Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Glazel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Glazel. Pokaż wszystkie posty

Glazel, cienie matowe i perłowe swatche




Obiecane słocze cieni :) Będzie dużo zdjęć więc z góry uprzedzam :D Mam nadzieję, że udało mi się je pokazać z każdej możliwej strony i pomóc w decyzji którakolwiek ma na nie ochotę lub nie.

Pierwsze wrażenie było na plus. Niestety w miarę jak przygotowywałam słocze i kolejne zdjęcie zauważałam pewne aspekty, które na razie powstrzymują mnie przed kolejnym zakupem.

Jak już wspominałam palety są tandetne a lusterko woła o pomstę do nieba.... Separator w palecie jak i same wkłady na cienie nie są zbyt udane, co możecie zobaczyć poniżej.



Spodziewałam się lepszej jakości, bo przecież firma ma aspiracje na bycie pro.... Zostawiam to ocenie każdej z Was...

Grawer, fajny bajer ale to stanowczo za mało bym poczuła się przekonana.

Opisując cienie poruszałam się wg oryginalnego ułożenia w palecie więc śmiało możecie sugerować się grawerem, który jest na zdjęciach poniżej.

Kolor najlepiej został zobrazowany na opuszkach palców, bo w taki sposób chciałam pokazać kolor i fakturę cienia. To nie jest poziom pigmentacji jaki często jest przedstawiany podczas prezentacji cieni. W ten sposób mogę co najwyżej pokazać JAK produkt może się prezentować podczas pierwszego kontaktu. Do makijażu i pełnego wykorzystania daleka droga :)


Próbki kolorów robione poniżej są robione w takiej kolejności:

- bez bazy, palcem








 ***









- bez bazy, nakładane pędzelkiem








- na bazie Lumene, 
nakładane pędzelkiem, światło dzienne/światło dzienne z lampą








Myślę, że w takim wydaniu dobrze zdjęcia oddają czego możemy się spodziewać. Za jakiś czas na pewno wrócę do tematu i zaprezentuję kilka makijaży. Zdjęcia robiłam w dziennym świetle z lampą i bez, w zależności od ustawienia widać pewne różnice na zdjęciach na samym produkcie, lecz próbki kolorów na skórze zostały dobrze odwzorowane.

Matowe cienie są bardzo zróżnicowane, niektóre mają bardziej lub mniej udaną formułę.

Perłowe natomiast zaskakują o tyle, że pośród nich znalazłam kilka matów i tylko jedną typową perłę. 

Każdy kolor starałam się opisać wyczerpująco, ale myślę że w miarę używania dojdą kolejne wnioski :) Przy niektórych mam problem z określeniem odcienia także wybaczcie, bo jakoś nie do końca jest to moja domena.

Zaczynamy :)
Maty:
 


S38- bardzo jasny beż, dobrze napigmentowany co widać na zdjęciach bez bazy. Dobrze się z nim pracuje i widzę dla niego rożnorodne zastosowanie. Udany wybór! Konsystencja cienia jest zbita, ale nie ma problemu z aplikacją.



332 –kolejna odsłona jasnego beżu i niespodzianka, mat z drobinkami które subtelnie iskrzą w świetle, kolor nie jest nasycony ale w tym wypadku to atut. Dużo bardziej miękki niż S38.


H17- matowy beż w stylu kawa z mlekiem, dobre nasycenie koloru i udana formuła. Zdecydowanie na plus :)


323 – zimny brąz w stylu taupe. Spodziewałam się mocniejszego nasycenia koloru, ale baza pięknie go wydobywa. Jak dla mnie posiada satynowe wykończenie :)


S39 – matowy zimny ciemny brąz, prawdziwe cacko :) Nasycony, głęboki. Jest MOC <3 span="">


302 – jasny rozbielony pastelowy róż, mocno kredowy. Podejrzewam, że przy budowaniu koloru będzie trzeba się przyłożyć, ponieważ rozcierany szybko zanika.


S51 – pastelowa brzoskwinia, miękka i dobrze nasycona


312 – beż z domieszką różu, dziwny.... na dodatek jego pigmentacja jest bardzo słaba, twardy. Nie sądzę abym polubiła ten cień bo kolor nie jest zły.


H19 – ciepły matowy ciemny brąz, w porównaniu do H18 jest dużo twardszy i wydaje się dość delikatny, ale nic bardziej mylnego bo na bazie pokazuje się w pełnej krasie.


H18 – ciemny matowy zimny brąz, mocny i nasycony 


H11 – najpiękniejszy śliwkowy fiolet z jakim przyszło mi się zetknąć do tej pory. Bardzo długo szukałam czegoś takiego, na dodatek matowego. W ostatnio pokazanym makijażu dla wielu był tylko różem :P jednak niewielki akcent odmienia oko. Nie jest najłatwiejszy w obsłudze, ale warto poświecić mu chwilę czasu :)


H4 – fantastyczny ciemny fiolet z drobinkami ( na zdjęciu wyszedł dużo jaśniejszy;/), nie za wiele ma wspólnego z matowym wykończeniem ale szalenie mi się spodobał. 


314 – przybrudzony fiolet, słabo napigmentowane i dość niepozornie się prezentuje, ale dobra baza rozwiązuje problem


S40 - fiolet w stylu mleczny koktajl z owoców leśnych :D, kolejny ulubieniec. Uwielbiam takie odcienie, do tego ma niezłą pigmnetację


H5 – szarość, dziwna ta szarość. W sumie to nie wiedziałam czego się spodziewać kiedy wybierałam ten odcień. Jeszcze nie wiem co z nim zrobię ;)

Perły:

1-  biel z różowym połyskiem (coś podobnego mam z Inglota) z tym, że na skórze zostawia różową poświatę. Bardzo subtelny kolor.


2 - opalizujący beż z domieszką brzoskwiniowych tonów


13 - złoty beż w chłodnej tonacji, nie spodziewałam się że tak niepozornie wyglądający odcień odkryje się w takim wydaniu


15 - opalizujący pastelowy kanarek, kolor wybrany dla eksperymentu i przepadłam :D Jest niesamowity :)))


18 - herbaciany beżo-róż? Nie wiem jak go nazwać, subtelny. Trochę podobny do nr 2


25 - patrząc na kolor spodziewałam się zimnego beżu w stylu kawa z mlekiem, a na skórze to srebrzysta biel z domieszką fioletu


26 - przybrudzona śliwka w zimnej tonacji z satynowym wykończeniem


108 - kolor zagadka i nie ma nic wspólnego z perłą, ciemno granatowy wkład na dłoni zmienia się w brunatny odcień i ożywa dzięki bazie, trudny do zdefiniowania


115 – bardzo jasny chłodny fiolet jako jedyny charakteryzuje się typowym perłowym wykończeniem


61 – w opakowaniu ciemny granat, a na skórze w zależności od światła i użytej bazy pokazuje turkusowe tony


64 – chłodny róż z domieszką fioletowych tonów


65 – łososiowo- brzoskwiniowy róż ze srebrnymi drobinkami, delikatny i subtelny. Bardzo mi się spodobał i mam na niego kilka pomysłów.


122 – róż, mocny nasycony kolor. Nawet bez bazy widać jego faktyczną pigmentację.


123 – jasny, chłodny fiolet kojarzy mi się z lawendą


124 – ciemny fiolet, na sucho za bardzo nie przyciąga uwagi ale baza już w pełni pokazuje jego urok. Mój faworyt.



Przypominam, że dwie palety (po 15 sztuk cieni każda) kupowałam w promocji 2 w cenie 1, czyli całość z przesyłką kosztowała mnie 210 PLN. Gdybym miała to przeliczać, to jeden cień kosztuje 7 PLN. Dużo, czy mało? Nie wiem, trudno jest mi powiedzieć. Cienie mają sporo wad, ale też i zalety. Najbardziej zależało mi na cieniach matowych, perły są pewnego rodzaju bonusem. Akurat nie posiadam takich kolorów za wiele, a wykończenie jest specyficzne. Do szybkich dziennych (i nie tylko) makijaży jak znalazł. 

Z wyrażeniem ostatniego zdania poczekam, by upewnić się i wyrobić zdanie do końca. Jednak patrząc realnie, był to zakup impulsywny. Emocje opadną i wrócę do tematu :)

Mam nadzieję, że moja prezentacja będzie dla kogoś innego przydatna :)

Pozdrawiam :)