Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orly. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orly. Pokaż wszystkie posty

Kosmetyczne Skarby. Moja pielęgnacja dłoni i paznokci.


Pomyślałam, że podzielę się z Wami moją porcją pielęgnacji dłoni i paznokci. Od czasu do czasu wspominałam o pewnych produktach lub pojawiały się wzmianki, lecz tak naprawdę od chwili pełnej recenzji Nail Tek II Intensive Therapy i Foundation /recenzja/ o którym pisałam ponad 4 lata temu, nie pojawiła się zbliżona tematem notka. Dlatego też postanowiłam przybliżyć pakiet, który używam od wielu lat. Stanowi tzw. must have i chyba najlepszą rekomendację, ponieważ został sprawdzony długofalowo i w każdych warunkach.

Inspired by places Japonia




Czwarty tydzień zabawy i chcę Wam dzisiaj zaprezentować moje wariacje związane z Japonią. Przyznam się, że jest to dla mnie oby temat głównie, dlatego, że nigdy mnie te rejony nie pociągały ani nie interesowały. Kulturowo, obyczajowo to dla mnie zupełnie inny świat. Może, dlatego. W każdym razie szukając natchnienia postanowiłam wykorzystać okazję, by zaprezentować kryjącą pomadkę Celii, która dostałam od Kochanej Stri-lingi. Pierwotnie kolor odrobinę mnie przeraził, jest to soczysta czerwień. O ile takie kolory lubię na paznokciach czy w ubiorze i bieliźnie to na ustach niekoniecznie. Przeleżała porzucona na dnie szuflady przez parę tygodni, jakby nabierała mocy;) Przypomniałam sobie o niej i decyzja była szybka –TAK, co prawda nie wiedziałam, jaki będzie efekt, ale stwierdziłam, że raz się żyje. Jeżeli nie teraz to, kiedy?:P



Niesamowita czerwień kryje się pod numerem 15 – seria Magia Kolorów, którą producent opisuje, jako matową? Mmm jak dla mnie jest wybitnie kremowa o satynowym wykończeniu. Deklaruje długotrwały kolor i elegancki połysk oraz zapewnia o ciekawych składzie min. olej z owoców dzikiej róży, witaminy A i E – ciekawe swoją drogą, bo na opakowaniu nie znalazłam słowa odnośnie składu INCI... Kupowałam wcześniej parę innych kolorów i także nie posiadały żadnego opakowania.
Konsystencja jest faktycznie kremowa, bardzo przyjemnie aplikuje się na usta, nie podkreśla niedoskonałości czy suchych skórek, zostawia piękny połysk, ma niesamowity kolor! I... na tym koniec plusów. 

Opakowanie- tandeta, jakich mało, szkoda, że nie utrzymano poziomu pomadko-błyszczyków, sztyft jest zbyt delikatnie osadzony i bardzo łatwo go złamać, kremowa konsystencja pomadki sprawia, że bardzo szybko znika z ust zostawiając plamy. W przypadku takiego koloru nie muszę mówić jak to wygląda. Tragedia. Druga sprawa, jeżeli chcemy nanieść poprawki czy korektę szminka roluje się i... przenosi na... zęby! Byłam przerażona efektem i na szczęście byłam w domu nikogo nie strasząc dodatkowo.

Zapach. Dla mnie masakra. Pamiętałam go jeszcze z okresu jak moja babcia czy mama sięgały po te szminki, ale w pamięci mam zupełnie inny obraz opakowania i zapachu. Tym razem przesadzono i taki aromat sprawia, że nie mam ochoty na częsty kontakt.

Jedno, na co chcę zwrócić uwagę. Oceniam wyłącznie kolor nr 15 ponieważ zauważyłam, że pomiędzy nimi jest ogromna różnica, w jakości. Przy okazji Inspired by places Kenia pokazałam Wam boską pomarańczę – nr 13 i zachowuje się inaczej. Nie jest ideałem, ale pomiędzy tymi kolorami jest przepaść niesamowita. 

Zostawię ją póki, co, choćby po to by mieć ją na wzór, bo chcę taki kolor, świetnie się w nim czuję i uważam, że przyda się na różne okazje:)

Jeżeli któraś z Was może mi polecić inną czerwień 
w takiej tonacji jak Celia będę wdzięczna:)


Oto użyte produkty;)


Przechodząc do tematu posta chcę Wam zaprezentować kilka inspiracji, w których wystąpił róż, bo lubię róż i już: D Tym razem stanęło, na Color Club Eye Popping pink, który stał się bazą dla pękacza Lovely i BarryM, całość pokryta topem Color Club z kolekcji Vixen – niestety lakiery nie są oznaczone i nie wiem, który to jest wrr...



Przy okazji eksperymentowałam z lakierem Flormar nr 396, o ile nie lubię tak żelowo transparentnych lakierów to świetnie spisuje się w roli topa. Nałożyłam go również, jako bazę dla pękacza z Lovely, ale wiem, że muszę poszukać bardziej nasyconego koloru, bo efekt ogromnie mi się spodobał. Potrzebny mi kolor, aby lakier pękający wtopił się w bazę, tak jak w przypadku mani który pokazywałam przy Nowej Zelandii

 
Lakierowe porządki zaowocowały ponowną prezentacją
 Orly Oui
który w dziwny i pokręcony sposób 
kojarzy mi się
 z klimatem Japonii.






Pozdrawiam!

Lakierowe zaległości




Przeglądając folder ze zdjęciami sama siebie zaskoczyłam, że... została mi gromadka lakierów do zaprezentowania w tzw. poczekalni. Postanowiłam zebrać je razem i pokazać zbiorczo, dzięki temu zrobię miejsce na nowe :D Tym bardziej, że w mojej głowie zrodził się pewien pomysł i wkrótce podzielę się nim z Wami.

Zdjęcia były robione w różnych ramach czasowych ale w żaden sposób nie wpływa to na moją ocenę ;) bo poniższe egzemplarze są u mnie i mają się dobrze.

Miłego oglądania:)

Orly Ma Cherie – rewelacyjna czerwień, uwielbiam takie ale... żelowa konsystencja nie należy do moich faworytów, szukam podobnego koloru ale kremowego. Wersja mini jest o Tyl przyjazna, że szybko zostanie wykończona :)



BeautyUK Gun Metal – dostałam go od Simply :* i dziękuję bo bardzo lubię takie odcienie. Lakier nie jest zły ale jakościowo cudów nie ma, i po nałożeniu pokazują się drobne nierówności tak jak widać na zdjęciach. Będę go łączyć z topami aby zakryć ten defekt.



Collection 2000 Hot looks Starlet # 51 – kupiony pod katem sprawdzenia jakości tych lakierów. Spodobał mi się, malinowa czerwień z fioletowym shimmerem. Trwałość nie jest jakaś specjalna ale przy użyciu Seche Vite może być :)



Eveline Holografic Shine – która nie zna tych uroczych maluchów ?:) to jedna z niewielu serii Eveline o której lubię wracać bez końca. Dostałam je od Pierniczkowej  w boxie na zamówienie :D i jeżeli nadarzy się okazja to powiększę zbiór o następne kolory. Efekt holo to za dużo powiedziane ale bardzo podoba mi się wykończenie oraz to jak prezentują się na paznokciach. Małe a cieszy :D

409 & 407


414 & 413


Flormar 392 – holograficzny glitter, jak tylko go zobaczyłam wiedziałam, że muszę go mieć :D Nałożyłam go solo i potrzebowałam 4 warstw przez co efekt nie do końca mi się spodobał ale wyciągnęłam nauczkę i dobrze jest go łączyć z kremowymi lakierami w postaci bazy lub jako top. Uprzedzam, że zmywanie jest koszmarne nawet przy pomocy folii więc nie polecam aby nakładać w takiej wersji...

Flormar 47 & Essence topper Glorious aquarius – niebieskości kocham ponad wszystko ! więc wybór takiego oto odcienia nikogo nie dziwi ;) dodatkiem jest topper Essence, który dostałam od Kochanej Kataliny :*


Flormar SuperMatte M126 – matowe wykończenie w stylu skóry licowej jednak nałożyłam Seche Vite i nie jest to już tak widoczne ale spodobał mi się kolor, gołębia szarość z tonami fioletu – ogromnie go lubię!



Flormar SuperShine Miracle Colors U 32 – moja ulubiona seria Flormaru, uwielbiam te lakiery za wielowymiarowe wykończenie i niesamowite barwy. Tym razem mamy brąz z miedzianymi flejkami- cudo!



Pierre Rene Top Flex Lomg Lasting #204 Passion – nie polubiliśmy się, jedyne co mi się podoba to pędzele- szeroki oraz aplikator, lakier jest gęsty, długo schnie a po nałożeniu SV I tak trzeba odczekać dobrą chwilę :( 



P2 Last Forever 040 Flirt & Tease – jeden z ulubionych nudziaków. Szybko schnie, dobrze się aplikuje, krycie przy 2 warstwach jest w sam raz. Czego chcieć więcej? Dostępności :D



P2 Viva Argentina 10 Muy guapa! – nie sądziłam, że się polubimy z takim kolorem a tutaj taka niespodzianka :)) Nie mam do czego się doczepić poza tym, że konsystencja lakieru jest żelowa i potrzeba 2/3 warstw do pełnego krycia. Przyznam się, że marzy mi się taki lakier ale kremowy. Na jeden z paznokci nałożyłam flejki z Pierre Rene.



Vipera Focuson 906 + top Color Club z kolekcji Vixen – lakier przywieziony z Polski, kupiłam go spontanicznie ze względu na kolor i... jest fenomenalny! Świetny szeroki pędzelek do tego dobrze kryje i nieźle trzyma się na pazurkach bez wspomagaczy. Jestem pod wrażeniem bo jakoś zraziłam się do lakierów z Vipery i mam tylko pojedyncze okazy.



Vipera Focuson 911 – kupiony razem z nr 906 zauroczył mnie koralowym odcieniem. Zachowuje się identycznie jak odcień opisany powyżej. Jestem z niego bardzo zadowolona.



Vipera Creation Professional 733 & Essence topper 08 Troy – dostałam je w prezencie od Kataliny i…. uwielbiam TEN kolor ♥ a topper Essence mam cały czas pod ręką. 



Yves Rocher # 105 Chocolat – od czasu do czasu lubię brąz w wydaniu gorzkiej czekolady i tak ten kolor prezentuje się na żywo. Jakość jest taka sobie, lakier jest rzadki, pędzelek nie do końca mi odpowiada ale krycie ma niezłe dlatego został ze mną ;)



Podoba się Wam taka zbiorcza prezentacja? Czy lepiej mniej a częściej?

Pozdrawiam!


LAKIEROWE POTYCZKI




Parę miesięcy temu zdecydowałam się na zakup preparatu nawierzchniowego 
 ORLY Won’t chip

Oto, co pisze o nim producent 

Won't Chip to preparat nawierzchniowy, który tworzy na lakierach polimerową warstwę ochronną. Chroni lakiery przed ścieraniem i odpryskiwaniem. Jego unikalna formuła zawiera składniki żywicy, dzięki którym utwardza i przedłuża żywotność lakieru.

Przeleżał kilka tygodni porzucony na dnie szuflady ; -) Zapomniałam o nim, dopiero zmagania z lakierem ORLY StoneCold sprawiły, że zaczęłam szukać rozwiązania. Był ostatnią nadzieją; -) Pomógł okiełzać niesforny lakier na tyle, że cieszyłam się nim zbyt długo:D Znudził mi się w ciągu 7 dni i pomimo różnych działań kuchenno-domowych lakier miał jedynie starte końcówki.



Won’t chip okazuje się pomocny jednak najlepiej współpracuje głównie z lakierami Orly, to mnie trochę zniechęca ponieważ lubię mieć uniwersalny lakier nawierzchniowy, na którym mogę polegać w każdej sytuacji. Takimi prawie ideałami dla mnie są Nail Tek Quicken oraz Seche Vite, celowo napisałam prawie ideałami bo: Quicken ma fatalną skłonność do szybkiego gęstnienia- tzn. przy połowie zuzytej pojemności zobaczymy, że robi się gumowy i coraz trudniej go wydobyć. Myk z rozpuszczalnikiem nie pomaga. Ale i tak wybaczam tę drobną niedogodność bo praktycznie daje radę z każdym lakierem. Stone Cold jest niechlubnym wyjątkiem….

Seche Vite to rewelacyjna szklana powłoka, która potrafi działać cuda i wiem, że zawsze mogę na nią liczyć choć zdarza się jej ściągać lakier na końcówkach. Tak często mam w przypadlu Wibo Extreme Nails, z  innymi firmami nie odnotowałam problemów. Gęstnienie w jej przypadku to norma ale nad tym zapanujemy dzięki rozpuszczalnikowi Seche  Restore- kilka kropel i po sprawie. Można też uzupełniać ubytek , akurat mam duże opakowanie ale jeżeli ktoś zainwestuje w małą buteleczkę plus rozpuszczalnik to na długi okres będzie cieszyć się dobrymi właściwościami SV.



Wracając do tematu-preparat ORLY ma wodnistą konsystencję, zapach acetonu rodem z PRL-u ale to kwestia subiektywna:D, wygodny  pędzelek. Wykończenie – błyszczący efekt tafli, kojarzy mi się także z nałożonym żelem.
Minusem jest…..długi czas schnięcia! Byłam zaskoczona, że tego typu preparat schnie 10/15 minut.
Z pozoru wydaje się, że szybko zasycha ale tylko z wierzchu. Potrzebuje czasu zanim faktycznie będzie chronić lakier pozostawiając ładne, nieskazitelne wykończenie.
Nie wiem jak będzie dalej wyglądać jego używanie ponieważ wiele osób pisze o ….gęstnieniu. Podejrzewam, że to to jednorazowy romans i powtórki nie będzie. Warto było go poznać dla samego faktu, że mogę cieszyć się niesamowitym kolorem Stone Cold ale coś ostatnio ORLY spada w moim rankingu ulubieńców….

Kiedy lakier Orly opatrzył mi się na dłoniach a nie chciało mi się go zmywać postanowiłam odświeżyć go za pomocą Rimmela Lasting Finish 500 Disco Ball- wydaje mi się, że widziałam go u którejś z Was na blogu ale nie jestem pewna;) W każdym razie spodobał mi się bardzo i taki oto efekt prezentował się po połączeniu sił:D



Pozdrawiam!