Akcja zerowanie. Minirecenzje w pigułce. Część czwarta.


Niebawem minie pierwszy kwartał tego roku więc jest to idealna okazja na kolejne zestawienie w ramach Akcji zerowanie. Tradycyjnie, powtarzające się kosmetyki mają dodane linki do recenzji i omówień. Pozostałe zaś przybliżam w skróconej wersji. Z kolei te, które zasługują na osobne omówienie, podsumuję w kilku słowach. Zapraszam! :)

Innersense Sweet Spirit Leave In Conditioner – Świetna odżywka w spreju bez spłukiwania. Nie obciąża moich włosów, nadaje objętości i jednocześnie ładnie podkreśla skręt. Po jej użyciu rozczesanie włosów to bajka. Konsystencją przypomina bardzo lekką emulsję. W zależności od potrzeb używałam bezpośrednio na włosy bądź na dłonie a potem przeczesywałam partiami pasma włosów. Wracam do niej od czasu do czasu i myślę, że na razie to się nie zmieni. Posiada również przyjemny zapach, który umila stosowanie.

Fa Seria Mystic Moments żel pod prysznic – Bardzo lubię tę serię, ale Mystic Moments nie zachęcił mnie do powrotu. Moim nr 1 od kilku lat jest Ipanema Nights i chyba odpuszczę poznawanie pozostałych wariantów.

LRP Lipikar AP+M balsam /minirecenzja/

Anwen Proteinowe Liczi Odżywka bez spłukiwania /minirecenzja/

4 Szpaki Mydło w płynie Korzenna Kola /minirecenzja/

Sally Hansen Strengthening Polish Remover – bardzo dobry zmywacz do paznokci. Szybko i skutecznie usuwa lakier, do tego jego zapach nie jest zbyt inwazyjny, jak na tego typu produkt. Duża pojemność, dobra cena. Mógłby mieć lepszą dostępność, ale i tak wracam.

*Mokosh Nawilżający balsam do ciała Jabłko z cynamonem – Miałam ogromną przyjemność poznać ten wariant zapachowy, ale nieco mnie rozczarował ;) Mój nos czuje w tej kompozycji więcej jabłka niż cynamonu. Jak na możliwości Mokosh, który przyzwyczaił mnie do wyrazistych woni, tutaj jest subtelnie. Szarlotka w wersji light ;) Trochę szkoda, bo to jeden z tych balsamów, gdzie mogę łączyć przyjemne z pożytecznym. Cieszyć się działaniem kosmetyku, ale również jego zapachem. Do właściwości nie mam zastrzeżeń. Balsamy z tej linii są fenomenalne.

Simone Trichology pH5.5 Herby Treatment Natural Polyplant Anti-Dandruff – Jest to ziołowy lotion przeciwłupieżowy w spreju i dla mnie on służy głównie do wyciszania reaktywności skóry w okresie, gdy pojawiają się pierwsze sygnały związane z łuszczycą. Świetnie łagodzi zaczerwienienia na skórze głowy i oraz swędzenie. Z powodzeniem również sięga po niego mój mąż, który od czasu do czasu ma problem z łupieżem.

Traktujemy ten lotion jako opcję pomocniczą oraz ratunkową, z których to wywiązuje się bez zarzutu. Na pewno kupię ponownie.

*Basiclab Dermatologiczna pianka myjąca do skóry ultrawrażliwej – Bardzo zaskoczyła mnie ta pianka in plus. Początek był taki sobie, ale okazało się, że winowajcą był uszkodzony dozownik. Pianka jest przyjemnie kremowa, zwarta i bardzo komfortowa. Z powodzeniem używałam jako drugi etap wieczorem oraz od czasu do czasu rano, gdy potrzebowałam użycia detergentu. 

Skuteczna, bardzo łagodna. Przez cały czas używania nie odnotowałam nieprzyjemnego ściągnięcia, pieczenia bądź zaczerwienienia skóry. Jest to kosmetyk, do którego być może wrócę. Z tej linii bardzo lubię również emulsję. Natomiast dodam, że ma konkurencję i to bardzo mocną w postaci pianki Pharmaceris A Puri – Sensilium, która rewelacyjnie radzi sobie z makijażem oraz usuwaniem pozostałości po nim. Basiclab zapewnia wyłącznie to drugie, więc jeżeli ktoś szuka skutecznego produktu do oczyszczania na obu etapach, lepiej wybrać Pharmaceris. Jest jeszcze nieco droższa opcja z Back To Comfort z serii Pyretrin D.

Na zdjęciu zbiorczym brakuje *Emulsyjnego Primera Tonizującego do skóry ultrwawrażliwej, którego końcówka została przekazana bliskiej mi osobie. Dla mnie ten kosmetyk stał się zbędny, choć wypróbowałam go w różnych wariantach. Miałam nadzieję, że stanie się alternatywą dla Hydrating Milky Toner z A. Florence. Niestety nie udało się. W teorii była na to szansa. Super składniki, udana konsystencja, praktyczny aplikator. W praktyce, to na moją skórę nie działa. Nie widziałam różnicy przed i po. O wiele lepiej moja skóra reaguje na tonik odżywczy ze Skin Science oraz Preparation B5 ze Slurp. Bo primera Basiclab nie zamierzam wracać.

ProVag emulsja do higieny intymnej /minirecenzja/

Goldwell Rich Repair szampon do włosów – tym szamponem zainteresowała mnie moja fryzjerka i przyznam, że miniaturę zużyłam z przyjemnością. Pewnie kupiłabym pełen wymiar, ale poznałam coś WOW.

Ziaja Pro Program Naprawczy Maska intensywnie regenerująca z ceramidami 1, 3, 6 – klasyka z polskiej oferty. Wracam co jakiś czas i za każdym razem cieszę się działaniem. Świetny produkt do twarzy oraz ciała, do tego rewelacyjna relacja na linii cena/pojemność/właściwości. Czego chcieć więcej :)

Zelens Glacier Foam Renewing Cleanser – Całkiem miłe zaskoczenie, ale warto pamiętać, że to bardziej pianka o konsystencji delikatnego musu. Świetnie sobie radzi z demakijażem. Wspaniale oczyszcza skórę bez efektu ściągnięcia. Wadą jest regularna cena, zwłaszcza patrząc na wybór pośród kosmetyków do oczyszczania i mycia. Nie wykluczam powrotu, zwłaszcza że Zelens od czau do czasu oferuje godne uwagi zniżki :)

Boots Dermacare Eczema /minirecenzja/

*Ukviat Balsam myjący i maska 2 w 1 - Przez chwilę pomyślałam, że będzie to idealna konkurencja dla boskiego żelu Oskia Renaissance Cleansing Gel oraz wspaniałego Merumaya Melting Cleansing Balm (który niestety nie jest już dostępny). Niestety nie. Nie jest źle, choć teoretycznie blisko mu do kategorii melting cleanser. Przede wszystkim brakuje mu tej kosmetycznej elegancji wyżej wymienionych. Konsystencja jest dość gęsta, nie posiada idealnego poślizgu na skórze i wymaga dokładnego "rozpracowania" w dłoniach. W przeciwnym razie będzie niepotrzebnie rozciągać skórę.

Kompozycja zapachowa jest dziwna. Miałam nadzieję na coś super energetycznego, coś spójnego z jego kolorem. NIC z tego.

Forma maski do mnie nie przemawia i owszem, moja skóra jest w świetnej kondycji, ale mimo wszystko. Antyoksydanty wolę w innej postaci, tutaj rządzi oferta Skin Science :))

Nie lubię opakowania. Masywny słoik, upierdliwa aplikacja i trzeba zwyczajnie uważać, by produkt nie miał kontaktu z wodą.

Z usunięciem makijażu twarzy radzi sobie świetnie. Szybko emulguje i bez problemu rozpuszcza różnego rodzaju kosmetyki. Pozostawia po sobie odczuwalny film. Nie przepadam za takim efektem, bo zwyczajnie czuję, że coś siedzi na skórze.

Dlatego jako jeden myjacz na dwa etapy bądź do jednoetapowego mycia to jednak nie dla mnie.

Pojemność 90 ml w regularnej cenie 99,90 zł, całkiem dobra dostępność.

Bandi Medical Expert Emoliencyjne Masełko Oczyszczające Anti Irritate Emollient Cleansing Butter – jest to mocno budżetowa opcja Clinique Take The Day Off Cleansing Balm. Balsam Clinique to mój nr 1, któremu nie mam nic do zarzucenia. Masełko Bandi również nie jest złe, ale jak to zwykle, liczą się detale. Trzeba je dobrze rozgrzać w dłoniach, ponieważ nie ma takiego poślizgu jak Clinique. Wymaga też dokładnego zmycia i u mnie sama woda to za mało, bo czuję ten specyficzny film na skórze. Wracam do Bandi (i pewnie nadal będę), bo udało mi się kupić kilka sztuk z edycji limitowanej, której pojemność jest wręcz wymarzona na wszelkie mobilne okazje.

*Senkara Łopian pianka do mycia twarzy w pudrze – to było prawdziwe zaskoczenie! Początek, prawdziwe meh z wielu powodów. Rozczarowana odłożyłam na potem i zapomniałam. W międzyczasie moja skóra wróciła do formy i pomyślałam, że dam drugą szansę. Narodziła się miłość od drugiego „użycia” :)) 

Opakowanie jest praktyczne, lekkie oraz funkcjonalne, natomiast kolor pojemnika, dyskusyjny. Nie podoba mi się od strony wizualnej. Za to zawartość oczarowuje pod warunkiem, że skóra funkcjonuje prawidłowo i nie jest zaburzona. Puder jest dobrze zmielony, świetnie łączy się z wodą i faktycznie powstaje przyjemna pianka, która gładko sunie po skórze. Kosmetyk jest niesamowicie wydajny i jestem bardzo zadowolona z niego od działania przez wygodę używania po komfort podróżowania. Zdecydowanie będę chciała wrócić do niego!

Skin Science Vegeboost Nourishing Face Oil, serum olejowe, które omawiałam przy TEJ okazji. Jest to naprawdę dobry produkt.

*Nuori Vital Foaming Cleanser – dobry i skuteczny produkt do mycia. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, co sprawiłoby, że chciałabym mieć kolejne opakowanie.

Slurp Gel – miniatura żelu, którą kupiłam z ciekawości. O ile Decalt, Preparation B5 czy Hydromer, to absolutni ulubieńcy, tak żel okazał się dla mnie zwyczajny. Dobry, ale nie na tyle wybitny, bym chciała go ściągać specjalnie z Korei. Na jego miejsce bez problemu wybiorę coś, co mogę kupić tu i teraz. Dodam jeszcze, że miniatura żelu posiada szklane opakowanie, więc pod kątem podróży mało praktyczna opcja.

Bielenda Make-up Academie Glass Skin Nawilżająca hydro-baza pod makijaż z kwasem hialuronowym efekt Glass skin /minirecenzja/

L'Oreal Preference odżywka do włosów po farbowaniu – lubię i korzystam regularnie. Na tyle podoba mi się efekt wygładzania włosów, że rzadko która maska/odżywka typowo wygładzająca zapewnia mi taki sam bądź zbliżony efekt.

Amika Hydro Rush Intense moisture leave-in conditioner – myślałam, że będzie to alternatywa do rotacji dla Innersense Sweet Spirit Leave In Conditioner. Niestety tak się nie stało. Wzmagała puszenie się włosów i odnosiłam wrażenie, że moje włosy były jeszcze bardziej suche niż przed jej użyciem.

*Błysk Owoce leśne balsam do ust – przeciętny balsam do ust, który specjalnie nie był ani zły, ani wybitnie dobry. Jednorazowa przygoda ;)

Kosas AHA Serum Deodorant Serene Clean /minirecenzja/ Korzystając z okazji dodam, że przestałam szukać czegoś innego. Mam nadzieję, że firma nie zniknie z rynku bądź nie wpadnie na pomysł jakichkolwiek zmian. Bez względu na wariant zapachowy, który w sumie jest mało znaczącym detalem, jest to kosmetyk IDEALNY.

Dr Teal's Pure Epsom Salt Soaking Solution Relax & Relief with Eucalyptus & Spearmint – bardzo lubię tę sól do kąpieli, do tego kompozycja zapachowa, która trafia w moje potrzeby. Świetna opcja na lato!

Uriage Xemose Lipid-Replenishing Anti-Irritation Cream /minirecenzja/

Zelens Instant Recharge Renewal Mask /minirecenzja/



Charlotte Tilbury Airbrush Flawless Setting Spray /minirecenzja/

Bell Flower Illuminating Powder – dobry budżetowy puder, który zużyłam z przyjemnością. Minusem jest głównie tandetne opakowanie, ale umówmy się, przy tej cenie nie ma sensu obniżać za to oceny. Podobało mi się jego satynowe wykończenie oraz to, że wyglądał niezwykle naturalnie.

Bobbi Brown żel do brwi – o nim za wiele nie będę pisać, ponieważ został wycofany (wielka szkoda!), a z kolei nowa odsłona jest już zupełnie inna.

Claresa True glue! Clear Brow Gel – kilka słów na tego tego żelu poświęciłam przy TEJ okazji. Jednym słowem, więcej WAD niż zalet. Pomimo, że cena nie jest wysoka, to i tak szkoda wydawać na niego własne pieniądze.

Bumble & Bumble Hairdresser's Invisible Oil Primer – nie zliczę ile już opakowań za mną tego produktu. Jest DOSKONAŁY! Dlatego też, to chyba idealna pora, by przygotować recenzję. Uwielbiam za konsystencję, właściwości oraz efekt jaki mi zapewnia.

Świece zapachowe – zamierzam opisać moje spotkanie z Natural Secrets Home Sophia & Paolo, które skusiły mnie swoimi opisami i kupiłam oba warianty. Nie jestem do końca zadowolona z tego wyboru, ale o tym przy innej okazji.

*Ministerstwo Dobrego Mydła 1986 dostałam w prezencie i również zasługuje na kilka słów.


Perfumy – w ostatnich miesiącach pożegnałam kilka flakonów. Można powiedzieć, że z ulgą, ponieważ Van Cleef&Arpels Collection Extraordinaire Gardenia Petale rozczarowało mnie po całości. Na szczęście kupiłam tzw. używkę, której ilość była aż za duża w przypadku tej kompozycji. Liczyłam, że to będzie piękna woń gardenii, którą szalenie lubię. Nie udało się. Do tej pory najlepszym wydaniem tego aromatycznego kwiatu była dla mnie woda toaletowa z Yves Rocher Pur Desir De Gardenia. Wielka szkoda, że została ona wycofana z oferty firmy. Guerlain Aqua Allegoria Flora Rosa z kolei na początku nosiła mi się bardzo dobrze, po czym przestała zachwycać. Im dłużej sięgałam po te perfumy, tak mocniej odczuwałam syntetyczną nutę. Skończyły jako odświeżacz powietrza, bo tylko w taki sposób akceptowałam je w swoim otoczeniu. Mam wrażenie, że nowe edycje z AA nie są już tym samym co kiedyś. To również przekłada się na porządne testy i poznanie zapachu zanim kupię coś nowego.

Z żalem za to żegnam *Nivea Sun EDT, po których nie spodziewałam się tak dużej fali miłości. Ten zapach, to dla mnie kwintesencja lata! Rozgrzana skóra, morska bryza, unoszący się w powietrzu zapach nagrzanej słońcem ziemi i zieleni. Zostawiłam odrobinę na dnie, tak dla przypomnienia, bo pewnie będę chciała do nich wrócić. O ile nadarzy się ku temu okazja, bo trochę zaskoczyła mnie cena. Jest duża rozpiętość pomiędzy 30 ml a 100 ml, zwłaszcza w mojej lokalizacji.

Zużyłam do cna jeden z ukochanych Shalimarów - Guerlain Shalimar Parfum Initial Eau de Parfum, ale na otarcie łez został mi jeszcze jeden flakon z czasów, gdy zrobiłam zapas przed wycofaniem. Chopard Wish EDP pomimo upływu lat wciąż znajdują się na mojej liście. Lubię te perfumy i pewnie, gdy za nimi zatęsknię kupię ponownie. 

Brocard Queen of Spades Modern EDP (Pikowa Dama) /recenzja/

Dziękuję za uwagę i do następnego razu! Kolejna część będzie bardziej zróżnicowana i nieco dłuższa ;)

Pozdrawiam serdecznie :)


* oznacza produkt, który dostałam w ramach prezentu bądź wymiany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...