Usta to jeden z moich
słabych punktów, mam wyjątkowo suchą skórę ust. Tak było od zawsze i jeżeli
odpuszczę sobie regularne nawilżanie to niestety szybko pierzchną i potrafią
pękać... Jeżeli jakikolwiek produkt zaczyna wysuszać to czeka go niebyt. Nie
jestem w stanie przekonać się i próbować do zwycięstwa...
W ostatnich miesiącach przez moje ręce przewinęło się kilka
produktów, które chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować.
Noni Care Garden of
Eden, kupiłam ją z ciekawości jak tylko pokazała się w Rossmannie.
Niestety przypadku moich wymagających
ust średnio sobie radziła. Ot, takie
mazidło do użytku w domu, które za
wiele nie robi poza natłuszczaniem. Szybko się skończyła na całe szczęście.
Plusem był zapach.
A-Derma Regenerujący
balsam do ust na bazie mleczka z owsa Rhealba prezentowałam przy okazji
ulubieńców >>>klik<<<
Balea Young Cherry
Dream
Spontaniczny wybór,
nie do końca zły ale bez większego echa przechodzi jej używanie. Na plus
formuła sztyftu, niezbyt twarda dobrze rozprowadzała się na ustach.
Lekko natłuszczała i podkreślała naturalny
kolor ust.
Gadżet ;)
Balea Young Never
Ending Story
Zapach tej
pomadki jest TAK obłędny, że chciałabym ją zjeść;) Słodki ale nie przesłodzony,
przypomina mi cukierki :D
Przyjemnie nawilża i
natłuszcza, dużo lepiej niż Cherry Dream. Nie oczekiwałam po niej wielkich
właściwości pielęgnacyjnych ale zachowuje się dużo lepiej ! niż balsam YES
To Carrots
Z
chęcią sięgnęłabym po nią ponownie ale to chyba LE, kupiłam ją podczas
pobytu w Polsce kiedy trafiłam na sklep, który ma w ofercie niemieckie
smakołyki.
Na
ustach nie zostawia widocznego koloru jedynie połysk i ładnie podkreśla
naturalny kolor ust w moim przypadku.
Cattier Pomadka ochronna SOIN LE’VRES’
oparta na maśle Karite, Mango oraz
oliwie z oliwek.
Kupiłam ją tuż przed
wyjazdem z Polski, była dodatkiem do
szybkich zakupów na Esentii. Wybór padł w ciemno ale stwierdziłam, że spróbuję.
Powiem tak, ten
balsam to niebo i pełne ukojenie dla moich ust! Nawilża, natłuszcza,
regeneruje i przywraca im miękkość oraz delikatność. Nie sądziłam, że znajdę
balsam eko do codziennej pielęgnacji ust, którego działanie będzie trwałe oraz
przedłużone. Nie musiałam sięgać po
niego regularnie i dzięki temu wybierałam ulubione błyszczyki, które
niestety wysuszały moje usta. Użycie balsamu wieczorem rekompensowało wszelkie niedogodności, które bywały w ciągu dnia;)
Sam sztyft na
początku jest dość twardy ale w miarę używania zaczyna rozprowadzać się na
ustach niczym masełko:) Dość wydajny.
Dobrze sobie radzi z
ochroną w kontakcie z warunkami zewnętrznymi. Jestem pewna, że w okresie
jesienno-zimowym stanie na wysokości zadania. Będę miała okazję to sprawdzić
ponieważ czeka na mnie następne opakowanie.
Smak/zapach jak
dla mnie subtelny i mało wyczuwalny, niby odrobinę słodki ale mój nos nie
odnotował większych wrażeń :D
Jeżeli szukacie dobrego
balsamu ochronnego to ten będzie doskonałym wyborem. Polecam!
Jest to moje odkrycie 2012 r. :)
Montagne Jeunesse
Sore Lips Lip Balm with Moisturising Beeswax & Olive Oil Shea butter & Mango
Zapach ♥ Tym uwiódł mnie ten sztyft. Polecam osobom, które
nie mają problemów z ustami. Spodziewałam się lepszej pielęgnacji a nie
niestety jest przeciętnie, nawilżenie bardzo słabe, natłuszczenie średnie i
bardzo szybko mija uczucie ukojenia. Musiałabym mieć go uwiązanego na sznurku
:) aby aplikować go regularnie. Za dużo zachodu.
Klasyczne wykręcane opakowanie. Jednak muszę uważać bo znika z oczu, w
torebce ginie. Plusem jest możliwość noszenia go w kieszeni, nie rozpływa się
pod wpływem ciepła. Zachowuje stałą konsystencję i jedynie jest odrobinę
bardziej miękki, co jest plusem podczas stosowania. Zostawia ładny połysk:)
Podoba mi się zapach ale to za mało abym wróciła do niego ponownie.
Potrzebuję przede wszystkim walorów pielęgnacyjnych a tym razem dostajemy
przyjemny gadżet do ust.
Nivea Classic
To
chyba jedyna z pomadek firmy Nivea, do której wracam od czasu do czasu.
Działanie dość dobre ale trzeba pamiętać o regularnym aplikowaniu. Szkoda, że
ta podstawowa wersja uległa tak dużej zmianie bo pamiętam okres, kiedy była
jedyną wersją. Miała wtedy inne opakowanie i świetne działanie. Sporą ilość
opakowań zużyłam. Teraz wracam z sentymentu ale przy wymagającej skórze ust
radzi sobie przeciętnie.
YES To Carrots C
Me Smile Lip Butter Berry
Naczytałam
się mnóstwa recenzji i postanowiłam przekonać się sama.
Zapach – słabo wyczuwalny. Spodziewałam się więcej;)
Nabłyszcza usta w taki bardzo przyjemny i obrazowy sposób:)
Natłuszcza, to jest podstawowe
działanie tego sztyftu. Nawilżenie jako takie jest słabo odczuwalne i jak znika
z ust to czuję, że muszę na nowo po niego sięgnąć. Szkoda, bo rozpuścił mnie
balsam z Cattier i miałam nadzieję, że tym produkcie eko poziom będzie
utrzymany.
Na domowy użytek może być ale sięganie po niego podczas pobytu na
zewnątrz nie jest już specjalnie wskazane. Używałam go w okresie letnim, kiedy
nie mam większych problemów z ochroną ust i szybko znika zostawiając ściągniętą
skórę. Przypomina top efekt spierzchnięcia. Wnioskuję, że przy minusowych
temperaturach może być mało pożyteczny skoro przy 25 stopniach na plusie sobie
nie radzi...
Opakowanie niczym specjalnym
się nie wyróżnia.
Maleństwo, w czeluściach torebki ginie :D a kieszeń nie jest dobrym pomysłem
ponieważ pod wpływem ciepła się rozpuszcza. Aż za bardzo.
Trzymam
go przy komputerze i uważam, że jest wydajny bo mam go już ponad 3 miesiące a
zostało ok.1/4 sztyftu.
Zakupu nie ponowię i nie widzę w nim nic specjalnego dzięki czemu
mogłabym go polecić. Niestety.
A Wy posiadacie
ulubiony balsam pielęgnacyjny do ust?
Pozdrawiam!
