Zaprezentuję Wam dzisiaj kilka nowych rzeczy, które wpadły
spontanicznie do mojego koszyka podczas rozglądania się za zakupami dla moich
Mikołajek, bo mam dwie :*
Przy okazji zdradzę Wam, że nie ma chyba nic
przyjemniejszego niż szukanie prezentu dla drugiej osoby :)))
Stwierdziłam, że to dobra okazja, by pokazać swoje zakupy.
Nic wielkiego, raczej produkty, które w jakiś sposób chodziły za mną, lecz nie
były one sprecyzowane.
Na pierwszy ogień idzie Tweezerman
Pedro Smoothing Stone. Od dawna miałam ochotę na zakup, ale jakoś ciągle mi
to umykało. Stwierdziłam, że potrzebuję czegoś, co kupię raz a dobrze. Po
pierwszych testach zapowiada się na długą i owocną relację. Kosztuje ok. 17
funtów, patrząc na jakość i wykonanie jestem przekonana, że to świetny wybór.
Na pewno wrócę do tematu za jakiś czas :)
Mavala Double Lash,
to odżywka do rzęs. Od czasu nieszczęsnego
RapidLasha
śledziłam na bieżąco różne informacje na ten temat. Stwierdziłam, że nie
będę ryzykować z firmami, które podają INCI w dziwny sposób jakby nie był
pełen, są mi zupełnie nieznane i nie budzą mojego zaufania. Mavala Double Lash
ma dość ciekawy skład, ale widzę, że na szczęście zupełnie inny niż ten
zamieszczony na KWC. Praktyczny aplikator i ... zaczynamy wspomaganie.
Zobaczymy co z tego wyniknie. Nie rujnuje portfela, koszt to 11 funtów :)
Real Techniques Miracle Complexion Sponge, cudowne jajo do makijażu :) Zdecydowałam się ze
względu na inny rodzaj gąbki niż w słynnym BB oraz ciekawe ścięcie. Zobaczymy
jakie się okaże w praktyce :) Na pewno jest to dla mnie dużo bardziej kusząca
wersja niż BB.
Sleek Vintage Romance,
tak i ja w końcu uległam. A nie sądziłam :D Co prawda jeszcze nie wiem, czy
paleta zostanie ze mną, lecz niektóre kolory są bardzo moje.
Maybelline EyeStudio
Master Duo Black Lacquer Thin or Thick Glossy Liquid Liner, zaciekawił mnie
ze względu na aplikator. Do tego od dłuższego czasu szukałam dobrej jakości
czarnego eyelinera. Na początku marzył mi się taki w pisaku, ale dałam sobie
spokój po kolejnych testach. Żaden mnie nie zadowolił, a dobry liner to dla
mnie taki, który charakteryzuje się świetną trwałością na gołej skórze. Mam
mocno przetłuszczające się powieki i potrzebuję czegoś, co nałożę na szybko bez
zbędnych ceregieli a jednocześnie zapewni mi to nienaganny makijaż przez cały
dzień. Kolejna rzecz, rodzaj kreski. Lubię eksperymentować. I okazuje się, że
dzięki temu cudakowi mogę to czynić do woli :)
Pierwsze wrażenia są bardzo na plus! Pomimo, że nie jest
wodoodporny, to w ciągu dnia nie ściera się, nie kseruje, jest na miejscu :) Do tego kolor, boska czerń! Nie
blaknie, nie kruszy się. I jeszcze ten połysk ♥
Tutaj możecie zobaczyć jedno pociągnięcie.
A tutaj próbka koloru po jakimś czasie ;)
Z demakijażem nie ma problemu, wbrew pozorom dobry micel i
po sprawie :)
Jedyna trudność to aplikator, muszę się do niego
przyzwyczaić. Oswoić :)
Będę na pewno o nim pisać więcej za jakiś czas i liczę, że
wrócę z dobrymi wiadomościami :)
Co u Was dobrego
pojawiło się w październiku? :)
Pozdrawiam :)