Akcja zerowanie. Minirecenzje w pigułce. Część trzecia.

Koniec roku, to najlepsza część na podsumowanie kolejnej partii kosmetycznych śmieci w ramach akcji zerowanie. Bez zbędnych wstępów zapraszam do lektury :)

Pielęgnacja specjalna. Preparaty funkcyjne, składniki aktywne w mojej pielęgnacji. Aktualizacja 2023’


Na przestrzeni ostatnich miesięcy w mojej pielęgnacji zaistniało wiele zmian, które spowodowane były dopasowaniem się do nowej sytuacji oraz potrzeb skóry. Covid, stres, hormony, premenopauza, nawrót łuszczycy, to tylko kilka z przyczyn. W tym wszystkim zmieniły się również priorytety, które wpłynęły na nowy model. Odeszłam od mocnego stymulowania skóry, skupiłam się na realnych celach i aktualnych preferencjach. Rezygnując z używania retinoidów doszłam do wniosku, że zostanę wyłącznie przy delikatnych kwasach. Tak, by schemat pielęgnacji zapewniał optymalne działanie pomiędzy nawilżaniem, złuszczaniem oraz pełną regeneracją. Jak poniżej zobaczycie wybrałam różne rodzaje kwasów, ich formuły oraz stężenia. Zostało to podyktowane poprzez zmiany łuszczycowe, które po raz pierwszy pojawiły się na twarzy poza obrębem linii włosów. Dzisiaj, z perspektywy kilku miesięcy regularnego stosowania wiem, że to była bardzo dobra decyzja. Moim celem stało się delikatne złuszczanie, właściwości regulujące. Priorytetem jest dbałość o barierę naskórkową, wyrównanie i odświeżenie kolorytu. Jednym słowem utrzymanie prawidłowego funkcjonowania skóry.

Kolorówka w akcji! Victoria Beckham Beauty Lid Lustre & Matte Bronzing Brick

Postanowiłam zrealizować swoją małą zachciankę i w końcu dokonałam zakupów z Victoria Beckham Beauty. Na mojej liście pierwszego wyboru znalazły się cień oraz brązer. Cień Lid Lustre w kolorze Mink oraz brązer Matte Bronzing Brick 02. Dzisiaj pokażę je z bliska oraz podzielę się pierwszymi wrażeniami.

Akcja zerowanie, czyli kosmetyczne odgruzowanie. Minirecenzje w pigułce. Część druga.


Kilka miesięcy temu pojawił się pierwszy wpis Akcji zerowanie w nowym formacie. Nie wiem z jaką częstotliwością będą pojawiać się kolejne, ale na pewno zostanie zachowana obecna forma. Idealny przewodnik nie tylko dla mnie. Zapraszam!

O tym skąd zmiany i nowa odsłona rozpisywałam się w poprzedniej części /KLIK/ Nie będę również powtarzać opisów do danej kategorii, chyba że zajdzie ku temu potrzeba i nie została ona uwzględniona we wprowadzeniu w pierwszej części.

To będzie długi przegląd, bo jak się okazuje plany planami, a życie swoje ;) Za to obiecałam sobie, że następna część pojawi się niebawem. Tak, by do końca roku rozliczyć pozostałe produkty.

Eleven Australia Miracle Hair Mask – maska do włosów /recenzja/


Miał być CUD. Australijska firma o tym zapewnia. Jak wyszło? Zapraszam do lektury:)

Do głównych zalet maski należą: przywracanie i utrzymanie nawilżenia oraz odżywienia. W INCI znajdziemy połączenie emolientów, humektantów oraz ekstraktów roślinnych. Patrząc na ich dobór cały skład przyciąga uwagę.

Sięgnęłam po nią, ponieważ zrezygnowałam z henny na rzecz tradycyjnego farbowania. Głównym powodem była chęć powrotu do brązu, a ten, by zostać przy farbowaniu ziołami jest wymagający. Z uwagi na dominującą siwiznę potrzeba dwuetapowego farbowania i zabawy z indygo oraz innymi dodatkami. Przez ponad 3 lata zabawy z ziołami postanowiłam się z nimi pożegnać. Nie wiem, czy na dobre. Zostawiam sobie uchyloną furtkę.

Genialna pielęgnacja Muri Muri Beauty Skin Perfection Moisturiser /pierwsze wrażenia w pigułce/


Kilka miesięcy temu, niemal po pełnym cyklu z pielęgnacją Skin Science włączyłam do codziennego schematu Muri Muri Beauty Skin Perfection Moisturiser. Bardzo zainteresował mnie ten produkt w chwili premiery i pomyślałam, że to może być dobry kierunek. Nie pomyliłam się!

Perełka za grosze: Solinea Ectokrem, krem z ektoiną

 

Pełna nazwa brzmi: Ectokrem krem z ektoiną na atopowe zapalenie skóry, ALE celowo nie używałam tego sformułowania w tytule.

Zalety ektoiny znam od dawna. Przez jakiś czas używałam maści robionej w aptece przepisywanej przez dermatologa (nie była ona zbyt wymyślna pod kątem konsystencji, ale działała), dzięki różnym kosmetykom (przy czym żaden nie przekonał mnie do regularnych powrotów), dzięki znajomej która lubi kosmetyczne DIY, ale ja jakoś mniej (i w dalszym ciągu nic się nie zmieniło). Od czasu do czasu kupowałam dwie opcje dostępne w Boots: Dermacare Psoriasis Treatment Cream oraz Dermacare Eczema Treatment Cream. Wygląda na to, że obie wersje są produkowane dla Boots przez tę samą niemiecką firmę (bitop AG), co Ectokrem. Solinea jest jedynie dystrybutorem na polski rynek. Teraz ciekawostka, Dermacare Eczema Treatment Cream oraz Solinea Ectokrem mają identyczny skład oraz konsystencję. Różni jedynie je cena :) W Boots kosztuje on £14.95, z kolei w większości aptek w Polsce jest to wydatek ok. 30 PLN (tak plus minus, bo wiadomo, że te ceny różnią się pomiędzy punktami). Dermacare Psoriasis Treatment Cream posiada już inny skład, zawiera również mocznik, który między innymi odpowiada za nieco „wazelinową” konsystencję. Jest ona dość gęsta i przypomina delikatną pastę. Oba warianty bardziej stosowałam punktowo oraz doraźnie przez co nie do końca doceniałam w pełni ich właściwości. Poza tym każda z tych opcji posiada małą pojemność (30ml) oraz 3 miesięczne PAO. Trochę tego mało, by używać na całe ciało.

Kolorówka w akcji: Surratt Beauty Noir Lash Tint /recenzja/

 

Dzisiejszy wpis nie powstałby, gdyby nie idealnie pasujące do tego hasło Instagram Made Me Buy It – a dokładnie, gdyby nie rozmowa z Agnieszką, którą przy tej okazji gorąco pozdrawiam :)

Kosmetyczny zachwyt! Brooklyn Groove Krem Skóra Sucha, Wrażliwa, Naczynkowa, Ceramidy, Daktylowiec, Eskulina, Rumianek


Przypadek sprawił, że zainteresowałam się Brooklyn Groove. Jest to mała polska manufaktura, której oferta bazuje na kosmetykach naturalnych. Normalnie machnęłabym ręką i darowała sobie poznanie tego kremu, zwłaszcza po opisie widniejącym na oficjalnej stronie sklepu „Sklep, w którym sprzedawałam produkty, wolne od syntetyków i chemii, założyłam na Brooklinie, gdzie mieszkałam przez 18 lat mojego pobytu w Nowym Jorku.” - to już moje małe skrzywienie, ponieważ kilka fraz z zawartego tam opisu rozmija mi się z moim postrzeganiem chemii, surowców i wielu innych aspektów. Wczytując się w opis w/w kremu również wywracam oczami „Jest przeznaczony do skór suchych, odwodnionych, alergicznych, gdzie pękające, kruche naczynka zwiększają zaczerwienienie.” - zmiany naczyniowe to obszerny temat, ale zastosowano tutaj mocne uproszczenie, które jednak może budować nieco wyidealizowany obraz pielęgnacji. Jeżeli kogoś temat interesuje, chce wiedzieć więcej, ale przede wszystkim szuka rzetelnych źródeł i jednocześnie bardzo przystępnego języka, to odsyłam do live’ów Ewy Kilian-Pięty. Ewa wielokrotnie w swoich materiałach tłumaczy w prosty sposób zawiłości funkcjonowania i budowy skóry.

Jak wywołać kosmetyczne tornado? Skin Science to potrafi! Przegląd oferty oraz prezentacja serii Molecules & VegeBoost


Skin Science to marka, która należy do MGP Cosmetics. Jest to polska firma kosmetyczna współtworzona przez kobietę naukowca, dr hab.n.med. Magdalenę Górską-Ponikowską. Z wykształcenia farmaceutka, a od strony naukowej związana z projektowaniem nowych leków oraz gerontologią eksperymentalną. Jest to nauka o procesach starzenia się. Więcej można dowiedzieć się ze strony firmowej. Na tyle mnie to zainteresowało, że zaczęłam śledzić poczynania firmy, po czym zostałam przekonana do zakupów. Zaczęłam je planować. Cały proces trwał wiele miesięcy, nie chciałam rzucać się na głęboką wodę, ale jednak to zrobiłam. W taki oto sposób dzisiaj omówię i podzielę się pierwszymi wrażeniami (po kilku ładnych tygodniach stosowania) kosmetyków z linii Molecules oraz VegeBoost.

Wielki powrót! Korektor Sisley Phyto-Cernes Eclat w kolorach 1 & 1.5

Jest to klasyka pośród korektorów od lat z wielu powodów. Natomiast mnie nieco zniechęcała paleta kolorów. Formuła jest cudna, o czym będzie za chwilę. Jednak poszczególne odcienie, które brałam pod uwagę nie do końca mi odpowiadały. Numer 1 to jasnoróżowy beż, który podczas rozcierania znacząco rozjaśnia skórę (zgodnie z obietnicą producenta) i choć idealnie stapia się z moją skórą, tak musiałby stać się wyłącznie korektorem pod oczy. Mnie z kolei zależało, by dawał możliwość używania pod oczami ale także na wybranych partiach twarzy. Numer 2 jest dużo bardziej nasyconym mocno brzoskwiniowym beżem. Faktycznie super maskuje cienie, ale ja z tym nie mam problemu i sam kolor mocno odcinał się na mojej skórze. Marzyło mi się coś pomiędzy. W końcu firma postanowiła rozszerzyć paletę kolorów! Pojawił się odcień 1.5 i dzisiaj chciałam podzielić się małym podsumowaniem.

Wielkie nadzieje: Deviant Skincare Essential Hydration Serum


Kilka miesięcy temu, a dokładnie na początku marca tego roku pojawiła się premiera nowego produktu w ofercie małej angielskiej manufaktury Deviant Skincare. Essential Hydration Serum przyciągnęło moją uwagę ze względu na zawarte składniki oraz funkcję. Jest to serum nawilżająco-kojące, czyli wszystko to, czego potrzebuje każda skóra.

Pariens Wonder Face Cream /recenzja/

 


Od samego początku istnienia Pariens nie interesowałam się ich ofertą za bardzo i nie miałam w planach żadnych zakupów. Do czasu :) Dostałam do wypróbowania odlewki Wonder Face Cream oraz Creamy Sleeping Treatment. Oba produkty są bardzo podobne pod kątem konsystencji i jej zachowania na skórze, choć CST jest dużo bogatszy. Każdy z nich zapewnia wykończenie w stylu glass skin, czyli podkreśla naturalne blask skóry bez tłustego oraz lepkiego efektu. Dlatego też postanowiłam wykorzystać właściwości Wonder Face Cream, który przy okazji stałby się bazą pod makijaż. Pielęgnacja z dodatkami to lubię najbardziej :).

Krem trafił do mnie jako prezent niespodzianka w ramach wymiany handlowej. Zaczęłam go używać pod koniec stycznia i obecnie kończę opakowanie. Jest to idealna okazja do zebrania wszystkich moich wniosków na temat produktu oraz oferty firmy.

Pielęgnacja okolic oczu z Natural Secrets Miracle Eye Cream

 

Linia Premium Natural Secrets została powiększona o kolejny produkt. Tym razem jest to krem pod oczy o wdzięcznej nazwie Miracle Eye Cream. Moja pielęgnacja tej strefy od bardzo dawna ogranicza się do kilku stałych elementów, o których wspominałam przy TEJ okazji. Czasami jednak daję się ponieść fali entuzjazmu i wybieram coś nowego. W tym momencie zadecydowały dwa czynniki. Zachwyt wywołany Better Skin /recenzja/ oraz fakt, że oba kremy powstały przy współpracy z Anią właścicielką i założycielką marki "From A Friend". Z takiego spotkania mogło wyjść tylko samo dobro :)

Kosmetyczna petarda. Matowa pomadka Gucci Rouge a Levres Mat Lipstick - Julie Rose 210

Od dawna przymierzałam się do opisania tej pomadki, ale brakowało okazji i wciąż chciałam zrobić lepsze zdjęcia :D Teraz ona się kończy i pomimo, że mój odcień pochodzi z limitowanej kolekcji, to zamierzam sprawdzić pozostałe kolory. Zachwyciła mnie jej formuła, a jest tutaj o czym pisać. Z pewnością będę wracać do tego wpisu.

Jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza klasyczna matowa pomadka z jaką miałam do tej pory do czynienia. Cudowne nasycenie koloru, wspaniała formuła i konsystencja, która przekłada się na genialne aksamitne wykończenie, które prezentuje się nadzwyczaj miękko i pracuje na ustach w trakcie jej noszenia. Nie ma mowy o suchej skorupie, która potrafi pękać i ulegać rozwarstwieniu. Nie ma mowy o przesuszeniu w ciągu dnia ani w trakcie jej zanikania. Tutaj jest pełen KOMFORT, za który uwielbiam tę pomadkę. Co więcej, pigment nie wżera się w skórę ust, łatwo go usunąć jeżeli planuje się dołożenie kolejnej warstwy, a nawet nie zrobię, to on się nie nadbuduje. Można go wzmacniać, jednak nie polega to na budowaniu intensywności. To również dla mnie bardzo duży atut! Mamy pełną kontrolę nad kolorem dzięki formule. Często też wklepuję delikatnie palcem niczym balsam i mam pewność jaki efekt osiągnę oraz to, jak zawarty pigment w kolorze będzie zachowywać się tuż po aplikacji.

Pielęgnacja ust, hity. Przegląd i mini recenzje.


Utrzymanie moich ust w należytej kondycji od lat stanowi dla mnie priorytet. Często pozornie małe elementy mają wpływ na całokształt, dlatego też staram się mieć pod kontrolą to, co się dzieje ze skórą ust. Skóra ust jest delikatna, cienka oraz łatwo ją uszkodzić. Dlatego też trzymam się kilku zasad:

- właściwa pielęgnacja dopasowana do potrzeb i kondycji skóry oraz czynników zewnętrznych (podział ze względu na rodzaj aktywności, pory dnia/roku)

- unikania oblizywania i zwilżania ust w niekorzystnych warunkach np. podczas zimy na wietrze, mrozie, ale również podczas wysokich temperatur oraz w pomieszczeniach klimatyzowanych-żadnego skubania, przygryzania warg i innych dziwnych czynności.

- używana kolorówka przede wszystkim powinna mieć dla mnie walory pielęgnacyjne, więc wybierając szminkę lub mocno kryjący błyszczyk one wręcz dla mnie muszą być przedłużeniem pielęgnacji. Dzisiaj mamy na rynku coraz więcej dobrej jakości kolorowych mazideł do ust, więc jest w czym wybierać.

- posiadania podstawowego zestawu ratunkowego, ponieważ podczas choroby lub innych okoliczności może zdarzyć się tak, że dotychczasowe rozwiązania nie będą działać. To jest również coś, co zawsze zabieram ze sobą na różnego rodzaju wyjazdy.

Kosmetyczne rozczarowania 2022’



W planach miałam nieco inny pomysł na opisanie tych produktów, ale ostatecznie trafiły do rocznego podsumowania. Największe kosmetyczne WTOPY ubiegłego roku: Sachi Skin Pro Resilience Serum & Ultra Violette Daydream Screen SPF50 Tinted Veil. Pulę zasiliły również takie produkty jak: pianka oczyszczająca Figa z Asoa, Ultra Violette Sheen Screen Hydrating Lip Balm SPF50+ Rose, Rilastil Sun System Velvet Lotion SPF 50+/Velluto Milk & Velvet Lotion Baby SPF 50+/Baby Velluto, Soothing Cleansing Oil z Bobbi Brown, Dermomedica Tranexamic C Serum. Bardzo możliwe, że znalazłoby się coś jeszcze, ALE na prowadzenie wysuwają się dwa pierwsze wymienione produkty.

Akcja zerowanie, czyli kosmetyczne odgruzowanie. Minirecenzje w pigułce.

 

Postanowiłam zmienić format tego cyklu i przenieść z Instagrama na łamy bloga, by wykorzystać tę przestrzeń jeszcze lepiej. Ułatwia to również szybki dostęp do określonych informacji, a po drugie, dzięki wyszukiwarce życie staje się łatwiejsze :)

Akcja zerowanie pojawi się od teraz w innej wersji. Nie będzie to jedynie przegląd „śmieci”, ale przede wszystkim krótsze bądź dłuższe podsumowanie danego produktu. Dla tych regularnie pojawiających się będzie dołączony link do istniejących już recenzji, by niepotrzebnie się nie rozpisywać.

Zmiany te mają ścisłe powiązane z tym, co też podlega przeobrażeniom w mojej pielęgnacji, podejściu do niej oraz dopasowaniu do bieżącej sytuacji. Cały ubiegły rok mogę określić w jeden sposób – REORGANIZACJA. Z jednej strony wymusiło ją życie, a z drugiej, czynniki zewnętrzne wpływające na moje postrzeganie świata „beauty” w wirtualnej przestrzeni. Dążę do tego, by moja pielęgnacja była jeszcze lepiej dopasowana i jednocześnie przeszła pewnego rodzaju lifting. Co też zresztą się już prawie udało doprowadzić do końca. W każdym razie temat będę jeszcze rozwijać.

Zapraszam na przegląd kosmetycznego odgruzowania :D

Pielęgnacja twarzy – omówienie zestawu Zelens: koncentraty i sera


W lipcu ubiegłego roku postanowiłam dać kolejną szansę ofercie firmy Zelens. Tym razem skupiłam się na serach oraz koncentratach, potem doszło jeszcze kilka innych produktów, ale o nich w następnej odsłonie. Dzisiaj skupię się na:

Power E,

Power D,

Hyaluron Intense,

Power C.

Głównymi powodami, które wpłynęły na taki dobór produktów jest wzmacnianie oraz uszczelnianie bariery hydrolipidowej, która z kolei przekłada się na kondycję skóry. To od niej zależy niemal wszystko, co dzieje się z naszą skórą bez względu na rodzaj obranej pielęgnacji bądź jej dysfunkcje na poziomie biochemicznym. Zależało mi również na produktach charakteryzujących się kosmetyczną elegancją, która wpływa na komfort stosowania i jednocześnie zapewnia minimalistyczne połączenia. Nie bez znaczenia był okres tropikalnego lata, kiedy to właśnie zaczęłam stosować te produkty.

Absolutny faworyt! Sisley Phyto–Touche Illusion d'Été Compact Sun Glow Bronzing Gel–Powder


Moja fascynacja brązerami trwa w najlepsze od kilku ładnych lat. O ile rzadko korzystam z tradycyjnego konturowania, tak uwielbiam technikę ocieplania. Ten rodzaj modelowania sprawia, że twarz nabiera zupełnie nowego wyrazu. Co więcej, chyba najczęściej i najchętniej (nad)używam tego w okresie od jesieni do wczesnej wiosny. Ale nie tylko. Tak naprawdę brązery stały się moją pozycją obowiązkową obok rozświetlaczy :D Lista ulubieńców jest bogata. Szuflada komody również :D Jak można się domyślać nie kończy się to na dwóch lub trzech produktach. Uwielbiam różne formuły oraz kolory, stopień nasycenia.