Akcja zerowanie, czyli kosmetyczne odgruzowanie. Minirecenzje w pigułce. Część druga.


Kilka miesięcy temu pojawił się pierwszy wpis Akcji zerowanie w nowym formacie. Nie wiem z jaką częstotliwością będą pojawiać się kolejne, ale na pewno zostanie zachowana obecna forma. Idealny przewodnik nie tylko dla mnie. Zapraszam!

O tym skąd zmiany i nowa odsłona rozpisywałam się w poprzedniej części /KLIK/ Nie będę również powtarzać opisów do danej kategorii, chyba że zajdzie ku temu potrzeba i nie została ona uwzględniona we wprowadzeniu w pierwszej części.

To będzie długi przegląd, bo jak się okazuje plany planami, a życie swoje ;) Za to obiecałam sobie, że następna część pojawi się niebawem. Tak, by do końca roku rozliczyć pozostałe produkty.

✔️Vichy Dercos Deep Purifying Shampoo.

Szampon, który pełni u mnie rolę pomocniczą. Zawiera kwas salicylowy, pirokton olaminy, glicerynę, mentol, drobinki z pestek moreli.

Przez długi czas spełniał rolę peelingu i jednocześnie szamponu. Bez względu na rodzaj zmian radzi sobie z nimi świetnie, ale warto pamiętać, że to dość mocny produkt. Od wielu miesięcy stanowi wyłącznie opcję w razie doraźnego pomocnika. Okresowo sięga po niego także mój mąż.

Lubię również za efekt dodatkowej objętości i odbicia włosów od nasady.

✔️Artishoq by Jaga Hupało Szampon kremowa kąpiel do włosów wymagających nawilżenia /minirecenzja/

✔️Simone Trichology Nutri-Fiber Moisturizing Shampoo oraz ATP Oxygen Equlibrium Shampoo – są to moje ulubione szampony z tej firmy i każdy z nich zapewnia mi optymalne działanie. Z racji, że kupuję je regularnie postaram się przygotować pełne omówienie.

✔️Simone Trichology Triple Action Conditioner /minirecenzja/

✔️Hairmax STIMUL8 Shampoo & EXHILAR8 Conditioner /recenzja/

✔️Simone Trichology Dermo Capillary Mask /minirecenzja/

✔️Simone Trichology Keratin + DNA Treatment /minirecenzja/

✔️Hairy Tale Cosmetics Dragon Wash /recenzja/

Dodam, że obecnie wracam do tego szamponu przede wszystkim pod kątem czyszczenia pędzli oraz gąbek do makijażu.

✔️Mawawo Maska do włosów wysokoporowatych

Jest to moja ulubiona maska z Mawawo. Uwielbiam za efekt. Włosy po niej pięknie błyszczą, nie puszą się, są niesamowicie sprężyste i elastyczne. Nie mam też potrzeby sięgania po stylizator, a jeżeli to robię, to tylko po to, by zyskać na dodatkowej objętości. Niezwykle wydajna, co wynika jej gęstej i treściwej konsystencji. A mimo to, nigdy nie obciążyła mi włosów. Wręcz przeciwnie, wspaniale dociąża i trzyma włosy w ryzach bez względu na czynniki zewnętrzne. Im dłużej ją przetrzymam na włosach, tym otrzymuję lepszy efekt. Sięgam po nią, kiedy mam więcej czasu, przed ważnymi okazjami itd. Z reguły trzymam na włosach 15-25 minut. Potem dzieje się magia!

Jedynym minusem jest dla mnie jej zapach oraz to, że potrafi się na nich utrzymywać przez dłuższy czas (o ile nie użyję np. stylizatora lub serum na końcówki, które nieco go neutralizuje). Producent na swojej ocenia określił, że maska posiada zapach kwiatowy. Hmmm no nie wiem :D Dla mnie on zdecydowanie kojarzy się z rozgniecionym rabarbarem, którego kwaskowatość aż kręci w nosie.

✔️Ziaja Kuracja ceramidowa skoncentrowana maska odbudowująca

Perełka za grosze. Tak można podsumować maskę Ziai. Obok wersji wygładzającej jest to mój stały punkt programu w pielęgnacji włosów.

✔️Arganicare Keratin Hair Serum

Głównym atutem serum jest konsystencja. Delikatnie oleista, ale dzięki zawartości silikonów w połączeniu z wybranymi olejami oraz pozostałymi składnikami tworzą lekką formułę, która nie obciąża włosów, nie pozostawia tłustego lub lekkiego wykończenia. Zdecydowanie pomaga rozczesać nawet mocno splątane włosy i w zależności od potrzeb ładnie je wygładza lub podkreśla skręt. Świetnie współpracuje z moimi ulubionymi stylizatorami. Serum posiada także przyjemną dla mojego nosa kompozycję zapachową i jeżeli używam go samodzielnie, przez jakiś czas utrzymuje się mgiełka zapachu.

Jak to zwykle bywa przy tego typu produktach, wydajność jest nieziemska. Wiadomo, ona będzie się zmieniać w zależności od gęstości oraz długości włosów. Natomiast przy obecnej długości wystarcza mi jedna pełna pompka, wcześniej używałam około połowy. Produkt ma 100 ml pojemności, szklane opakowanie, PAO 24 miesięcy. Wg Ceneo rozrzut cenowy jest duży, ale zakładam, że zawsze można gdzieś trafić na jakieś promo. Pierwsze opakowanie kosztowało mnie £12.50, a drugie już £15.00, ale nawet gdyby kosztowało więcej, kupiłabym.

Nie wiem, w jakim stopniu wzmacnia włosy, za to bardzo podoba mi się efekt pogrubienia. Włosy stają się mięsiste, elastyczne i niesamowicie przyjemne w dotyku. Podkreśla ich naturalny połysk, co przy hennie daje genialny efekt.

✔️Paraderm Forte Szampon z dziegciem, ichtiolem i cyclopiroxem /minirecenzja/

✔️*Artishoq by Jaga Hupało odżywka do włosów, ochrona i odbudowa Ekspresowa kuracja chroniąca i utrwalajaca kolor

Spodziewałam się znacznie więcej niż dostałam. W zasadzie miałam wrażenie, że mogłabym jej nie używać, a włosy wyglądałyby tak samo. Dziwny produkt, który bez względu na czas trzymania (a rzekomo jest to ekspresowa kuracja) niczego nie zmienia.

✔️*Artishoq by Jaga Hupało odżywka do włosów, nawilżająca mgiełka odżywcza

Kolejne dziwadło. Nie, to nie było w żaden sposób udane spotkanie. Nie jestem w stanie potwierdzić jakiegokolwiek efektu nawilżenia, ponadto najlepiej używać jej przy otwartym oknie. W przeciwnym razie utkniemy w duszącej mgle rozpylonego produktu. Próbowałam używać w różnych wariantach po czym się poddałam. Nie, nie i jeszcze raz nie.

✔️Rudy Profumi Sardinian Sun & Italian Flowers Amalfi - przyznaję, kupowałam oczami. Oczarowała mnie szata graficzna i kupiłam w ciemno w TK Maxx kilka opakowań. To był błąd. Fatalna kompozycje zapachowe do tego bardzo średnie właściwości sprawiły, że z trudem zostały zużyte. Częściowo wykorzystałam do mycia dłoni oraz czyszczenia pędzli. NIGDY więcej.

✔️Podopharm Professional Podoflex Feet Ointment with 10% Urea

Uwielbiam produkty Podopharm i wracam do nich regularnie. Dlatego też z chęcią wybrałam produkt do pielęgnacji stóp, którego wcześniej nie miałam.

Wg nazewnictwa producenta, to maść do stóp, ale posiada konsystencję przyjemnego kremu. Z jednej strony jest on treściwy, ale na tyle delikatny, że stosowanie to sama przyjemność. Gładko sunie po skórze pozostawiając ją przyjemnie natłuszczoną, zmiękczoną i nawilżoną. Wróciłabym do niego, gdyby nie! - kompozycja zapachowa, która jest niesamowicie przytłaczająca. Nie podoba mi się. Wiem, że olejek z drzewa herbacianego posiada specyficzny zapach, lecz tutaj całość sprawia, że korzystanie staje się udręką. Na dodatek miałam pojemność salonową i była to droga przez mękę. Jeżeli będę robić kolejne zakupy, to na pewno nie wybiorę tego wariantu.

✔️Podopharm Med Skinflex Specialist Dry Skin Cream /recenzja/

✔️ Lait Corporel Anti-Drying Body Milk for All Skin Types /recenzja/

✔️La Roche Posay Lipikar Baume AP+M /minirecenzja/

✔️La Roche Posay Lipikar Baume Light AP+M

Tegoroczna nowość, czyli klasyczny balsam Lipikar ale w lekkiej formule. Strzał w dziesiątkę! Zużyłam z przyjemnością i na pewno wrócę. Uwielbiam wersję podstawową, ale kiedy moja skóra jest w dobrej kondycji nie potrzebuję aż tak silnej okluzji. Dodatkowo latem chętniej sięgam po delikatniejsze konsystencje.

✔️Gillette Satin Care Olay Violet Swirl Shaving Gel

Żel w piance do golenia do którego wracam od lat. Rodzaje bywają różne, ale jestem przywiązana do firmy i tej serii :)

✔️Bath & Body Works mydła w piance Black Cherry Merlot, Berry Waffle Cone

Ochhh JAK one pachniały! Nie wiem, który bardziej apetyczny i niesamowicie wiernie odwzorowany na tyle, że przy każdorazowym użyciu ślinka ciekła na samą myśl o takich pysznościach. Miałam również wrażenie, że jakby mniej przesuszały? Zmieniła się receptura?

✔️Yardley Freesia and Bergamot Body Spray

Tak bardzo pożądałam upojnej frezji z bergamotką, że dałam się ponieść fantazji. Rozczarowanie.

✔️John Frieda Sheer Blonde Crystal Clear Lakier do włosów blond

Ten kosmetyk był ze mną tyle czasu, że SZOK. Dostałam dawno temu do zakupów i miałam wydać, ale przypadkiem użyłam i stwierdziłam, zostaje. Pięknie nabłyszczał włosy i delikatnie utrwalał. Pełnowymiarowego produktu nie kupię, ale jeżeli gdzieś przy okazji znowu trafię na taką miniaturę, biorę.

✔️Jason Powersmile Mouthwash Peppermint, płyn do płukania jamy ustnej.

Nie wspominam go za dobrze. Najgorszy był dla mnie posmak, który kojarzył mi się z zapachem mchu po deszczu. Ziemisty i mało przyjemny. Nie był w nim nic miętowego.

✔️Bath & Body Works Marshamallow Pumpkin Latte, żel pod prysznic.

Super kompozycja zapachowa, która umilała kąpiel. Może nieco zbyt słodko, ale używany w małej ilości nie przytłaczał. BBW robi fenomenalne żele pod prysznic i tym razem niezwykle miło wspominam ten wariant zapachowy. Bardzo trafiony!

✔️Fa Ipanema Nights, żel pod prysznic.

Uwielbiam ten wariant i jak tylko mam okazję, kupuję regularnie. Szalenie odpowiada mi jego zapach! Jest to mój ulubiony żel z tej serii.

✔️ ProVag emulsja do higieny intymnej /minirecenzja/

✔️bareMinerals Pureness Gel Cleanser

Pierwsze opakowanie kupiłam z ciekawości, zachęciła mnie do tego formuła oraz konsystencja. Bardzo lubię kremowo-żelowe kosmetyki do oczyszczania twarzy. Okazało się, że jest to świetny produkt! Bezzapachowy, gładko rozprowadza się na skórze, dobrze łączy z wodą, świetnie radzi sobie z rozpuszczeniem kosmetyków kolorowych, ale również filtrów. Świetny do zastosowania bez względu na wariant oczyszczania/mycia, czy to pierwszy lub drugi etap bądź jako jeden na dwa etapy. Niezwykle łagodny i zarazem skuteczny. Opakowanie zostało wykonane z elastycznego tworzywa, które w połączeniu z konsystencją produktu stanowią idealne dopasowanie. Dozowanie kremo-żelu nie jest problematyczne, co więcej zużywamy go z łatwością do samego końca. Praktyczne zamknięcie w stylu flip top ułatwia korzystanie.

Polubiłam go na tyle, że kupiłam kolejne opakowanie i z pewnością do niego wrócę.

Pojemność 120ml w cenie regularnej kosztuje 19 funtów.

✔️BYBI Beauty Milk Melt Vegan Oat Milk Cleanser

Świetne mleczko do mycia twarzy. Z reguły używałam na drugim etapie lub czasami rano, gdy potrzebowałam delikatnego czyścika. Jedyną wadą jest opakowanie, które nie jest dopasowane do konsystencji produktu i trzeba uważać podczas dozowania. W ostatnich miesiącach tak jak widać na zdjęciach zużyłam dwie sztuki i na pewno jeszcze wrócę do niego.

✔️Byoma Creamy Jelly Cleanser

Nie wiem co mnie podkusiło do zakupu...chyba wszędobylskie reklamy wygenerowały ten zakup. Tak naprawdę jest to przeciętny żel do oczyszczania twarzy. Przyjemna żelowa konsystencja, która w kontakcie z wodą przeobraża się w miękką piankę to stanowczo za mało, by przekonać mnie do kolejnego zakupu. Jako drugi etap może być, ale do samodzielnego usuwania makijażu/filtrów nie widzę go na dłuższą metę. Do porannego mycia wolę samą wodę, a jeżeli mam wybrać kosmetyk, to postawię na te ultra łagodne. Opakowanie jest bardzo masywne. Doceniam rozwiązanie z refillami, jednak nie satysfakcjonuje mnie pomysł na samo opakowanie. Zużyłam do mycia rąk.

✔️*Simply More Gentle Face

Jeżeli myślałam, że pokona mnie fizjologiczna woń serum z aminokwasami Arkany, to nie znałam możliwości tej emulsji. Konsystencją oraz działaniem przypomina klasyczny Cetaphil (ten w poprzedniej formule) i gdyby nie jej woń, mogłabym używać z przyjemnością. Dostałam, zmęczyłam i zapomnę.

✔️Kireskin Cleansing Gel /recenzja/

✔️Super Facialist Hydrate Calming Creamy Cleanser Ultra-Gentle Cleanser & Makeup Remover with Shea Butter

TO nie było udane spotkanie. Pominę słabe działanie w kwestii usuwania makijażu, bo większym problemem stała się reakcja mojej skóry. Każdorazowy kontakt kończył się dużym zaczerwienieniem. W ostateczności zużyłam do usuwania słoczy z dłoni. Podobała mi jego kremowa konsystencja oraz zapach.

Na pewno nie kupię ponownie.

✔️Apigen Royal Pasta peelingująca /recenzja/

✔️Apigen Royal Propolisowa Piana Micelarna /recenzja/

Przy okazji dodam, że nie kupię już więcej tej pianki. Wszystko przez wadliwe pompki. Wcześniej nie miałam z nimi żadnego problemu, natomiast obie sztuki od samego początku nie pracowały jak należy. Gdybym wiedziała, że taki problem występuje napisałabym od razu do firmy. Natomiast kupowałam je z wyprzedzeniem i chwilę trwało zanim zaczęłam używać. Jak się okazało podczas wymiany zdań na IG, nie jestem jedyna z takimi doświadczeniami.

✔️*Moistry owocowa pianka do mycia twarzy.

Teoretycznie to dobry produkt z ciekawych składem oraz delikatnym działaniem. Jednak pomimo największych chęci nie poczułam przekonania do powtórzenia tego spotkania.

✔️*Morane Pianka myjąca z infuzją olejową

To moje pierwsze spotkanie z ofertą firmy Morane, jednak nie wiem, czy będzie kontynuacja ;) Na tle moich piankowych faworytów Apigen Royal Propolisowa Piana Micelarna oraz Back To Comfort Pianka z linii Pyretrin-D Morane wypada nieźle, lecz brakuje mi tego, co oferują wcześniej wymienione produkty. Z drugiej strony, BARDZO dużo zyskała w chwili, gdy poznałam piankę Moistry ;)

Mam wrażenie, że nie do końca radzi sobie z demakijażem twarzy, a najczęściej sprawdzałam ją wyłącznie z delikatną opcją (korektor pod oczy oraz puder, brązer, róż). Kosmetyki kolorowe do oczu wolę jednak zmywać oddzielnym preparatem, ponieważ pianka bardziej je rozmazywała, niż usuwała w całości. Dlatego też dość szybko została przesunięta do porannego mycia, jeżeli zachodziła taka potrzeba oraz stosowałam ją wieczorem na drugim etapie. Jako samodzielny produkt do MYCIA oceniam ją bardzo dobrze. Faktycznie świetnie myje, odświeża i pozostawia skórę przyjemnie ukojoną. Nie podrażniała mi oczu, a ja zazwyczaj na drugim etapie lub rano lubię przemyć oczy z udziałem produktu myjącego.

Nie przepadam za rodzajem dozownika, który jest inny niż w przypadku pozostałych pianek. Konsystencja pianki na plus, delikatnie puszysta, zwarta, ma dobrą przyczepność, przyjemnie się z nią pracuje. Posiada ładny zapach, który naprawdę umila używanie. Wg producenta zmienia się na w kremową emulsję, ALE po tym, co pokazało Back To Comfort w przypadku swojej pianki, to określenie kremowe nabiera zupełnie innego znaczenia.

✔️Freshly Cosmetics Rose Quartz Facial Cleanser

Bardzo udany produkt myjący oparty na saponinach. Posiada przyjemną konsystencję lekkiego kremo-żelu. Szklane opakowanie, dozownik w postaci pompki. Skuteczny, ale zarazem delikatny. Ma dziwny zapach, który wynika z użytych surowców. Nie każdemu może się spodobać. Szkoda, że ma lepszej dostępności, bo wracałabym regularnie. Jeżeli pojawi się potrzeba oraz okazja do większych zakupów, pewnie kupię ponownie.

✔️Tołpa Authentic żel do mycia twarzy

Sięgnęłam po niego z ciekawości, ponieważ miałam dobre wspomnienia z żelem z linii Dermo Face, Physio Mikrobiom, Łagodny żel micelarny do mycia twarzy i oczu (oraz tą wersją poprzednią bez członu mikrobiom). Serum nawilżające Authentic również zasługuje na wyróżnienie. Nie ma go na zdjęciach tylko dlatego, że przekazałam je Mamie. Natomiast jeżeli chodzi o żel do mycia twarzy to nie mam mu nic do zarzucenia. Podobnie jak Dermo Face jest skuteczny oraz delikatny. Dla niektórych wadą może być specyficzny aromat, który wynika z surowców w składzie, bo sam produkt nie zawiera kompozycji zapachowej. Poza tym ma dobrą dostępność, cena podczas promocji zachęca jeszcze bardziej. Funkcjonalne opakowanie z dozownikiem w postaci pompki.

Nie jest to produkt po który sięgnę w pierwszej kolejności, ale pewnie do niego wrócę.

 ✔️Weleda Skin Food Body Lotion

Zachwycona masłem do ciała z tej serii kupiłam lotion, który dobrze wspominam, ale ostatecznie nie przekonał mnie do ponownego zakupu. Wolę masło do ciała, które zapewnia mi silniejszy efekt odżywienia i nawilżenia skóry.

Największym problemem lotionu jest brak dopasowania konsystencji względem opakowania. Jest to dość gęsta formuła, bardziej przypominająca treściwy balsam niż lotion. Ściśle przylega i osiada na ściankach butelki więc wydobycie kosmetyku staje się problematyczne. Podczas codziennego korzystania błyskawicznie zaczęłam trzymać opakowanie do góry dnem, by zapewnić sprawny dostęp do produktu. Potrząsanie, ściskanie pojemnika niezbyt pomagało i ostatecznie przełożyłam lotion do opakowania zastępczego przy pomocy szpatułki. Okazało się, że w ten sposób zostało ok. 100 ml, więc to niemal połowa pojemności.

✔️QV Gentle Wash /minirecenzja/

✔️Back To Comfort Fresh-y Wielozadaniowy balsam do ciała

Obszernie opisany poniżej. Poza tym dodam, że z pewnością będę do niego wracać.

✔️Back To Comfort Fresh-y Żel do mycia twarzy i ciała

Spodobał mi się równie mocno jak emulsja z linii Pyretrin-D i choć to są dwie różne konsystencje, tak z dużą przyjemnością sięgnę po niego ponownie. W tym żelu kompozycja zapachowa była chyba najprzyjemniejsza biorąc pod uwagę krem do twarzy oraz balsam do ciała. Z chęcią zobaczyłabym większą pojemność w sprzedaży.

✔️Cetaphil Pro Lipid-Replenishing Moisturising Lotion

Trochę rozczarował mnie ten lotion. Dużo osób go bardzo chwali, ale w moim prywatnym rankingu nie przekonał mnie do powrotu. Udana konsystencja, z którą przyjemnie się pracuje. Nie pozostawia lepkiego i tłustego filmu, na przyzwoitym poziomie koi, nawilża i natłuszcza. Z jednej strony mogę powiedzieć, że producent wywiązuje się z obietnic, ALE znam lepsze kosmetyki z tego przedziału.

✔️Bioderma Atoderm SOS Spray

To jest dla mnie prawdziwe zaskoczenie, a to dlatego, że przez długie lata unikałam tej serii. Dawno, dawno temu zafundowała mi silne podrażnienie. Natomiast szukałam czegoś do użycia w sytuacjach awaryjnych, na szybko i co najważniejsze, stanie się skuteczne. Co do właściwości nie mam żadnego zarzutu. Są na naprawę świetnym poziomie.

Nie lubię dozownika, który z wraz z częstotliwością używania zaczyna przeciekać. Nie jest to winą akurat tego produktu, ponieważ miałam już inne kosmetyki w takim wydaniu i za każdym razem pojawiała się ten sam problem. Wolałabym jednak klasyczny sprej oraz zamykanie.

Nie wykluczam powrotu, jeżeli zaistnieje taka konieczność.

✔️Vichy Antyperspirant Intense 72h

Wracam regularnie. Ma dobrą dostępność, działanie, cenę. Jeden z aptecznych pewniaków.

✔️*Mawawo Light Body Butter

Na fali zachwytu aromatem Mawawo Shealicious dane było mi poznanie Lekkiego masła do ciała Śliwka w czekoladzie. Zgodzę się z opisem producenta. Posiada lekką i pozbawioną tłustości konsystencję, którą przyjemnie rozprowadza się na skórze. Pozostawia aksamitne wykończenie. Skóra w dotyku jest niezwykle zmiękczona oraz wygładzona. Mawawo potrafi w konsystencje :) Spotkanie z Shealicious podniosło poprzeczkę pod kątem kompozycji zapachowej, do tego UWIELBIAM balsamy do ciała Mokosh. Dlatego też tym razem ten wariant z Mawawo nie skradł mojego nosa. Jest to przyjemna woń, która odkrywa słodycz śliwek przełamanych kwaskową nutą w otoczeniu czekolady. Jest to ładny zapach, bezpieczny, który zbytnio nie kręci w nosie, ani też nie wywołuje typowo gourmandowych skojarzeń.

Właściwości przeciętne, ponieważ mam wrażenie, że to masło działa wyłącznie powierzchniowo. Tworzy na skórze zabezpieczający film, po usunięciu przy pomocy wody pozostawia skórę spragnioną. Jest miło i przyjemnie, ale tylko na określony czas. Po prysznicu czar pryska i lepiej wtedy sięgnąć po coś dobrze regenerującego.

Jako dodatek do już prawidłowo funkcjonującej pielęgnacji, może być. Niemniej fajerwerków szaleństwa brak ;)

✔️Paraderm Psoric D krem z dziegciem, mocznikiem i ichtiolem.

Tutaj jest MOC działania! Oczywiście zapach wynikający ze składu nie zaskoczy nikogo z grupy docelowej, ale muszę przyznać, że to wędzonka pierwsza klasa ;))) Już szampon tej firmy daje po nosie, ale w przypadku kremu intensywność zapachu jest naprawdę imponująca. Wspominam o tym, bo moja znajomość różnego rodzaju opcji dla skór z łuszczycą trwa od lat. Trochę też myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy. A jednak!

Ogromnym atutem dla mnie jest brak tłustości, bardzo przyjemna konsystencja przypominająca treściwy krem o żelowej formule, który gładko sunie po skórze przynosząc ukojenie od pierwszego zastosowania. Optymalnie natłuszcza i wygładza skórę, szybko łagodzi i niweluje swędzenie. Pięknie zmiękcza łuskę oraz wpływa na wyciszenie stanów zapalnych.

W zależności od potrzeb stosuję punktowo lub na większe obszary. Szybo trafił do grona faworytów i zaczęłam kupować regularnie.

✔️Dr. Sam's Flawless Body Therapy

Pierwsze opakowanie kupiłam z myślą o moim mężu, który zmaga się z rogowaceniem okołomieszkowym. Nie jest ono specjalnie uciążliwe, choć w tym roku podczas fali upałów pierwszy raz widziałam, jak przebiega zaostrzenie tej choroby i co się dzieje na skórze. W tym przypadku z pomocą nie po raz pierwszy przyszedł właśnie krem do ciała Flawless Body Therapy.

Mnie samej on pomaga w łagodzeniu zmian łuszczycowych na ciele, świetnie zmiękcza łuskę i koi stany zapalne, do tego wspaniale natłuszcza, nawilża a przede wszystkim, działanie jest odczuwalne pomiędzy zastosowaniami.

Zawiera 0.5% bakuchiolu,5% niacynamidu, 4.35% kwasu mlekowego, 15% masła shea, 3% skwalanu. Formuła jest wspaniała, a do tego konsystencja z jednej strony bardzo kremowa, gęsta i treściwa na skórze sunie gładko z dobrym poślizgiem bez efektu tłustości oraz lepkości. W kilka chwil po zastosowaniu można się ubrać i czuć komfort. To również była jedna z głównych wytycznych, bo wiem, że nawet najlepsze mazidło nie mojego męża do siebie, jeżeli będzie, choć ciut lepkie bądź tłuste. Tutaj po aplikacji skóra nabiera jedwabistego zmiękczenia oraz wygładzenia, a w przypadku suchej skóry jest to szczególnie ważne. Nie bez znaczenia staje się również wyrównanie kolorytu.

Stał się idealnym rozwiązaniem w pielęgnacji dla dwojga :D do tego stopnia, że mój mąż sam pamięta i używa. A to jest rzadkie, bo z reguły to ja ZAWSZE przypominam ;))) Z identycznym entuzjazmem podchodzi również do Paula's Choice 2% BHA Liquid Exfoliant, który jest jego faworytem od lat i nie ma mowy o zmianie (chyba :DDDD bo właśnie coś nowego wjechało na półkę!)

Pojemność 200 ml, cena £29.00, PAO 12 miesięcy, opakowanie to niczym niewyróżniająca się tuba ze sztucznego tworzywa, na której znajdują się wszystkie wymagane informacje. Żadnych fancy dodatków. Klasyka w dobrym wydaniu :)

Oboje jesteśmy bardzo zadowoleni z jego właściwości i dodam, że ten krem świetnie sobie radzi z rogowaceniem okołomieszkowym, które utrzymuje w ryzach i pod kontrolą. Stan zaostrzenia pojawił się nieoczekiwanie na ramionach, za to dzięki niemu już po kilku aplikacjach podrażnienie zniknęło bez śladu.

Obecnie sprawdzamy inne opcje, jednak nie wykluczam powrotu.

✔️*Purite Hand Cream Patchouli

Gęsty i treściwy krem do rąk, ale zarazem nie pozostawiający lepkiego i tłustego filmu na skórze. Największą wadą okazał się zapach. Ogromnie przytłaczająca paczula, która pokonała mnie podczas regularnego używania. Nie, zdecydowanie nie chcę więcej.

✔️Lanolips All-Over Everywhere Multi-Cream

Spodziewałam się czegoś lepszego jak na uniwersalność, o której zapewnia producent. Ostatecznie używałam jako krem do rąk, lecz pomimo fajnej konsystencji nie dostrzegłam potencjału do bycia kosmetykiem wielozadaniowym, a już na pewno nie do pielęgnacji twarzy.

✔️*Herbapol Polana Balsam do ciała kojący

Balsam należał do zestawu z prezentu urodzinowego i dobrze mi się go używało jako taki dodatek do już istniejącej pielęgnacji. Miał przyjemny zapach truskawki pozbawionej syntetycznej nuty. Myślę, że dla skór bez większych wymagań jest to udana opcja.

✔️*Bath & Body Works Marshamllow Pumpkin Latte Ultimate Hydration Body Cream

Formuła kremów do ciała z BBW jest fenomenalna. Do tego ich kompozycje zapachowe naprawdę umilają codzienną pielęgnację. To, co przyciąga moją uwagę poza zapachami, to sama formuła i właściwości. Mało jest na rynku kosmetyków tego typu oferujących realne walory odżywcze, natłuszczające, wygładzające oraz przywracające komfort naprawdę suchej skórze. Tutaj dostajemy idealne połączenie.

✔️K18 Leave-in molecular repair hair mask /wzmianka/

Miłość wybuchła nagle i nieoczekiwanie :D Jeszcze nie wiem, czy kupię tak szybko kolejną sztukę, ponieważ zaczęłam poznawać zbliżone produkty. Natomiast zdecydowanie maska K18 ma pierwszeństwo. Z pewnością będę chciała porównać efekty, kiedy w większej części zejdę z henny. Dzięki temu zyskam dodatkowy punkt odniesienia. W każdym razie widziałam różnicę w kondycji włosów w trakcie stosowania, do tego jest to produkt działający na zasadzie wash&go, co już na starcie zrobiło bardzo dobre wrażenie.

✔️Oribe Power Drops Damage Repair Booster.

Odżywczy booster naprawczy, który konsystencją przypomina sera na końcówki. Można używać samodzielnie lub mieszać z odżywką/maską. Eleganckie szklane opakowanie, dozownik w postaci pipety.

Używałam w obu wariantach i traktowałam jako element pielęgnacji. Ułatwiał rozczesywanie włosów, wygładzał, nadawał połysk oraz zapobiegał puszeniu. 

Nie sądzę aby wyróżniał się w jakiś znaczący sposób poza przyciągającym oczy szklanym opakowaniem z pipetą, charakterystyczną dla Oribe kompozycją zapachową i tyle. Regularna cena to jakiś absurd (54 funty), zwłaszcza że identyczny (a może nawet lepszy) efekt uzyskuję dzięki serum Arganicare, które zostało wyżej opisane.


✔️Dermatica Azelaic Acid 20% Cream /recenzja/

✔️SkinCeuticals Discoloration Defense Serum /recenzja/

✔️Arkana Amino Bio Serum. Największą wadą tego serum jest dla mnie jego zapach. Nie jest to przyjemna woń, nasuwa mi fizjologiczne skojarzenia delikatnie mówiąc. Działanie na plus, aczkolwiek spodziewałam się czegoś bardziej zbliżonego do serum The Ordinary Amino Acids + B5. W takim zestawieniu serum Arkana wypada średnio. Powtórki na pewno nie będzie.

✔️Be.Loved Orange Splash.

Bardzo ciekawy produkt, do którego z chęcią bym wróciła. Stosowałam głównie rano lub pod maskę Mahalo The Bean. Świetnie odżywia skórę i zapewnia jej komfort w ciągu dnia. Z racji formuły oferuje dodatkowy glow. Z uwagi na zawartość oleju z rokitnika warto uważać, bo potrafi zostawić plamy na tkaninach. Cudownie pachnie cytrusami.

✔️Liqpharm Liq Ce /recenzja/

✔️Tatcha The Dewy Serum (miniatury serum i mgiełki uzupełniały zestaw, którego główną gwiazdą był krem Dewy Skin Cream)

Serum to typowy umilacz, a dla zdrowej i prawidłowo funkcjonującej skóry spełni swoje zadanie. Dla mnie to opcja do pielęgnacji warstwowej. Mgiełka z kolei to ponadprogramowy kosmetyk, w której główną rolę odgrywa dozownik. Fantastycznie rozpyla produkt i najczęściej używam jej do wykończenia makijażu. Zostawiałam po niej opakowanie, które wykorzystuję do innych kosmetyków.

✔️Bielenda Make-Up Academie Glass Skin /minirecenzja/

✔️ The Dewy Skin Cream

Planowałam przygotować pełną recenzję, ale już wiem, że nie wrócę do tego kremu. Oferta Skin Science znacząco wpłynęła nie tylko na moją pielęgnację, ale również wybory i zakupy kosmetyczne.

Jest to przyjemny krem nawilżający, który posiada bardzo bogatą konsystencję. Na skórze pozostawia wykończenie w stylu dewy i wg mnie dla ustabilizowanej skóry, bez większych problemów oraz poza kuracjami kwasowo-retinoidowymi zdecydowanie będzie umilać codzienną pielęgnację. Posiada niezwykle przyjemną kompozycję zapachową, która jest dość intensywna. Mnie odpowiadała, ale wiadomo, u każdego jest inaczej.

Gdyby podsumować go w kilku słowach. Powiedziałabym, że to świetna opcja dla osób zwracających uwagą na oprawę wizualną, kosmetyczną elegancję, które też nie mają żadnych problemów ze skórą oraz szukają kosmetyków w określonym przedziale cenowym. Pielęgnacyjny umilacz, ot co :)

✔️May Lindstrom The Blue Cocoon

Mój mąż wie, jakie prezenty zawsze sprawią mi radość. Blue Cocoon, to zdecydowanie najbardziej obłędna rozkosz i rozpusta dla zmysłów. Największym atutem dla mnie jest jego ZAPACH. Coś cudownego! Niezwykle zbliżoną kompozycję zapachową do niego oferuje Be.Loved Blue Lagoon Balsam oczyszczająco peelingujący z algami, aczkolwiek produkt May Lindstrom jest na samym szczycie. Nie mogę za wiele zarzucić właściwościom The Blue Cocoon, bo są one naprawdę dobre. Jednak moje kosmetyczne serce należy do balsamu Mahalo Rare Indigo.

✔️Mahalo Rare Indigo /recenzja/

✔️Mahalo The Bean /recenzja/

✔️ MZ Skin The Rich Moisturiser

Niezwykle gęsty i treściwy krem, który jakoś specjalnie się nie wyróżnił. Jego regularna cena, to jakiś absurd. W sumie jak większość oferty tej firmy. Do zapomnienia.

✔️Murad Hydration Intense Recovery Cream

Ten krem posiada dość niezwykłą konsystencję przypominającą masło. Jest zbita, gęsta i dopiero pod wpływem ciepła zaczyna się przyjemnie roztapiać na skórze podczas aplikacji bądź w palcach przed nałożeniem. Spodziewałam się kremu bogatego, treściwego z tłustym wykończeniem, ale NIC z tego :D Bardzo komfortowo rozprowadza się na skórze, pozostawiając przyjemne uczucie otulenia, bez lepkiego bądź tłustego wykończenia. Satynowe glow, które w zależności od potrzeb i kondycji skóry jest mniej bądź bardziej widoczne. Szybko też zaskarbił sobie moją sympatię, ponieważ pokazał się z jak najlepszej strony jako krem na dzień oraz pod makijaż. Na chłodne dni jak znalazł. Jeden z fajniejszych kremów do regeneracji, z jakim miałam do czynienia w ostatnich miesiącach. Świetnie natłuszcza, nawilża, wycisza zaczerwieniania oraz stany zapalne i przyspiesza regenerację. Oferuje wszystko to, czego szukam w produktach odżywczych, do regeneracji.

Sięgnęłam po niego ze względu na zmiany łuszczycowe (ponadto okres premenopauzy również wpływa na jej kondycję), które pokazały się na mojej twarzy w kilku miejscach i widząc, że większość mojej pielęgnacji średnio sobie z nimi radzi pomyślałam, że składniki zawarte w Intense Recovery Cream będą dobrą opcją. Nie pomyliłam się. Od kiedy go stosuję (głównie w nocnej pielęgnacji), nie mam problemów z odwodnieniem skóry i jeżeli już do niego dochodzi, dużo szybciej skóra się regeneruje oraz uszczelnia się bariera naskórkowa. Zapach bardzo subtelny.

Uważam, że dla mojej skóry, to świetna opcja na okres jesienno-zimowy.

Szklane opakowanie o pojemności 50 ml, PAO 6 miesięcy, cena regularna £78.00 (ale od czego są promocje :D)

✔️Murad Hydartion Hydro-Dynamic Ultimate Moisture.

Na mojej półce zagościł on na początku marca i zdecydowałam się ze względu na jego konsystencję. Przypomina lekką śmietankę. Z jednej strony nieco treściwa, ale bardzo komfortowo układająca się na skórze bez efektu obciążenia. Nie nasila przetłuszczania się skóry, pięknie wygląda pod makijażem i jednym słowem, jest to bardzo porządny krem nawilżający na ustabilizowanej skóry. Pewnie wróciłabym do niego, ale wydarzyło się Skin Science, które zmieniło WSZYSTKO!

✔️Oskia Bedtime Beauty Boost /recenzja/

✔️Pariens Wonder Face Cream /recenzja/

✔️Clinique Take The Day Off Make Up Remover for Lids, Lashes & Lips all Skin Types /minirecenzja/

✔️ Bifesta Eye makeup Remover /recenzja/

✔️Boots Dermacare Eczema oraz Boots Dermacare Psoriasis – więcej o nich pisałam przy okazji recenzji Solinea Ectokrem, krem z ektoiną (i tutaj również powinny znaleźć się jej opakowania, które przeoczyłam podczas sesji zdjęciowej ;))

✔️Bielenda Supreme Lab Intensywnie odżywczy krem na noc z ceramidami

Przedziwny krem. Wiem, że ma wiele zwolenniczek i temu się nie dziwię. Działanie, świetne! Bez dwóch zdań spełnia obietnice producenta. Natomiast mój problem polega na tym, że nie jestem w stanie zaakceptować zapachu. Mdła i pudrowa wanilia przyprawia mnie o ból głowy. Następną kwestią jest zachowanie konsystencji, która jest niby miła, gładko sunie po skórze po czym przeobraża się w zastygającą warstwę. Do tego ściąga skórę i po ok. 30 minutach od aplikacji zaczyna zanikać ten efekt. Krem jest lekki, nie obciąża skóry, lecz zastygające formuły nie są dla mnie. Nie lubię takich kosmetyków.

✔️Regimen Lab Tabula Rasa żel do do mycia /recenzja/

✔️Kosas Chemistry AHA Serum Deodorant Beachy Clean /minirecenzja/

✔️Dr. Lipp All Ways Make-Up Remover, Cleanser, Body Wash & Shampoo

Firma wymyśliła sobie koncepcję wielozadaniowego produktu, tylko jak to zwykle bywa, nie do końca ma to przełożenie w praktyce. Spełniał funkcję produktu myjącego. Być może pokusiłabym się o większe zaangażowanie, ALE! Nie polubiłam jego zapachu. Za każdym razem wykręcało mi nos na wszystkie strony :D Jest co prawda bardzo łagodny dla skóry i tutaj nie mam zastrzeżeń, ale TA woń. No nie. Druga rzecz, kraj produkcji. Miałam tyle razy już do czynienia z kosmetykami Dr. Lipp a zupełnie przeoczyłam, że są one produkowane w Chinach. Z tego powodu żegnam się bezpowrotnie z ich asortymentem. Mam jeszcze jeden produkt, który za jakiś czas pokażę w tym zestawieniu i był on ostatnim zakupem.

✔️Isana Repair, regenerujący krem do rąk

Świetny krem do rąk. Perełka za grosze. Co prawda nie mam wymagającej skóry dłoni, ale ten krem w pełni zapewnia mi wszystko to, czego potrzebują. Lubię za działanie, praktyczne opakowanie. Nie pozostawia nadmiernie tłustej warstwy na skórze, to bardziej coś w stylu otulenia. Ta warstwa jest przyjemna oraz bardzo komfortowa. W związku z tym, że formuła jest nieco treściwa lepiej nakładać go małymi porcjami. Dzięki temu w kilka chwil od aplikacji bez problemu możemy wrócić do swoich zajęć w ciągu dnia.

Podoba mi się jego zapach.

✔️Ciate London X Smiley Lip Mask

Teoretycznie to maska do ust, ale ja używałam jako tradycyjnego balsamu. Był niezły. Gęsta i zbita konsystencja kojarzyła się z woskiem, który roztapia się pod opuszkiem palca w trakcie nakładania. Dobrze przywierał do skóry, ale też komfortowo się nosił. Udana ciekawostka, ale znów, produkowany w Chinach. Następnym razem, gdy coś kupię z Ciate, będę sprawdzać gdzie jest produkowana dana rzecz. Z serii X Smiley miałam błyszczyk do ust, który z kolei wyprodukowany został na Tajwanie.

✔️DHC Silky Cotton. Są to jedne z moich ulubionych płatków kosmetycznych, które jednocześnie dla mnie mają dobrą dostępność oraz cenę. Kupuję regularnie.

✔️Odacite Soul Soothing - Relaxing Bath Soak Soul sól do kąpieli

Dobrej jakości sól do kąpieli i do tego wspaniała kompozycja zapachowa.

✔️Ziółka z Sojatu Henna Rajasthani BAQ

Była to zdecydowanie moja ulubiona henna zaraz obok Miksohenny. Gdybym miała dalej hennować włosy kupowałabym obie. Świetna jakość, dobra cena oraz dystrybucja.

✔️Miksohenna Rubia

Z przyjemnością dodawałam rubię przez większość mojej zabawy z henną. Dobra jakość, podobnie jak ta z Ziółek z Sojatu.

✔️RefectoCil farbka do brwi, której jestem wierna od lat i kupuję różne kolory /KLIK/

✔️*4 Szpaki Korzenna Kola półkula kąpielowa

O ile szaleję za mydłem w płynie do rąk o tym samym zapachu, tak ta półkula kąpielowa jakaś taka nijaka się okazała.

✔️CosRX Acne Pimple Master Patch

Stały punkt programu. Pozycja obowiązkowa i choć coraz rzadziej potrzebuję tego typu plasterków, to jednak dobrze je mieć.

✔️4* Szpaki miniatury mydeł: Dziewanna i rokitnik oraz Waligóra

Miłe zaskoczenie. Będzie okazja kupię opakowania pełnowymiarowe.

✔️*Czarszka x Bracia Mydlarze: Łagodna owsiana kostka myjąca

Cudowna kostka do...czyszczenia gąbek do makijażu, zwłaszcza Beauty Blendera i Veoli Botanica Blend The Perfection. To, jak ta kostka jest w stanie migiem usunąć podkład, barwiony filtr sprawia, że jestem pod wrażeniem przy każdorazowym użyciu. Z włosiem pędzli syntetycznych również radzi sobie pierwsza klasa.

✔️*Bracia Mydlarze mydło w kostce nagietek polny

Niesamowicie przyjemne mydło. Ono również zdało egzamin z czyszczenia wyżej wymienionych gąbek do makijażu oraz pędzli. Jeżeli będę miała możliwość, z przyjemnością będę wracać do tych mydeł.

✔️*Herbapol Polana Żel pod prysznic nawilżający

Pochodzi z zestawu urodzinowego. Szata graficzna tej serii sprawia, że buduje się od razu określony obraz odnośnie zapachu. A to nic bardziej mylnego! Jest to coś w stylu roślinnego zapachu bazującego wokół rozgniatanych łodyg. Właściwości na dobrym poziomie, ale czy aby na pewno nawilżające? Polemizowałabym z tą częścią ;) Udana konsystencja, która nie jest zbyt gęsta, ani zbyt rzadka. Dopasowana do opakowania. Jednorazowe spotkanie, nie planuję powrotu.

✔️Back To Comfort Fresh-y Wielozadaniowy balsam do ciała

Obecna, która zawiera 100 ml produktu, to bardziej wariant podróżny oraz do torebki. Marzy mi się opcja 500 ml, która mogłaby zamieszkać w łazience i tym samym generować mniej śmieci. Z racji, że faktycznie jest to wielozadaniowy kosmetyk, to zużywa się dość szybko.

Oczarował mnie właściwościami. Z racji, że pojemność jest tak mała, używam go na wybrane partie ciała wedle potrzeby. Stosuję również po depilacji, ale pod antiperspirant nie nakładam. Tutaj cenię sobie właściwości dezodorantów Kosas, o których przypominałam wczoraj. Zauważyłam, że bardzo dobrze sobie radzi z regeneracją skóry. Szczególnie na obszarach, gdzie są mniej bądź bardziej widoczne zmiany łuszczycowe. W połączeniu z balsamem La Roche Posay Lipikar Moisturising Body Balm AP+M jest to mój ulubiony zestaw ostatnich tygodni. Zmniejsza uczucie swędzenia, łagodzi stan zapalny, zmiękcza i wygładza. A wszystko to w komfortowej odsłonie, bez lepkiej oraz tłustej warstwy. Balsam Fresh-y posiada podobnie jak kremy BtC suche wykończenie. Dzięki temu jest przyjemny podczas użycia bez względu na porę i okoliczności.

Kompozycja zapachowa jest przedziwna, niezbyt ją lubię, ale pomimo swojej intensywności w miarę szybko zanika i nie pozostaje na ubraniach.

✔️Mawawo Silky Milky Touch Mleczko do stylizacji włosów

Kiedy w prezencie dostałam ten produkt, nic nie zapowiadało późniejszego sukcesu :D Początek był oporny, ponieważ mleczko okazało się emolientową emulsją, która nieco zniechęcała. Oczami wyobraźni widziałam posklejane i obciążone włosy. Do tego pompka pracowała, jak chciała (i nadal to robi w nowym opakowaniu, więc pewnie już tak zostanie), przez co utrudniała dozowanie. Nie do końca spodobał mi się również zapach oraz efekt mokrej włoszki. Dużo tych wad prawda? A jednak kosmetyk przekonał mnie do siebie i "zaczarował" moje włosy :)) Do tego kupiłam kolejne opakowanie i nie wydaje mi się, by na nim się skończyło.

Jestem ogromną zwolenniczką "wash&go", nie dla mnie zabawy z pielęgnacją włosów oraz stylizatorami. Najchętniej sięgam po produkty "one and done" i to mleczko pomimo swoich minusów takim jest. Wymagało jedynie poznania oraz dopasowania metody, oraz ilości kosmetyku. Przed erą hennowania moje włosy były wysokoporowate ze skrętem 2A/2B, jednak ich porowatość uległa zmianie jednak przestałam się na tym skupiać. Szukam objętości bez efektu obciążenia, definicja nie jest dla mnie tak istotna. Na co dzień mam wysoką wilgotność powietrza więc dobrze, gdy dany produkt zapewnia mi utrzymanie puchu w ryzach. Przestałam wydobywać skręt, a jeżeli to robię, to wybieram "micro plopping". Rzadko używam suszarki, jeżeli już, to suszę skórę głowy przy użyciu dyfuzora i pozwalam włosom wyschnąć naturalnie. No, chyba że się spieszę/mam mało czasu itd. to wtedy dyfuzor robi za całość. I na koniec nie rozgniatam włosów w dłoniach, TYLKO rozczesuję przy pomocy mojej najlepszej w życiu szczotki Beter Deslia, którą kiedyś tutaj pokazywałam na IG.


Jest to dla mnie idealna opcja, która łączy zalety BS-a (odżywki bez spłukiwania) i stylizatora w jednym. Świetne na szybkie mycie oraz minimalistyczne układanie włosów. Wspaniale działa na mokrych włosach, jak i na suchych. Podoba mi się moc utrwalenia, która nie zmienia się w ciągu dnia. Jest dodatkowe odbicie włosów od nasady, wygładzenie i zarazem poczucie, że na włosach nic nie ma, ale jednak jest :D Jak naprawdę chcę mieć idealną fryzurę przez cały dzień (bo myję włosy codziennie), to łączę mleczko z żelem Shea Moisture (recenzja na blogu). Mleczko stało się produktem wielozadaniowym i tym samym skradło moje kosmetyczne serce :) Nie wykluczam pełnej recenzji po zużyciu obecnie drugiego opakowania.

Świetna relacja cena/pojemność - 200 ml kosztuje 59 zł/PAO 6

✔️Natural Secrets Miracle Eye /recenzja/

✔️Uriage Xemose Lipid-Replenishing Anti-Irritation Cerat nawilżająco-kojący balsam do skóry suchej i atopowej

To jest moje tegoroczne odkrycie i będę jeszcze o nim pisać więcej. Na obecną chwilę zapas już czeka. Długo szukałam czegoś w takim wydaniu. Konsystencja to coś pomiędzy treściwym balsamem a masła do ciała. Duża pojemność, bezzapachowy, wygodne opakowanie.

✔️*Artishoq by Jaga Hupało Wzmocnienie i regeneracja. Maska do włosów, regenerujący mus do włosów

Mam problem z oceną kosmetyków Artishoq. W zasadzie TYLKO szampon sprawił, że z przyjemnością do niego wróciłam i nie wykluczam ponownego zakupu.

✔️*Zielone Laboratorium Krem do stóp Aksamitny /minirecenzja/

✔️Oskia Nutri-Bronze Adaptive Sheer Tinted Serum

Lubię za lekką i pozbawioną tłustości konsystencję, szybko wnika w skórę delikatnie ją wygładzając. Subtelnie upiększa. Pozostawia cudowny woal koloru, optyczne wygładzenie i mega naturalny efekt no-makeup makeup look *_*

✔️SVR Cicavit krem kojąco-regenerujący

Jeden z ulubionych kremów Cica, aczkolwiek chyba aż tak szybko do niego nie wrócę. Dużo zmieniło się w mojej pielęgnacji oraz poznałam kilka nowych opcji.

✔️Merumaya Melting Cleansing Balm – genialny balsam oczyszczający, ale niestety firma zakończyła działaność i na pocieszenie zrobiłam mały zapas. Obszerniej pisałam o nim na Instagramie /KLIK/

✔️Avene Tolerance Control Soothing Skin Recovery Balm

Wspaniały krem o konsystencji lekkiego balsamu, który stanowił wsparcie dla mojej skóry bez względu na schemat pielęgnacji. Praktyczne opakowanie z pompką. Na razie nie potrzebuję do niego wracać, ale jeżeli zajdzie taka potrzeba, to pojawi się na liście zakupów.

✔️Drunk Elephant Sweet Biome Fermented Sake Spray

Lubiłam, dobrze wspominam i pewnie kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie GDYBY nie duża konkurencja oraz tonik Skin Science.

✔️Ministerstwo Dobrego Mydła Balsam-maska do ust Miód /recenzja/

✔️Back To Comfort Pyretrin-D: Serum normalizujące, Normalizująco-nawilżający krem, Regulująca wcierka do skóry głowy

Seria Pyretrin-D została skierowana do skóry wrażliwej, dla osób ze skłonnością do infekcji nużeńcem oraz trądziku różowatego. U mnie rosacea udaje się utrzymać w remisji, skłonności do infekcji nużeńcem brak oraz udało mi się opanować wrażliwość skóry. Celem włączenia tej linii była/jest pielęgnacja podtrzymująca.

Serum i krem używałam 3 razy w tygodniu, początkowo bezpośrednio na skórę, lecz widoczne zaróżowienie skłoniło mnie to zmiany i wprowadziłam podkład/bufor w postaci produktu kojącego i odżywczego. Firma nie ujawnia stężeń składników aktywnych, dlatego raczej nie planuję kolejnego zakupu. Konsystencje na plus.

O samej wcierce za wiele nie mam do powiedzenia, ponieważ zanim pojawiły się utrwalone pierwsze wrażenia, to się skończyła. 50 ml zniknęło w okamgnieniu.

Moje odczucia są nieco mieszane ;) Wszystko, że zaczęło się od wysokiego C, entuzjazm był ogromny i w miarę upływu czasu wdarła się codzienność :)) Moja skóra przechodzi dość trudny okres ze względu na zaostrzenie łuszczycy, więc cała pielęgnacja została podporządkowana głównie jej. A to dlatego, że pojawiły się zmiany na twarzy i widzę, że dużo bardziej służy jej powrót kremu z kwasem azelainowym Dermatica, kwasów PHA Neostraty seria Restore, genialnego balsamu Indigo Mahalo oraz zestawu Reigmen Lab.

Jeżeli śledzicie moje wpisy na bieżąco, to wiecie, że faworytami z linii Pyretrin-D stały się myjacze. Pianka oraz emulsja micelarna. Do kremu, serum czy wcierki nie planuję wracać.

✔️Charlotte Tilbury Airbrush Flawless Setting Spray

Produkty utrwalające makijaż od dawna stanowiły dobry, ale nie niezbędny dodatek. Bardziej na określone okazje. Pewnie, gdyby nie moje problemy z suchością skóry, nawrotem łuszczycy nie brałabym pod uwagę tego zakupu. Natomiast priorytetem w tego typu kosmetykach jest dla mnie brak alkoholu denat oraz rodzaj opakowania/dozownika. Wolę, by to był klasyczny sprej nie aerozol. W tym momencie na scenę wkracza 😍 Charlotte Tilbury Airbrush Flawless Setting Spray. O ile większość kosmetyków z tej firmy nie do końca trafia w moje potrzeby oraz preferencje, tak ten produkt jest IDEALNY.

- perfekcyjny atomizer, który od początku do samego końca pracuje bez zarzutu, a mgiełka jest doskonała. Z reguły starczają mi dwie lub trzy porcje.

- mgiełka delikatnie osiada na skórze, otula niczym woal i po kilku chwilach zanika, ściągając pudrowość. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia, nieprzyjemnego filmu. Jest absolutnie niewyczuwalna. Niezwykle komfortowa.

- zdecydowanie przedłuża trwałość makijażu, pozostawiając wykończenie w stylu dewy, ale w takim bardzo naturalnym wydaniu. Osobiście uwielbiam ten efekt glow. Zapewnia mi świeżość na długie godziny.

- daje dodatkową porcję nawilżenia i zauważyłam, że przy jej użyciu skóra rzadziej ulega odwodnieniu w trakcie dnia bez względu na czynniki zewnętrzne.

- posiada lekki kwiatowy zapach, wolałabym, aby go nie było, ale na szczęście szybko zanika.

Dla mnie to kosmetyk bez wad i będę wracać regularnie. W regularnej sprzedaży dostępne są dwie pojemności: podróżna 34 ml oraz pełnowymiarowa 100 ml. Obecnie pojawiła się limitowana odsłona w wariancie XL 200 ml, po którą z chęcią sięgnęłam.

✔️Back To Comfort Fresh-y Krem nawilżający

Spośród kremów BtC, które do tej pory poznałam, to właśnie Fresh-y podoba mi się najbardziej. Okazał się również wielozadaniowy i najlepszy do połączeń warstwowych. Lubię poznawać właściwości danego produktu pod różnym kątem, ponieważ daje mi to dużo lepsze rozeznanie co do działania. W bardzo dużym stopniu ten krem pomógł mi w pełni ustabilizować skórę. Polubiłam go też bardziej niż Ureavit, a to po części za sprawą formuły, która jest nieco inna, ale także o wiele lepiej działa jako baza pod makijaż.

To, co wyróżnia Fresh-y w mojej pielęgnacji, to przede wszystkim rola. Zapewnia skórze pełne wsparcie w połączeniach minimalistycznych, jak również tych rozbudowanych. Lekki, o suchym wykończeniu, nie pozostawia wyczuwalnej warstwy na skórze, ale odczuwalnie ją zmiękcza, nadaje elastyczności, świetnie nawilża. Efekt nawilżenia nie pojawia się od razu, tutaj jak w każdym innym przypadku potrzeba czasu, sumiennej pielęgnacji oraz określonych działań. Natomiast przywraca skórze komfort, który dzień po dniu pokazuje, jak skóra zaczyna pracować i poprawia się jej kondycja. Dlatego też wiem, że to właśnie Fresh-y w dużej mierze odpowiada za zainicjowanie określonych procesów w skórze. O ile cały czas udaje mi się utrzymywać rosacea w remisji, tak pojawiły się zmiany łuszczycowe na twarzy. Nie chciałam sięgać po leki, więc w pierwszej kolejności działałam pielęgnacją. Obecnie po kilku tygodniach zostało już tylko wspomnienie.

Kompozycja zapachowa, jak dla mnie jest dziwna, ale też krem wypada neutralnie w porównaniu do żelu i balsamu do ciała. Na szczęście zapach szybko zanika.

✔️Regimen Lab Vitamin X /recenzja/

✔️MZ Skin Anti-poluttion Hydrating Mist. Nie wiem JAK można opracować tego typu produkt, który posiada kompozycję zapachową o intensywności perfum. Jedynym atutem był atomizer, który rozpylał niezwykle drobną mgiełkę, która spowijała skórę niczym woal.

✔️Back To Comfort Ureavit Krem nawilżający

W pełni zgadzam się z tym, co na jego temat napisała Angelika @kosmostolog, jednak muszę też dodać, że w moim osobistym rankingu Ureavit zasila pulę ulubieńców z tej kategorii :) Na chwilę obecną postawię go na 3 pozycji tuż za Regimen Lab C.R.E.A.M oraz SkinCeuticals Emollience.

Ha! to były moje własne słowa z 13 października 2022 kiedy to opublikowałam poniższą minirecenzję. One są nadal aktualne, z tym, że na szczycie tej listy teraz postawię ofertę Skin Science.

Na pewno nie będzie to krem dla każdego, ponieważ nie ma takich produktów oraz WSZYSTKO zależy od kondycji skóry i jej potrzeb. Natomiast warto dać mu szansę, jednocześnie ucząc się jego obsługi ;) Tak miałam z różnymi produktami wykorzystującymi bazę ciekłokrystaliczną, które niejako przygotowały mnie do maksymalnego wykorzystania jego właściwości. Na czym to polega? W pierwszej kolejności zmieniamy sposób aplikacji. Mała porcja rozprowadzona na opuszkach palców, a potem delikatny masaż. Pod palcami czuć, kiedy osiąga się optymalny efekt i krem został wmasowany optymalnie. Skóra staje się zmiękczona, wygładzona, elastyczna.

Często przy nim wykorzystuję metodę dr Sum Bunting (The 13 Dot Technique), po czym przechodzę do masażu. To jest bardzo pomocne i zapewnia równomiernie, a zarazem idealnie rozłożenie produktu na skórze. Niby nic odkrywczego, a jednak robi różnicę.

Krem posiada niesamowicie komfortową konsystencję, pod palcem jest tak przyjemnie jedwabista, że praca z nim sprawia radość. Gładko sunie po skórze, nie ciągnie jej, nie wymaga specjalnych zabiegów. Prawdziwa kosmetyczna elegancja na najwyższym poziomie.

Dodatkowo bardzo lubię za próżniowe opakowanie, świetnie działającą pompkę (która jednocześnie dozuje dokładnie taką ilość, jakiej potrzebujemy, bez problemu będzie to mała kropka, połowa dozy lub pełna pompka), przyjemną i nienachalną kompozycję zapachową. Dobra relacja cena/pojemność/wydajność/właściwości.

Ureavit faktycznie nie obciąża i nie przetłuszcza mojej skóry, wręcz staje się idealnym nawilżaczem. Bez problemu też mogę wzmocnić jego działanie w razie potrzeby. Używam go również w okolicy oczu, często łączę z NIOD FECC w tym obszarze. Co ciekawe, od pewnego czasu coraz rzadziej wykorzystuję ten koncentrat.

Odnosząc się na obecnym etapie do opisu producenta, stwierdzam, główne działanie zostało niemal zrealizowane. Jednak pamiętajmy, że jest to perspektywa ze strony skóry dysfunkcyjnej, więc zakładam, że w przypadku grupy docelowej ocena może być wyższa. Jestem ciekawa, jakie pojawią się dodatkowe wnioski po okresie jesienno-zimowym. Co prawda moja pielęgnacja jest typowo skoncentrowana na barierze naskórkowej, wyprowadzeniu zmian łuszczycowych do stanu remisji oraz utrzymania rosacea w remisji, to krem Ureavit pozostanie w wersji na dzień oraz jako wariant w layeringu. Rozważam również zakup Cistacea-M Nawilżający krem z niacynamidem 3% i mocznikiem 5% w celu porównania ew. możliwości używania w rotacji.

Dla kogo jest ten krem?

Na pewno dla osób, które stawiają na lekkość, ale zarazem odczuwalne działanie. Natomiast jeżeli ktoś lubi czuć pewnego rodzaju otulenie, coś w stylu mniejszej lub większej okluzji (co akurat sama preferuję szczególnie w okresie kuracji kwasowo-retinoidowych oraz w zależności od kondycji bariery naskórkowej w różnych porach roku), to zastanowiłabym się nad tym. Angelika wspomina o zainicjowaniu określonych procesów w skórze i z tym również się zgadzam, JEDNAK wszystko zależy od kondycji naszej skóry oraz preferencji :) I tutaj nie można nie wspomnieć o stopniu znajomości naszej własnej skóry, jej reakcji i tego, co się z nią dzieje na danym etapie.

Dla przeciętnej osoby, która nie jest wkręcona w pielęgnację, liczą się zupełnie inne aspekty. Nie ma w tym nic złego, natomiast warto określić CZYM i JAK ten krem różni się od innych popularnych nawilżaczy na rynku. Dlatego warto podkreślić, że kluczem jest dopasowanie ilości (lepiej mniej niż więcej i w razie potrzeby dołożyć), prawidłowa aplikacja (delikatny masaż), który zapobiegnie odczuciu, że krem "siedzi" na skórze. To się pojawia w chwili, gdy nie zostanie on właściwie rozprowadzony. Kiedy jest go za dużo, potrafi się "mydlić" oraz skóra się "poci".

✔️Krave Beauty Great Barrier Relief

Konsystencja lekkiej kremowej emulsji, którą bez problemu można wprowadzić w dowolny schemat pielęgnacji. Używałam z przyjemnością, podobały mi się właściwości odżywcze, kojące i wyciszające. W swoim przedziale zdecydowanie się wyróżnia, choć utrudniony dostęp sprawia, że wolę wybrać coś innego. Z uwagi na 10% zawartość oleju tamanu czuć jego dominujący aromat i myślę, że warto o tym pamiętać (zwłaszcza, gdy ktoś nie przepada za jego wonią).

✔️Bielenda Good Skin Hydra Boost

Nie wiem, co poszło nie tak w przypadku tego serum, ale dla mnie jego właściwości są dalekie od tego, co obiecuje producent.

Moją uwagę przyciągnął skład. Jest tutaj trehaloza, pantenol, kwas hialuronowy, tripeptyd miedziowy. Pewnie tego ostatniego nie ma aż tak dużo, ale przynajmniej wiadomo, że kolor serum wynika z jego obecności :) Przyjemna lekko żelowa konsystencja gładko rozprowadza się na skórze. W moim przypadku ono dość szybko zanika, pozostawiając suche wykończenie, więc starałam się natychmiast nakładać krem. Ogólnie zawsze tak robię, ale w zależności od warstw oraz połączeń. Jednak w tym konkretnym przypadku poszczególne etapy nabrały tempa. Dodam jeszcze, że kiedy tylko na miejsce serum Bielendy wybierałam coś innego, co już dobrze znam, problem z przesuszeniem oraz odwodnieniem znikał.

Gdybym miała krótko podsumować działanie, powiedziałabym, że to takie serum NIC. Jednak większym problemem stało się to, że każdorazowe użycie, bez względu na rodzaj schematu, wykorzystywanych kremów, doprowadzało do szybkiego odwodnienia skóry. Moja skóra ma do tego tendencję, więc tym bardziej zwracam na to uwagę w pielęgnacji oraz makijażu. Znam swoją skórę doskonale, wiem, jak reaguje i co się z nią dzieje.

Serum jest perfumowane i przyznam, że to niesamowicie przytłaczająca dla mnie woń... Nie rozumiem jego wyboru oraz intensywności. Lubię ładnie pachnące kosmetyki, w wielu przypadkach ich aromat umila codzienną pielęgnację, ale w tym wypadku nic takiego nie ma miejsca. Słabo Bielendo tym razem się postarałaś. Dodam, że bazę/serum z linii Make-up Academie uwielbiam i z przyjemnością używam.

Cena regularna to ok. 50 zł, PAO 4 miesiące. 

✔️MZ Skin Hyaluronic Acid Hydrating Serum.

Obok wcześniej opisywanego MZ Skin Rest & Revive /minirecenzja/ to chyba jeden z najlepszych produktów w ofercie MZ Skin. Co prawda cena regularna absurdalna, ALE czułam różnicę sięgając po to serum. Nawilża, nawadnia i skóra w trakcie jego stosowania jest niesamowicie soczysta. To kosmetyk z przedziału WOW od pierwszego zastosowania. Wiem, że jeżeli będę potrzebowała takiego działania, to z pewnością kupię. Może niekoniecznie w cenie regularnej, ale z dobrym promo, dlaczego nie. Wersja ekonomiczna to baza Bielendy Glass Skin. Może nie 1:1, ale wciąż.

✔️Antipodes Saviour Skin Balm

Wielozadaniowy balsam, którego konsystencja przypomina olej w żelu. Dla mnie to taka dodatkowa opcja jako balsam do ust, do skórek wokół paznokci. Dobrze zadziała regenerująco na drobne skaleczenia, łagodząco na przesuszone i podrażnione obszary. Bardziej do ciała niż do samej twarzy.

✔️L'Oreal Preference Shine Protect Conditioner

Po odżywkach dołączonych do farb, głównie z L’Oreal mam najlepiej wygładzone, dociążone i błyszczące włosy. Cudo! Nie używam ich jakoś specjalnie często, ale kiedy chcę mieć przysłowiowy good hair day z pięknie wygładzonymi, dociążonymi i wspaniale układającymi się włosami bez wspomagania się stylizatorem, to używam wtedy tego typu odżywki.

✔️Cattier Lip Care /recenzja/

✔️Henne Organics Luxury Lip Tint - Desire

Najbardziej podobał mi się jego odcień, który ładnie podkreślał naturalny kolor ust. Nie byłam w stanie go regularnie używać, ponieważ czułam jak przesusza mi usta. Sztyft posiadał dość twardą konsystencję i wymagał delikatnego ogrzania bez użyciem. W przeciwnym razie zostawiał ledwie widoczne zabarwienie.

✔️*Mawawo Brows & Lashes Serum

Do tego chciałabym wrócić. Używałam wyłącznie do brwi i też niezbyt regularnie, a jednak sprawił, że pobudził wzrost włosków w części brwi, które od wielu lat wykazywały braki.

✔️Lanolips 101 Ointment Multi-Balm Green Apple /recenzja/

✔️Nivea Original Care Caring Lip Balm (po reformulacji)

Kupiona dla zaspokojenia ciekawości, ze względu na zmianę składu. Nie mam do niej zastrzeżeń, bo wciąż to dobrej klasy pomadka ochronna. Obecnie Nivea ma potężną konkurencję, jednak sieć dystrybucji stanowi ogromny atut. Można ją kupić niemal wszędzie.

✔️Natural Secrets pomadka ochronna /recenzja/

✔️Benefit 24-H Brow Setter (miniatura) – bardzo dobry kosmetyk, choć mnie chyba w nim nie do końca oczarował rodzaj aplikatora. Wolę jednak klasyczne szczoteczki.

✔️Nuxe Bio Organic krem tonujący /recenzja/

✔️Pixie Cosmetics Feerie Celeste maskara

Po firmie zostało jedynie wspomnienie, a to wielka szkoda! Nie będę zagłębiać się w historię upadku firmy, bo też nie mam wystarczającej wiedzy poza tym, co można było przeczytać w sieci. Natomiast same produkty były fenomenalne i ten tusz do nich należał

Zostawiam na pamiątkę kilka zdjęć, bo też mam parę innych kosmetyków, które kupiłam w okresie wyprzedaży. Pozostaje też poczucie pustki, bo jednak te produkty znacząco wyróżniały się w swoim przedziale kosmetyków mineralnych.

✔️*Essence Bye Bye Panda Eyes! Maskara

Lubiłam ją za niezwykle naturalny efekt przyczernionych rzęs, ale musiałam się namachać szczoteczką. I to całkiem nieźle :) Nie było spektakularnego podkreślenia, lecz jak na warunki moich rzęs, to i tak nieźle. Przez chwilę nawet myślałam, by do niej wrócić, ale ostatecznie stwierdziłam, że zostaję przy ulubionych wariantach. Są one lepiej dostępne i mniej wymagające. Kolejny tusz do rzęs w technologii „tubing”, który można usuwać przy pomocy ciepłej wody. Z wielu powodów raczej tego nie robię i zazwyczaj używam preparatu dwufazowego.

✔️Yves Saint Laurent Volupte Liquid Colour Balm (nie spisałam odcienia, ale to był ładny typowo nudziakowy róż).

Kolorówka do ust YSL ma to do siebie, że większość serii oferuje niesamowity komfort oraz określony efekt wizualny. Tym razem również nie było inaczej. Piękny barwiony balsam do ust, który przypominał wykończeniem kremową pomadkę. Bardzo lubiłam po niego sięgać. To tego konkretnego pewnie już nie wrócę, ale z pewnością pojawi się coś innego na to miejsce.

✔️Rimmel Wonder Swipe 2-in-1 Glitter Eyeliner to Eyeshadow 016 Out Out. Cudowny kolor! Lubiłam używać jako eyeliner.

✔️Bell, zbiór różności z limitek dla Biedronki.

Farbka do twarzy i ciała z hawajskiej serii ✔️Aloha Manawa była tak niesamowicie napigmentowana, że stosują wyłącznie jako róż starczała mi jedna mała kropka. Niestety przekroczyła PAO, zaczął zmieniać się jej zapach. Dlatego znalazła się w tym zestawieniu. Pewnie gdybym miała tylko jeden kosmetyk, to używając go do twarzy oraz ust byłabym w stanie zużyć.

Z kolei rozświetlacz z tej samej serii ✔️Hina Glow Balm praktycznie zużyłam do końca. Kolorem nieco przypomina sztyft Hourglass, ale formuła zupełnie inna. Nie do końca odpowiada mi jego kremowa konsystencja. Potrafił również rozpuszczać podkład, więc częściej sięgałam po niego, gdy główną rolę w moim makijażu twarzy odgrywał korektor.

✔️Bell Blossom Meadow Lip Tint nie zachwycił mnie zbytnio delikatnie mówiąc. Głównie dlatego, że mocno wysuszył mi usta i ostatecznie nie widzę dla niego miejsca.

✔️Lumene Invisible Illumination Instant Illuminizer Rosy Dawn (bardzo jasny chłodny róż)

Wspaniały rozświetlacz w płynie dający efekt mokrej tafli i w zależności od potrzeb efekt można podbijać. Ależ one odbijają światło! Używałam solo bądź mieszając z podkładem/kremem tonującym. Świetna formuła! Kupiłabym ponownie, ale obecnie chcę skupić się na posiadanych rozświetlaczach. Z drugiej strony, jeżeli się nadarzy okazja, to kto wie :)

✔️Stila Eye Spy Glitter & Glow Liquid Eye Golden Eye. Jeden z kolorów z tego zestawu, który mnie oczarował. To był CUDOWNY produkt, którego używałam jako topper. Przepiękne złotko! Trochę rozpaczałam, że się skończył, ale trafiłam na coś, co zastąpiło mi ten cień i formuła wydaje się dużo lepsza.

✔️Maybelline Colossal Curl Bounce Mascara

Podobał mi się efekt ładnie wyczesanych rzęs oraz tego, jak pracowało mi się z tym rodzajem szczoteczki. Całkiem niezła drogeryjna maskara i gdyby nie to, że jestem przyzwyczajona do innej jakości oraz właściwości tuszu do rzęs, to rozważyłabym ponowny zakup. A tak, jednorazowy skok w bok dla zaspokojenia ciekawości :)

✔️Wunder2 Last & Foundation Concealer

Wybrałam z ciekawości w ramach mojej co miesięcznej subskrypcji z Latest in beauty. Nie do końca wstrzeliłam się z kolorem, ALE sama formuła in plus. Nie odmienił mojego życia, lecz też nie zawiódł. Udana konsystencja, możliwość budowania krycia. Idealnie wstrzelił się w moje preferencje makijażowe. Jeżeli ktoś szuka podstawowego korektora, który będzie dobry na okolice pod oczami oraz do twarzy, to jest dobry kierunek.

✔️Shiseido róż Minimalist Whipped Powder Blush Sonoya 01 /recenzja/

Bardzo żałuję, że firma wycofała tę linię ze sprzedaży. Być może pojawi się coś na to miejsce. Oby!

✔️100% Pure Fruit Pigmented Foundation Powder Cream

W ramach poszukiwań barwionego pudru miałam okazję sprawdzić ten podkład w pudrze. Kolor Cream był dla mnie dużo za jasny, ale przekonałam się, że to nie do końca formuła dla mnie.

✔️Tom Ford Soleil Glow Bronzer Terra

Jeden z moich ukochanych brązerów. Odcień, formuła, właściwości – WSZYSTKO na top top! Bajecznie się go używa i jest to także jeden z powodów dlaczego go kupuję (to już kolejne opakowanie i nie ostatnie). Na pewno wrócę.

✔️Kjaer Weis miniatura rozświetlacza Radiance

Przy okazji jakiegoś pudełka z Naturisimo trafiła do mnie ta miniatura i wg mnie jest to chyba najsłabszy produkt z kolorówki tej firmy. Rozświetlacz choć ma piękny odcień i cudnie prezentuje się na skórze posiada dość suchą konsystencję. Nie pracuje się z nią przyjemnie. Nie byłam też zachęcona, by zużyć go tak zupełnie do końca.

✔️Inglot bibułki matujące /recenzja/

Jedne z najlepszych bibułek matujących na rynku!

✔️Back To Comfort Pyretrin-D Micelarna Emulsja do mycia twarzy

Emulsja to inny poziom, nawet nie tyle z uwagi na konsystencję, ile właściwości. Niemniej sama formuła jest przyjemnie kremowa, posiada świetną przyczepność do skóry i spłukuje się bez problemu. Bardzo polubiłam ją w wersji do oczyszczania twarzy, ale jeszcze bardziej do mycia ciała. Nie było okazji wypróbować jej do mycia skóry głowy, ale wszystko przede mną. GDYBY szampon z tej serii miał konsystencję emulsji, kupuję na pewno. Niestety przypomina wodę, a mnie się nie chce go spieniać w kubeczku bądź butelce przed użyciem. Czuję, że skończy jako myjacz do rąk, jak tylko opróżnię pojemnik po mydle w piance.

Całość uzupełnia genialna kompozycja zapachowa, która chyba jest jedną z najlepszych w stylu "jak ograć woń olejku z drzewa herbacianego" :D

✔️BYBI Beauty Milk Melt Vegan Oat Milk Cleanser, o nim było już wyżej. Z kolei zdjęcia były robione w różnych okresach i postanowiłam na liście ująć wszystkie produkty :)

✔️Bath & Body Works Golden Eclipse lotion do ciała. To było dla mnie prawdziwe zaskoczenie, ponieważ do tej pory preferowałam kremy do ciała z BBW, lecz ten lotion był CUDOWNY! Zakochałam się także w kompozycji zapachowej tej linii.

✔️I'm In Heaven Jogurtowa esencja oczyszczająca. Nie rozumiem zamysłu producenta, użytych składników oraz zastosowania, szczególnie z zalecanym płatkiem kosmetycznym. Mam wrażenie, że chciano w jednym produkcie zaoferować kilka rozwiązań i jednocześnie pokazać, że inna formuła niż wszystko co już znamy zapewni dodatkowy wabik. Dostałam ją w ramach ciekawostek kosmetycznych i przyznaję, że nigdy nie kupiłabym sama. Zużyłam niejako na siłę i uważam, że to był stracony czas oraz pieniądze*.

✔️*Herbapol Polana Żel pod prysznic Orzeźwiający

Wchodził również w skład zestawu urodzinowego. Dobry żel pod prysznic. Spodziewałabym się jedynie innego zapachu, bo ten konkretny w żaden sposób nie kojarzył się z niczym orzeźwiającym ;) To bardziej w stylu zielonych i subtelnych woni, czegoś wyciszającego.

✔️ProVag emulsja do higieny intymnej /minirecenzja/

✔️Brooklym Groove Krem skóra sucha, wrażliwa, naczynkowa, ceramidy, daktylowiec, eskulina, rumianek /recenzja/

*To, że coś dostałam ramach prezentu lub wymiany handlowej nie oznacza, że druga strona nie wydała na to własnych pieniędzy.

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie :)

2 komentarze:

  1. Fantastyczny wpis. Zgadzam się, że mydła (żele też) Bath Body Works zmieniły formułę- można normalnie używać, a nie, że zaraz pustynia na rękach. Ten Balsam Uriage właśnie miałam na oku na zimę i się zastanawiałam czy warto, teraz już wiem. :)
    Maska K18 to też mój hit, jak znajdziesz coś co daje podobny efekt to od razu poproszę odlewkę. :) Hairmax również uwielbiam, ale K18 najwyższy stopień podium.
    Serum Tinted Oskia u mnie często w użyciu. Bardzo lubię za wygodę użytkowania i subtelny i naturalny efekt. Twarz wygląda naprawdę lepiej.
    Ja też nie cierpię płynów do płukania jamy ustnej, które zostawiają dziwny posmak zamiast poczucia odświeżenia. U mnie najlepiej sprawdza się Alterra.
    Jogurtowa esencja oczyszczająca to beznadziejny produkt, który wg mnie zaraz zniknie z rynku, jeśli już nie znikł.
    Be.loved Orange Splash też mi się podobała, ale raz jest w sklepie raz nie ma, raz sklep zamknięty, także tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję <3

      Czyli jednak reakcja mojej skóry i ogólny odbiór formuł BBW nie był przypadkowy. Dobrze wiedzieć! i masz rację, teraz zupełnie inaczej się ich używa.

      Myślę, że możesz być zadowolona z Uriage. Daj koniecznie znać :) Mnie się bardzo spodobał i choć brałam go w ciemno, to liczę, że zimową porą pokaże się z równie dobrej strony.
      Trudno jest porównywać te produkty z K18 tak 1:1, bo firmy choć podchwyciły trend, to z realizacją bywa już różnie. Powiedz mi tylko, czy idziesz zdecydowanie w wygładzanie? Bo K18 ma tę przewagę, że u mnie było super w obu opcjach. Przy wygładzaniu i podkreślaniu skrętu. Przy czym to drugie bardziej mi odpowiada, ale jest coś, co nieźle wypada przy wygładzaniu i na pewno będziesz miała okazję poznać :)))

      Cieszę się, że zaraziłam Cię miłością do serum brązującego Oskia! W sumie im dłużej go używam, tak coraz bardziej się do niego przyklejam.

      Mam wrażenie, że w polskich drogeriach jest dużo lepszy i ciekawszy wybór produktów do płukania jamy ustnej. Chyba na nowo wrócę do płynu Sylveco. W ogóle marzy mi się coś mocno miętowego (ale nie mentolowego) i bez alkoholu.

      Bioup zawiodło mnie tym produktem, a przecież można było przygotować coś fajnego!

      Właśnie na przestrzeni ostatnich miesięcy zaglądałam do sklepu Be.Loved, ale jest tak, jak piszesz. Niezbyt to zachęca do zakupów i chyba tylko najbardziej zagorzali fani oferty będą w stanie czekać. Szkoda.

      Usuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...