Co warto wiedzieć o peptydach i dlaczego wybrałam peptydy miedziowe/ NIOD CAIS2 & The Ordinary "Buffet" + Copper Peptides 1%


Bardzo długo odkładam ten wpis, nie tylko dlatego że chciałam usystematyzować posiadaną wiedzę, czy też odnieść się do testów które odbyły się na przestrzeni 24 miesięcy. Zależało mi, by ta publikacja stała się swoistą wiedzą w pigułce. Podchodzę do tego czysto hobbystycznie, więc jeżeli gdzieś pojawi się błąd bądź jakaś nieścisłość a ktoś z was jest zaznajomiony z tematem, proszę dajcie znać :) Zdaję sobie też sprawę, że im dłużej i regularnie będą one stosowane tak bardziej miarodajne staną się tego typu relacje.



Ofertą NIOD zainteresowałam się w trzy lata temu, na początku byłam mocno zdystansowana (bo czy naprawdę to może TAK działać?! a jednak!) Dostałam od Martyny na spróbowanie słynny koncentrat NIOD Copper Amino Isolate Serum 1% (wtedy była to jeszcze pierwsza wersja). Na początku nie wiedziałam czego się spodziewać i zaczęłam zagłębiać temat. Poczułam się na tyle zaintrygowania, że rozplanowałam "kurację" i przystąpiłam do realizacji. Zanim przejdę do dzielenia się wrażeniami chcę przybliżyć temat składników aktywnych, które stoją za tymi produktami.


Aby zbytnio nie wydłużać wpisu odsyłam do ciekawej publikacji wprowadzającej odnośnie samych peptydów /KLIK/ Harold Lancer w swojej książce "Skóra pełna blasku" pisze tak: "Peptydy to krótkie łańcuchy aminokwasów, które budują białka. Są zbyt duże, aby przenikać przez skórę, dlatego też przetwarza się je i syntetyzuje w laboratoriach tak, aby mogły przedostać się do warstwy rogowej i wpływać na funkcjonowanie naskórka oraz skóry właściwej." oraz "Początkowo peptydy stosowano na powierzchnię skóry, aby przyspieszyć gojenie się ran, zmniejszyć tworzenie tkani bliznowaciejącej i wspomóc produkcję zdrowych komórek skóry". Jednym słowem peptydy tworzą genialne warunki do regeneracji i stąd pomysł nad zastosowaniem ich w pielęgnacji antystarzeniowej. Z kolei peptydy miedzi, to połączenie peptydów i miedzi, posiadają dobrą przenikalność do skóry i tym samym stymulują produkcję kolagenu i proces odnowy. Ukierunkowane działanie jest efektywne. Na co zwracać uwagę? Przede wszystkim, czy jest podane stężenie przez producenta. Wymagają także określonego czasu na działanie oraz systematyczności. Przejrzystą ściągę na temat peptydów oraz ich stężeń zamieściła Pani Barbara Kwiatkowska w swojej książce "Skóra. Azjatycka pielęgnacja po polsku". W niej także znajdziecie bardzo przystępnie opisany podrozdział odnośnie peptydów miedzi. Mnie generalnie pielęgnacja przeciwstarzeniowa przestała spędzać sen z powiek. W którymś momencie pomyślałam, że 'hej, to jednak nie do końca kierunek w jakim zmierzam'. Bardziej zależy mi na dobrej kondycji cery ze względu na rosacea oraz tym, by jak najdłużej nie wracać do leczenia farmakologicznego. Ponadto używam kwasów, włączyłam retinol, sięgam po filtry UVA/UVB, dbam o tzw. higienę życia itd. więc skupiłam się na działaniu tripeptydu miedziowego-1 (GHK-Cu) - z racji, że zbudowany jest z trzech aminokwasów jest określany mianem tripeptydu. Peptydy miedziowe znajdują się w ludzkiej krwi, ich poziom spada wraz z upływem wieku. W kosmetyce jest stosowany jako składnik przyspieszający regenerację, przeciwzapalny. Obszerny artykuł na ten temat znajduje się TUTAJ i zachęcam do lektury.

Tyle słowem wstępu, i przechodzę teraz do samych produktów. Nie będę omawiać różnic pomiędzy CAIS a CAIS 2:1. Istotne jest to, że Deciem dopracowało formuły i zaoferowało CAIS 2:1 z NIOD oraz "Buffet" + Copper Peptides 1% z The Ordinary, dzięki temu zabiegowi NIOD zachował wersję "luksusową" bo z 2% stężeniem peptydu miedziowego, a The Ordinary zyskało "podrasowany" Buffet z 1% peptydem miedziowym, który znajdował się w CAIS. Prawda jakie proste? :) do tego ceny są na dobrym poziomie.



NIOD CAIS 2:1 (dwie buteleczki, jedna ze składnikami aktywnymi a w drugiej aktywator. Całość do połączenia tuż przed użyciem), dwie pojemności 15 ml w cenie £38.00 oraz 30 ml w cenie £60.00, PAO 6 miesięcy


The Ordinary "Buffet" + Copper Peptides 1% (gotowa całość, która nie wymaga łączenia żadnych części ze sobą), pojemność 30 ml w cenie £28.90, PAO 6 miesięcy
Klasycznego Buffetu nie znam, jakoś nie czułam potrzeby zakupu jednak kiedy pojawiła się informacja o nowym wariancie, nie zastanawiałam się dwa razy :D Dlatego też nie odniosę do porównania ich ze sobą.


Dla kogo?


Z uwagi na ich rolę oraz działanie, to produkt skierowany dla osób po 30-tym roku życia, aczkolwiek wszystko zależy od kondycji skóry, jej potrzeb oraz problemów z jakimi się borykacie.

Jakie są różnice?
Poza stężeniem, różni je przede wszystkim konsystencja. CAIS to wodnista formuła, z kolei Buffet +CP jest przyjemnie żelowy, równie szybko się wchłania i nie pozostawia u mnie lepkiej warstwy. Na początku stosowania CAIS dłuższą chwilę zajęło mi oswojenie aplikacji, ale potem już nie sprawiała kłopotów i w zasadzie lubię obie opcje.

Warto zwrócić uwagę, że oba produkty posiadają delikatny zapach octu. Dla niektórych wydaje się on dość intensywny, dla mnie raczej neutralny. Na tyle, że nie zwracam już na niego uwagi.

Kolor, istotny element. Ciemnoniebieski, kobaltowy. 


Jak stosować, z czym łączyć i jak zaplanować schemat pielęgnacji?
Peptydy miedziowe wzmacniają działanie kwasów oraz retinolu, ale należy pamiętać o kolejności aplikacji. Po zapoznaniu się z różnymi publikacjami doszłam do wniosku, że mój schemat ulegnie przeobrażeniu. Peptydy miedziowe będę stosować raz dziennie, rano lub wieczorem w zależności od dobranych preparatów (nie łączyłam ich z etylowym kwasem askorbinowym czy retinolem w wydaniu warstwowym). Może wyglądać to na skomplikowaną procedurę, ale tak naprawdę nie jest.
TUTAJ znajduje się mała ściąga z Deciem. Ostatecznie pojawiła się dodatkowa adnotacja pod preparatem The Ordinary /KLIK/


Działanie i efekty.

Jak już wspomniałam działanie przeciwstarzeniowe nie jest moim priorytetem i nawet nie miałam zamiaru oceniać kondycji skóry pod tym kątem. Dla mnie to przede wszystkim kuracja wspomagająca ze względu na rosacea. Podczas długofalowego stosowania zauważyłam dość szybko zmiany, które mogłam obserwować w różnych okolicznościach/przedziale cyklu/podczas choroby itd.

Nastąpiło zmniejszenie widoczności porów, wyrównany koloryt, wyciszone zaczerwienienia, większa gładkość i lepsze napięcie skóry, szybka regeneracja przy stanach zapalnych, zmiany rosacea pojawiały się bardzo rzadko a jeżeli już, to szybko zanikały. Dzięki CAIS moja skóra zyskała dużo lepszą kondycję, zmieniła się jej struktura. Działanie przeciwzapalne i kojące stało się dla mnie mocno odczuwalne oraz widoczne gołym okiem. O ile zachwycam się etylowym kwasem askorbinowym (ELAN), retinolem (Liq CR), kwasami PHA (Iwostin i Neostrata), tak Deciem wprowadzając do oferty peptydy miedzi sprawiły, że przeniosłam się na wyższy poziom pielęgnacji.

Ponadprogramowym bonusem stał się wpływ na kondycję brwi :D Peptydy miedzi znalazły również swoje zastosowanie w walce o piękne włosy. Nie będę rozwodzić się na tą częścią, natomiast chcę podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Po wielu miesiącach stosowania zauważyłam, że znacznej poprawie uległo zagęszczenie brwi. Pewnie nie byłoby to aż tak mocno widoczne, gdyby nie regularnie nakładana henna (naturalny kolor moich brwi jest bardzo jasny, są wręcz niewidoczne). W lewej brwi (od łuku brwiowego do zakończenia) od dziecka miałam duże braki, do tego początek obu brwi znajduje się w dużym odstępie, co często było mylone z tym, że pewnie go sobie sama zmodyfikowałam, otóż nie. Taka uroda LOL). W każdym razie pierwsze co zauważyłam, to długość włosków. Nigdy nie czułam potrzeby ich przycinania, nie wystawały jakoś szczególnie poza linię. Co więcej, nie byłam ich w stanie wyczesać do pionu jak większość ;) A mimo to w którymś momencie musiałam zacząć je przycinać. Potem zauważyłam, że zanika ubytek w lewej brwi, już nie musiałam tam niczego wypełniać kredką. Wtedy dopiero powiązałam to z peptydami miedzi. Na koniec odnotowałam, że pojawił się początek brwi, każda z nich zyskała ok. 5 mm - sporo, prawda? Te włoski nie pojawiły się ot tak jednego dnia, bo przez długi czas były niewidoczne a ja trzymałam się wytyczonego kształtu i kiedyś przez przypadek wyjechałam nieco dalej podczas odświeżania henny. Jakież było moje zdziwienie po zmyciu, gdy zobaczyłam widoczny pasek, który wymagał uporządkowania. Ostatecznie brwi są zagęszczone i choć od odstawienia peptydów miedzi trochę mija, to ich kondycja jest cały czas taka sama. Nie muszę się co prawda już tak regularnie przycinać, ale po nałożeniu henny częściej sięgam po sam żel niż kredkę. Do pełnego makijażu też nie muszę jakoś specjalnie nad nimi pracować, kilka ruchów kredką dla wzmocnienia koloru (bo przecież henna z czasem znika) i tyle :)

Minusem natomiast jest mocniej widoczny meszek na twarzy :) ale to też nic takiego z czym nie mogłabym sobie poradzić.


Który produkt wybrać?

Jeżeli zaczynacie swoją przygodę z tym składnikiem, macie ograniczony budżet, to na pewno The Ordinary "Buffet" + Copper Peptides 1% będzie dobrą opcją. Dla mnie to dodatkowy preparat, który może i ma słabsze działanie w porównaniu do CAIS, ale jest wydajniejszy i bez wyrzutów sumienia mogę kupować częściej ;) Prawda jest taka, że CAIS2 używam na twarz, a The Ordinary wykorzystuję na szyję, dekolt oraz jako produkt pomocniczy przy zmianach łuszczycowych (i tak, w tej materii także widzę potencjał. Za jakiś czas wrócę do tematu).

W ostatnich miesiącach miałam też okazję brać udział w rozmowach odnośnie zakupów, bo w ofercie BU i Mazideł pojawiły się peptydy miedzi i tak sobie myślę, że jednak wolę postawić na The Ordinary. Miałam ochotę sprawdzić te dodatkowe opcje, lecz ostatecznie wycofałam się. To chyba dlatego, że gdy pozna się taką gwiazdę jak CAIS2, to potem nie myśli się o innych wariantach. Przynajmniej tak jest w moim przypadku :D


Zaopatrzona w zapasy na najbliższe miesiące rozpoczynam moją przygodę z peptydami miedzi na nowo.

Pozdrawiam serdecznie :)

21 komentarzy:

  1. Wracam co jakiś czas do tego wpisu (jak i do wielu innych :D)i rozważam, czy chcę zdecydować się na zakup serum z peptydami miedzi :) Dzisiaj czytałam dużo i oglądałam kilka filmów, w których jacyś lekarze mówią, że badań nad peptydami miedzi faktycznie jest dużo, ale to jest jeszcze w powijakach i nie wiadomo, czy faktycznie one działają tak, jak producenci sugerują, że działają. Czytałam też u kilku osób, że np buffet z miedzią spowodował u nich wysyp na twarzy. Nie jestem oczywiście uczonym i nie śmiem nawet sugerować, że cokolwiek wiem, bo nie wiem nic, ale zastanawiam się, na ile to jest faktycznie udowodnione, że ten składnik robi 'dobrze' naszej skórze? Widziałam też filmik, w którym dermatolog się wypowiada, że za dużo peptydów może spowodować efekt odwrotny do zamierzonego, czyli taki efekt 'saggy skin', kurde nie chciałabym tego. Czuję się pokuszona na spróbowanie, ale z drugiej strony nie wiem czy warto wydać te pieniądze na serum (wzięłabym jak już i tak to tańsze na początek), jeśli to miałoby nie zrobić nic albo jeszcze pogorszyć stan mojej skóry.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, konkretnych badań brak i nadal więcej pytań niż odpowiedzi. Sama bazuję w tym przypadku bardziej na obserwacji własnej skóry oraz jej reakcjach. Dlatego też skłaniam się ku temu, że peptydy miedzi JAKO dodatek do pielęgnacji u mnie mają sens (głównie pod kątem rosacea). Czy tak będzie u kogoś innego? Nie wiem.


      Co do Buffetu, nie jestem jego największą fanką, ale ta opcja z peptydami miedzi jest ekonomicznym rozwiązaniem. Tzw. wysyp może nastąpić z wielu powodów, bez skrupulatnego dochodzenia trudno ocenić, co mogło mieć wpływ. Najczęściej jest to splot kilku czynników.

      Spotkałam się z także z wypowiedziami odnośnie utraty jędrności i to w kilku ujęciach, gdzie wiele osób stosuje peptydy w różnych kombinacjach (kilka produktów jednocześnie) do tego różnego rodzaju zabiegi z medycyny estetycznej itd. Co w mojej ocenie równa się temu, co za dużo to niezdrowo ;) Oczywiście to tylko moja ocena, na bazie różnych wypowiedzi, artykułów itd.

      Tak sobie też myślę, że chyba lepiej kupić małą pojemność CAIS i wtedy ocenić, czy faktycznie potrzebujemy tego składnika w swojej pielęgnacji, czy też nie.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo za obszerną odpowiedź :)
      Oczywiście ja też myślałam o tym serum z peptydami jako dodatku a nie że nagle mi jedno serum załatwi całą sprawę i nawet nie będe musiała kremu używać :)
      Mojej skórze brakuje nawilżenia i takiego nie wiem, jak to nazwać - ujednolicenia, 'lepszości' :D Używam serum z wit C na wieczór na razie, ale na rano mogłabym używać peptydy.
      Właśnie się też zaczęłam zagłębiać w to, czy faktycznie nie lepiej kupić sobie z The Ordinary sam buffet (bez miedzi) tak na początek. Nie chcę decydować się na mniejszą wersję NIOD, bo to jest i tak drogie, to już wolałabym kupić Ordinarowy buffet z miedzią :) Wiesz, skoro nie wiem nawet, czy to ma szansę zadziałać, to szkoda mi kasy i wolałabym zacząć od tańszego a jeśli peptydy by zadziałały, to ewentualnie CAIS.
      A druga sprawa, czy może zamiast tej całej miedzi dla nawilżenia skóry i dodania jej tej 'lepszości' po prostu kupić zwyczajny ten tańszy buffet TO bez miedzi i tyle?
      Co do utraty jędrności, o której wspomniałam - jeju, bałabym się tego też. Natomiast ja nie szaleję ze składnikami aktywnymi, wolę ostrożnie i mniej, ALE zabiegi na twarz od czasu do czasu robię (w sumie tylko laser), ale zaraz po laserze to i tak nie używam nic, tylko maści łagodzące. I nigdy też nie mieszam składników, jeśli ich nie rozumiem (wiesz oddzielnie wit c, oddzielnie retinol bym użyła gdybym używała, znaczy że w innycb porach dnia, nie nakładam wszystkiego na raz, jak używam jakiś peeling to nie używam wit c itd.). Rozumiem podstawy i rozumiem to, co zawsze mówiłaś i zawsze mówisz, że trzeba reagować na potrzeby skóry a potem patrzeć co skóra robi:) I dopiero się uczę, ale teraz rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi, nie że wklepuję sobie cokolwiek w skórę i wszystko na raz, tylko chcę wybierać to, co może potencjalnie pomóc na problem, który mam :)
      Myślisz, że ten zwyczajny Buffet z TO nic nie robi? Czy te peptydy miedziowe dodane faktycznie mogą zrobić dużą różnicę w działaniu na skórę? Chcę sobie sprawić coś na rano do używania i teraz nie wiem, na co się zdecydować. Z drugiej strony ten buffet bez niczego drogi nie jest, więc nawet jakby nie pomógł to przecież nie zaszkodzi? Ale może od razu wtedy ten z miedzią?
      I mam też w koszyku Flawless Filter Charlotte :DDD Bo wiesz, jak już to za jednym zamówieniem :D
      I chciałam Ci jeszcze napisać jedną rzecz - jesteś skarbnicą wiedzy, dziękuję za to! Bardzo ufam Twoim opiniom, bo są rzetelne, szczere i poparte doświadczeniem. Druga sprawa że staram się podążać za Twoimi radami, bo co prawda mam inny typ cery niż Twoja ale w zeszłym roku zostałam zdiagnozowana z łagodną formą trądziku różowatego, co przyznaję było dla mnie jak wyrok i do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić. Nie mam co prawda zaczerwienienia, po prostu robią mi się krostki od czasu do czasu, także tragedii nie ma, ale rozumiem, że o tą skórę trzeba się zatroszczyć, bo jest ekstremalnie wrażliwa i na wszystko reaguje. Stąd też wyszło, dlaczego peeling z TO z aha i bha mi nie pasował, bo moja skóra jest za wrażliwa na bha :D Ale to już mniejsza, teraz jestem mądrzejsza.
      W każdym razie dziękuję Ci bardzo, że jesteś i dziękuję z całego serca za Twoje porady :) :*

      Usuń

    3. Nie ma za co :)

      Uporządkujmy całość :D

      - Braki nawilżenia, nierównomierny koloryt, widoczne zmarszczki/linie/fałdy skóry itd. to pierwszy z sygnałów, że jest naruszona bariera naskórkowa. Każde użycie produktów ze składnikami aktywnymi dodatkowo w nią ingeruje i zwyczajnie narusza.

      Same peptydy miedziowe bez względu na preparat nie naprawią nawilżenia. To nie tędy droga ;)

      - Właściwa bariera naskórkowa odpowiada w dużej mierze za wygląd i kondycję naszej skóry. Możemy stosować pielęgnację minimalistyczną lub rozbudowaną, ale jeżeli o nią nie dbamy, to żaden ze składników lub zabiegów nie będzie zbytnio pomocny. Wręcz przeciwnie, możemy mieć więcej kłopotów.

      - Na bazie tego co piszesz, to zwyczajnie brakuje lipidów Twojej skórze, więc bariera naskórkowa jest naruszona w sposób stały (dodatkowo w tym przez składniki aktywne). Zamiast wprowadzania peptydów lub peptydów miedzi pomyślałabym nad dobrej klasy kremem regenerującym, którego zadaniem będzie odbudowa bariery naskórkowej. Dzięki temu skóra odzyska swój naturalny blask, koloryt i stanie się na nowo jędrna.

      - Krem do regeneracji/odbudowy typowo odżywczy warto mieć cały czas. A zwłaszcza wtedy, gdy używamy składników aktywnych (tego typu krem powinien zawierać ceramidy, cholesterol, kwasy tłuszczowe

      - Jeżeli szukasz czegoś na rano, to postawiłabym na coś, co dodatkowo będzie wzmacniać barierę naskórkową, koić, przyspieszać regenerację itd. Dobrą opcją może być Milky Toner czy Hydration Booster lub Super Serum z A. Florence (te akurat możesz stosować jedno po drugim i zamykać kremem, albo wybrać jedno z nich i też zamykać kremem lub pomijać krem i nakładać filtr).

      Mam nadzieję, że Flawless Filter zrobi robotę :) Mnie nieco przed nim przestrzegano, że ten błysk i blask to tylko dla idealnej cery itd. A jednak okazało się, że sam kosmetyk ma tak cudowną konsystencję i ładnie wypełnia pory, rozprowadza się na skórze, że ostatecznie on odbija tak mocno światło, że rozmywa te wszystkie niedoskonałości. Miałam trochę do czynienia z podobnymi kosmetykami, ale jednak FF stoi na szczycie :)

      Dziękuję Ci bardzo za tak miłe słowa! :* Staram się dzielić własnymi doświadczeniami i przy tym czerpię wiedzę od specjalistów, ludzi którzy faktycznie znają się na swoim fachu a nie pokazują tylko kolorowe pudełka na Insta.

      Doskonale Cię rozumiem! Dla mnie diagnoza też była pewnego rodzaju wstrząsem i chyba bardziej mnie zabolała niż samo tułanie się po lekarzach... Z czasem stało się to łatwiejsze, lecz nie pozwala o sobie zapomnieć i lepiej trzymać rękę na pulsie cały czas.
      Dodam, że ja także mam brak tolerancji na kwasy BHA, co też wyjaśniło się po postawieniu właściwej diagnozy.
      Na koniec dodam, że jeżeli zadbasz o właściwą barierę naskórkową, to te drobne krostki powinny też zaniknąć (jest to min. problem przy skórach naczyniowych) a na pewno zminimalizować ew. działania aknegenne (wywoływanie podrażnień, stanów zapalnych w mieszkach włosowych, które bardzo często są mylnie nazywane zapychaniem lub wysypem...).

      Usuń
  2. Dziękuję pięknie :D
    Właśnie nie mam takiego wrażenia, że ta skóra jest wysuszona, nie jest ani ściągnięta, ani nie piecze, nic takiego. Tylko chciałabym jej dodać trochę 'życia' takiego blasku. Zmarszczki to ja mam, bo jestem bardzo szczupła, a do tego mam też swoje lata, na czole mam zmarchy genetycznie, a pod oczami bo tak mi się skóra układa i nie wiem, czy na to coś by można zaradzić, podejrzewam, że nie skoro nawet laser nie zaradził.
    Z moją diagnozą nie mogę się pogodzić do tego stopnia, że po prostu czasem nie chce mi się nic, bo mam wrażenie, że i tak te krostki będę miała. Teraz mi znowu wyskoczyły na bokach twarzy ale szybka analiza sytuacji i się skapnęłam, że przecież sobie depilatorem raz w miesiącu depiluję te włoski z twarzy, więc pewnie uszkodziłam mieszki włosowe, także idiotka ze mnie, ale nie będę sobie twarzy golić a te włoski widać, one mnie wkurzają więc muszę coś z nimi robić :DDD
    Wiesz z tym dodaniem glow do skory, kiedyś jak byłam młodsza to zawsze pomagało nawet zwyczajne serum z witaminą c i po kilku tygodniach ten glow był, teraz też odnoszę wrażenie, że skóra się poprawia, jest już ciut ładniejsza dzięki tej witaminie C i pewnie będę stosować ją już na zawsze, bo to tak pięknie wygląda nawet jak patrzę pod światło i ona tak się zdrowo błyszczy (wiesz nie że jest naciągnięta tylko taki ma młodzieńczy blask), czasem to na niej widzę i wtedy mi się podoba. Jest też taka bardziej sprężysta ta skóra jak używam to serum aktualne z TO (z alfa arbutyną).
    Faktycznie jednak chyba musze postawić na coś lipidowego, skoro polecasz. Mimo tego, że nie jestem już na tabletkach (byłam jeszcze 2 miesiące temu i od tego czasu raz jest lepiej, raz ciut gorzej, ale chyba nie jakoś tragicznie, teraz mam te krostki na boku twarzy, ale są tylko 3 i wiem, od czego, więc też nie że mi jakiś kosmetyk to zrobił, tylko ja sama, reszta twarzy wygląda ok, mam jedną krostkę koło nosa ale tak maciupką, że nawet jej nie widać prawie).
    Nie wiem jednak, jaki krem miałabym sobie kupić, bo nie chcę czegoś ciężkiego, tak jak wspomniałam moja skóra nie czuje się sucha czy ściągnięta, tylko właśnie tej takiej mi 'młodzieńczości' brak. Ale może z drugiej strony patrzę na siebie i nie mogę się pogodzić z oznakami starzenia i po prostu mam kryzys wieku średniego i stąd moje zbytnie 'pastwienie się' nad sobą i nad tym jak wyglądam i wytykanie sobie braków, a nie patrzenie na to, że ta skora nie ma się tak wcale źle jak na moje lata. Bo każdy obok mi mówi że moja skóra wygląda pieknie, ale właśnie mi najbardziej brak tej młodzieńczości. Jednak nie oszukujmy się - jutro skończe 36 lat, to już młodzieńczość jest za mną, więc nie moge oczekiwać że skóra będzie taka jak u 18 latki.
    W każdym razie na pewno wiem, czego mam unikać - silnych środków oczyszczających, BHA, peelingów mechanicznych i wszystkiego, co może ją podrażnić (czyli depilator na wloski którym właśnie sobie zrobiłam stan zapalny mieszków włosowych:D).
    Czy masz jakiś krem z ceramidami ale lekki, który mogłabyś polecić na dzień?
    A jeszcze odnośnie tego buffetu, czy dodanie tego podstawowego do pielęgnacji albo chociaz kwasu hialuronowego to jest dobry pomysł? Teraz tego nie używam i jak mówię nie czuję, żeby skóra była jakaś przesuszona, ale tak prewencyjnie peptydy extra albo kwas hialuronowy to przecież krzywdy nie robi? Czy robią? Bo sama nie wiem.

    Co do Flawless filter właśnie miałam nadzieję, że odpiszesz na moją wiadomość, bo mam w koszyku Feelunique i sobie myślałam dobra, jak Asia mi napisze, że brać bufet i który brać to biorę razem z Filterem, bo do dzisiaj mam kod zniżkowy na 20% i myślałam, że przy okazji sobie kupię serum też :) Ale teraz sama nie wiem, czy w ogóle decydować się na ten bufet, czy po prostu wziąć sobie tylko ten Filter.
    Kochana dzięki Tobie uczę się ciągle czegoś nowego i Ty to zainspirowałaś, dlatego dziękuję :) Ciągle wchodzę do Ciebie i czytam po 30 razy te same wpisy myśląc oooo Asia to poleca - dobra, to musi być dobre :D To od Ciebie się zaczęły u mnie te peptydy z miedzią :D Znaczy to chciejstwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Owszem, geny mają duże znaczenie, ale też nie przesądzają o wszystkim ;) Weź też pod uwagę, że po zimie, skóra też wygląda inaczej jeżeli o nią nie zadbamy i wracamy do sedna. Naruszenie bariery naskórkowej nie musi od razu oznaczać ściągnięcia/pieczenia itd. Bo może być tak, że nie jest ona całkowicie naruszona ALE każde zastosowanie składników aktywnych oznacza ingerowanie w nią.

      Dodam, że sama usuwam meszek z twarzy :D ale wolę metodę tradycyjną, czyli jednorazową maszynkę (nie podrażnia mnie i nic się ze skórą nie dzieje, kiedyś też stosowałam taką sprężynę z Tweezermana. Czasami nawet do niej wracam, lecz ostatecznie wolę wariant klasyczny.

      Nie da się uciec przez biologicznym procesem starzenia, można go jedynie czasem spowolnić, sprawić że będzie mniej widoczny (ale sama pielęgnacja, to jedynie element z całego łańcucha bo tzw. higiena życia odgrywa dużą rolę. Sama po sobie widzę, że wystarczy zarwana noc, więcej stresu/wieczór z winem i...zmęczenie jest widoczne, i tyle).

      Witamina C, a właściwie kwas askorbinowy (pod warunkiem, że posiada właściwą formułę, stężenie oraz pH) robi najlepszą robotę. Kocham ten efekt "szklanej skóry", tej świetlistości. Jedynym słowem sprężyste glow :D W dłuższej perspektywie i z nieco mocniej utrwalonym efektem u mnie tak działa NIOD ELAN (etylowany kwas askorbinowy). Jednak serum, które wybrałaś też jest dobre.

      No cóż, nie sposób się nie zgodzić, że same dla siebie w większości jesteśmy ZBYT krytyczne i ZBYT wymagające. U mnie ten okres był przez chwilę, ale że wtedy bardziej przeżywałam rosacea, to też inaczej zaczęłam patrzeć na wiele rzeczy. I tak naprawdę nigdy nie miałam większego ciśnienia pod kątem wyglądu, bo zdrowa skóra stała się sama w sobie priorytetem.

      Tak naprawdę to za bardzo nie widzę sensu jeżeli chodzi o kupowanie Buffetu+CP, a jeżeli już coś koniecznie chcesz, to lepiej wybrać Hydration Booster z A. Florence, bo to genialny preparat do wzmacniania bariery naskórkowej (pod krem) lub nawet pod serum TO na noc i całość zamykasz kremem.

      Albo decydujesz się na zakup klasycznego Buffetu lub tego z peptydami miedzi i do tego krem SVR, i jest zestaw.

      To już zostawiam Tobie do wyboru :) bo tak jak wspomniałam wcześniej, peptydy miedzi mogą stanowić udany dodatek do pielęgnacji jednak sugerując się tym, co napisałaś, to nie masz żadnego kremu do regeneracji/odbudowy (a to jest tzw. baza, zwłaszcza gdy stosuje się składniki aktywne).

      Kremów z ceramidami jest mnóstwo, ale jedyny na tyle lekki to Skin Rehab Light lub SVR Sebiaclear Hydra Anti-Mark Soothing Repairing Moisturizer. Z tym, ze jeżeli wybierzesz SVR, to serum Hydration Booster jest zbędne.

      Usuń
    2. Napisałam poniższy komentarz i nie mogłam go opublikować, bo max 4096 znaków :D Także wysyłam jako dwa komentarze :D
      Wydaje mi się, że w moim przypadku geny mają ogromne znaczenie, to znaczy nie, żebym narzekała, bo akurat w mojej rodzinie wszyscy wyglądają bardzo młodo i raczej nikt nie wygląda na tyle lat, ile faktycznie ma, ale widzę takie cechy genetyczne, które nijak mogę przeskoczyć, na przykład opadające powieki (które z wiekiem jeszcze bardziej opadają), czy zmarchy na czole poprzeczne, które też każdy w mojej rodzinie ma. Tak samo z tymi zmarchami pod oczami, to nawet nie jest tak, że one biegną pod okiem, pod okiem też, ale to są takie linie, które najbardziej widać jak się uśmiecham i wtedy od kącików oczu biegną aż w miejsce gdzie normalnie się nakłada rozświetlacz.
      Zgadzam się z tym, co piszesz, ze skóra po zimie jest jednak tez osłabiona, u mnie nie wydaje się w kiepskim stanie, bo właśnie nawet tych krostek nie mam prawie żadnych i codziennie nie budzę się z nowymi jak to miało miejsce na przykład jeszcze w zeszlym roku (zanim mnie zdiagnozowano).

      Co do tego meszku to jeju jak mnie to irytuje :D Ja nie mam za dużo włosów na twarzy, ale ten biały meszek po bokach to jest okropne :D Kiedyś zastanawiałam się nad maszynką, ale potem stwierdziłam, że musiałabym to za często powtarzać, a że miałam depilator (żeby było jasne, ten, co wyrywa :D) to tak średnio raz na miesiąc lub raz na 5 tygodni go używam i mam spokój, wiem, że to może nie jest dla mojej skóry dobre przez te 3-4 dni, ale mam spokój na miesiąc, a maszynką musiałabym się bawić co tydzień pewnie albo i częściej.
      Z punktem, że nie da się uciec od starzenia też się zgadzam na maksa, tylko ja nie potrafię się jakoś z tym pogodzić. Właśnie z tym, że ta skóra już nie jest taka napięta i taka jędrna, jak miałam 16 lat, że ona się zmieniła, kiedyś miałam cerę mieszaną w stronę tłustej, a z biegiem lat mam wrażenie, że się zmieniła w stronę suchej i czasami jest odwodniona, ale z drugiej strony mam wrażenie, że ostatnio nie jest odwodniona tylko że jest w porządku, ale jednak wciąż nie jestem zadowolona i chyba nigdy nie będę tylko dlatego, że mi się marzy skóra 18 latki i widzę, że ona taka nie jest, więc jestem surowa dla siebie.
      U mnie czynniki zewnętrzne też mają ogromny wpływ na stan skóry, niestety nie zaczęłam super zdrowo się odżywiać a do tego jestem bardzo znerwicowaną osobą z wybujałą wyobraźnią i często nadinterpretowuję różne rzeczy, myślę o złych rzeczach, chociaż nie chcę, a to wiem, że też nie pomaga. Zaczęłam sobie medytować, na razie po kilka minut dziennie, ale to faktycznie tak wycisza i mi pomaga, a jak coś pomaga, to dla mnie jest super :D

      Witaminka C rzeczywiście była moim sprzymierzeńcem przez wiele lat, używałam serum z Liqpharm, które też wiem że lubisz :) Mam zamiar kupić sobie znowu jak tylko pojadę do Polski, chcę też sobie kupić tą maskę z wit E i retinol (no bo polecasz :D) i stopniowo później wprowadzić. Na teraz mam to serum z wit c i alfa arbutyną, ale jakiś czas temu kupiłam sobie jeszcze to z etylowanym kwasem askorbinowym bo słyszałam, że jeszcze lepsze, także mam nadzieję, że też będzie spoko, zacznę je kiedy to się skończy. A jeśli będzie dobre, to może się skuszę na NIODa ELAN, bo wiem, że też polecasz :D Kurde co polecasz Asia to ja lecę i kupuję jak głupia :D

      Usuń
    3. Ojeju, wiem że jesteśmy dla siebie zbyt surowe i zbyt wymagające i ja ostatnio i w sumie już od dłuższego czasu mam wielką trudność w pokochaniu siebie, znaczy nie, że siebie nie lubię, ale i ta skóra i to, że mam swoje lata i już tyle czasu minęło, czlowiek się zastanawia, myśli, co można zmienić, co zrobić. Z niektórych rzeczy jestem niezadowolona, ale nie mogę ich już zmienić (kiedyś chciałam być lekarzem albo analitykiem danych, ale tego już nie zrobię) i wiesz wiele rzeczy się na to składa, nawet nie sam wygląd, chociaż też. Takie wieczne dążenie do ideału, którego nie mogę dosięgnąć. Ta wiadomość o rosacea w zeszłym roku to już mnie dobiła kompletnie. Miałam długo takie krostki właśnie i nie radziłam sobie z tym, już chyba wszystko używałam i testowałam i eliminowałam bo myślałam że to uczulenie, a w końcu w desperacji poszłam do dermatologa (w PL bo tu w UK można zapomnieć że się czegoś dowiem) i diagnoza była szybka. Znaczy dla tej pani szybka, dla mnie była jak cios. Dostałam kremy i tabletki, teraz już od 1.5 miesiąca nie mam tabletek, bo mi skończyły, ale faktycznie skóra się poprawiła i tak jak mówiłam te krostki czasem są, ale przeważnie tak jak Ty napisałaś wcześniej - to jest spowodowane 'czymś' a nie że tak z kosmosu sobie przychodzą :D Stąd właśnie zaczęłam się bardzo mocno tym interesować, bo przecież spoko mogłabym być na tych tabletkach ciągle, ale przecież nie w tym rzecz - nie mogę ich przecież brać do końca swoich dni. Ale u mnie to jest jeszcze daleka droga, jak Ci wspominałam ja się dopiero uczę tego, co się na mojej skórze dzieje i czego nie mogę, a co mogę. Kiedyś mogłam sobie chlapnąć na twarz tonik z kwasem glikolowym a na to coś silnego i bylejaki krem i było dobrze (nie, że to robiłam bo zawsze się starałam dbać o skórę, ale wiesz chodzi mi o to, że kiedyś mogłam sobie nałożyć jaki produkt chciałam niemalże), teraz muszę być mądra i wiedzieć, co robić żeby sobie nie zaszkodzić.
      Wiesz ja i tak się cieszę, że mam bardzo łagodną formę tego trądziku różowatego, ta pani dermatolog powiedziała że u mnie on jest taki na pograniczu niemalże, także podejrzewam, że jakbym mocno się postarała, to właśnie pielęgnacją załatwiłabym całą sprawę i nie musiałabym też brać tabletek na skórę.
      Wczoraj poczyniłam zakupy - kupiłam Flawless Filter jak Ci wspominałam i kupiłam sobie buffet ale zwyczajny do używania jako dawka extra nawilżenia na rano, chciałam też ten krem z SVR ale akurat wyprzedany, więc muszę poczekać, ALE znalazłam jego próbkę w domu, bo mi się przypomniało, że jakiś czas temu o tym rozmawiałyśmy i też mi go polecałaś i w Superpharm poprosiłam o próbkę :) Więc mam taką mini tubeczkę, a potem jak on wróci na stok to sobie kupię duży :D
      Wiem, że nie przywiązujesz takiej wagi do cen kosmetyków a szczególnie pielęgnacji, bo to ma być coś, co działa, ale zauważyłaś, że te wszystkie apteczne marki(SVR, Avene, La Roche itp) są przeważnie w Polskich aptekach o połowę tańsze? Ciekawe czemu tak jest.

      Tak jeszcze przyszłościowo to chciałam sobie kupić esencję Missha Time Revolution (ale to dopiero za ileś tam miesięcy, bo teraz właśnie prócz kremu z ceramidami chyba mi nic na gwałt nie potrzeba, więc bez sensu kupować żeby coś leżało), bo lubię takie kosmetyki które dają extra nawilżenie. Czy uważasz, że to jest coś dobrego? Wiem, że ona jest porównywana bodajże do tej z SKII którą Ty lubisz. Mam tylko jedną esencje z Hada Labo teraz (miałam ją kiedyś i ogromnie lubiłam), tą nawilżającą z Rossmana, nie wiem w sumie, czemu jej jeszcze nie otworzyłam i na co czekam, bo uwielbiam to uczucie po niej, ale w przyszłości myślałam nad tym Time Revolution albo może jakaś inna esencja, po prostu wiem, że lubię takie extrasy w pielęgnacji :)

      Usuń

    4. Serum z etylowanym kwasem askorbinowym The Ordinary było dla mnie koszmarne ;) to kupiłaś?
      ELAN polubiłam, bo to zupełnie inna formuła, zachwanie i nawet zmiana formuły wypadła lepiej niż w wariancie TO.

      Alu, nie szalej :) Serio, serio :) Podejdź do tego typowo analitycznie, czy to produkt dla Twojej skóry i czy on będzie robić to, czego od niego oczekujesz. Pewnie, takie pisane o swoich ulubieńcach, wskazywanie na co warto zwrócić uwagę ma swoje dobre strony, jednak zawsze biorę poprawkę, czy to aby na pewno dla mnie?

      Ja tylko żałuję, że wcześniej nie zatrzymałam kosmetycznego króliczka LOL bo chciałam wierzyć, że może być lepiej itd. Buntowałam się, choć miałam świadomość że skóra naczyniowa rządzi się swoimi prawami (nawet już po diagnozie). Temat rzeka, mogłabym mnóstwo pisać na ten temat a wszystko sprowadza się do bariery naskórkowej i obserwowania własnej skóry :)

      Trzymam kciuki żeby leczenie szło w oczekiwanym kierunku i żebyś poukładała sobie wszystko w głowie :) Jest to oczywiście proces i nie dzieje się to z dnia na dzień :( Często to naprawdę długie miesiące i mozolna praca krok po kroku. U każdego przebiega to inaczej, ale liczy się systematyczność, regularność i trzymanie się żelaznych zasad.

      O, czyli próbka okazuje się jak znalazł :)) Tego typu kremów jest naprawdę mnóstwo, można wybierać i przebierać, ale czasem dopasowanie jest uzależnione od różnych czynników.

      Powiem Ci, że ja ogólnie dermokosmetyki kupuję on-line, rzadko zdarza mi się coś kupować na miejscu (bo i też wybór marny :/), ale w zeszłym roku SP miało w promo mój filtr B-Protect za jakieś śmieszne pieniądze, po czym w UK zobaczyłam, że kosztuje 14 funtów w regularnej cenie. Nie wiem skąd takie różnice, bo tak samo nie lubię kupować polskich kosmetyków w UK i robię to bardzo rzadko (jak już nie mam innej opcji). Różnica w cenach jest ogromna, co sprawia, że wolę wybrać firmy lokalne :)

      Esencje, dzisiaj tego tyle jest na rynku, że można wybierać i przebierać. Miałam Time Revolution, ale nie powiedziałabym że to coś, co można porównać do SK-II. Ale to moje odczucia ;)

      Jak chcesz coś fajnego i dobrego, to pomyśl nad Purito linią z wąkrątą azjatycką entella Unscented Serum albo genialnym Milky Toner z A. Florence (kupisz na miejscu i od ręki), a jest to produkt wielofunkcyjny o genialnym składzie i pozbawiony także dodatków zapachowych. To jest kolejna rzecz na która warto zwracać uwagę przy rosacea/skórach bardzo wrażliwych - wszelkie dodatki zapachowe, im mniej, tym lepiej. A ideałem jest ich brak.

      Jak masz pod ręką esencję Hada Labo i ją lubisz, to uważam, że śmiało możesz ją włączyć do pakietu.

      Usuń
    5. Przekombinowałam ;) bo jednak przekroczyłam limit i trochę nie w takiej kolejności poszły komentarze. Mam mimo wszystko nadzieję, że ma to sens :D

      Usuń
  3. Spoko, też mi się czasem zdarza rozpisać a potem okazuje się, że jest limit znaków :DDD

    Kiedyś ktoś powiedział, że dobre geny albo można zaprzepaścić, albo im pomóc. I to jest prawda :) Cała reszta to kwestia naszego nastawienia i akceptacji. Ja przez bardzo długi czas prowadziłam bardzo hulaszczy tryb życia i to chyba w pewien sposób też wpłynęło na moje nastawienie. Bo też nigdy nie byłam skupiona na swoim wyglądzie jakoś specjalnie i choć pielęgnacją zaczęłam się interesować bardzo wcześnie, to pewne sprawy jakby były obok.
    U mnie także z wiekiem pogłębiła się opadająca powieka, ale trudno.

    Okres jesienno-zimowy nie jest zbyt łaskawy dla naszej skóry, nie tylko ze względu na różnego rodzaju kuracje, lecz głównie przez czynniki zewnętrzne. Zresztą kiedy temperatury szybują w kierunku 30 stopni, to zaczyna się także zabawa z nawilżaniem i to takim w kierunku turbo :D

    Meszek maszynką usuwan raz na miesiąc czasem co 5 tygoni, zależy. Jednak nikogo nie namawiam, to mój wybór, ponieważ peptydy miedziowe po części przyczyniły się do jego widoczności.

    Trzeba pamiętać, że bariera naskórkowa nie jest czymś stałym ;) O tę część trzeba zwyczajnie dbać cały czas, od tego zaczyna się wiele problemów, które się nasilają lub zanikają, gdy zaczynamy postępować w zgodzie z potrzebami skóry.

    Dodatkowo stres, to także nie pomaga i warto sięgać po techniki relaksacyjne jeżeli staje się coraz bardziej uporczywy. Wiem, że łatwo się mówi, ale dla mnie takim największym krzykiem STOP był moment, gdy zmarł Tato. Kiedy po kilku tygodniach spojrzałam w lustro, lekko się przeraziłam. Nie tylko skóra była w opłakanym stanie, ale też pokazała się siwizna w pełnej krasie. Wyjście z tego zajęło mi ładnych kilka miesięcy. Wtedy też przewartościowałam życie oraz priorytety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że geny można zaprzepaścić albo im dopomóc to jest świetnie powiedziane. I ma sens, bo jak ktoś się przykłada do całości, nie tylko do pielęgnacji, ale też do wszystkiego w swoim życiu (sen, odżywianie, mało stresu itp), to jednak to działa dobrze na cerę, a jeszcze jeśli się używa dobrze dobranej dla siebie pielęgnacji, to podejrzewam że można zdziałać naprawdę wiele.
      Przyznam że ja lubię, kiedy temperatury oscylują tak wokół 25-30 stopni, wtedy się czuję najlepiej i moja skóra wygląda najlepiej, zimą tak zawsze jakoś gorzej, chociaż czy zima, czy lato nie zapominam o nią dbać. Chyba też nigdy nie poszłam spać bez demakijażu, bez umycia buzi, bez nałożenia na nią czegokolwiek :)

      Czytałam o tym, że peptydy miedzi mogą spowodować porost włosów i pisałaś nawet powyżej o swoich brwiach, ja nie pogardziłabym paroma więcej włoskami na brwiach, ale już na reszcie twarzy to może niekoniecznie :D Chyba jednak zostanę przy tym moim depilatorze do twarzy, bo 5 sekund i sprawa załatwiona, ma to ten minus z podrażnieniem, ale jednak jest mi tak najłatwiej.

      Pamiętam, zawsze podkreslasz, że bariera naskórkowa to nie jest coś stałego i można ją bardzo łatwo naruszyć, dlatego staram się obserwować, co moja skóra robi, ale też nie zawsze dobrze odczytuję jej potrzeby. W ogóle teraz mi się przypomniało coś, taka rzecz w sumie znikąd, wiesz co zauważyłam? Że jak mi się pojawiają jakieś te krostki związane z trądzikiem różowatym to one zawsze się pojawiają w miejscach, gdzie były kiedyś wcześniej, dokładnie w tym samym miejscu jest ta krostka, dziwne to jest. Już po jakimś czasie od ich nasilenia w zeszlym roku to zauważyłam, że często nawet jak znikają, to potem pojawiają się tam, gdzie wcześniej. Nie, że wszystkie na raz, może być jedna, ale jest gdzieś, gdzie już wcześniej coś miałam, dziwne to :D

      Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego Taty, utrata rodzica to jest zawsze cios w serce i nawet nie wyobrażam sobie, co musiałaś przeżywać. Rozumiem też, że to nie jest takie łatwe nawet jak wspomniałaś że spojrzałaś w lustro po kilku tygodniach, to nie jest tak, że nagle za pstryknięciem palców wszystko można naprawić i wrócić do tego, co było, bo nie można... Można tylko starać się walczyć, można własnie tak jak Ty zrobiłaś pomyśleć o swoim życiu i priorytetach ale to tak czy siak jest cholernie trudne, szczególnie kiedy się nie wie, co będzie dla nas najlepszym wyborem. Oczywiście skupienie się na właściwej pielęgnacji to jest jakieś rozwiązanie, jednak nie da się ograniczyć stresu, po prostu się nie da. Mnie juz wczoraj wkurzyli w Ryanairze, już nawet nie chce mi się o tym myśleć, odwołali mój lot i teraz muszę się certolić i walczyć o swoją kasę, kpina. Ale wiesz i mam się nie denerwować. Już dzisiaj obudziłam się z 2 krostkami nowymi bo się tak wkurzyłam. Bo rozumiem sytuację i pandemia i w ogóle ale usługa nie będzie wykonana a ja za to zapłaciłam, więc chcę moją kasę. Kpina normalnie.

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o serum z etylowanym kwasem to kurde właśnie kupiłam to z TO, ale kupilam je juz dawno, zanim czytałam u Ciebie... No nic, nie wyrzucę teraz, dam mu przynajmniej szansę i zobaczę, jak nasz 'związek' się ułoży. Jak będzie gówniane to kupię sobie Liq CC, ale do tego muszę być w PL, bo nie chcę kupować przepłaconego w UK, tym bardziej, że to ma krótką datę, a ja jeszcze mam to serum co używam i to drugie z wit C. Nie ma co robić wielkich zapasów. Ogólnie odkąd mam te problemy ze skórą to odechciewa mi się kupować cokolwiek, kosmetyków, pielęgnacji, bo mam wrażenie, że co z tego? To mnie nie upiększy jak ta cera tak wygląda okropnie z tymi krostkami. Ja niestety zawsze przywiązywałam ogromną wagę może nie tyle do całościowego wyglądu ale właśnie do stanu cery, to był zawsze mój taki nadrzędny punkt, że mejkap to tam nic, ale cera musi być ładna, świeża, jednolita. Dlatego po prostu płakać mi się chce, że akurat rosacea musiało mi się przytrafić. Nie mogłam mieć nie wiem - czegoś na plecach, na rękach, na nogach jak już? Akurat na tym na czym mi najbardziej zależy. Dlatego jak mam gorsze dni (na przykład dzisiaj mam), to moja samoocena jest tak niska, że po prostu już mi się wszystkiego odechciewa, bo i tak tego nie wyleczę. Ale pewnie też tak czasami masz, to przechodzi :)

      Staram się nie szaleć i rozsądnie podchodzić do zakupów, nie tylko pod względem kolorówki, ale pielęgnacji właśnie też. Już nie mam 15 kremów do twarzy tak jak kiedyś, coś kupowałam i czekało w zapasie. Teraz mam zapas +1, max +2 zależy od kategorii i dokupuję jak coś się kończy, albo jak kilka się skończy, żeby nie płacić za wysyłkę 10 razy. Lepiej mniej, niż więcej. Z pielęgnacją łatwiej mi było zrobić porządki, niż w z kolorówką, bo nad tą jeszcze pracuję, ale już jestem prawie przy końcu tej drogi :)

      Widzisz dla mnie to nie jest też takie łatwe obserwować własną skórę, bo nie wiem, jak to robić. Czy np tak jak dzisiaj mam 2 nowe krostki to wiem, że one mi wyszły prawdopodobnie ze stresu bo mnie tak wkurzyli wczoraj że aż się ze złości poryczałam? Nie wiem, jak to oceniać? Czy prowadzić jakiś dziennik, jak skóra się czuje czy coś takiego? Bo wiesz czuję, jak np moja skóra się czuje lekko przesuszona, czy podkład wydaje mi się na niej zbyt suchy i tak ściąga, to wiadomo, znaczy że podkład nie dla mnie, natomiast nie umiem jeszcze obserwować, widzę tylko nowe krosty i czuję, jeśli moja skóra czuje się taka bardziej sucha. Nie wiem też, gdzie szukać prócz Twojego bloga rzetelnych informacji na temat tego, co taka skóra może, a czego nie, znaczy mam jakieś informacje, ale chciałabym się zagłębić w temat, a nie wiem, gdzie. I też nie chcę mieć całej masy tej pielęgnacji, bo widziałam właśnie że u Ciebie jest tego dużo, rozumiem, że to jest na różne 'fazy' Twojej skóry, ale kurcze nie wiem, czy ja mogę aż taką ilość ogarnąć, żeby wiedzieć, co i jak i kiedy. Czy to po prostu też przychodzi z czasem? Czy musisz nauczyc się czytać składy, żeby wiedzieć, czy bez tego też się da ułożyć sobie skuteczny plan pielęgnacji? Jest po prostu tyle rzeczy, których nie wiem. I wiem, że często ta moja cera mnie przytłacza, ale chcialabym wyglądać jakoś chociaz w miarę ładnie, więc wiem, że nawet jak mi się nie chce, to muszę coś robić.

      Usuń
    3. U mnie jeśli chodzi o dermokosmetyki to w UK kupuję mało, przeważnie robię większe zakupy w Aptece Gemini jak jadę do Polski (ona ma główną siedzibę 20 minut spacerkiem od domu mojej Mamy w Gdańsku), więc jak jestem w Polsce to zawsze mega zamówienie stamtąd robię i ceny są spoko. Wczoraj patrzyłam właśnie na ten krem SVR, ja pierdziu, tutaj 14 funtów, a tam 35 ziko i rozumiem, jak coś ma być skuteczne to ok, ale nie rozumiem tej różnicy, to jest 2 razy tyle! Rozumiem marki, które są niedostępne czy coś, ale to jest rozbój w biały dzień normalnie :D

      Odnośnie Time Revolution - będę miała to na uwadze, że to nie jest opowiednik :) Ale spróbować warto jak mi się skończy Hada Labo? Chociaż nie wiem, kiedy ona się skończy, bo to jest szalenie wydajne :D

      A to serum Purito to tak na poranek raczej prawda, skoro na wieczór mam witaminę C? Teraz kupiłam buffet z TO na rano, więc pomyślę o Purito później, żeby na raz za dużo nie kupować, bo potem sie w tym pogubię co jest na co :DDD Milky Toner już mi polecałaś wcześniej, też będę musiała się temu przyjrzeć, skoro mocno polecasz :) A jak to stosujesz? Zamiast toniku i esencji czy to właśnie jako tonik i na to esencję i potem resztę?

      Dziękuję Ci jeszcze raz za wszystko Kochana :*

      Usuń
    4. Esencja Time Revolution, szerze mówiąc, to sama musisz sobie odpowiedzieć pytanie JAKĄ funkcję ma ona spełnić. Dla siebie tego nie wybrałabym (miałam ją kilka lat temu i potraktowałam jako ciekawostkę bardziej), ale też mam inne podejście względem składników oraz pełnionej przez nie funkcji. A to głównie dlatego, że jest na rynku dużo więcej lepszych produktów np. Esencja Aloesowa Natural Secrets, czy choćby Milky Toner, który jest taką hybrydą - może zastąpić tonik, esencję oraz serum.

      Purito może być stosowane rano i wieczorem, w dni/noce gdy nie sięgasz po wit. C.

      Kiedy mam okazję być w PL też robię zakupy, ale też nie wszystko da się kupić w takiej ilości :D bo daty ważności itd. Dlatego też często wolę zamówić z polskiej apteki i zapłacić za przesyłkę. W ogóle żałuję, bo kiedyś Gemini wysyłało zamówienia przez GLS do UK i to było dla mnie najlepsze rozwiązanie. No ale są też inne miejsca, więc nie rozpaczam ;) W każdym razie zgadzam się, przebicie jest duże. Nie ze wszystkim, ale jednak.

      Prowadzenie notesu lub innej formy notatnika jest bardzo pomocne, zwłaszcza z uwagi na cykl miesięczny. Z czasem zobaczysz na bazie notatek, że pewne rzeczy są stałe :) Do tego trzeba brać pod uwagę cykl hormonalny, czy pojawiają się jakieś odstępstwa od normy, czy też nie.
      Jeżeli mogę coś zasugerować, to może dobrym rozwiązaniem byłaby konsultacja u kosmetologa, z którym omówiłabyś wszelkie problemy itd. łącznie z opracowaniem schematu pielęgnacji.

      U mnie on jest rozbudowany, bo raz, że stawiam na stymulowanie skóry przy pomocy różnych składników, a dwa, że lubię produkty, których używanie poprawia samopoczucie :D Taka wiedza przychodzi z czasem, poznajesz też swoje preferencje oraz widzisz jak reaguje skóra, czego potrzebuje, co lubi. Mnie to zajęło kilka lat :)))
      Niemniej od kiedy jestem wierna retinolowi, to i tak ograniczyłam zasoby. Jednak dobrze sobie zdaję sprawę, że ktoś lubi wariant minimalistyczny i on jest jak najbardziej rozbudowany. Kopalnią wiedzy jest blog Angeliki Łukasiewcz @kosmostolog, wiele razy na łamach bloga linkowałam do Niej. Zajrzyj :) Angela akurat jest zwolenniczką prostych schematów :) do tego prowadzi także konsultacje on-line.


      Na IG jest kobieta z UK, Lex @talontedlex która prowadzi kampanię #SkinPositivity - tam także bardzo dużo pisze o rosacea, w zasadzie wszystko kręci się wokół tego schorzenia i myślę, że warto żebyś tam zerknęła (o ile nie znasz tego konta ;)). Pomimo, że jestem na innym etapie z tą chorobą, to i tak zaglądam, czytam i ...żałuję, że te 9 lat temu nie było takich miejsc.

      Tak, zmiany rosacea mają stałe "punkty" oraz obszary. Kiedyś czytałam artykuł, w którym omawiano przeprowadzone badania i zostały tam podane min. takie dane, że w przypadku rosacea jest 94% udziału/nasilenia się zmian w okresie 48h między wywołanym stresem a wystąpieniem objawów. Co świetnie obrazuje JAK ogromny wpływ mają nasze emocje, nasilenie stresu wywołanego przez różne czynniki (w tym także obniżenie poczucia własnej wartości, problemy z akceptacja własnej fizyczności). Staram się minimalizować stres oraz czynniki na nie wpływające, ale ja też mam naturę choleryka :D Jednak wiem, że nie żyjemy w mydlanej bańce, a życie robi swoje.
      Dziękuję :* pomimo upływu lat nadal to przeżywam i jest niczym zadra, zwłaszcza że to było totalnie nagłe i nieoczekiwane.

      Nie wiem jak to jest teraz, ale kiedy ja miałam kontakt z moim lekarzem, to była mowa o tym, że właściwości wzmacniające barierę lipidową są jednym ze składników w pielęgnacji skór z rosacea. I choć to niby takie oczywiste, to jednak wróciło to do mnie ze zdwojoną siłą, gdy zaczęłam stosować retinol.

      Usuń
    5. Myślałam o Time Revolution jako produkt poranny w związku z tym, że o ile pamiętam tam jest niacynamid w składzie i miałam nadzieję, że to coś pomoże na te krosty. Ale jeśli piszesz, że Milky Toner jest lepszy, to jak mi się skończy Hada Labo (nie wiadomo, czy w tym życiu:D), to może faktycznie zdecyduję się na A.Florence.

      Purito też będę miała na uwadze, zapisałam sobie wszystkie Twoje polecenia i potem jak mi sie będzie coś kończyć, to będę dokupywać nowe, bez sensu nakupować to teraz wszystko, skoro tego i tak jeszcze nie zacznę :)

      Będę robić tak z notatnikiem, u mnie i tak cykl hormonalny jest zachwiany, bo biorę tabletki antykoncepcyjne, także wiem, że te hormony są 'oszukiwane'. Widzę jednak, że zawsze jak się tak mocno zdenerwuję, to mam więcej wykwitów na twarzy, co mnie wkurza na maksa, ale nie mogę się wcale nie denerwować, po prostu się nie da. Ja mam swojego dermatologa w PL, panią, która mnie zdiagnozowała. Tutaj jak poszłam do lekarza po drugą opinię, to lekarz ogólny powiedział że mnie nie wyśle do dermatologa i przepisał mi 3 razy silniejsze tabletki, niż tamta mi dała, także podziękuję za taką pomoc. Niestety nie mogę też jechać do Polski, żeby iść do mojej dermatolog, a krost przybywa, więc się czuję jeszcze gorzej, niż poprzednio. Już sobie tak myślę czasem, że niech mi dadzą te tabletki i będę je brała do końca życia, bo nie chcę mieć takiej twarzy...

      Co do zakupów w Pl to ja też nie robię nie wiadomo jakich, ale takie większe zamówienie, że np 2 żele do twarzy, 2 kremy, jakieś serum (Liqpharm na przykład), itp. Nie że zaraz sto produktów :) Ja i tak generalnie dośc często jeżdżę do Polski, więc nie muszę też robić aż tak dużych zakupów.

      Widzisz, chcialabym też stosować retinol, ale to dopiero na zimę, bo teraz już się sezon na to kończy. Kupię sobie w PL ten z Liqpharm, co polecasz, jego też mam na liście. I wtedy pod koniec roku wprowadzę do pielęgnacji.
      Oooj Kochana, znam @kosmostolog, też obserwuję jej bloga i konto na Insta, tej drugiej pani nie znam, ale zaobserwuję też :) Dziękuję :*

      A widzisz nie wiedziałam, że w rosacea to są stałe punkty, ale chociaż udało mi się jakąś obserwację poczynić :D I rzeczywiście moja twarz dzisiaj wygląda jak pizza, ale przecież w poniedziałek wieczorem się zestresowałam tak porządnie. Tylko właśnie, jak się nie denerwować? Druga sprawa, że teraz wyglądam jak nie powiem co z tymi krostami, więc mój poziom samoakceptacji osiągnął zero, czuję się ze sobą źle i się tym denerwuje, a to pewnie też wzmaga wszystko, więc to jest takie kółko, które nigdy się nie kończy. Mi się odechciewa wszystkiego. Chcę tabletki na skórę, albo cokolwiek, żeby tak nie wyglądać, bo nie mogę na siebie patrzeć :(

      Wydaje mi się, że to niezależnie od tego, czy ma się rosacea czy nie to wzmacnianie bariery lipidowej ma ogromny sens, jednak to chroni naszą skórę, więc trzeba temu dopomagać, tym bardziej, że codziennie jesteśmy narażeni na czynniki środowiskowe i inne rzeczy, które osadzają się na naszej twarzy a potem je zmywamy, czyli naruszamy tą barierę :)

      Miłego dzionku Asiu :* I jeszcze raz dziękuję za wszystko :)

      Usuń
    6. Zgadza się, niacynamid ma świetne właściwości, ale szukałabym czegoś z nim w składzie, co ma choć 2% stężenie tego składnika. Dlatego jeżeli już, to wybrałabym Purito Galacto Niacin 97 Power Essence (jak dobrze pamiętam tam jest 5% stężenie niacynamidu i 92% filtratu ze sfermentowanych drożdży, więc akurat coś dla Ciebie).
      Milky Toner akurat bazuje na innych składnikach, ale to świetny kosmetyk o właściwościach kojących, łagodzących i wzmacniających barierę naskórkową. Zastępuje tonik, esencję, serum. Możesz też łączyć z esencją Purito. Pierwsze Purito, potem Milky Toner i całość zamykasz kremem :) Proste i skuteczne połączenie.

      Jaki rodzaj leków przyjmujesz doustnie, bo wspominałaś o tym już kilka razy i zapominałam się dopytać :)
      No tak, przy antykoncepcji hormonalnej to wszystko zmienia postać rzeczy, ale i tak mimo wszystko warto obserwować skórę i robić notatki.

      Dobry specjalista (dermatolog, kosmetolog), to już połowa sukcesu. Wbrew pozorom nie jest tak łatwo trafić na taką osobę.

      U mnie w z lotami do PL bywa różnie, czasem wolę zostać w PL na dłużej jak tylko jest okazja, więc wtedy też korzystam ile się da. W każdym razie możliwość zakupów online pomaga :))

      Owszem, jak najbardziej masz rację - bariera hydrolipidowa jest istotna w każdym przypadku, ale akurat skupiłam się głównie wokół rosacea. A to dlatego, że reakcje skóry są dużo mocniejsze i bardziej widoczne. Do tego długotrwały stan zapalny powoduje mnóstwo innych dolegliwości i wprowadzenie leczenia farmakologicznego bywa trudne. To bardzo złożony problem.

      Ja się śmieję, że w takich monentach mam dni muchomora :D Co prawda teraz takich dni coraz mniej, ale jednak dobrze pamiętam jak wyglądałam i JAK się z tym czułam. W pełni rozumiem Twoje nastawienie oraz emocje.

      Pozdrawiam serdecznie :*
      Alu, zawsze możesz pisać i choć za wiele nie mogę zrobić, to masz we mnie wsparcie!

      Usuń
  4. Już sobie zapisuję to z Purito :) Tamto poprzednie też sobie zapisałam i Milky Toner mam na liście. Widzisz u mnie problem jest taki, że moja cera jest wrażliwa, ale ja nie mam tych typowych dla rosacea zaczerwienień, ja mam tylko i wyłącznie te krostki, więc wiem na przykład, że nie potrzebuję niczego na rumień czy na naczynka pęknięte, bo ja tego nie mam na twarzy. Mój problem to wlaśnie tylko i wyłącznie te krosty, których czasem nie ma wcale, a czasem mam mnóstwo na twarzy. Stąd miałam nadzieję, że może to niacynamidem potraktować:)

    Na początku miałam zapisane Tetralysal ale w dawce 150 (bo jestem szczupła, więc lekarka uznała, że 300 będzie za mocna), brana 1 raz dziennie, do tego miałam krem Rozex i miałam się smarować raz dziennie. To trochę pomogło, ale nie do końca, więc potem zapisała mi jeszcze raz Tetralysal 150 i Rozex do używania raz dziennie oraz Soolantre do używania w drugiej części dnia. Taka kombinacja pomagała, ale na działanie Tetralysalu musiałam dłuuugo czekać, powiedziałabym, że z miesiąc. Cała kuracja trwała mniej niż 6 miesięcy. Teraz mam jeszcze ciut na dnie opakowania Soolantry i Rozexu też ciupek, więc to stosuję na rano zamiennie (czasem jak mam wrażenie, że skóra jest za sucha, to po 40 minutach nakładam sobie krem nawilżający, a czasem nie, zalezy, jak moja skóra się czuje). Także teraz już tabletek nie mam, ale jeszcze zanim mi się skończyły to skóra wyglądała naprawdę super, zero krostek. Skończyłam tabletki jakieś chyba 1.5 temu i też było w miarę dobrze, ale właśnie teraz już nie jest dobrze od 2 dni, wyglądam jak pizza. Także chcę znowu coś, cokolwiek, żeby tak nie wyglądać...

    Masz rację jeśli chodzi o tego lekarza, ja wybrałam podobno najlepszą dermatolog w mieście i uważam, że ona jest bardzo profesjonalna i tłumaczy mi rzeczy, a nie tak jak tutaj jak poszłam po tą drugą opinię to on mi powiedział, że mnie nie wyśle do dermatologa bo nie ma takiej potrzeby. A jak zapytałam, skąd pan wie bez nawet oględzin dobrych mojej skóry, jaki typ trądziku ja mam i czy to jest rosacea to on powiedział do mnie że wszystkie typy się leczy w ten sam sposób. Zapisał mi jakiś krem i jakieś tabletki, których nazwy nie pamiętam, bo jak sprawdziłam w necie to się okazało, że ich dawka jest niemalże 4 razy silniejsza niż tetralysal, który brałam, więc podarłam tą receptę i mogę jedynie czekać, aż będę mogła jechać do Polski do mojej dermatolog. Niestety u mnie z racji pracy i określonego czasu na urlop nie ma możliwości, żebym na przykład sobie została dłuzej w Polsce albo jechała, kiedy chcę do kraju. Ale i tak latam 2-3 razy do roku, bo tęsknię, także jestem dość często w domu :)
    Używam tą próbkę SVR i wiesz co? On jest chyba dla mnie jednak taki ciut za mało nawilżający :D Wydaje mi się, że po nim moja skóra by się chętnie jeszcze czegoś 'napiła' chociaż pasuje mi w nim wszystko inne, ale właśnie nie wiem, czy on jest wystarczająco nawilżający dla mnie.

    Dni muchomora :DDD Dobre to, ja zawsze mówię, że jestem pizzerką z grzybami, to w sumie podobne, bo chodzi o te grzyby najbardziej :DDD Niestety nie czuję się dobrze ze sobą tak wyglądając i dobija mnie to, że nawet starając się mocno NIGDY tego nie wyleczę, wiesz, gdyby to jeszcze było jakieś okresowe, cokolwiek i wiedziałabym, żyłabym z tą nadzieją, że to przejdzie. Ale nie, to będzie ze mną na zawsze i to mnie dobija dodatkowo. Nie potrafię się z tym pogodzić, a dodając do tego generalnie starzenie się, zmarchy i jakieś inne rzeczy to mam mieszankę wybuchową.

    Dziękuję Ci Kochana za to wsparcie i wszelkie rady, bardzo to doceniam, naprawdę bardzo bardzo.
    Buziaki :*******

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesli chodzi o przywrócenie skórze bariery naskórkowej to polecam wam kremy marki Neauvia -sprawdzcie składy i dajcie znać co sądzicie :) Ja jestem bardzo zadowolona, ale może się skuszę przy najbliższych zakupach na marki które wy proponujecie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy wiesz moze jak te peptydy z Niod maja się do tego boostera z BU? Różnica w cenie ogromna, zastanawiam się co jest skuteczniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wiem, ale dużo osób chwali. Podobnie jak te, które są dostępne na Mazidłach.

      Usuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...