Clarins Instant Light Lip Comfort Oil 01 Honey /recenzja/


Pomyślałam, że nowa odsłona (w sprzedaży mają pojawić się (bądź już są) cztery nowe warianty) słynnych Lip Comfort Oil Clarins jest dobrą okazją, by napisać o moich doświadczeniach z tym olejkiem. Korzystając z okazji, chcę podziękować za prezent - Aniu :* /nie zdecydowałabym się na zakup i pewnie nadal dumałabym, czy chcę, czy nie itd. ;)/

Instant Light Lip Comfort Oil już przez samą nazwę świetnie określa charakter produktu, wiadomo z jaką formułą będziemy mieć do czynienia. Niemniej od chwili, gdy pokazał się w sprzedaży miałam uprzedzenie do comfort oil - bo czy coś takiego istnieje i może się sprawdzić? Skład odkrywa swoją zawartość i.... nadal nie czułam się przekonana. Na tyle, że omijałam stoisko przy zakupach i patrząc na kanciaste opakowanie czułam, że to nie może się udać ;) w sensie Clarins Instant Light Lip Comfort Oil i ja LOL


Pojemność 7 ml, cena ok. 16 GBP, PAO 18M


Opakowanie niby udane, ale pod koniec wydobycie produktu jest utrudnione i w efekcie zamieszkało przy komputerze w pozycji leżącej ;) Aplikator, a raczej jego wielkość to coś, co mnie zastanawia do samego początku. Po co taka wielka łopata w tak maleńkim opakowaniu? Co prawda jest to przyjemna wyprofilowana gąbeczka, lecz przez 3/4 opakowania wydobywa produktu więcej niż powinna. Doprowadzało mnie to do szału.


Konsystencja. No właśnie - Instant Light Lip Comfort Oil to nic innego jak olejek w żelu i będąc precyzyjną śmiało mogę go nazwać żelowym błyszczykiem :) Formuła jest gęsta i zwarta, nie rozlewa się na poza kontur ust, nawet gdy nałożymy go zbyt dużo. Niemniej ja nie lubię takiego efektu - możecie sobie tutaj wyobrazić bezbarwną grubą warstwę świeżego lukru. Nakładając go mniej, tafla pozostaje nadal wyrazista z widocznym połyskiem, ale w bardziej przyjemny sposób. W myśl zasady, im mniej tym lepiej :) Nie jest lepki, nie skleja ust, aczkolwiek to nadal błyszczyk. Po prostu. W ciągu dnia dobrze zabezpiecza skórę warg pozostawiając uczucie otulenia, miękkości i gładkości. Trwałość i zanikanie uzależnione są od wielu czynników. Jedzenie oraz picie skracają te parametry, lecz mimo wszystko usta nie są potem suche i ściągnięte. Ponowna aplikacja może nastąpić w dowolnym momencie. Wydajność średnia, kiedy używałam go regularnie (dzień po dniu) dość szybko zauważyłam ubytek. Z jednej strony jest to atut ;)


Nie jest to stricte produkt pielęgnacyjny, ale podoba mi się w nim efekt otulenia ust i nie zauważyłam, by stosowany regularnie wpłynął na pogorszenie kondycji skóry warg. Używam go wyłącznie w ciągu dnia, na noc sięgam po ulubione balsamy Lanolips. Największą wadą dla mnie jest jego zapach oraz posmak. 01 Honey to bliżej nieokreślona woń, która przypomina syntetyczny miód z kwiatowym aromatem. Niestety nie wpasowała się ona w moje preferencje. Bardzo liczę na nowy wariant Mint, myślę że na lato będzie bardzo trafiony. Oby :))) bo na pewno powrócę z jego recenzją.


Podsumowując, nie jest to tzw. must have ;) Na pewno przyjemny umilacz dla wielbicielek wszelkiej maści błyszczyków, zwłaszcza z uwagi na żelową formułę.

Pozdrawiam serdecznie :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...