Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czytelnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czytelnia. Pokaż wszystkie posty

Czytelnia: PZWL Praktyczna kosmetologia krok po kroku Kosmetologia twarzy & Medycyna estetyczna i kosmetologia*


Pragnę dzisiaj przed Wami zaprezentować dwie pozycje z Wydawnictwa Lekarskiego PZWL:

Praktyczna kosmetologia krok po kroku
Kosmetologia twarzy
Anna Kamińska, Katarzyna Jabłońska, Anna Drobnik

***
Medycyna estetyczna i kosmetologia
Kamila Padlewska

Bardzo chętnie uzupełniam moją biblioteczkę o podobne pozycje, dlatego też bez wahania przyjęłam propozycję jaka pojawiła się na mojej drodze. 
Książki nie są jakąś tam zachcianką, tylko ukierunkowanym zainteresowaniem. 

W zeszłym roku pokazywałam Wam pozycje, które kupiłam z chęcią /KLIK/ i jestem z nich ogromnie zadowolona. Powyższe tytuły przedstawię w krótkiej prezentacji i omówię je z własnej perspektywy. Wiem, że w dobie „internetów” nie brakuje źródeł różnego rodzaju, lecz ja należę w tej kwestii do tradycjonalistek. Stawiam na książki. Jest to tematyka, która mnie interesuje, lubię wiedzieć więcej, uporządkować posiadane informacje oraz w każdej chwili mieć pod ręką. Nie umniejszam wagi różnego rodzaju serwisów internetowych, ale starannie dobieram te, które śledzę na bieżąco. Poza tym książkę zawsze mogę mieć w zasięgu ręki bez względu na okoliczności ;)

Czytelnia: Złodziejka książek

Pozycja, która nie miała prawa się u mnie znaleźć. Dlaczego? Pamiętam jak pojawiły się polecenia na jej temat podczas szybkiego posta na FP 1001 Pasji, po czym zajrzałam w kilka miejsc odnośnie zgłębienia tematu. Nie byłam do końca przekonana do zakupu. 



Poruszana tematyka oraz zaprezentowany obraz nie wpisywał się w moje potrzeby czytelnicze. Mimo wszystko sam tytuł stał się niczym zasiane ziarno, które czekało na plon.... 



Podczas swobodnej wycieczki po księgarni Złodziejka książek sama wpadła w moje ręce. To był znak, że musiałam sama przekonać się o jej zawartości. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię przeczytać kilka luźnych kartek przed zakupem bądź przystąpieniem do czytania. W żaden sposób nie pozbawia mnie przyjemności poznawania historii. Bywa też, że wybieram samo zakończenie. 

Jest to pewnego rodzaju test, czy dana pozycja mnie zachęci, czy tez nie bardzo lub pojawi się impuls do wybrania innego, lepszego momentu.

Wracając do tematu, przeczytałam kilka stron w księgarni po czym zadecydowałam, kupuję. Już wiedziałam, że to specyficzna lektura i wzbudzi we mnie mieszankę emocji. Złodziejka książek nie jest tzw. czytadłem, czymś dla zabicia czasu. W moim odczuciu potrzeba odpowiedniego nastroju i czystego umysłu.


Przeleżała kilka tygodni na półce. W międzyczasie brałam ją do ręki i chłonęłam zapach nowości. Uwielbiam ten moment z książką. Dla mnie to chwila pełna intymności, zapach farby drukarskiej, papieru i wyobrażenie tego, co zdarzy się podczas czytania, które przenosi mnie zawsze w inny świat a wyobraźnia kreuje obrazy według własnych praw. Nic nie jest oczywiste, nic nie jest narzucone. Jest wolny wybór :)

Kiedy już pojawiła się ta chwila, w której podjęłam się zapoznania z pełną historią nie sądziłam, że narodzi się tyle emocji.

Był środek nocy, nie mogłam usnąć a ogólny spokój i padający z impetem deszcz wprawił mnie w dobry nastrój. Postanowiłam sięgnąć po Złodziejkę książek i... Przepadłam prawie do rana. W taki oto sposób pochłonęła mnie ponad połowa książki.


Muszę Wam zdradzić, że tym razem jest to inny rodzaj czytelniczej pogoni. Po raz pierwszy poczułam ogromną chęć sfinalizowania lektury i nie dlatego, by poznać zakończenie! Nie! Z każdym kolejnym wersem pojawia się uczucie, które wyzwala emocje nasączone pragnieniem przejścia przez kolejne poziomy wraz z bohaterami, by na koniec odłożyć książkę na półkę i być może wrócić do niej jeszcze raz. Za jakiś czas. Albo i nie.

Wachlarz odczuć jest niesamowity, jego nasycenie nie jest równomierne. I tak sobie myślę, że za to odpowiedzialne jest w pewnej części osadzenie historii w takim a nie innym czasie i tytułowa złodziejka książek zmusza czytelnika do wejścia w Jej świat, na Jej własnych zasadach.


Powstał film oparty na Złodziejce książek i początkowo chciałam go obejrzeć, ale dzisiaj wiem, że tego nie zrobię.

Słowo pisane ma niesamowitą MOC, wykreowało pewien obraz w mojej głowie i nie chcę go zburzyć. A wiem, że kiedy obejrzę film, to do książki na pewno nie wrócę. Póki co zostawiłam uchyloną furtkę, choć nie sądzę aby przełom nastąpił zbyt szybko. Czasami są takie pozycje do których już nigdy nie wracamy, mamy tylko nadzieję że być może nadarzy się ku temu okazja. Okazja do jakiej nie dążymy zdając się na dowolność ścieżki życia.


Gdybym po nią sięgnęła dużo wcześniej skupiłabym się najbardziej na przekazie emocjonalnym, a dzisiaj został on uzupełniony przez dalszą część, czyli okresie w jakim historia została osadzona. Czas wojny, dominacja Hitlera, obraz Niemiec, pomoc w ukrywaniu Żyda, śmierć, miłość. Kolejne wydarzenia przeplatają się ze sobą i tworzą harmonijny obraz. Z perspektywy czasu oraz kiedy coś przeżyjemy, coś się w Nas zmieni odbieramy wiele spraw inaczej.


Do pewnej literatury trzeba dojrzeć, postrzeganie ulega zmianie w miarę tego jak rozwija się w nas (lub nie) wewnętrzna wrażliwość. To ona określa na ile ulegniemy pewnym sugestiom i wielka będzie siła rażenia w sensie przekazu. Nie ma tutaj miejsca na zachwyt, za to pojawia się dużo smutku, refleksji i pytań. We mnie.

Nie jest to pozycja, którą kupiłabym komuś w prezencie. Nie należy ona do tzw. „lekkich, łatwych i przyjemnych”. Czasami miałam wrażenie, że nie dotrę do końca, odłożę na potem ale pojawiało się TO dziwne przeświadczenie, że muszę poznać historię w całości. Pojawia się sprzeczność i ona we mnie nadal trwa.

Dawno nie spotkałam się z tak absorbującą książką, która pochłania, nie daje spokoju aż do ostatniego słowa. W tym wypadku nawet kropka na końcu zdania ma sens i stawia Czytelnika w zupełnie innym położeniu.

Nie będę tutaj przytaczać powodów za lub przeciw, nie jest to także próba recenzji. Starałam się podzielić własnymi odczuciami i spostrzeżeniami, poczułam taką potrzebę za sprawą Złodziejki książek. Wyzwala pewne nieznośne uczucie. Czytając, chciałam ją już zakończyć. Zamknąć okładkę i odłożyć z ulgą. Kiedy już dotarłam do tego momentu czuję pewne rozczarowanie....Rozczarowanie, że to już koniec historii. Opowieść, która pozostawia po sobie ogromny ślad...

Dziękuję Kempkowi i Toldince :*

Pozdrawiam :)



Porządkujemy wiedzę, czyli moje książkowe zakupy





Całkiem niedawno Juicy Beige u siebie na blogu pokazała „oczywistą oczywistość”, czyli książki, dzięki którym świadomie porządkujemy posiadaną już wiedzę i staje się ona swojego rodzaju źródłem.
Postanowiłam na nowo uzupełnić zasoby.

Internet może jest i dobry, ale na krótką metę i doraźnie. Sama lubię wiedzieć więcej, dla siebie samej. Nie jestem związana w żaden sposób zawodowo, to moja pasja. Została ona zapoczątkowana dawno temu, kiedy trafiłam na stronę Pani Basi Kwiatkowskiej. Dzisiaj ona jest tylko wyłącznie do czytania, ale wtedy to miejsce żyło i było bardzo aktywne.

Jej artykuły można znaleźć na Biochemii Urody, Mediweb.

Bardzo lubię też zaglądać na Laboratorium Urody.pl

Są jeszcze inne miejsca, ale dzisiaj nie o tym. W każdym razie cenię sobie konkretny przekaz, bez ortodoksyjnych poglądów i palenia czarownic na stosie. Doceniam źródła, które mają naukowe podstawy, są odnośniki do badań itd.

W moim domu rodzinnym od zawsze miałam dostęp do fachowej literatury medycznej poprzez Mamę, która jest związana z tą działką. Taka fascynacja zaowocowała tym, że szperałam po słownikach łacińsko-polskich, szukałam określonych tematów. To dużo mi dało, dzięki temu fakt, że trafiałam na mało pomocnych lekarzy sprawił, że nie testowałam na sobie wszystkiego jak leci. Zbierając wszystkie informacje w całość na pewno łatwiej było poruszać się w gąszczu informacji, poleceń itd.

Dzisiaj wiem, że wyniosłam z tego cenną lekcję a wiele książek było dobrą bazą. Dlatego też pokażę Wam to, co kupiłam i zabieram ze sobą. Nie wykluczam, że pewnie za jakiś czas pojawi się coś nowego.

Postanowiłam Wam przybliżyć te pozycje, może kogoś zainteresują a uważam, że są godne polecenia i posiadania.

Zamiast opisu, pokażę Wam zawartość na zdjęciach a spis treści doskonale oddaje to, czego można się spodziewać.



 Kosmetologia i Farmakologia skóry autorstwa Marie-Claude Martini jest mi dobrze znana, lecz teraz to wyłącznie mój egzemplarz a poprzedni zostaje u Mamy. Dodam, że jest napisana bardzo prostym językiem i nawet totalny laik jest w stanie zrozumieć i przetworzyć zawarte w niej informacje. To moja ulubiona pozycja, od kiedy tylko trafiła w moje ręce.


 Myślę, że to jedna z książek typu must have dla osób interesujących się kosmetologią 
oraz żądnych wiedzy :D




Chemia Piękna Marcina Molskiego, to świetna książka, która przyciągnęła moją uwagę podczas czytania notki Juicy Beige. To rodzaj pewnej chemii w pigułce i do tego posiada słownik składników kosmetycznych.




Jeżeli ktoś nie lubi chemii, nie interesuje go ona to nie polecam zakupu. Będzie zawiedziony. Dla pasjonatek składów kosmetycznych które wiedzą, że formuła kosmetyku to nie tylko rozpisanie na części stanie się ona naprawdę pomocna i użyteczna.






Kosmetologia pielęgnacyjna i lekarska pod redakcją naukową Marii Noszczyk. Kupiłam z ciekawości po przeczytaniu paru skrótów w PDF-ie. Kosmetologia stosowana, to określenie świetnie oddaje zawartość tej pozycji.




                 Korzystacie z tego typu literatury czy uważacie, że jest ona zbędna?

Pozdrawiam!