Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Color Club. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Color Club. Pokaż wszystkie posty

Inspired by places Japonia




Czwarty tydzień zabawy i chcę Wam dzisiaj zaprezentować moje wariacje związane z Japonią. Przyznam się, że jest to dla mnie oby temat głównie, dlatego, że nigdy mnie te rejony nie pociągały ani nie interesowały. Kulturowo, obyczajowo to dla mnie zupełnie inny świat. Może, dlatego. W każdym razie szukając natchnienia postanowiłam wykorzystać okazję, by zaprezentować kryjącą pomadkę Celii, która dostałam od Kochanej Stri-lingi. Pierwotnie kolor odrobinę mnie przeraził, jest to soczysta czerwień. O ile takie kolory lubię na paznokciach czy w ubiorze i bieliźnie to na ustach niekoniecznie. Przeleżała porzucona na dnie szuflady przez parę tygodni, jakby nabierała mocy;) Przypomniałam sobie o niej i decyzja była szybka –TAK, co prawda nie wiedziałam, jaki będzie efekt, ale stwierdziłam, że raz się żyje. Jeżeli nie teraz to, kiedy?:P



Niesamowita czerwień kryje się pod numerem 15 – seria Magia Kolorów, którą producent opisuje, jako matową? Mmm jak dla mnie jest wybitnie kremowa o satynowym wykończeniu. Deklaruje długotrwały kolor i elegancki połysk oraz zapewnia o ciekawych składzie min. olej z owoców dzikiej róży, witaminy A i E – ciekawe swoją drogą, bo na opakowaniu nie znalazłam słowa odnośnie składu INCI... Kupowałam wcześniej parę innych kolorów i także nie posiadały żadnego opakowania.
Konsystencja jest faktycznie kremowa, bardzo przyjemnie aplikuje się na usta, nie podkreśla niedoskonałości czy suchych skórek, zostawia piękny połysk, ma niesamowity kolor! I... na tym koniec plusów. 

Opakowanie- tandeta, jakich mało, szkoda, że nie utrzymano poziomu pomadko-błyszczyków, sztyft jest zbyt delikatnie osadzony i bardzo łatwo go złamać, kremowa konsystencja pomadki sprawia, że bardzo szybko znika z ust zostawiając plamy. W przypadku takiego koloru nie muszę mówić jak to wygląda. Tragedia. Druga sprawa, jeżeli chcemy nanieść poprawki czy korektę szminka roluje się i... przenosi na... zęby! Byłam przerażona efektem i na szczęście byłam w domu nikogo nie strasząc dodatkowo.

Zapach. Dla mnie masakra. Pamiętałam go jeszcze z okresu jak moja babcia czy mama sięgały po te szminki, ale w pamięci mam zupełnie inny obraz opakowania i zapachu. Tym razem przesadzono i taki aromat sprawia, że nie mam ochoty na częsty kontakt.

Jedno, na co chcę zwrócić uwagę. Oceniam wyłącznie kolor nr 15 ponieważ zauważyłam, że pomiędzy nimi jest ogromna różnica, w jakości. Przy okazji Inspired by places Kenia pokazałam Wam boską pomarańczę – nr 13 i zachowuje się inaczej. Nie jest ideałem, ale pomiędzy tymi kolorami jest przepaść niesamowita. 

Zostawię ją póki, co, choćby po to by mieć ją na wzór, bo chcę taki kolor, świetnie się w nim czuję i uważam, że przyda się na różne okazje:)

Jeżeli któraś z Was może mi polecić inną czerwień 
w takiej tonacji jak Celia będę wdzięczna:)


Oto użyte produkty;)


Przechodząc do tematu posta chcę Wam zaprezentować kilka inspiracji, w których wystąpił róż, bo lubię róż i już: D Tym razem stanęło, na Color Club Eye Popping pink, który stał się bazą dla pękacza Lovely i BarryM, całość pokryta topem Color Club z kolekcji Vixen – niestety lakiery nie są oznaczone i nie wiem, który to jest wrr...



Przy okazji eksperymentowałam z lakierem Flormar nr 396, o ile nie lubię tak żelowo transparentnych lakierów to świetnie spisuje się w roli topa. Nałożyłam go również, jako bazę dla pękacza z Lovely, ale wiem, że muszę poszukać bardziej nasyconego koloru, bo efekt ogromnie mi się spodobał. Potrzebny mi kolor, aby lakier pękający wtopił się w bazę, tak jak w przypadku mani który pokazywałam przy Nowej Zelandii

 
Lakierowe porządki zaowocowały ponowną prezentacją
 Orly Oui
który w dziwny i pokręcony sposób 
kojarzy mi się
 z klimatem Japonii.






Pozdrawiam!

PEŁNO)KRWISTE SZALEŃSTWO & KARAIBSKIE CURACAO


Simply_a_woman zrobiła mi MEGA niespodziankę tuż przed Świetami Wielkanocnymi a przesyłka doszła jak na życzenia- Na Zająca!

Zobaczyłam u Niej na blogu prezentację lakieru CC KLIK! No i nie mogłam przejść obojętnie obok takiego koloru:D Okazało się, że u Simply ta sztuka jest na wylocie więc ochoczo zgodziłam się na przygarnięcie go do mojej skromnej pudełkowej gromadki:DDD 



Kiedy dorwałam kopertę okazało się, że było coś jeszcze….tak! Simply jest niesamowita i wpakowała do koperty coś jeszcze. Zobaczcie sami- takie oto trio i była jeszcze kartka ale treść zachowam dla siebie:D

 Pora na pokaz 
Color Club Red-Ical Gypsy z kolekcji Back to Boho!

 
Schnie bardzo szybko, żelowa konsystencja gładko rozprowadza się na płytce paznokcia jednak warto dać lakier bazowy ponieważ jest niesamowicie nasycony a przy zmywaniu skóra była zabarwiona koncertowo…Poradziłam sobie z tym bez problemów ale wiem, że jeżeli ktoś poszukuje bezproblemowego zmywania to nie z tym gagatkiem; -) Trwałość mile mnie zaskoczyła, lakier wytrzymał 5 dni bez wykończenia Seche Vite! Także to,co widać na zdjęciach było już kolejnym dniem i widać delikatnie starte końcówki. Mile zaskoczenie:D
 
Uwielbiam takie odcienie czerwieni! 
A pomyśleć, że kiedyś w ogóle ten kolor nie był nawet w pobliżu 
Centrum Mojego Zainteresowania:P



Na dodatek idealnie trafiła z kolorem kredki Bourjois seria Regard Effet Metallise w odcieniu 54 Bleu clinquant, jest wodoodporna i faktycznie nieźle się z tego wywiązuję. 



Kredka stała się również inspiracją by wyciągnąć paletę Sleeka Caribbean collection Curacao i przy pomocy cieni : Martini, Blue Hawaiian oraz Blue Lagoon 
zmalowałam jeden z moich ulubionych makijaży. 

Dorzuciłam do całości liner Gosha # 02 o którym pisałam TUTAJ i  tadam:D

 
 

Poniżej na zdjęciu użyte kosmetyki, podkład zastąpiłam kremem BB  Lioele Dollish Veil Vita w kolorze Purple, jest fenomenalny i niebawem napiszę o nim więcej. Do tego puder sypki z Yves Rocher Couleurs Nature – transparentny beż, jest to kolejne opakowanie tego pudru i wkrótce napiszę o nim więcej. Tusz- MF 2000 Calorie, baza pod cienie oraz korektor z Rival de Loop.Błyszczyko-pomadka z Celii nr 511, róz z Celii nr 5, pędzle to mój ulubiony mix- Coastal Scents, EDM, Zoeva, Avon i Essence.Brwi- paleta Alterry a poza tym oczywiście kredka Bourjois.


 

Przypominam, że 26 maja upływa termin 

do zgłaszania się do konkursu   

SLEEK z Cocolita.pl! Wygraj i WYBIERZ !

Pozdrawiam!

 

 



COLOR CLUB Ruby Slippers




Całkiem niedawno pisałam, że poszukuję klonu lakieru Sally Hansen Risky BusinessKLIK! Wiele z Was podpowiedziało ciekawe odcienie/ firmy jednak najbardziej zaciekawiła mnie propozycja Paramore, która poleciła Color Club Ruby Slippers. Nie muszę Wam mówić, że nie zastanawiałam się dwa razy;) nad zakupem. Lakiery Color Clubu uwielbiam, na żadnym się jeszcze nie zawiodłam! I uważam, że są FENOMENALNE! Stawiam je na równi z ukochanymi OPI-kami:D 

Lakier szybko trafił w moje ręce i …oczarował mnie od samego początku. Jest idealny: -) 
W zależnośći od oświetlenia wydaje się odrobinę jaśniejszy lub ciemniejszy niż SH, wykończenie ma także inne ale jest najbliżej moich wymagań. Zastanawiam się jeszcze nad Essie ale nie przepadam za tą firmą i chwilowo mam zaleczonego mola; -) więc może jeszcze w miedzyczasie pojawi się coś podobnego…

Przedstawiam Color Club Ruby Slippers :D



Cudna rubinowa czerwień, ładnie kryje ale potrzeba 2 warstw dla dobrego pokrycia, expressowo schnie choć pozostawia chropowate wykończenie i tutaj z pomocą przychodzi niezastąpiona Seche Vite! Dla zainteresowanych moja recenzja SV KLIK!

Uwielbiam czerwień na paznokciach, jest niesamowicie sexy, prawda?:)


Pozdrawiam! 


KOLOREM PO KLUBIE :P


Color Club to jedna z moich ulubionych marek lakierów do paznokci, mam do niej taki sam stosunek jak do OPI. Jeszcze na żadnym lakierze się nie zawiodłam z tych firm, może czasem kolor nie był taki jak oczekiwałam ALE wybierając w ciemno na bazie netowego wzornika nie mam do nikogo pretensji. Jedynie nauczka na przyszłość pozostaje ;- )

Dzisiaj chcę zaprezentować kilka sztuk, które w niewiadomy sposób zostały przeze mnie pominięte. W użytku są regularnie ale brakowało okazji aby pokazać je zbiorczo.
To, co zobaczycie na zdjęciach to dwie warstwy bez użycia lakieru nawierzchniowego. Większość z nich była robiona w pełnym słońcu aby pokazać efekt holo, który jest bardzo delikatny ale i tak bardzo mi się podoba:D

W takim razie do dzieła i przedstawiam:

Color Club # 859 Fashion Addict




Color Club # 850 Worth the risqué




 Color Club # 867 Love 'Em, Leave 'Em



Za co je lubię? 

Ciekawe kolory, wykończenie, trwałość, szybkie schnięcie, wygody pędzelek oraz aplikator, konsystencję, trwałość oraz pojemność- buteleczka ma 15ml.
Dobrze współpracują praktycznie z każdym topem jak np. Seche Vite, Quicken albo odżywka NT II.
Znacie? Lubicie? A może macie innych faworytów?:D

Pozdrawiam!