Kwas laktobionowy w mojej pielęgnacji - BANDI Anti Rouge + Peeling kwasowy na naczynka 10% kwas laktobionowy, glukonolakton /recenzja/


Przeszło rok temu wprowadziłam do swojej pielęgnacji kwas laktobionowy wybierając Iwostin Perfectin Re-Liftin profesjonalny peeling z 7% kwasem laktobionowym, ale podczas ubiegłorocznego pobytu w Polsce w październiku postanowiłam wypróbować Anti Rouge + Peeling kwasowy na naczynka 10% kwas laktobionowy, glukonolakton marki Bandi (przy tej okazji zakupy uległy rozszerzeniu ;) i będę po kolei dzielić się wrażeniami) i dzisiaj to właśnie o nim opowiem. Trochę odwrócę kolejność, ponieważ Iwostinu używałam non stop w sposób regularny przez blisko rok, wyrobiłam sobie zdanie nie tylko na temat rezultatów, ale samego działania (tego co się działo w trakcie) i Bandi oceniam na świeżo, kilka dni temu zużyłam peeling do ostatniej kropli.

Jeżeli zaglądacie do mnie regularnie, to wiecie, że przez bardzo długi czas pielęgnację specjalną opierałam na kwasie azelainowym. Byłam zadowolona, choć żaden ze stosowanych preparatów nie odpowiadał mi w 100% - albo formuła nie taka, a to stężenie zbyt małe, średnia dostępność z racji miejsca zamieszkania itd. TUTAJ znajdziecie zbiorcze zestawienie. Kwas laktobionowy w Iwostinie ma stężenie 7%, z kolei Bandi dało go więcej, bo 10% i wzbogaciło skład o glukonolakton. Generalnie skład jest bardzo krótki i treściwy :)


Krótka ściąga:

- Glukonolakton – (pochodna alfa-hydroksykwasów –AHA- złożony polihydroksykwas) stosowany w terapii wspomagającej Rosacea, działa podobnie jak kwasy owocowe (przyspiesza złuszczanie i stymuluje odnowę naskórka)z tym, że charakteryzuje się mniejszymi właściwościami drażniącymi (wolniej wchłania się przez skórę)

- kwas laktobionowy (pochodna alfa-hydroksykwasów –AHA- złożony polihydroksykwas) wzmacnia barierę naskórkową, wspomaga proces odnowy komórkowej dzięki właściwościom złuszczającym

Pomysł z powrotem do kwasu laktobionowego wzmocniła moja przygoda z preparatami Neostraty, które poznałam dawno temu jako młode dziewczę :) Wtedy one były trudno dostępne i musiałam się nagimnastykować, by dokonać zakupów za niemałe pieniądze. Dlatego, gdy zobaczyłam wpis Ziemoliny na temat nowości Iwostinu zapaliła się w mojej głowie myśl, że jak tylko zużyję obecne preparaty zmienię kierunek w swojej pielęgnacji. I tak też się stało :) Dlaczego ten rodzaj kwasu i co on dla mnie oznacza, można poczytać sobie na stronie Bio-med KLIK!


Dla mnie, ze względu na rosacea oraz działanie anti-aging okazał się bardzo trafionym wyborem. Korzystam z jego właściwości niemal przez cały rok, zrobiłam krótką przerwę latem, ale pewnie gdybym planowała wakacje gdzieś w tropikach, to w ogóle odstawiłabym go na dłuższy okres. Niemniej w oparciu o własny styl życia, miejsce zamieszkania i unikanie wygrzewania się na plaży stosowanie kwasu laktobionowego nie dzielę na okresy. Identycznie stosowałam kwas azelainowy. Sięgam po filtry z głową i jak do tej pory nie odnotowałam żadnych problemów. Ale to ja :) Rzadziej też wykorzystuję peelingi enzymatyczne, choć takowe nadal kupuję i trzymam się swoich ulubieńców, i nie pamiętam kiedy wykonywałam peeling mechaniczny na strefie T.


BANDI Anti Rouge + Peeling kwasowy na naczynka 10% kwas laktobionowy, glukonolakton w skrócie:
- przez pierwsze tygodnie odczułam różnicę jeżeli chodzi o działanie (stężenie i rodzaj składu) - jest mocniejszy niż Iwostin (mogę używać z powodzeniem przy większej częstotliwości), bardziej inwazyjny i nie stosowałam go na początku zgodnie z zaleceniami producenta (3 razy  tygodniu), tylko rzadziej (max. 2 razy w tygodniu i to też zależało od kilku czynników). Początkowo czułam lekkie pieczenie, zaczerwienienie skóry. Potem to minęło.

- pojawił się widoczny efekt złuszczania, czego akurat przy Iwostinie nie odnotowałam. Nie było to zbyt długo widoczne, czy uciążliwe, ale jednak ;)

- działa zgodnie z obietnicami: wpływa na zmniejszenie rumienia, przyspiesza wyciszenie stanów zapalnych, wygładza i wzmacnia skórę, wpływa na wyrównanie kolorytu, utrzymał skórę w dobrej kondycji - czuję to ze względu na jej gęstość, elastyczność, świeżość. Z racji, że stosuję kwas laktobionowy regularnie łatwiej jest zauważyć brak działania ;) a ono nie nastąpiło. Od chwili włączenia preparatu opartym na nim widzę przede wszystkim dużo rzadsze nawroty zmian grudkowych, a te które się pojawiają są uzależnione od zmian hormonalnych i szybciej zanikają, nie są bolesne i skupiska nie są już tak dużymi obszarami.

- na początku nie wydawał mi się zbyt wydajny, lecz ostatecznie opakowanie starczyło na 3,5 miesiąca

- płynna konsystencja, Iwostin jest zdecydowanie żelowy

- pojemność 30 ml, cena 54 zł, PAO 6M

- dobra dostępność

- opakowanie z niebieskiego szkła, dozownik w formie szklanej pipety z idealnym gumowym uchwytem (niestety pipeta w Iwostinie jest koszmarna), problemem za to jest gwint buteleczki - bardzo ciężko się zakręca i odkręca. W końcu posmarowałam go odrobiną oleju i było nieco lepiej, bo za każdym razem bałam się, że szkło pęknie mi w dłoniach :/ Wielkim minusem są schodzące napisy z całego opakowania! - im dłużej sięgałam po nie, tym gorzej wyglądało. Dziwne, bo w tym samym czasie używałam ampułki na naczynka i jest w stanie idealnym. Może trafiłam na felerny egzemplarz hmm.


Jestem zadowolona z zakupu, poznałam kolejny preparat który niewątpliwie zasługuje na uwagę i Bandi nieco zrehabilitowało się w moich oczach :) Ciekawostka, w opakowaniu z peelingiem oraz serum znajdziemy saszetkę Kremowej kuracji na naczynka. Niestety nie zachwyca ona składem, być może dla cery suchej/przesuszonej będzie dobrą opcją, lecz dla mnie (cera mieszana w kierunku tłustej) okazała się mało trafiona. Niemniej pomysł na plus, zamiast chodzić szukać próbek, firma udostępnia taką możliwość (oczywiście to transakcja wiązana ;)) 


Wracając do podsumowania, nie wykluczam ponownego zakupu i myślę, że Bandi dobrze wykorzystało lukę na polskim (i nie tylko) rynku w kwestii tego typu preparatów. Na pewno częściej będę sięgać po Iwostin, lecz dobrze jest mieć możliwość wyboru, szczególnie gdy dany produkt stosuję regularnie. Na uwagę zasługuje także NIOD Non-Acid Acid Precursor 15% (NAAP), który w takim ujęciu wypada bardzo ciekawie! /KLIK!/ i zresztą o tej firmie przeczytacie u mnie jeszcze nie jeden raz :D

Powoli zaczną pojawiać się kolejne recenzje, które dotyczą sekcji - pielęgnacja specjalna, ponieważ okazuje się, że jest to konkretna grupa, z której czerpię garściami i nie zapowiada się na zmiany :D

Pozdrawiam serdecznie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...