Dawno już nic z kolorówki nie wywołało we mnie
takiego rozczarowania jak w/w produkty, w zasadzie śmiało mogę nazwać je
kosmetyczną klapą 2018 i
choć próbowałam dać im kolejną jedną szansę, to niestety. Nie udało się. Z
podkładami w kompaktach nie mam zbyt dobrej relacji, wyjątek stanowi La Prairie,
jednak kiedy zobaczyłam zapowiedzi nowości z Guerlain pomyślałam, że będzie to
dobra opcja. Nie wiem o czym wtedy myślałam, bo jego poprzednik nie zrobił na
mnie dobrego wrażenia i powędrował cieszyć inną skórę :D Z kolei pośród
płynnych pomadek uwielbiam Lip Maestro
Intense Velvet Color 501 Casual Pink /recenzja/ i wstępne wrażenia związane z testowaną miniaturą
Lip Magnet wygenerowały zakup konkretnego koloru. Jest to co prawda zupełnie
inna formuła, lecz miałam nadzieję na równie udaną i długą relację, co z Lip
Velvet. Zdaję sobie sprawę, że w kwestii kolorowych mazideł trudno zaspokoić
moje wymagania i w żadnej firmie nie ma pewniaków, i tak też stało się w
przypadku Armaniego.
Guerlain Lingerie de
Peau Compact Mat Alive. Wybrałam
wersję z kasetką (zadecydowały względy praktyczne) zawierającą duże lusterko (można
kupić sam wkład) i z żalem stwierdzam, że z edycji na edycję opakowania tracą
na jakości (dołączony jak zwykle welurowy pokrowiec, osobiście nie cierpię tych dodatków, bo łapią każdy brud i kurz. Dlatego z reguły od razu lądują w koszu). Wizualnie kasetka niby wygląda ładnie, lecz w trakcie użytkowania
pojawiają się na niej zarysowania a wierzchnia część dodatkowo łapie wszelkie
zabrudzenia które ciężko doczyścić i nie wygląda to dobrze. Ten, kto odpowiada
za projekt wychodził chyba z założenia, że ona ma służyć do fotografowania i
przechowywania w przeszklonej gablocie LOL W zestawie znajduje się dołączona dwustronna
gąbka posiadająca przyjemny "meszek" dzięki któremu dobrze wciska
kosmetyk w skórę, druga strona eliminuje pudrowe wykończenie, wygładza i
jednocześnie pozwala budować pożądany poziom krycia. Niestety w regularnym użytkowaniu czyt. praniu w bardzo krótkim czasie
zaliczyła kosz. Pomysł super, wykonanie/jakość przeciętne. Sam kompakt jest
mocno perfumowany, ale to już domena Guerlain. Ma zapewnić średnie krycie o
matowym wykończeniu i długotrwałym efekcie.
Kolor 02N Clair/Light - w trakcie aplikacji oraz podczas słoczowania
widać w nim ciepłe brzoskwiniowe tony, lecz na mojej skórze staje się on
neutralnym beżem. Najlepiej sprawdzić przed zakupem na własnej twarzy.
Producent zapewnia, że podkład stworzy na skórze
matujący woal, zapewni idealną cerę i naturalne wykończenie makijażu. Mam
z nim pewien problem, bo ile posiada bardzo przyjemną konsystencję i można
go nakładać dołączoną gąbką, pędzlem lub gąbką BB, to wymaga ode mnie idealnie
przygotowanej skóry. Nie jest to kosmetyk, który nałożę na szybko (a na takim
mi zależało). Druga sprawa, od
jakiegoś czasu mam problem z "suchymi" kosmetykami Guerlain (głównie
pudry, kompakty i niektóre cienie i róże). O czasu do czasu pojawia się swędzenie,
lekkie podszczypywanie skóry. O ile przy płynnych podkładach nie dzieje się
nic, tak reszta kolorówki sprawia problemy. Nie mogę się także przekonać do ich
pomadek oraz błyszczyków, przesuszenie i podrażnienie skóry ust pojawia się już
po kilku aplikacjach. Kiedyś tak nie miałam, zwłaszcza że mam porównanie
pomiędzy seriami z poprzednich lat a tymi obecnymi. Po trzecie i to już kluczowa część, ten kompakt po prostu nie jest
dla mnie. Efekt matu jest za mocny,
czuję go przez ładnych kilka godzin od nałożenia i przez to twarz wygląda
niczym maska. Zanim zacznie on pracować na skórze na tyle, by dobrze się z nią
stopił i tworzył naturalny woal potrzebuje naprawdę sporo czasu. A kiedy już
dochodzi do tego momentu, to nagle skóra zaczyna się bardzo mocno przetłuszczać
a ilość wyprodukowanego sebum jest trudna do ujarzmienia. Nie wygląda to
dobrze, ponieważ widać nie tylko przetłuszczoną skórę ale nagle pory przypominają
wielkie kratery, podkreślone są załamania skóry i wyglądam jakbym wróciła po
trzydniowej imprezie :D
Pojemność 8,5 g/cena £43/PAO 12 miesięcy
Próbowałam
różnych baz, połączeń i za każdym razem taki sam efekt. Dodam, że na filtrach
wyjątkowo źle wygląda. Po kilku podejściach zrezygnowałam. Stosowany jako puder utrwalający z dużego puchatego pędzla nadawał
ciężkości i nie wyglądało to zachęcająco (ciężko usunąć pudrowe wykończenie).
Żegnam bez żalu, aczkolwiek wydałam na niego ok. £30 po rabacie i czuję gorycz
porażki. Być może skóry tłuste, mieszane w stronę tłustej o wiele bardziej
docenią właściwości kompaktu Guerlain.
Giorgio Armani Lip Magnet Second Skin Intense
Matte Color 506 Fusion, w
przypadku tej matowej pomadki w płynie wszystko mogło pójść nie tak. Ostatecznie
tylko jedno nie wyszło, walory pielęgnacyjne. Z jednej strony brałam to pod
uwagę, być może powinnam dokładniej sprawdzić miniaturkę żeby przekonać się jak
to będzie między nami ;) Wysusza moje
usta, na wiór. Jednorazowa aplikacja i kilka godzin z nią w roli głównej
przynosi podrażniony kontur ust, przesuszone wargi na których pojawiają się
suche skórki. To jest fenomen, bo przy wypielęgnowanych ustach, o które
naprawdę dbam i staram się zapobiegać problemom Lip Magnet w tym konkretnym
kolorze przyniósł totalne zniszczenie. Nie zamierzam też próbować innych
kolorów. Z mojej strony to największy zarzut w kierunku tej pomadki, ale opowiem wam o dobrych stronach, bo mimo
wszystko na to zasługuje. Warto zwrócić uwagę na jej konsystencję (pozbawiona tłustej lepkości), delikatna, gładko
rozprowadza się, nie smuży, nie wylewa poza kontur ust. Zastyga dość wolno,
więc w razie potrzeby można dokonać ewentualnej korekty lub dołożyć jeszcze
jedną warstwę (ja preferuję delikatne roztarcie na granicy konturu ust, lubię
podkreślić łuk kupidyna i kiedy noszę bardzo oszczędny makijaż, to usta grają
pierwsze skrzypce. Co też w przypadku nawet takiego koloru może stanowić
upiększającą klasykę). Aczkolwiek uważam, że ten konkretny odcień świetnie
kryje przy jednorazowej aplikacji. Ładnie i naturalnie łączy się z czerwienią
wargową. Niewątpliwym atutem jest rodzaj aplikatora, a raczej jego kształt,
budowa oraz wykonanie. Dzięki niemu idealnie obrysujemy sam kontur ust i potem
wypełnimy kolorem. Ilość produktu jaka na nim pozostaje w pełni wystarcza do
pokrycia ust. Po zastygnięciu pomadka posiada matowe wykończenie pozbawionego
suchości. Ona pracuje na skórze i zgodnie z nazwą zachowuje się niczym druga
skóra.
Dobra trwałość (faktycznie potrafi utrzymać się do 8 godzin), ale
wiadomo, podczas jedzenia i picia zacznie zanikać. Natomiast dokonuje się
to bardzo naturalny sposób, bez
wykruszania. W razie potrzeby można też odświeżyć kolor bez konieczności
zmywania jej całkowicie. Fajnie też wygląda, gdy w chwili zanikania wklepiemy
odrobinę balsamu do ust.
Odcień 506 Fusion wchodzi w skład gamy różowych odcieni, pośród
których znajdziemy typowo kolory nude po jasną fuksję. Nie jest zbyt jasny, ani zbyt ciemny, ale uważam że dobrze pasuje na co
dzień jak i na wieczór. Uniwersalny kolor. Na dodatek w zależności od
światła, wydaje się mniej bądź bardziej nasycony. Mam jasny pigment skóry warg,
więc u mnie on wypada jak róż podbity czerwienią.
Pojemność 3,9 ml/cena
£31.00/PAO 12 miesięcy
Lekka matowa
pomadka bez efektu suchej skorupy, do tego rewelacyjny aplikator. Niestety nie
jestem jej w stanie nosić. Wiem, że nie jestem odosobnionym przypadkiem, lecz
na pewno w mniejszości. Dlatego mimo wszystko zachęcam do przyjrzenia się jej z
bliska :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.