Postanowiłam, że
moją zabawę z zerowaniem będę podsumowywać kwartalnie.
W związku z tym czas na przedstawienie pierwszego
kwartału. Jestem z siebie dumna, że udało mi się "odgruzować" z
paru rzeczy, zapanować nad zakupem nowości, trzymać postanowień odnośnie
kolorówki. Nie przedłużając przechodzę
dalej :)
Yope Mydło w płynie Figowe, Wanilia Cynamon oraz Mydło
Kuchenne Goździk --- 3
razy NIE, jedno wielkie nieporozumienie i największy zawód ubiegłego roku.
Czekałam, by pokazać je razem ponieważ Goździk "mieszkał" w kuchni i
został wyjątkowo przeze mnie znienawidzony. Nie lubię, nie zostałam przekonana
i nie kupię już nic z Yope. Figa z makiem, dosłownie :D
Z racji, że ja
uwielbiam aromatyczne kąpiele, to i rozpieszczam się bez umiaru w tej kwestii.
Odbijam sobie po trzykroć za wszystkie okresy, kiedy jestem zmuszona do aptecznych
bezpłciowych myjadeł ;) Prysznic biorę rano i wieczorem, dla mnie to norma - to
tak na wszelki wypadek jak ktoś krzyknie dużo! :P
Kneipp Balsam pod prysznic Kwiat migdała,
Aromatyczny płyn pielęgnujący pod prysznic Na dobry nastrój Marakuja, Grejpfrut - z oferty Kneipp największą atencją
darzę właśnie ich żele pod prysznic. Boskie zapachy, dobre działanie.
Lirene Sweet Cherry & Wild Blueberry kremowy
żel pod prysznic - całkiem
udane kosmetyki, raczej nie kupię już ponownie, bo widzę że marka regularnie
odświeża ofertę a te kupiłam przy okazji innych zakupów z polskiej półki.
Palmolive Chocolate Passion Body Butter Shower
Cream - dużo fajniejszy
zapach niż jego poprzednio opisywany brat, ale nie poczułam się przekonana do
ponownego zakupu.
Dermacol Aroma Ritual Delicious Shower gel Pear
Williams - niesamowicie
apetycznie odwzorowana gruszka *_* Co prawda opakowanie jest tandetne, w którymś
momencie tuba pękła z boku - ale żel kosztuje grosze, ma fajną konsystencję. Z
racji, że kupiłam sporą ilość :D jeszcze się tutaj pojawi.
Molton Brown Bath & Shower Gel Rosa Absolute - tego żelu używałam ok. 5 miesięcy. Z
kilku powodów: każdy kto zna ofertę MB wie, że ich zapachy są niesamowite -
dlatego nie zawsze miałam ochotę na tę różę ;) Poza tym konsystencja jest
gęsta, skoncentrowana i wystarczy niewielka ilość. Korzystałam z niego
wyłącznie pod prysznicem, ale stawiam że do wanny także wystarczy identyczna
porcja. Zdecydowany powrót oraz do innych apetycznych wariantów.
Marka ze Słowacji,
której oferta przyciąga oczy. Soaphoria
Innocence Shower Mousse (zielona herbata, biała lilia, konwalia) - dostałam
od Marti :* i muszę przyznać, że było to ciekawe doświadczenie. Nie do końca
przekonał mnie zapach, ale formuła na plus. Jeżeli będziecie mieli okazję,
zachęcam do bliższego zapoznania.
Ingredients: Glycerin (glycerol vegetable) *, Aqua
(Water), Sorbitol ( humectant, a sugar alcohol of plant origin ), Sodium Cocoyl
(a surfactant of vegetable origin) * Disodium Lauryl Sulfosuccinate (
surfactant ), Vitis Vinifera Oil (oil of grape seeds) * Borago officinalis seed
oil (borage oil) *, Cocos nucifera oil (coconut oil) *, Prunus Dulcis oil
(sweet almond oil) *, Sodium chloride (common salt), Sodium Anis (a
preservative), Sodium Levulinate
(preservative ) , Tetrasodium Etidronate (sequestering component), Aroma
**, Iron Oxides (mineral coloring agents)
* Certified organic ingredient
** 100% pure
components, steam distilled essential oils
W pielęgnacji
ciała nie było zaskoczeń, trzymałam się sukcesywnie wyznaczonych produktów i
tak okres jesienno-zimowy ze świetnymi rezultatami umilały mi następujące
kosmetyki: od Ani :* dostałam dwa warianty Biolove
Body Mousse Cookie & Orange - o
nich będzie osobny wpis, dorzucę swoje trzy grosze i mam ochotę na więcej Biolove.
Kontigo uruchomił sklep online, więc bardzo mnie to cieszy!
Następnie Evree Max Repair Balsam do ciała /recenzja/ który także dotarł
do mnie w ramach "darów losu" od Sexi Chic :* i po kolejny Ania :*,
tym razem Fresh & Natural Malinowy
delikatny balsam do ciała /recenzja/
oraz wielki sukces Bath & Body Works
Signature Collection Body cream Sweet Cinnamon Pumpkin (zapach przypomina
gruszkowy sorbet) 24h moisture
Dziewczyny! :)))
przede wszystkim gorąco dziękuję za rewelacyjnie dobrane kosmetyki, sama nie
miałabym okazji do zakupów z wielu powodów, a przekonałyście mnie, że było
warto je poznać/sprawdzić na sobie. Dziękuję :*
Pielęgnacja
włosów. Tutaj bez żadnych niespodzianek sumiennie używałam to, co lubię i
odpowiada moim włosom.
Biovax Bambus & Olej Avocado Maska intensywnie
regenerująca & Odżywka pielęgnacyjna/Pogrubienie i zagęszczenie włosów dostałam od Simply :* i muszę przyznać,
że odżywka faktycznie lepiej działa niż maska. No i zapach ma jakby bardziej
przyjemniejszy. Być może kiedyś wrócę właśnie do niej. Od kilku ładnych
miesięcy używałam szamponu łagodzącego Aveeno Skin Relief Soothing Shampoo, który
może nie jest wybitny ale dostępny od ręki i spełnia swoje zadanie. Nie wiem,
czy wrócę. Nie wykluczam, ale mam też innych faworytów. Po drodze wydarzył się
zestaw podróżny z TIGI Urban Anti-dotes
szampon i odżywka - nie są to wybitne kosmetyki, ale mają obłędny zapach
:))) Raczej nie wrócę do nich. Przez kilkanaście tygodni męczyłam maskę Planeta Organica Massage Hair Mask,
którą także dostałam od Ani :* Na początku myślałam, że to będzie coś fajnego,
lecz im dłużej, tym gorzej. Co więcej nawet kiedy ścięłam włosy nadal używało
mi się jej z trudem. Drobinki nie docierają do skóry głowy, ciężko się je
wypłukuje - przy każdym suszeniu włosów po użyciu tej maski widziałam, że nadal
je wyczesywałam :/ Koszmar i z utęsknieniem czekam na maskę Phenome.
W kwestii
wzmocnienia (typowo profilaktycznie) sięgnęłam po serię z Bandi Trichoesthetic a dokładnie Tricho-ekstrakt przeciw wypadaniu
włosów (mam też maskę, lecz ona starcza na dłużej niż jedna seria) i zużyłam
przez ok. 2 miesiące pierwsze opakowanie serum. Wkleję to, co pisałam na FB :-)
seria Tricho: serum i maska, zbliżam
się się do końca pierwszej serii. Do pełnej oceny jeszcze daleko, ale czuję się
zachęcona do kolejnych zakupów. Maska ma beznadziejne opakowanie (firmo
dlaczego nikt nie pomyślał o wygodnej pompce?!) i od samego początku stoi
"do góry nogami". Na szczęście miękki plastik pozwala na wyduszenie
pożądanej ilości, niemniej w miarę używania staje się to męczące. Serum starcza
na mniej więcej dwumiesięczną kurację. Przyjemna konsystencja oraz dopasowany
dozownik (pipeta), to zdecydowanie przemyślane atrybuty. Ciekawostką niech będzie, że używany duet zdecydowanie wpłynął na
wyciszenie/uśpienie zmian łuszczycowych na skórze głowy. Może dla kogoś
taka informacja będzie przydatna. Kupiłam kolejne opakowanie i myślę, że zrobię
sobie roczną kurację - wtedy też materiał do recenzji stanie się miarodajny.
Teraz mała epopeja jeżeli chodzi o pielęgnację
twarzy :-)
Dobre wrażenie
wywarł płyn micelarny Mixa Skóra
zaczerwieniona - mam jeszcze inny wariant i pewnie jak będę w PL, to kupię
go ponownie. Jest tani, łatwo dostępny i skuteczny. Nie przebił moich ulubieńców,
ale jest blisko :) Używanie Saisona
Repair Anti-Fatique Active Water (Aktywna woda dla zmęczonej skóry) nieco
mnie zmęczyło przez charakterystyczny zapach. Nie planuję powrotu, a tę wodę
dostałam w prezencie od Ani :* Kolejnym podarkiem, tym razem od Maddie :* stał
się olejek różany Bielendy Olejek (Rose
Cleansing Face Oil). Całkiem niezły, aczkolwiek nie podoba mi się warstwa
jaką po sobie pozostawia, choć przeznaczony jest do mycia twarzy, nie
demakijażu. Mimo wszystko używałam go inaczej :D I tutaj miła niespodzianka,
świetnie rozpuszcza makijaż twarzy, oczy wcześniej traktowałam dwufazą i potem
dopiero sięgałam po żel lub inny produkt. Albo w innej kombinacji, czyli micel
+ Bielenda i np. balsam NIOD. Nie wykluczam kolejnego zakupu, zwłaszcza jak
będę w kraju bo specjalnie go ściągać nie zamierzam.
Marti :* uraczyła
mnie Origins By All Greens głęboko oczyszczającą
maską w formie pianki. Można stosować ją jako maskę oraz czyścik. Dla mnie jest
tym drugim. Dziwny twór....zbieram wrażenia, ale dobrze ze nie kupiłam jej gdy wchodziła
na rynek. Przy regularnym stosowaniu zaczęła mnie podrażniać i przesuszać.
Najbardziej podobała mi się jej formuła i zapach. Powrotu nie będzie
O boskim balsamie
do mycia twarzy NIOD Sanscrit Saponins /recenzja/
już się rozpisywałam i zachęcam do zerknięcia. Dwa zużyte opakowania mówią za
siebie i kolejne są pewne na 100%.
NIOD Mastic Must dostałam także od Marti :* na wypróbowanie i nie
wiem jak mogłam przeoczyć ten produkt. Jest to rodzaj maski do stosowania rano.
Efekty są niesamowite, wpadła od razu na zakupową listę :))
Jeżeli
lubicie różane mgiełki, zachęcam do Skin
& Tonic London Rose Mist. Kiedyś poświęcę jej więcej uwagi, na razie
wróciłam do zużywania zapasów toniku P&R :D
Kiehl's Ultra Facial Cleanser - wykorzystywałam go do prania gąbki BB
oraz pędzli. Nie kupię ponownie, znalazłam coś innego - dostępnego od ręki za
mniejszą ilość monet i myślę, że choć wydajny, skuteczny o dobrej relacji ceny
do pojemności itd. to przekonała mnie drogeryjna półka.
Pośród preparatów
dwufazowych do demakijażu oczu mam kilku faworytów, zaczęłam też kupować coś
nowego ale regularnie wracam do Chanel
Gentle Biphase Eye Makeup Remover /recenzja/ a ową nowością stała
się Nivea Daily Essentials Double Effect
Eye Make-Up Remover, która zaskoczyła mnie totalnie. Jednak nie zapeszam :)
Pełna prezentacja
Hylamide High-Efficiency Face Cleaner &
Hydra-Density Mist /recenzje/ już się odbyła, nie
będę się powtarzać ;) za to konieczie muszę kupić NIOD Low-Viscosity Cleaning
Ester. O dobrym duecie z SVR Sensifine
Fluide & Cream /recenzja/ też już było. Na
razie na braki w kwestii kremów nie narzekam, lecz tego zakupu nie wykluczam.
Na jesień. Na zdjęciu zabrakło czyścika
Z Pure marki Zelens, akurat końcówka poszła do testów :)) niemniej warto o
nim wspomnieć /recenzja/
Hagi Ochronna pomada do ciała z masła cupuacu
(masło cupuacu) & Naturalne mydlo z olejem z lnianki siewnej (brak papierka ;)) link do testu pH /recenzja/ - jeżeli kogoś interesuje moje zdanie
zachęcam do lektury ;) i buziak dla Leśnego Runa za prezent :)))
Nie mam też zastrzeżeń do kulki Uriage Power 3 Deodorant, która dobrze zastępuje "zieloną" wersję z Vichy i korci mnie cały czas żeby spróbować czegoś z przedziału eko. Czasami robię zakupy kompletnie od czapy, taka typowa zachciewajka, która nie ma racjonalnego wytłumaczenia i takim wyborem stał się zmywacz Chanel Dissolvant Doux Nail Colour Remover. Wracam od czasu do czasu ;) Z racji, że on jest niesamowicie perfumowany do kolejnego zakupu aż tak szybko nie dojdzie. Czy różni się od innych? Czasami mam wrażenie, że tak, jakby był bardziej przyjazny dla paznokci oraz skórek. Niestety dość opornie usuwa niektóre lakiery... Natomiast z racji, że ja od kilku ładnych miesięcy nie szaleję z manicure i ostatnie 3 miesiące używałam wyłącznie odżywki Nailberry, tak więc nie miał zbyt wielkiego wyzwania.
NIOD zdominował moją pielęgnację: Copper
Amino Isolate Serum 1.00% CAIS, Multi Molecular Hyaluronic Complex MMHC, Fractionated
Eye Contour Concentrate FECC - o każdym z nich planuję recenzję i zdradzę
tylko tyle, że MMHC to jedno z najlepszych ser z kwasem HA jakie miałam okazję
stosować; FECC kończę aktualnie drugie opakowanie i na tym się nie skończy -
nie sądziłam, że tak niepozorny płyn namiesza w mojej pielęgnacji okolic oczu. Serum
CAIS to materiał na pełną recenzję, zdecydowanie :) Przygoda z Bandi: Anti Rouge + Peeling kwasowy 10%
kwas laktobionowy, glukonolakton (starte napisy w trakcie używania) /recenzja/
oraz Skoncentrowaną ampułką na naczynka
/recenzja/
została szczegółowo opisana. Niebawem minie rok od mojego spotkania z ofertą
marki Liqpharm i wciąż powstrzymuję się przed pełną recenzją. Używam tych
koncentratów regularnie w tym jest to już kolejna buteleczka Liq CC Rich 15% Vitamin C i chcę
poczekać jeszcze chwilę. Zaplanowałam sobie jeszcze jeden cykl z Liq CC i wtedy
zbiorę wszystkie wnioski w całość. Chcę mieć pewność oraz poczucie satysfakcji,
że recenzja zawiera wszystko i nie skupia się tylko i wyłącznie na jednorazowej
kuracji. Jeżeli chodzi o kwas HA to miałam okazję poznać Evolve Organic Beauty Hyaluronic serum 200 mg i nie wywołało
większego entuzjazmu. Zużyłam głównie do ciała ;)
Kilka słów
odnośnie kosmetyków, które dostałam od Marti :* Nie powiem, byłam ciekawa
nowości z TBS, ale rzadko ta marka mnie potrafi zaskoczyć na plus. The Body Shop Ethiopian Honey Deep
Nourishing Mask nie wspominam zbyt dobrze. Koszmarna konsystencja żelowego miodu, której zapach nieźle mnie wymęczył a
jeszcze bardziej zmywanie. To był koszmar. Efekt przeciętne. Jednak liczyłam,
że regularny cykl przyniesie korzyści. Niestety. Przestudiowałam składy tych
masek i stwierdzam, że 18 funtów można ulokować z dużo większą korzyścią w
innych kosmetykach. Nieco inaczej było z Evolve
Organic Beauty Radiant Glow Mask (raw cacao & coconut) którą pewnie
kupię, ale uwaga! nie ze względu na właściwości, ale zapach :D i maska dodatkowo
"robi" za przyjemny odświeżający peeling.
Zatrzymajmy się na chwilę przy paznokciach. Odkąd porzuciłam moje lakieromaniactwo i
udało mi się wyrwać ze szponów nałogu zapanował minimalizm a wraz z nim uległam
"Internetom" i kupiłam bazę pod lakier NCLA Get Even /recenzja/
a lakier z serii Nudes Volume II /recenzja/
przewędrował do mnie od Maddie :* i nastąpiła wielka miłość. Jest moim nr 1 :))
Wątpię, czy kupię ponownie bazę, ale nie mówię nie ;) Aktualnie używam odżywki
Nailberry i odpowiada mi bardziej pod kilkoma względami. Na razie. Może to się
zmienić ;) A jeżeli mowa o odżywkach i wszelkich produktach wspomagających
wzrost, regenerację paznokci, to nie może zabraknąć Podopharm Intensywnie wzmacniające serum do paznokci /recenzja/
od którego zostałam uzależniona. A raczej moje paznokcie :)
Jest kilka takich
kosmetyków, przy których po prostu staję się nudna ;) Wybieram to samo bądź coś
z innej serii, ale nadal w obrębie jednej marki. Stąd też nie będę rozpisywać
się o: Gillette Satin Care Pure &
Delicate (bez składników zapachowych oraz barwników), Ziaja Intima kremowy płyn do higieny intymnej z kwasem mlekowym. Za
to prawdziwą petardą w dziedzinie pielęgnacji stóp stał się Podopharm Krem do stóp z lipidami -
szykuje się osobny wpis. 8 miesięcy stosowania ich produktów oraz ponawiane
zakupy zobowiązują :))
Kiedy potrzebuję skutecznej maski i zarazem łatwej
w obsłudze stawiam na maski w płacie/płachcie Bielendy. Na zdjęciach "przedstawiciele", w
przeciwnym razie miałabym niezły śmietnik ;) Zaczęłam nałogowo kupować Bielenda Skin Clinic Professional Super
Power Mezo Mask: aktywna maska nawilżająca. Wariant Aktywnie odmładzający
wpada w moje ręce od czasu do czasu. "niebieska" sprawdza się u mnie
wyśmienicie i dla wzmocnienia tuż po niej na noc wykorzystywałam Bielendę Skin Clinic
Professional Super Power Sleeping Mezo Mask - aktywna maska nawilżająca (kremowa). Bywało, że używałam jej także solo i odnoszę wrażenie, że efekty
po niej mam identyczne jak po Origins Drink Up. Swoją drogą bardzo długie te
nazwy ;)
Uzależniona
jestem od dobrej klasy bibułek matujących, więc nie może zabraknąć bibułek Inglota
(wybaczcie stan opakowania, ale niestety noszone w torebce z czasem traci swój
wdzięk ;)) - może kiedyś firma pomyśli o stylowym etui? ;)
#projectpan związany z kolorówką i moje postępy :)) Jak widać zgromadziłam
sporą gromadkę. Liczę, że ta tendencja się utrzyma.
O nim wolę
zapomnieć i nigdy już nie wracać Zelens
The Balm /recenzja/ #meh Od dawna
przymierzałam się do recenzji La Prairie
Cellular Treatment Bronzing Powder, ponieważ to wyjątkowy produkt o którym
naprawdę mało konkretów można poczytać. Kolor nie jest fotogeniczny, bardzo
ciężko go uchwycić :( Mój aparat poległ przy makijażach, ale mimo wszystko
przygotuję wpis omawiający. Możliwe, że jeszcze kiedyś go kupię. Dodam, że jest
to kosmetyk zdecydowanie warty swojej ceny. A jeżeli mowa o smagnięciu
pocałunkiem słońca, to nie może zabraknąć bazy Chanel Soleil Tan De Chanel Bronzing Makeup Base /recenzja/
do której będę chciała wrócić na jesień. W przypadku mojej cery kremowe formuły
lepiej się sprawdzają kiedy jest chłodniej. Natomiast nie zawsze półka
selektywna zachwyca od początku do końca i tak też było w przypadku Givenchy Prisme Visage 2 Satin Ivoire /recenzja/
drugi kolor czeka na nową właścicielkę, nie byłam w stanie zmusić się do
regularnego używania ;) Kiko Extra
Sculpt Volume Mascara /recenzja/
to nadal tusz, który robi na moich rzęsach największe WOW aczkolwiek jestem
trochę nim znużona. Zaczęłam eksperymentować z zakupami, nie wyszło mi to na
dobre. Po drodze zaliczyłam kilka różnych miniaturek i wróciłam do Kiko. Mam na
oku jeszcze dwa typy, zobaczymy :) Nie chcąc za bardzo się powtarzać, zwracam
tylko uwagę na dwa interesujące kosmetyki do brwi: Senna Cosmetics Brow Fix X Taupe /recenzja/
oraz Essence Make Me Brow 02 Browny Eyes
/recenzja/
Bardzo lubię
pomadki YSL Volupte Sheer Candy 5
---pokazywałam TUTAJ,
6 pewnie doczeka się prezentacji razem z 4-ką która jest już na wykończeniu -
jednak ich brak wydajności w obliczu ceny uważam za rozbój w biały dzień. W
ciągu trzech miesięcy wydałam £81, co uważam za przesadę zwłaszcza, że ulubione
trzy kolory poznałam dzięki Natalii i Marti - dzięki dziewczyny!!! :)) i
kupowanie ich w takim tempie nie prowadzi do niczego dobrego. Kupię jeszcze
któryś z kolorów, ale jak będzie dobre promo. O! :) i wracam do lubianej serii
Rouge Coco Shine, która cenowo jest zbliżona, a wydajność lepsza.
Olejek do ust Clarins Instant Light Lip Comfort Oil 01
Honey /recenzja/ furory nie zrobił,
ale czekam na możliwość zakupu wersji miętowej *_* Zmęczyłam też Dior Lip Glow
Pomade /recenzja/ i chcę o niej zapomnieć.
Wszystko dobre,
co się kiedyś kończy i Dior Diorskin
Nude Rose Powder 001 - rozpaczam za bardzo, bo jednak mam inne pudry które
bardzo lubię i... zawsze pozostaje Nars Light Reflecting Loose Setting
Powder.
O korektorze Catrice
Liquid Camouflage High Coverage Concealer 020 Light beige krążą różne
opinie. Mnie samej jakoś nie
przekonał do końca, ale wyciągnęłam nawet stoper i zużyłam niemal do cna. W
swoim przedziale cenowym z pewnością stanowi udaną perełkę, natomiast ja oczekuję
czegoś więcej od korektora niż Catrice jest mi w stanie zaoferować.
Zbiór próbek, który zrobił mniejsze lub większe wrażenie: Charmine Rose Melilot Mask (maska z
nostrzyka) kremowa maska o przyjemnym działaniu kojącym. Może kiedyś kupię
pełen wymiar, by przekonać się o jej faktycznych właściwościach. Bandi Anti Rouge+ Kremowa kuracja na
naczynka nie jest dla mnie, a na pewno nie do mojego typu cery. Szkoda, że
firma nie stosowałam innych składników. Spojrzałabym na nią wtedy łaskawszym
okiem ;) Rilastil Hydrotenseur Eye
Contour Cream - bardzo przyjemny krem pod oczy i dzięki Ani mogłam na nowo
odświeżyć swoją znajomość z marką Rilastil, od której notabene zaczynałam poważniejszą
pielęgnację cery naczynkowej. Femi krem
odmładzający Citisime 24h nie przepadam za ofertą Femi, jednak dostałam
sampla przy zakupie kremu Nasine i ... Niestety. Pora wbić sobie do głowy, by
trzymać się od firmy z daleka. Exuviance
Purifying Clay Mask - przyjemna maska na bazie glinki, strefa T była
zadowolona. Raczej nie kupię, ponieważ wybór na rynku w tym przedziale jest
ogrooomny. Beneft The POREfessional
Instant Wipeout Mask już nie pamiętam jak weszłam w posiadanie tego cudaka,
ale to chyba gift do zakupów. Przekombinowane, działanie przeciętne jednak
kciuk w górę za pomysłowe opakowanie i próbę "sprzedania" pomysłu. Kandydaci
do pełnowymiarowych opakowań Omorovicza
Ultramoor Mud Mask & serum olejowe Vintner's Daughter's Active Botanical
Serum. O masce La Mer The Intensive
Revitalizing Mask wspominałam na Instagramie KLIK! i udało mi się dorwać miniatury travel size,
więc na razie zakup pełnowymiarowego opakowania odkładam na potem. Na premierę Mon
Guerlain czekałam jak na szpilkach. Niestety męczyło mnie przeziębienie i testy
musiały czekać, więc z ogromnym entuzjazmem dorwałam się do pakietu firmowych
sampli. Pojemność nie jest imponująca, bo zaledwie 0,7 ml przypada na fiolkę,
ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa w związku z tym zapachem. Nie
sądzę, że kupię flakon, ale kto wie :D Melvita
Eau florale de Rose/Damask Rose floral water jest jedną z moich ulubionych
mgiełek różanych i takie maluchy zawsze mam "na stanie" ;) Nesti
Dante Il Frutteto Red grapes and blueberry Czerwone Winogrona & jagody to
już nie próbka, ale zostało opakowanie po pełnowymiarowym mydle. Bardzo lubię
ofertę tej marki i chętnie wracam. :)
Dziękuję za uwagę :)
Kto wytrwał do
końca? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.