspomnieć o Dream Cream. Warto poznać oba produkty w łącznym zastosowaniu. Recenzje pojawią się za jakiś czas, ale można spodziewać się ochów i achów :D


Smaragdine Bubble Bath. Mocno kontrowersyjny produkt, który albo się lubi bądź nie. Nie ma nic pomiędzy. Godny polecenia dla fanek takiego połączenia jak paczula, lawenda, róża, drzewo sandałowe, imbir i mięta. Taka kombinacja zapewnia oszałamiające wrażenia zapachowe :) Niewielka ilość zapewnia aromatyczną kąpiel bogatą w pianę. O ile tylko lubisz takie kombinacje :))) 

Bardzo podoba mi się wpływ na moją skórę, jeden z niewielu płynów do kąpieli dzięki któremu mogę w wannie moczyć się do woli. Ile tylko dusza zapragnie :)

Nie jest to produkt dla każdego, zalecam testy. Nie kupujcie w ciemno!


Bubble bar. Moim faworytem od lat stał się The Comforter a w tym roku dołączyły Rose Jam i Amandopondo. Wspaniałe różane zapachy. The Comforter za każdym razem kojarzy mi się z sorbetem z czarnych porzeczek, poezja! Kostka jest na tyle duża, że starcza na 3 lub 4 użycia. Kiedy chcę być wyjątkowo rozrzutna, to na dwa razy :)
Na zdjęciach The Comforter i Rose Jam są tzw. połówkami, bo ktoś czeka na Lushową paczkę i postanowiłam dołożyć na wypróbowanie małą niespodziankę :))) TUTAJ możecie podejrzeć realny wygląd Comfortera.

Czym się charakteryzują? Poza umileniem kąpieli zmiękczają wodę, skóra staje zyskuje ukojenie. Nie muszę sięgać po żaden balsam, skóra nie jest ściągnięta, czy przesuszona.
Postawię je na równi z pudrami do kąpieli z Organique. To stanowczo moja ulubiona forma:)


Shower gel. Rose Jam, to mój faworyt i pokusiłam się o duże zapasy. Odpowiada mi w nim wszystko, konsystencja, zapach, działanie, wydajność. Szkoda, że to limitowanka :(

Lubiłam także Ponche i Twilight, którego udało mi się dorwać jeszcze dużą butlę :)
Wracam do nich regularnie i z chęcią sięgam po nowe limitowani.

Szampony. Wiem, że furorę robiły szampony w kostkach ale ja finalnie wróciłam do źródła, czyli tradycyjnego wydania w płynie. I tutaj odkryłam dwa fenomenalne szampony, po które zawsze mogę sięgnąć na wypadek dnia W. Mowa o Rehab i Cynthia Sylvia Stout

Kremy do twarzy. Enzymion, to jest mój św. Graal :)) pełna recenzja KLIK! Zainteresowanych odsyłam także do recenzji Marilyn KLIK! która jest w grupie docelowej i przygotowała świetną recenzję w ramach HexxBOX’a.

W taki oto sposób przedstawia się moja lista must have :) Regularne powroty mówią same za siebie, nie ma potrzeby dodawać nic więcej. Znalazłam w ofercie Lusha piękne różane perfumy, ale o tym przy innej okazji :)

Jaki jest Wasz stosunek do oferty Lusha? Macie coś ulubionego, na czym w pełni polegacie? A może firma jest dla Was kompletnie obca i macie ochotę czegoś spróbować?

Dajcie znać w komentarzach :)

Pozdrawiam :)






Lush Aqua Marina



Dzisiaj kolejny elaborat na temat Lush’a. Postanowiłam, że w taki sposób od czasu do czasu przybliżę Wam moich ulubieńców a niebawem postaram się o aktualizację listy hitów.
Wiem, że wiele z Was narzeka, że w PL nie ma Lusha. Niby były jakieś tam plany/założenia, ale póki, co żadna informacja nie została potwierdzona. Wracając do tematu od razu powiem, że na Wizażu funkcjonuje wątek ze wspólnymi zakupami. Działa on prężnie i jest to zawsze dodatkowa okazja lub tak, jak pisałam wcześniej lub samodzielne zakupy. 



Aqua Marina to pasta do mycia twarzy, która przeznaczona jest dla wszystkich typów skóry. Ma łagodzić podrażnienia, uspokoić i ukoić. Zawiera takie składniki jak: glicerynę, puder galmanowy, mech irlandzki, wodorosty Nori. 

Całość INCI prezentuje się tak:

Glycerine, Calamine Powder, Kaolin, Irish Moss Gel (Chondrus crispus), Organic Aloe Vera Gel (Aloe barbadensis), Fine Sea Salt, Nori Seaweed (Algae), Sweet Orange Oil (Citrus Aurantium dulcis), Patchouli Oil (Pogostemon cablin), Carrageenan Extract (Chondrus crispus), Perfume

Pasta podobnie jak wcześniej opisywany Enzymion znajduje się w czarnym pudełeczku z matowego tworzywa. Ciekawostka jest praktyka firmy, która zasługuje na uwagę dla osób, które mają dostęp stacjonarny. Jeżeli przyniesiemy 5 pustych opakowań po produktach Lush’a możemy je wymienić na świeżą maskę.



Uważam, że to doskonały pomysł!

Każde opakowanie jest opatrzone również etykietą w takim stylu, na której możemy zobaczyć, kto przygotował dany produkt oraz data ważności.



Jasno i czytelnie.
Od razu napiszę, że takie opakowanie starcza mi na ponad 2 miesiące stosowania.



Opakowanie zawiera 100g w cenie £6.25

Konsystencja, o ile na stronie wygląda to bardzo apetycznie w opakowaniu czasem trochę mniej, ale nie zrażajcie się. To dopiero początek przygody: D


Jest to faktycznie pasta, która jest gęsta i zbita, nie zawsze chce się gładko rozprowadzić. Każdy musi sobie sam wypracować metodę użycia. Sama na początku bawiłam się ze szpatułką, lecz uznałam, że palce są najlepsze! A co najważniejsze staram się zawsze zwilżyć dłoń, woda daje lekki poślizg. Na twarz nakładam ją także na wilgotną skórę. U mnie w taki sposób ona sprawdza się najlepiej a co ważne, nie ma problemu ze zmyciem osadu, jaki się wytwarza za sprawą pudru galmanowego. Dla mnie ten składnik jest wielkim odkryciem i dzięki niemu, Aqua Marina wraz z maską Catastrophe Cosmetic gości regularnie od ponad dwóch lat. Pielęgnacyjne odkrycie, które wspaniale działa na moją chimeryczną cerę.

Zapach, początkowo był dla mnie nie do zniesienia. Kojarzył mi się z rozmoczonym proszkiem do prania najgorszego sortu. Niektórzy czują rybę. Jednak nie dałam się, głównie, dlatego, że efekty przechodziły moje najśmielsze wyobrażenia!



Jak już pisałam nie raz moja cera jest problematyczna, trudno znaleźć produkt, który faktycznie sprawdzi się i jego zadanie sprawdzi się długofalowo a przy tym sprawi, że będę wracać bez końca. Aqua Marina jest dla mnie takim fenomenem! I nie ma tutaj pustego zachwytu wywołanego uwielbieniem do marki, ponieważ ta pasta u mnie działa!

Nie każdemu można odpowiadać taka forma, ale dla mnie to taka kropka nad „i” podczas procesu, jakim jest demakijaż i oczyszczanie. Poza tym nie muszę sięgać po nią codziennie, czasami robię to doraźnie. Jednak staram się nie otwierać więcej produktów w tym samym czasie, dlatego też jest mi obcy projekt denko: D Używam i zużywam na bieżąco, ograniczając się, że jeżeli Aqua Marina to nic więcej. Jest bardzo wydajna a do tego wykorzystuję ją w roli maseczki i uwielbiam tę część. W zasadzie to można powiedzieć, że nakładam ją na wilgotną skórę, rozprowadzam na całej twarzy i zostawiam na 10-15 minut, po czym dopiero zmywam. W taki oto sposób mam dwa w jednym: D

Żaden ze znanych mi kosmetyków od mydeł, po żele/pianki i inne cuda nie jest mi w stanie zaoferować takiego uczucia oczyszczonej, ale jednocześnie nawilżonej skóry. Co więcej widzę, że dobrze radzi sobie z regulacją wydzielanego sebum. Może to nie jest spektakularny efekt, lecz można zawsze wspomóc to innymi kosmetykami.


Jej zbawienne działanie objawia się w taki oto sposób:

+ wspaniale łagodzi podrażnienia

+uspokaja i koi skórę

+zanika zaczerwienienie, które nie jest obce dla obszarów naczyniowych

+ sprawia, że skóra odzyskuje jędrność, jest dobrze oczyszczona, wygładzona a to przy regularnym stosowaniu przekłada się na zwężenie porów

+bardzo wydajna



- może być dostępność, ale uważam, że warto poznać!

5/5 a regularne powroty mówią za siebie: D

Komu polecę Aqua Marinę? Wszystkim tym, którzy nie mogą sięgać po kosmetyki z drobinkami a szukają czegoś łagodnego, co nie tylko będzie praktyczne, ale także przyniesie dobre rezultaty pielęgnacyjne.


Interesują Was takie posty odnośnie Lush’a? Chcecie poczytać więcej i częściej? Bo zdaję sobie sprawę, że większość poprzednich postów jest z zamierzchłych czasów a jakoś temat tej firmy traktowałam po macoszemu.

Wypad, pytałaś mnie o posty pielęgnacyjne dotyczące mojej cery – miałam i mam nadal zamiar zacząć taką serię, ale czekam już na powrót do UK, gdzie całość czeka na mnie. Póki, co mogę zaprezentować to, czego aktualnie używam. Postaram się zamieścić notkę w przyszłym tygodniu: -)

Tymczasem zostawiam Was z lekturą tego posta a sama zamierzam nadrobić wszelkie zaległości, które uzbierały się przez ostatni miesiąc. Przygotowania związane z HexxBOX’em pochłonęły sporo energii, ale widzę, że opłaciło się i niesie to dobre prognozy na przyszłość.
Wypatrujcie także wkrótce notki informacyjnej na ten temat.

Pozdrawiam!

Lush Enzymion



Lush gości w moich zasobach od dawna, jest to firma, po którą sięgam bardzo często i z ogromnym zadowoleniem. W pierwszej fazie testowania problem był utrudniony, ale zadziałały wspólne zakupy na Wizażu oraz z jedną z osób znajomych. Na chwilę obecną przesyłka do Polski wynosi ok.10 funtów. Nie jest to dużo i można rozłożyć na udziałowców: D

Wiadomo, że zakupy via net nie zastąpią tych stacjonarnych, kiedy można tam wejść i przenieść się w inny świat. Ekspozycja towaru, zapachy …achhh, rozmarzyłam się: D W każdym razie długo kupowałam poza dostępem stacjonarnym i nie narzekam. Przy okazji dla wszystkich marudzących Polek mieszkających w UK, Lush jest na wyciągnięcie ręki i wcale nie trzeba tęsknić za polskimi cudami :P Zawsze można zakupy zrobić online a i koszty przesyłki dużo niższe.

Bez prądu!

Mam za sobą koszmarnie długi dzień i na nieszczęście w moim rejonie dzisiaj Zakład Energetyczny przeprowadzał prace konserwatorskie- tak ładnie brzmiał opis na ulotce informujacej o braku prądu.Niby taki banał a nagle się okazuje, że trudno normalnie funkcjonować przy świecach;)
Postanowiłam ten czas wykorzystać na swój sposób i poświęciłam na kąpielową przyjemność.
Kiedy wróciłam do domu po pracy i męczących zakupach myśl o słodkim relaksie była tym, co mnie podnosiło na duchu.
 

Queen Helene Mint Julep Masque vs Lush Mask of Magnaminty

Queen Helene Mint Julep Masque

Maseczka pozwalająca pozbyć się wszelkich wyprysków. Zapobiega powstawaniu nowych. Skutecznie oczyszcza i zamyka rozszerzone pory. Przeznaczona jest również do pielęgnacji skóry pozbawionej powyższych problemów. Rozluźnia napięcie mięśniowe twarzy i szyi, oczyszcza i wygładza skórę pozostawiając na długo uczucie świeżości i komfortu.
Skład: Distilled Water, Kaolin, Bentonite, Glycerin, Zinc Oxide, Propylene Glycol, Sulfur, Chromium Oxide Greens, Fragrance, Methylparaben 

Maska ma gęstą, pastowatą konsystencję której ogromnym plusem jest to, że nie zasycha zbyt szybko i nie tworzy malo komfortowej skorupy na skórze.Jest zbita i gęsta ale dobrze się rozprowadza a pod wpływem ciepła wyraźnie miękknie.




Dla mnie jako fanki mięty -zapach jest świetny-mocny i nasycony więc jeżeli ktoś nie lubi mietowych aromatów odradzam;)
Tuż po nałożeniu odczujemy miłe chłodzenie i delikatnie mrowienie, nie odnotowałam u siebie innych wrażeń choć niektóre osoby wspominaja o pieczeniu i dość mocnym uczuciu mrowienia dlatego warto przetestować przed globalnym użyciem aby uniknąć przykrych niespodzianek.
Odświeża, dobrze oczyszcza, wspomaga walkę z drobnymi niedoskonałościami, nie wysusza, nie podrażnia.Wygładza skóre choć to długie uczucie świeżości i komfortu jest nieco naciągane;) oceniłabym, że przez jakiś czas na pewno jest to odczuwalne.Poczas regularnego używnia mogę zauważyć, że kondycja skóry uległa poprawie i po 3 tygodniach stosowania widać efekty.
Dałam się troche ponieść magii sloganów reklamowych i wyobraziłam sobie, że jest to kosmetyk typu-lek na całe zło:D Taak, trochę sama się nakręciłam i o ile nie ma efektu WOW to jestem z niej na tyle zadowolona, że wrócę na pewno.
Działa na dobrym poziomie i jest kosmetykiem, który zostanie w kręgu moich zainteresowań ze względu na wygodne i praktyczne rozwiązanie jakie oferuje- jestem leniwcem i nie chce mi się "bawić" glinkami, przy których zazwyczaj się upaćkam ;) Efekty są zadawalające i jedyne czego potrzeba to...regularnośći-tak jak ze wszystkim:D  

Dlaczego tylko 3,5 skoro do niej wrócę-bo ocena to odniesienie teorii do praktyki a w kwestii masek jestem wymagajaca:)

3,5/5



Lush Mask of Magnaminty

Głęboko oczyszczająca maseczka, zawierająca m.in. kaolin, bentonit, miód, fasolkę i mięte pieprzową. Dający zielone zabawienie chlorofil rozjaśnia, mielona fasolka Aduki delikatnie pilinguje, zaś mięta pieprzowa dezynfekuje, chłodzi i odświeża skórę. Skóra staje się rozjaśniona, odświeżona i dobrze oczyszczona.
Polecana również jako maska na plecy dla skóry zanieczyszczonej, skłonnej do wyprysków.

 
Skład: Bentonite Gel, Kaolin, Honey, Talc, Ground Aduki Beans (Phaseolus), Glycerine, Evening Primrose Seeds (Oenothera biennis), Peppermint Oil (Mentha piperita), African Marigold Oil (Tagetes erecta), Vanilla Absolute (Vanilla planifolia), Perfume, Chlorophyll, Methylparaben. 


Gęsta, pastowata ale w innym wydaniu niż QH -zapach miety dużo bardziej wyrazisty a efekt chłodzenia zdecydowanie mocniej odczuwalny, szczególnie kiedy trzymamy maskę w lodówce.



Tuż po nałożeniu przez chwile pieczenie, które zmienia sie w długotrwały efekt chłodzenia.Nie przeszkadza mi to jakoś specjalnie ale nie jest to do końca takie przyjemne....Mniej komfortowa jeżeli chodzi o nakładanie i dużo szybciej zasycha niz QH choć nie jest źle.Dodatkowym atutem sa zatopione w masce drobinki mielonej fasolki, dzięki której zyskujemy delikatny peeling podczas zmywania chociaż sam zabieg wymaga dobrej chwili a poźniej mamy....troche sprzątania;) Podoba mi się w niej to, że naprawde dobrze oczyszcza i odświeża skóre przy czym efekt jest odczuwalny przez kilka dni co w przypadku Mint Julep kończy się po paru godzinach...Regularnie stosowania rozjaśnia i w widoczny sposob wygładza.Plusem jest dwojakie zastosowanie:maseczka + peeling lub jako klasyczne myjadlo ponieważ dobrze sobie radzi z oczyszczaniem i odświeżaniem skóry po całym dniu i nie tylko;)
Mask of Magnaminty jest dobrej klasy masąa oczyszczającą i jeżeli szukasz czegoś takiego dla siebie to warto spróbować.
Daję jej nieco wyższą ocenę bo w ogólnym odczuciu dziala silniej i dłużej niz Mint Julep.
Myślę, że jeżeli będzie okazja to zdecyduję się na nią ponownie.
 
4/5

Miałam zrecenzować je osobno ale....są bardzo zbliżone w działaniu, to oczywiście moja subiektywna opinia ale zacznę od początku.

Maską Queen Helene Mint Julep zainteresowałam się dzięki Idalii i gdyby nie Ona to ominęłaby mnie okazja do poznania reszty oferty z QH i ku mojemu zaskoczeniu okazałlo się, że dystrybutor Nexo jest z Częstochowy :-)
Można złożyć u nich zamówienie przez Internet korzystając ze sklepu KLIK! bądź Allegro
Lush jest dostepny na ich stronie, Allegro bądź Wizażowych zakupach;)
Mask of Magnaminty jest na tyle dobra, że warto siegnąć po nią i może być zamiennikiem dla QH Mint Julep -bądź odwrotnie-wszystko zależy od tego jaki mamy dostęp.

W każdym razie polecam poznać obie maski i przekonać się na własnej skórze;-) 

Wiem, nie ułatwiłam zadania ale gdybym miala wybrać to uzywałabym ich na zmiane i postawię je na równi!

Pozdrawiam!

Lush Queen of Hearts


Lush dawno temu mną zawładnął :D i dzięki pewnej Osobie :* mam możliwość podzielenia się opinią na temat mydła Queen Of Hearts


Od jakiegoś czasu intrygowało mnie to mydlo ze względu na skład.Kusiło głównie z tego powodu, że jest na bazie masła kakaowego oraz występuje róża:D Uwielbiam różane kosmetyki:) jednak róża jest słabo wyczuwalna, bliskoskórna i nieco bardziej słodka niż się spodziewałam.W ogólnym odczuciu zapach mydła jest dziwny;-) może nie jest zły ale jeżeli ktoś spodziewa sie mega wrażeń zapachowych będzie mocno zawiedziony;)Natomiast pod kątem użytkowym jest to moje odkrycie zaraz za Sultana of soap.A teraz wyjaśnię dlaczego:)
Queen Of Hearts to niepozorne mydlo, które stało się niesamowitym odkryciem ze względu na to jakie ma właściwości łagodzące i nawilzajace.Jedna z niewielu kostek, która idealnie nadaje się do mycia wszystkich wymagających cer, które potrzebują łagodnego produktu do codziennej pielęgnacji.

Na pewno wrócę do niego ponownie!
5/5

Pozdrawiam!

Pielegnacja-włosy

 *źródło obrazu http://www.we-dwoje.pl/p/a/45/13/5/9837/c3/c3_zimowa_pielegnacja_wlosow.jpg

 
Od wielu lat farbuje włosy, przez długi czas to były blondy w rożnych tonacjach, później pojawił się Tycjan i wszelkie czerwienie;) przerobiłam fiolety a zakończyłam na granatowej czerni. Przeszłam dekoloryzacje i na nowo wróciłam do blondów a jakieś 6/7 miesięcy temu nabrałam ochoty na brązy-tak wiec włosy są regularnie farbowane, czasami prostownica bywa  w użyciu a na co dzień lokówko-suszarka bo myje włosy codziennie i rano niestety szczególnie jesienią/zima nie ma szans bym wyszła z mokrymi włosami;)
Przy takich zabiegach szukam środka, który wspomoże pielęgnacje koloru, przedłuży jego trwałość a oprócz tego przyda się także coś, co ochroni włosy podczas zabiegów z suszarka bądź prostownica.
Ostatnio sporo skróciłam długość tak, ze pielęgnacja czy układanie nie sprawiają większych problemów.
Moje włosy są miękkie i delikatne, geste ale cienkie wiec lubię wszelkie cuda, które nadają im objętości bez efektu szopy...Dodatkowo maja skłonności do falowania, układania się w loczki wiec potrzebuję od czasu do czasu kosmetyku, który wspomoże skręt ale nie obciąży ich i włosy będą prezentować się nienagannie przez cały dzień. Parę osób zwróciło mi uwagę na rozróżnienie porowatości włosów jednak przyznam się, że nie zglebiłam tego tematu zbyt aktywnie. Może kiedyś pojawi się ku temu okazja ;)
Kiedy chce je wyprostować i wygładzić przydaje się środek, który nada im jednocześnie sprężystości i nie będą przyklapnięte.
Podstawą jest duży grzebień  z szerokim rozstawem zębów;) który zapewni bezproblemowe rozczesanie włosów.
Mam duże czy małe wymagania?;) patrząc na ilość przetestowanych środków to chyba duże ponieważ niewiele rzeczy okazało się trafionym zakupem, który zadowolił nie tylko mnie ale przede wszystkim moje włosy.


Szampony
Nie znalazłam jakiegoś szczególnego ulubieńca, wypróbowałam wiele tzw.salonowych marek jak i drogeryjnych, z których byłam niby zadowolona ale bez szalu.
Największe i najlepsze wrażenie zrobiły na mnie szampony Lusha-szczególnie płynne-Rehab i Cynthia Sylvia Stout- opisywałam je TUTAJ  i TUTAJ  
Zostaną moimi faworytami  na długo :)


Odżywki
Najlepiej kiedy nie wymagają one spłukiwania, stawiam na produkty szybkie i bezproblemowe do użycia- taaa leniwiec ze mnie:D
Ulubieńcem stała się Pantene Pro V Proste i gładkie- świetnie wygładza i nawilża moje włosy, poza tym podoba mi się, że w zależności od użycia wspomaga skręt lub dobrze spisuje się w zestawie z prostownica/suszarko-lokówka.
Ogromny sentyment mam do serii L'orela Liss Extreme, teraz to chyba Ultimate Liss ale nie próbowałam choć mam w planach zakup.W każdym razie z Liss Extreme uwielbiałam maskę i szampon.


Sięgam po odżywki, które wykorzystuje  do mycia włosów i w tej kwestii bardzo sobie chwale Enliven - Conditioner Natural Fruit Extracts Coconut & Vanilla  badz Enliven Pro-Vitamin Everyday Conditioner 



*źródło obrazu  http://znam.to/userfiles/R/050/R050-bc88417.jpg

 
Nałogowo używam tez serum na końcówki z Avonu, w zasadzie zastępuje mi jedwab Farouka- działanie i efekt ten sam. Stosuje go na cale włosy tuz po umyciu, dzięki niemu nie mam problemu z rozczesaniem. Podoba mi się jego formula oraz efekt wygładzenia jaki uzyskuje- także nie używam go zgodnie z zaleceniami bo nie mam problemów z końcówkami, które ścinam regularnie co 3/4 tygodnie.

Używałam Wax'a ale nie widziałam specjalnie efektów, próbowałam Kallosa ale zniechęciła mnie ich mleczna maska -nie mogłam zaakceptować zapachu ;) Czasami kupuje ampułki z L'orela bo służy mi ich działanie.

Styling
    
*żródło obrazu http://ecx.images-amazon.com/images/I/319PG5Q003L._SL500_AA300_.jpg




W tej kwestii moim ulubieńcem jest lotion Tigi Superstar- płynny żel, który sprawia ze moje włosy są rewelacyjne! Nadaje objętość, świetnie wspomaga skręt i dzięki niemu loki układają się w zgrabne fale, włosy są wygładzone i lśniące. Wystarczy niewielka ilość- używam go na wilgotne włosy i..zostawiam by wyschnęły same bądź sięgam po suszarkę i za każdym razem mam ten sam efekt.Jego głównym atutem jest to,ze nie obciąża włosów. Postaram się napisać o nim więcej w osobnej notce.
Jeżeli chodzi o nadawanie objętości to świetnie spisuje się lotion Kadusa Lift Up ale ostatnio mam problem z zakupem wiec nie wiem czy nie zostal wycofany:(
Jakiś czas temu pokusiłam się o zakup Kerastase -Nektaru i Cementu Termicznego.....sama nie wiem co o nich sądzić, szalu nie ma i to raczej moje ostatnie podejscie to tej marki, która ostatecznie mnie nie zachwyca.Produkty zachowują się poprawnie....
Nałogowo używam mleczka jedwabnego z dodatkiem keratyny,wcześniej była wersja bez keratyny z Biochemii Urody 
Zestaw zawiera wszystko co potrzebne do wymieszania i jest to banalnie proste nawet dla osoby, która jest totalnym laikiem:-)
Świetnie spisuje się w użyciu na wilgotne włosy, które schną bez użycia suszarki jak razem z nią, niewielka ilość odczuwalnie pogrubia włosy, nadaje im objętości, poprawia skręt. Nie obciąża włosów,nadaje im miękkości i połysku.Wygodne w użyciu bo daje ok.4/6 aplikacji z atomizera na cale włosy.
Tak mniej więcej wygląda pielęgnacja moich włosów:-) 

a Wy jakie macie ulubione produkty? czego używacie na co dzień?