Czy warto? Guerlain Parure Gold Skin Diamond Micro-Powder 02 Clair/Light – moje pierwsze wrażenia


Mam pewną słabość do marki Guerlain. Choć z biegiem czasu ich nowości coraz rzadziej wpisują się w moje kosmetyczne preferencje, nadal z zainteresowaniem śledzę premiery. Właśnie dlatego sięgnęłam po ich najnowszy sypki puder z linii Parure Gold Skin Diamond.

Po cichu liczyłam, że będzie to godny następca kultowego Les Voilettes Mattifying Translucent Loose Powder. Niestety – już pierwszy kontakt z testerem rozwiał te nadzieje. A jednak… postanowiłam dać mu szansę, uznając, że może sprawdzi się latem i dobrze zgra ze stosowanymi filtrami SPF. I wiecie co? Nie pomyliłam się.

To puder, który z pewnością docenią osoby z cerą tłustą, przetłuszczającą się lub mieszaną. Choć na rynku nie brakuje świetnych produktów w tej kategorii, to jeśli ma się konkretne oczekiwania – poprzeczka jest ustawiona naprawdę wysoko. Parure Gold Skin Diamond Micro-Powder ma swoje wady, ale zalety zdecydowanie przeważają.

Po kilku miesiącach regularnego stosowania uznałam, że nadszedł czas na szczegółową recenzję. Jeśli zastanawiasz się, czy warto po niego sięgnąć, zapraszam do dalszej lektury!

Opakowanie wykonano z solidnego tworzywa sztucznego i jest dość masywne, jednak nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle standardów, do których firma zdążyła nas przyzwyczaić przez lata. Ot, klasyczne pudełko – poprawne, ale bez zachwytu.

Szkoda, że nie wyposażono go w blokadę dozownika. Z rozpędu zdarłam folię zabezpieczającą w całości, przez co przy każdej aplikacji muszę zachować ostrożność – łatwo wysypać zbyt dużo produktu.

Dołączony puszek traktuję raczej jako estetyczny dodatek niż element użytkowy. Nie korzystam z niego zbyt często, ale trzeba przyznać, że jest starannie wykonany – mimo regularnego czyszczenia nie odkształca się ani nie traci formy.

Pojemność wynosi 35 g, termin przydatności po otwarciu to 12 miesięcy. Regularna cena to 73 funty, choć bez trudu można znaleźć lepsze oferty.

Wybrałam odcień 02 Clair/Light, który ma delikatne brzoskwiniowe tony. Według producenta puder ma utrwalać makijaż, wygładzać niedoskonałości i rozjaśniać cerę, zapewniając przy tym transparentne, lekkie wykończenie. Z tego względu nie brałam pod uwagę odcienia 01 Transparent, który według mnie sprawdzi się najlepiej przy bardzo jasnych karnacjach.

Zależało mi na efekcie naturalnego stopienia się pudru ze skórą – dlatego właśnie sięgnęłam po wersję 02. Dodam, że wybierałam produkt z myślą o stosowaniu głównie w duecie z korektorem i tintami – po podkłady sięgam rzadko, zwykle jesienią i zimą.

To bardzo drobno zmielony puder – pod palcami czuć jego jedwabistą strukturę, a jednocześnie jest wyraźnie suchy (starałam się jak najlepiej uchwycić to na zdjęciach poniżej). Zazwyczaj preferuję pudry o lekkiej kremowości, jednak tym razem zrobiłam wyjątek – i nie żałuję.

Zachwyca mnie efekt wygładzenia, jaki zapewnia (widać to już na etapie swatchy!). Cienka warstwa pudru układa się na skórze jak miękki woal, pozostawiając naturalne wykończenie z subtelnym efektem rozmycia. To naprawdę imponujące.

Moim zdaniem, w zależności od techniki aplikacji, kondycji skóry i użytych produktów, można z niego „wyciągnąć” więcej, niż ja obecnie robię. Dla mnie to wyłącznie puder utrwalający – nakładam go dużym, puchatym pędzlem, lekko omiatając twarz. Przy mojej mieszanej cerze nie potrzebuję niczego więcej. Gdy w ciągu dnia zaczyna pojawiać się sebum, sięgam po bibułki matujące zamiast dokładać produkt – i ten puder świetnie wspiera takie podejście.

Czasami nakładam cienką warstwę również w okolice oczu – w celu utrwalenia korektora lub jako bazę pod cienie.

Ale żeby nie było tak idealnie 😉 – puder ma też wadę. I to niestety poważną: zapach. Nie jest to znana i uwielbiana fiołkowa nuta, jaką znamy ze starych Météorites. Zmieniono kompozycję zapachową – i bardzo tego żałuję. Nowy zapach jest intensywny, wręcz świdrujący w nos. Przez dłuższą chwilę po aplikacji wciąż go czuję wokół siebie, niemal jakbym nosiła perfumy. Z czasem staje się mniej uciążliwy, choć sam puder w opakowaniu zachowuje tę samą mocną nutę.

Dlaczego się na niego zdecydowałam?

Głównym powodem był efekt wygładzenia – to właśnie on mnie oczarował. Od kiedy zmagam się ze zmianami łuszczycowymi na skórze, zauważyłam, że większość pudrów niestety tylko je podkreśla, osiadając w bardzo widoczny sposób. Ten puder zachowuje się jednak zupełnie inaczej.

Przypomina mi Hourglass Vanish Airbrush Pressed Powder (szczegóły znajdziecie tutaj: link), ale w tym przypadku mamy do czynienia z formą sypką, bez efektu rozjaśnienia o dwa tony i z korzystniejszym stosunkiem ceny do pojemności oraz mocniejszym efektem wygładzenia. Niektóre właściwości obu produktów są zbliżone, ale w innych – jak zapach czy struktura – zdecydowanie się różnią.

Mam też wrażenie, że puder Guerlain jeszcze lepiej utrwala makijaż niż prasowany Hourglass. Myślę, że za kilka miesięcy, gdy wykończę opakowanie, przygotuję krótkie podsumowanie z pełną oceną i uzasadnieniem.

Na ten moment, po kilku miesiącach używania, mogę śmiało powiedzieć, że jestem zadowolona z zakupu.

Czy Parure Gold Skin Diamond od Guerlain to produkt idealny? Nie. Ale to jeden z pudrów, który tak dobrze współgra z moją skórą – nawet w trudniejszych momentach. Nie jest wolny od wad, ale jego efekt wygładzenia i sposób, w jaki zachowuje się na skórze, sprawia, że chętnie po niego sięgam. A jeśli dołożymy do tego solidne opakowanie i wydajność – to mam powód, by sięgać po niego nadal. Czy do niego wrócę? Zobaczymy. Ale najpierw – zużyję to, co mam. Do ostatniego pyłku ✨

Pozdrawiam serdecznie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...