Dawno nie było
okazji do takiego wpisu i postanowiłam opisać kilka produktów, które w ostatnim
czasie u mnie gościły. Dzisiaj będzie mowa o: zestawie miniatur amerykańskiej
marki Suki Skin Care, która oferuje
kosmetyki organiczne, bazujące na składnikach z upraw typu Fair Trade;
szwajcarskiej firmie Declare, która
specjalizuje się w produktach dla cery bardzo wrażliwej, Saryna Key to z kolei międzynarodowa marka (bardzo enigmatyczne
określenie) z centrum badawczym w Izraelu która w swojej ofercie posiada
kosmetyki pielęgnacyjne do włosów bazujących na maśle shea w wersji raw.
Ettusais Peeling Milk, mleczko peelingujące do twarzy
Jako posiadaczka cery bardzo wrażliwej i
chimerycznej z rosacea najchętniej wybieram delikatne produkty złuszczające. Najlepiej takie, które w praktyce połączą
skuteczne działanie z pielęgnacją wymagającej cery.
Teoretycznie wybór tego
typu kosmetyków jest duży, natomiast praktyka pokazuje coś innego. Jeżeli
zaglądacie do mnie regularnie, to wiecie, że od pewnego czasu przechodzę na
nowo fascynację japońską pielęgnacją. Dzięki kontaktowi z Anią /My AsianSkincare Story/ poznaję kolejne kosmetyki i dzisiaj odsłona kolejnego - Ettusais
Peeling Milk. Jest to mleczko peelingujące do twarzy.
Etykiety:
Ettusais,
japońskie kosmetyki,
Moja pielęgnacja
Shopping List versus Lista życzeń cz. VIII
Do tej pory przygotowywałam tzw. listę życzeń, ale że za każdym razem staje się listą zakupów postanowiłam zmienić reguły gry ;) Lubię mieć opracowany plan. Ostatni rok był pełen testów, poznawania nowych produktów i mówiąc szczerze, to doświadczenie nie przyniosło zbyt wiele korzyści. Dlatego też skupiłam się na rzeczywistych potrzebach plus paru dodatkach i poniższa lista będzie mi towarzyszyć przez sezon wiosenno-letni do wczesnej jesieni.
Potem nastąpi odświeżenie. Biorę też poprawkę, że w międzyczasie pojawią się pewne produkty nieplanowane ;) Chyba każda z Nas tak ma ;)))
Potem nastąpi odświeżenie. Biorę też poprawkę, że w międzyczasie pojawią się pewne produkty nieplanowane ;) Chyba każda z Nas tak ma ;)))
Zacznę od pielęgnacji, bo ta dla mnie jest kluczowa.
Etykiety:
Moje życzenia - lista must have,
Wish lista
Laura Mercier Kiss Of Colour Lip Glace Collection /recenzja/
Uwielbiam błyszczyki
do ust, zwłaszcza takie które łączą pielęgnację z walorami wizualnymi. Lip
Glace Laury Mercier w mojej opinii takimi są i bardzo mnie ucieszyły zestawy Kiss
Of Colour Lip Glace Collection,
które dostałam w prezencie na Gwiazdkę od Kingi :* (Simply_a_woman) i Martyny :* -
idealny prezent dla wielbicielki błyszczyków i dzięki zdublowanemu prezentowi
mogę się nimi cieszyć dużo dłużej.
Lubię tego
typu "maluchy", bo mogę wrzucić do torebki lub kieszeni dowolny kolor
i dzięki temu poznać inne. Na bazie tych zestawów wyłoniłam ulubieńców
absolutnych, sam test na dłoni w perfumerii to za mało. Okazało się, że to, co
dobrze wygląda na słoczu, na ustach niekoniecznie ;) Z kolei kolor, do
którego miałam największy dystans i nie zachęcał mnie, stal się faworytem :D
Etykiety:
Laura Mercier
Baume De Rose by Terry /recenzja/
Do zakupu tego
balsamu do ust skłoniła mnie obietnica różanego aromatu. Nie mogłam sobie
odmówić tej przyjemności, choć miałam wiele obaw. I jak się później okazało,
nie bez powodu. Ale! od początku :)
Etykiety:
by Terry,
Pielęgnacja-usta
Jedwabisty woal - La Prairie Cellular Treatment Loose Powder /recenzja/
Na rynku wybór
pudrów sypkich jest ogromny i wraz z wiekiem (czyt. starzeniem się ;)) szukam nowych
formuł/rozwiązań. La Prairie Cellular
Treatment Loose Powder kupiłam chyba ok. 5 lat temu i to był chyba mój
pierwszy poważny kontakt z ofertą marki La Prairie, po czym nastąpiły kolejne
zakupy. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że dobrze poznałam kolorówkę marki i postanowiłam
zamieścić dawno temu odkładane recenzje.
Zacznę
od pudru sypkiego w kolorze Translucent 1 :)
Etykiety:
La Prairie
Walcząc z rosacea - Kuramoto Bijin Komeyu Rice Oil Serum /recenzja/
Dobijam właśnie
dna i zużywam ostatnie (dosłownie!) krople tego serum. Będzie mi go brakować,
ale na pewno do niego wrócę.
Jeżeli zaglądacie
do mnie regularnie, to wiecie że pojawiło się ono u mnie dzięki Ani /autorka bloga
My Asian Skincare Story/ i pokazywałam je tutaj /link/ Ponad
trzymiesięczna kuracja przyniosła ciekawe wnioski oraz efekty :)
Kuramoto Bijin Serum bazuje na oleju z ryżu i sake ferment filtrate -
to ten sam składnik, który znajduje się w kosmetykach firmy SK-II. I tak
narodziło się moje zainteresowanie tego typu produktami. Więcej możecie poczytać na ten temat ponownie u Dwa Koty /link/ - jest to akurat wersja dwujęzyczna, więc tym bardziej zachęcam :)
Czy to tylko zwykła woda w sprayu? La Mer The Mist, nawilżająca mgiełka do twarzy /recenzja/
Mgiełkę dostałam
w prezencie, Natalio :* dziękuję za cudny upominek. Dzięki tej okazji poświęcę
mgiełce kilka słów, w przeciwnym wypadku chyba nie byłoby takiej możliwości.
Albo pojawiłaby się znacznie później ;)
Jak na mgiełkę przystało produkt otrzymujemy w
estetycznym opakowaniu z tworzywa sztucznego wraz z kartonikiem, na którym
widnieją wszystkie wymagane informacje (nie pamiętam, czy wewnątrz opakowania była jakaś
dodatkowa ulotka). Pojemnik jest porządnie wykonany, masywny. Spray ma dość
mocno skoncentrowany strumień, do mgiełki raczej mu daleko ;) ale pozostawia
efekt zroszonej skóry w sposób należyty.
Etykiety:
La Mer,
Moja pielęgnacja
M Brush by Maxineczka - moje pierwsze wrażenia po 4 miesiącach /dużo zdjęć/
Zestaw pędzli M Brush kupiłam od razu jak tylko
wszedł do sprzedaży, zaryzykowałam. Można powiedzieć, że dałam pędzlom Maxi czystą kartę - głównie dlatego, że
wypracowała swoją "markę" od podstaw - praktycznie każda z Nas
mogłaby być na Jej miejscu gdyby tego chciała i postawiła sobie za cel. Pomysł
na pędzle dobrej jakości, to zawsze dobry wybór - tego nigdy dość. Po
zapowiedziach przeczuwałam, że się nie rozczaruję w kwestii jakości samych
pędzli. Pochodzenie, a raczej źródło z którego pochodzą jest owiane tajemnicą -
stawiam, że to ta sama fabryka, która produkuje Hakuhodo. Wkrótce sama
się przekonam ile jest pomiędzy nimi cech wspólnych, ponieważ set M Brush
zaostrzył mój apetyt.
Aktualna pielęgnacja moich włosów
Bardzo dawno nie
robiłam aktualizacji jeżeli chodzi o moją pielęgnację włosów i postanowiłam
dzisiaj pokazać zestaw, który gości od niedawna. Składa się on ze sprawdzonych
produktów jak i zupełnie nowych kosmetyków dla mnie. Od dawna nosiłam się z
zamiarem zakupu, lecz zawsze coś jeszcze było w zapasie, na półce lub
rezygnowałam na rzecz czegoś innego.
Moje oczekiwania
względem kosmetyków do włosów są realne, nie szukam cudów, lecz produktów które
będą działać zgodnie z przeznaczeniem. Mam włosy wysokoporowate, farbowane od
wielu lat i z farby nie zrezygnuję (od wielu miesięcy niezmiennie jest to Brąz
2 Phyto Color Permanent Color-Treatment Ultra Shine with Botanical Pigments) ,
używam suszarko-lokówki bądź suszarki z dyfuzorem. Wrażliwa skóra głowy,
okresowo pojawiające się zmiany łuszczycowe. Walczę o dobre nawilżenie. Lubię
produkty podkreślające skręt włosów, ale też nie unikam tych wygładzających i
nadających objętości.
Etykiety:
L'anza,
Moja pielęgnacja - włosy,
Pielęgnacja- włosy,
Shea Moisture
Subskrybuj:
Posty (Atom)