Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strefa ulubieńców. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Strefa ulubieńców. Pokaż wszystkie posty

Kolorówka w akcji. Zbliżenie na ulubione pomadki Gucci, Dior & NARS


W ostatnim czasie znacznie chętniej sięgam po szminki, dlatego uznałam, że to idealna okazja, by zaprezentować te, które wyjątkowo polubiłam. Poniżej znajdziecie moje wrażenia z użytkowania: Dior Addict Hydrating Shine Lipstick 704 Divine Plum, NARS Explicit Lipstick 887 Seditious oraz Gucci Rouge à Lèvres Matte Lipstick 204 Peggy Taupe.

Zapraszam! :)

Kosmetyczni ulubieńcy: Kolorówka – Co mnie cieszy w makijażu


W nawiązaniu do poprzedniego wpisu o zachwytach postanowiłam rozszerzyć go o kosmetycznych ulubieńców. Tematy te są ściśle powiązane i zdecydowanie się przenikają – kosmetyki, które zachwycają, mają dużą szansę trafić do grona faworytów. Ci, którzy śledzą moje wpisy na bieżąco, z pewnością nie będą zaskoczeni niektórymi produktami, ale przy tej okazji postanowiłam poszerzyć pulę i przypomnieć również o tych, które nie były prezentowane od dłuższego czasu, a zasługują na wyróżnienie. Ponadto, na zbiorczym zdjęciu nie ma wszystkiego – selekcja wygrała! Mimo to, te produkty zasługują na szczególne uznanie. Zapraszam do lektury!

Top on the top: Antipodes Juliet Skin-Brightening Gel Cleanser



Mam spore grono ulubionych produktów do mycia twarzy, niektóre wyróżniają się bardziej lub mniej, ale żel Antipodes to prawdziwe cacko. Przeznaczony do każdego rodzaju skóry, ale przede wszystkim do tłustej. Jego zadaniem jest redukcja sebum i nadanie promiennego blasku. W składzie znajdziemy ekstrakt z kiwi, kwiatu hibiskusa, miód manuka, kompleks Vinanza Grape.

I D E A Ł - NCLA Los Angeles Nudes Volume II


Wiele tygodni temu Internety oszalały na punkcie lakierów marki NCLA. Postanowiłam przekonać się ile magii oraz marketingu w tym szumie. Kupiłam wtedy trzy produkty, o których wspominałam w podsumowaniu kwietnia KLIK!

Ku pamięci! Urban Decay Revolution Lipstick Fiend /recenzja/


Co jest najlepszą rekomendacją dla ulubieńców? Powroty :D i dzisiaj krótka informacja na temat pomadki marki Urban Decay z serii Revolution w kolorze Fiend.
Nie jestem fanką Urban Decay, jakoś nie do końca do mnie trafia ich oferta w moje preferencje. Jednak na przekór wszystkiemu postanowiłam ponad dwa lata temu kupić swoje pierwsze pomadki z tejże marki. Wybrałam serię Revolution, ponieważ zbierała bardzo dobre opinie a ja szukałam kremowej długotrwałej pomadki, która jednocześnie będzie pielęgnować usta.

Lush i już! :)


Lush w mojej pielęgnacji gości od bardzo dawna i wielokrotnie pisałam o marce na blogu. Dzisiaj krótka prezentacja ulubieńców absolutnych, czyli produktów bez których nie wyobrażam sobie funkcjonowania. Z racji posiadania chimerycznej i trudnej skóry szukam dla siebie optymalnych rozwiązań. 

Ulubieniec: Caudalie Divine scrub do ciała



 
W zeszłym roku miałam okazję chwilę po oficjalnym wprowadzeniu kupić Caudalie Divine scrub. Wiedząc, że wchodzi on w skład serii Divine spodziewałam się zapachowej eksplozji zbliżonej do Divine Oil Pani Konsultantka nie musiała mnie namawiać dwa razy :D Wtedy też szukałam zastępstwa dla cukrowego peelingu Phenome.

Niebawem minie rok i pomyślałam, że to dobra okazja by podsumować moją przygodę z tym peelingiem. Głównie dlatego, że wracam do niego i nadal będę :)

Strefa ulubieńców – LUSH, czyli moje typy




Ofertę Lush poznałam kilka lat temu. Moja znajomość zaczęła się niewinnie od zakupów via net, wtedy na Wizażu prężnie działał wątek dot. wspólnych zakupów. Pozwalało to obniżyć koszty wysyłki, choć potem zamawiałam tylko z drugą osobą do spółki i nadal było OK. Parę razy pokusiłam się o zakupy samodzielne, a opłata za przesyłkę „rozeszła” się po zamówieniu więc moim zdaniem warto jeżeli wiesz co chcesz kupić i w jakiej ilości.

Przy okazji molestowałam znajomych oraz moją połówkę. Firma wciągnęła mnie na całego :D Jak każda marka tak i tutaj nie ma tzw. pewniaków, czyli to co pasuje mnie niekoniecznie sprawdzi się u Ciebie i odwrotnie. Dlatego też przegląd jest mocno subiektywny i związany z moimi preferencjami/potrzebami.



Samo hasło „Lush” nie wywołuje we mnie dzikiej żądzy, doceniam fakt że mam stacjonarny dostęp i mogę bez problemu sięgać po zasoby jakie oferuje. Przez długi czas miałam chłodny stosunek po słynnym pokazie KLIK! Do mnie to nie przemawia i mam swoje zdanie na ten temat.

Natomiast gdybym nie wyjechała z PL nadal robiłabym zakupy online, ponieważ lubię kilka rzeczy i wpisały się na stałe w zasoby, które wykorzystuję w pielęgnacji.
W taki oto sposób KLIK! prezentował się mój osobisty ranking. Dzisiaj skupię się wyłącznie na ulubieńcach, na tym co lubię, dobrze mi służy i warto rozważyć podczas zakupu :)


Bezapelacyjnym faworytem jest tzw. czyścik Aqua Marina. Pełna recenzja znajduje się TUTAJ

Używałam także innych jak np. Angel On Bare Skin, Buche de Noel, Dark Angels itd. Jednak to Aqua Marina podbiła moją skórę od A do Z :D
Zainteresowanych odsyłam do recenzji w linku.


Catastrophe Cosmetic, to świeża maska. Absolutny hit! KLIK! Na pewno będę o niej pisać więcej, bo zasługuje na obszerną prezentację. Nie zliczę ile opakowań przewinęło się przez moje ręce. Stawiam ją na równi z algami Organique ♥

Kiedy nie mogłam sobie pozwolić na regularne zakupy, ponieważ świeże maski charakteryzują się krótkimi datami ważności, mroziłam ją dzieląc na porcje. W żaden sposób nie traciła swoich właściwości.


Sultana of soap, mydło idealne pod każdym względem. Uzależniająca kostka o magicznych właściwościach :))) KLIK! Nie wiem dlaczego jeszcze nie doczekało się pełnej recenzji, wstyd! :D

Ratuje moją skórę, dosłownie! Uwielbiam w nim wszystko, od zapach po właściwości. Jestem od niego uzależniona i kupuję regularnie duże ilości. Jeszcze żadne mydło nie zostawiało na mojej skórze takiego ukojenia.


Dreamwash. Stosunkowo świeże odkrycie, ale już od pierwszego użycia wiedziałam, że TO strzał w 10-tkę! Oparty tak samo na pudrze galmanowym jak Aqua Marina i maska Catastrophe Cosmetic. Przy nim warto wspomnieć o Dream Cream. Warto poznać oba produkty w łącznym zastosowaniu. Recenzje pojawią się za jakiś czas, ale można spodziewać się ochów i achów :D


Smaragdine Bubble Bath. Mocno kontrowersyjny produkt, który albo się lubi bądź nie. Nie ma nic pomiędzy. Godny polecenia dla fanek takiego połączenia jak paczula, lawenda, róża, drzewo sandałowe, imbir i mięta. Taka kombinacja zapewnia oszałamiające wrażenia zapachowe :) Niewielka ilość zapewnia aromatyczną kąpiel bogatą w pianę. O ile tylko lubisz takie kombinacje :))) 

Bardzo podoba mi się wpływ na moją skórę, jeden z niewielu płynów do kąpieli dzięki któremu mogę w wannie moczyć się do woli. Ile tylko dusza zapragnie :)

Nie jest to produkt dla każdego, zalecam testy. Nie kupujcie w ciemno!


Bubble bar. Moim faworytem od lat stał się The Comforter a w tym roku dołączyły Rose Jam i Amandopondo. Wspaniałe różane zapachy. The Comforter za każdym razem kojarzy mi się z sorbetem z czarnych porzeczek, poezja! Kostka jest na tyle duża, że starcza na 3 lub 4 użycia. Kiedy chcę być wyjątkowo rozrzutna, to na dwa razy :)
Na zdjęciach The Comforter i Rose Jam są tzw. połówkami, bo ktoś czeka na Lushową paczkę i postanowiłam dołożyć na wypróbowanie małą niespodziankę :))) TUTAJ możecie podejrzeć realny wygląd Comfortera.

Czym się charakteryzują? Poza umileniem kąpieli zmiękczają wodę, skóra staje zyskuje ukojenie. Nie muszę sięgać po żaden balsam, skóra nie jest ściągnięta, czy przesuszona.
Postawię je na równi z pudrami do kąpieli z Organique. To stanowczo moja ulubiona forma:)


Shower gel. Rose Jam, to mój faworyt i pokusiłam się o duże zapasy. Odpowiada mi w nim wszystko, konsystencja, zapach, działanie, wydajność. Szkoda, że to limitowanka :(

Lubiłam także Ponche i Twilight, którego udało mi się dorwać jeszcze dużą butlę :)
Wracam do nich regularnie i z chęcią sięgam po nowe limitowani.

Szampony. Wiem, że furorę robiły szampony w kostkach ale ja finalnie wróciłam do źródła, czyli tradycyjnego wydania w płynie. I tutaj odkryłam dwa fenomenalne szampony, po które zawsze mogę sięgnąć na wypadek dnia W. Mowa o Rehab i Cynthia Sylvia Stout

Kremy do twarzy. Enzymion, to jest mój św. Graal :)) pełna recenzja KLIK! Zainteresowanych odsyłam także do recenzji Marilyn KLIK! która jest w grupie docelowej i przygotowała świetną recenzję w ramach HexxBOX’a.

W taki oto sposób przedstawia się moja lista must have :) Regularne powroty mówią same za siebie, nie ma potrzeby dodawać nic więcej. Znalazłam w ofercie Lusha piękne różane perfumy, ale o tym przy innej okazji :)

Jaki jest Wasz stosunek do oferty Lusha? Macie coś ulubionego, na czym w pełni polegacie? A może firma jest dla Was kompletnie obca i macie ochotę czegoś spróbować?

Dajcie znać w komentarzach :)

Pozdrawiam :)






12 wspaniałych, kolorówka






Dzisiaj kolejna porcja ulubieńców, tym razem odsłona mojej kolorówki. Przyznam, że miałam z jednej strony mały kłopot z wyborem dlatego też posegregowałam produkty pod kątem zastosowania :)

12 wspaniałych, pielęgnacja




Rok 2013 obfitował w wiele ciekawych kosmetycznych odkryć, dzisiaj zaprezentuję Wam moją pielęgnację. Dzięki konkretnym zmianom, na nowo obranej drodze zmierzam w coraz lepszym kierunku, dzięki temu zyskuje moja cera i samopoczucie :)

Starałam się wybrać prawdziwe perełki w oparciu o firmę lub konkretne produkty. Większość z nich zostało szczegółowo opisane na blogu i od razu podam linki do recenzji, niektóre są nadal w tzw. poczekalni :) Z pielęgnacją lubię dać sobie czas i póki co dobrze na tym wychodzę.

Strefa ulubieńców


 

Iwetto od jakiegoś czasu inspirowała mnie swoimi wpisami o ulubieńcach, których prezentuje „piątkami”, postanowiłam podjąć wyzwanie a słowo się rzekło :D Niestety, kiedy stanęłam przed dokonaniem wyboru stwierdziłam, że tak nie potrafię:P Każda z Nas ma  swoje kryteria, a ja postanowiłam trzymać się zasady – zaprezentuję produkty, których używam dłużej niż miesiąc oraz goszczą na mojej półce ponownie. To moja wytyczna, bo dzięki temu jestem pewna danej prezentacji:)

W taki oto sposób powstaje nowa seria – Strefa ulubieńców, co jakiś czas będę dzielić się z Wami moimi faworytami oraz produktami, które warto mieć. Jeżeli oczywiście podzielasz moją opinię;)))

Nie chcę ograniczać się ilościowo, lecz by nie było tłoczno pomyślałam, że lepiej, aby to był zestaw maksymalnie 10 produktów. Dzisiaj wyjątkowo zebrało się ich więcej, lecz ta gromadka gości u mnie w większości przypadków od dawna. Niektóre poznałam kilka tygodni temu, ale zdążyły mnie na tyle uwieść, że kupiłam kolejne opakowania.




Zapraszam do dalszej części:)))

Kosmetyki do makijażu spinam w całość: D



                        Guerlain Parure de Lumiere 

Stał się moim faworytem i w końcu przestałam szukać podkładu idealnego. Mam nadzieję, że będzie na rynku bardzo długo:) Pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ

Max Factor
 2000 Calorie Curved Brush Volume & Curl 

Kupiłam tusz w zeszłym roku i zachwycił mnie. Świetnie mi służył przez dłuższy czas, po czym zdradziłam go dla Clump Defy, ale stwierdziłam, że jeżeli mam zostać przy tuszach, MF to tylko przy 2000 Calorie Curved Brush, Volume & Curl. Postaram się przygotować recenzję tej maskary, bo ona służy moim rzęsom i towarzyszyła mi także w trudnych chwilach, kiedy zaczęły wypadać a mimo wszystko przy pojawiających się prześwitach, maskara dawała radę.

Korektor Collection (2000) w odcieniu 03 Medium

To nie może być zaskoczenie, ponieważ niezmiennie wracam do serii tych korektorów i używam zamiennie trzech kolorów. 03 Medium może wydawać się ciemny, ale dla mnie to odcień idealny plus właściwości. Bardzo wydajny. Opakowanie przy codziennym użytkowaniu starcza na ponad 10 miesięcy w moim przypadku. Minusem są ścierające się napisy, ale to tylko detal.

Grashka Eye and Lip Primer

Moje odkrycie ostatnich tygodni:))) Niesamowite jak ożywia i radzi sobie z trudnymi sztukami cieni z Inglota. O ile Pixie Epoxy jest moim nr 1 to do dziennego makijażu Grashka jest idealna! Na pewno napiszę o niej coś więcej, a póki, co możecie zapoznać się z recenzjami na jej temat, które powstały w ramach projektu HexxBOX

Dior Addict EDP


Posiadana wersja przeze mnie to jest tak, która jest po reformulacji i może, dlatego tak bardzo trafiła w moje potrzeby? Poznany Addict EDP lata temu odrzucił mnie a moje skojarzenie z tym zapachem było uważane za profanację: P Więcej zdradzę pewnej notce, a dawno nic o perfumach nie było;)
W każdym razie uwielbiam ubierać się w TEN zapach, który jest niesamowicie zmysłowy i obezwładniający....

Pat & Rub Tonik łagodzący


To produkt, który zmienił moje nastawienie względem tonizowania skóry. Pokazał, że dobrze przygotowany tonik może nie tylko spełniać podstawowe zadanie, lecz zarazem być znaczącym ogniwem w pielęgnacji. Schowajcie się wszelkie hydrolaty, micele, ponieważ produkt P&R jest rewelacyjny! (Mrużę oko;) bo przecież każdy wie, jaką funkcję pełni hydrolat i płyn micelarny) To jest tonik z prawdziwego zdarzenia a moja cera bardzo docenia jego właściwości. Zużywam kolejną butelkę, mam zapas: D i szykuję się do recenzji. Bo warto. A już na pewno warto prezentować pielęgnacyjne perełki.

Phyto Phytokeratine,
 odbudowujące serum naprawcze

Oferta Phyto jest powoli przeze mnie odkrywana i tak po udanych spotkaniach z szamponami przyszła kolej na następne produkty. Wśród nich pojawiło się serum Phytokeratine i muszę przyznać, że moje włosy szczególnie doceniają jego działanie. Co więcej skład zasługuje na uwagę, nie obciąża włosów, nie przyczynia się do przetłuszczania czy przeistaczania włosów w smętne strąki. Zasługuje na bliższą prezentację:) To był dobry wybór.

Caudalie  
Mousse Nettoyante Fleur de Vigne Instant Foaming Cleanser pianka oczyszczająca 


Gości u mnie już w postaci drugiego opakowania i na pewno na tym się nie skończy. Jest delikatna, ale świetnie działa. Niezastąpiona do porannego mycia twarzy i nie tylko. Przyznam, że dawno nie spotkałam się z tak przyjemnym kosmetykiem do oczyszczania i odświeżania. Zasługuje na uwagę i wypatrujcie recenzji. Co więcej Caudalie na nowo zagościło na mojej półce i odkrywam firmę po raz kolejny? W UK dostępna bez problemu, nie jest droga i stanowi świetną alternatywę dla drogeryjnej półki.

Flos-lek Emoleum Olejek myjący 2 w 1 


To jest produkt, który zmienił moje nastawienie względem tego typu serii. Jak wiadomo moja skóra boryka się z różnymi problemami, czasami występują okresowo a czasami niestety przez dłuższy czas. Olejek Emoleum ratuje mi skórę, dosłownie. Planuję pokazać z bliska część tej serii, ale rozglądam się gdzie mogę kupić w UK całą serię, by mieć na wszelki wypadek. A przy okazji zapraszam na recenzje do Hedgehog girl KLIK! Ania jest jak najbardziej w grupie docelowej i w ramach HexxBOX’a podzieliła się swoimi wrażeniami.

Avene Rebalancing Soothing Emulsion, 
Krem kojący dla skóry normlanej i mieszanej 


Kupiony przypadkiem jeszcze podczas pobytu w Polsce. Skusiła mnie okazyjna cena i fakt, że potrzebowałam łagodnego nawilżacza. Powrót do Avene był dobrym pomysłem. Krem bardzo dobrze łagodzi podrażnienia, koi skórę a co więcej jego konsystencja pokazała mi, że spisuje się rewelacyjnie w każdych warunkach. Zrobiłam sobie mały zapas a Wam za jakiś czas pokażę go z bliska. Zasługuje na uwagę:)))

Phenome Peeling enzymatyczny 



Dla stałych Czytelników mojego bloga ten wybór chyba nie mógł zaskoczyć:))) Pełna recenzja KLIK! Mam jeszcze jego opakowanie, ale waham się, czy otworzyć je teraz, czy może spróbować peelingu enzymatycznego z firmy, Dermalogica, który też zbiera dobre noty. Mam zagwozdkę :P, bo zakupiona seria UltraCalming oraz olejek PreCleanse to więcej niż dobry wybór!

Caudalie Divine Oil, suchy olejek

O ile suche olejki uważam, jako gadżet, to w tym wypadku Caudalie postarało się o boski w pełnym słowa znaczeniu zapach ♥ Z tej serii mam skrub i zapach taki sam. Chciałabym mieć takie perfumy a tymczasem zaspokajam się suchym olejkiem Caudalie. Nawilżenie nie jest jakoś specjalnie odczuwalne, ale szybko się wchłania i zostawia naturalny, zdrowy połysk na skórze. Zapach utrzymuje się dość długo. Lubię po niego sięgać, ma wszelakie zastosowanie i jest to moja druga butelka. Na plus zasługuje atomizer, a opakowanie cieszy oko:))) Divine Oil jednym słowem: D

Oilmedica Maska i odżywka 
Olej kokosowy i 8 składników odżywczych



Zalety tego oleju odkryłam w zeszłym roku i przepadłam, nic nie poradzę:))) Wszystko, co napisałam w pełnej recenzji podtrzymuję. Moim włosom służy ten produkt. To lubię:)

Lush Twilight Shower gel
 
Nie będę się o nim za wiele rozpisywać, bo to była edycja limitowana, ale zapach jest niesamowity ♥ i cieszę się, że kupiłam dwa opakowania. Także jeszcze jedna butla na mnie czeka. Niesamowitym atutem jest dla mnie wydajność żeli, z Lusha, ta butla służy mi od połowy marca i jeszcze trochę jest na dnie. Mocno skoncentrowana formuła to podstawowy atut.
Co prawda na mojej półce zazwyczaj gości kilka różnych wariantów do kąpieli, lecz Lush wygrywa pod kątem wydajności/właściwości pielęgnacyjnych i zapachów.

Biokap 


Postanowiłam pokazać je w pakiecie, ponieważ używam ich od stycznia i jestem bardzo zadowolona. Żałuję, że firma nie ma swojego dystrybutora w, UK bo to genialne kosmetyki. Jestem z nich bardzo zadowolona, na tyle, że pokusiłam się o pokaźny zapas przed wyjazdem z PL. Do pełni szczęścia farbuję włosy farbą z tej samej firmy i myślę, że to jest dobry czas, by podzielić się swoimi przemyśleniami. 5 miesięcy to dość spory kawałek czasu i miarodajny w moim odczuciu.

Bios Line Nutricolor Shampoo Ristrutturante
Szampon ochronny do włosów farbowanych

Bios Line Nutricolor Crema Balsamo Capillare 
Odżywka w kremie do włosów farbowanych

Anticaduta Szampon przeciw wypadaniu włosów





Tangle Teezer



Legendarna szczotka w wersji kompaktowej. Mam ją ok. 1,5 roku i za każdym razem doceniam ten zakup. Moje włosy także a najbardziej chyba skóra głowy, ponieważ masaż zrobiony przy jej pomocy jest zbawienny dla mojego skalpu :) Nie zamienię na nic innego.



Znacie coś z mojej Strefy ulubieńców? Podzielicie się własnymi typami?:)))

Zapraszam do dyskusji:)))