W ciągu kilku
miesięcy uzbierała się całkiem pokaźna gromadka kosmetyków, które delikatnie
mówiąc, rozczarowały mnie na całej linii. Bywa, samo życie. Nikt nie daje
gwarancji i dopóki samemu się nie wypróbuje na sobie, to zwyczajnie nie sposób
stwierdzić, co zadziała a co nie.
Ciekawa jestem, czy spodobają się wam takie zestawienia. Zamierzam
"rozliczać się" sama ze sobą co kwartał, taki mały eksperyment.
Większość pisze o ulubieńcach, którzy pokazywani się w n-tej ilości odsłon. Zamierzam skupić się na drugiej stronie medalu - rozczarowaniach/niezadowoleniu/irytacji/narzekaniu
LOL
Sederma AZELAC RU Emulsja rozświetlająca SPF50 /recenzja/ poświęciłam jej osobny wpis i myślę, że
warto o nim przypomnieć. Szczególnie teraz, gdy lada chwila zacznie się nowy
"sezon" na filtry dla wielu osób.
Miya Cosmetics
MyBeautyEssence Coco BeautyJuice & Flower BeautyPower
Naczytałam się
tylu superlatyw na temat tych kosmetyków, że uśpiło to moją czujność oraz
ogólną niechęć do oferty Miya, w której zwyczajnie nic mnie nie zachwyciło do
tej pory. Wciąż też mam w pamięci ich fatalny olej do demakijażu...meh bez
limitu :D W każdym razie cały czas miałam je na swojej liście zakupów i
pomyślałam - OK, to jest TEN moment. Mam okienko, kupię coś innego. No i
cóż....perfumowane nijakie psikadła, nie rozumiem PO CO w takim produkcie TAK
intensywny zapach, który daje poczucie używania perfum, nie pielęgnacji. Oba
warianty pozostawiały każdorazowo uczucie lekkiego pieczenia oraz zaczerwienienia.
Koszmar.
Składy są ciekawe
i zwracają uwagę, jednak coś nie wyszło. Mając porównanie z wieloma esencjami,
tak tutaj jest to dla mnie zapachowa woda (czyt. perfumowana) i nic poza tym. Gdybym miała
wybierać, to lepiej kupić wybrany hydrolat oraz coś do niego i przygotować
podstawową esencję. Miałabym poczucie lepiej wydanych pieniędzy.
Za obie wersje w
cenach regularnych zapłaciłam ok. 60 zł i w tym samym przedziale mogę kupić genialny tonik Naturativ,
który esencje Miya zostawia daleko w tyle ;) Z kolei w wersji ekonomicznej jest
bardzo dobry tonik polskiej firmy
Fitomed /recenzja/
esencje/toniki Polnego Warkocza /recenzja/
- jednym słowem można lepiej.
Ministerstwo Dobrego Mydła Balsam w sztyfcie
Czekocynamon & Śliwka
Przeczuwałam, że nie będzie to dobry kierunek,
zwłaszcza że nadal pamiętam moją przygodę z pomadą Hagi /recenzja/ - balsam/pomada/sztyft, nie ma to większego
znaczenia z uwagi na formułę samego produktu. Na jego pomysł oraz zastosowanie,
właściwości itd. Rozumiem zamysł, który przyświecał stworzeniu kosmetyku
właśnie w takim wydaniu. Teoria jedno, praktyka drugie. Tutaj drogi się
skrzyżowały. No dobra, co kto lubi ;) ale ja ogólnie chętnie sięgam po oleje
oraz wszelkie mieszanki, które z nich można stworzyć (np. musy). Balsamy w sztyfcie MDM są o wiele gorsze w
użyciu niż tamten wariant z Hagi, z którym miałam do czynienia dawno temu.
Są dużo bardziej twarde, rozgrzanie ich w dłoniach niemal niemożliwe i w
rezultacie każdorazowa próba użycia kończyła się dyskomfortem oraz frustracją.
Nie wyobrażam sobie noszenia w torebce żadnego z nich jako opcji do pielęgnacji
ust, rąk czy punktowego zastosowania do ciała. One praktycznie się nie
wchłaniają, pozostawiają tłustą i lepką warstwę na skórze. Moja skóra nie
odczuwa walorów pielęgnacyjnych podczas, gdy jest przesuszona, spierzchnięta
(nie jest to mój wymarzony kosmetyk, któremu powierzyłabym moje usta ;)). Owszem,
poszczególne składniki mają określone działanie, lecz dla mnie to typowe
balsamy do łączenia z kwasem HA lub na wilgotną skórę tuż po kąpieli, i też do
przykrycia czymś jeszcze. Na pewno nie bezpośrednio z opakowania.
Czekocynamon, został tak sugestywnie opisany na stronie, a że
ja jestem łasa na jadalne warianty w pielęgnacji, że nie mogłam sobie odmówić
te przyjemności. Niestety dla mnie jest za mało czekoladowy, a cynamonu to mój
nos nie czuje w ogóle. Smuteczek ;)
Śliwka, olej śliwkowy wielbię od lat i cieszę się, że Internety też doceniły ten
olej, bo dzięki nim stał się coraz bardziej popularny. Na jego jakość wpływa
wiele czynników, lecz MDM dba o ten aspekt i pierwotnie chciałam jego kupić.
Potem sobie pomyślałam, że może jednak sztyft, bo wygodniejszy i bardziej
praktyczny? No nie... Tutaj to akurat moja wina, nie zapoznałam się ze składem
INCI. Olej śliwkowy stanowi JEDYNIE dodatek i w żaden sposób sztyft nawet nie
posiada jego charakterystycznego zapachu. Zawód na całej linii, nabita w
śliwkę, słowo daję LOL
Byłam wściekła,
wydałam pieniądze na coś, co zawiodło mnie na całej linii. Każdy ze sztyftów kosztuje 56 zł, więc sumując wychodzi 112 zł
gorzkiego rozczarowania. Pisząc o własnym niezadowoleniem na blogowym Fejsie,
w odpowiedzi na wpis odezwała się do mnie jedna z dziewczyn, która podzielała
moją gorycz i podzieliła się sposobem przy pomocy którego zużyła sztyfty MDM.
Poszłam za jej sugestią :) Zaczęłam kroić sztyft na małe porcje, które przed
użyciem rozpuszczam w kąpieli wodnej. Dzięki temu zostały uratowane przed
wyrzuceniem do kosza i na pewno zużyję je do końca. Jest trochę przy tym
zabawy, ale to chyba najlepsza opcja na zużycie ich do końca. Dziękuję! :)))
Doceniam firmę za
wiele aspektów, natomiast po tego typu kosmetyki już więcej nie sięgnę. Z
chęcią kupię olej śliwkowy, skwalan z trzciny cukrowej, olej z opuncji figowej.
Jednym słowem, poszczególne składniki tak, za resztę podziękuję. O, jeszcze mus do ciała się broni /recenzja/ tylko z kolei Kostka Mydła posiada bardzo zbliżony wariant do tego z MDM i przebija nie tylko ceną,
ale także pojemnością. Zamierzam
o nim napisać niebawem kilka słów.
BasicLab seria Micellis Skóra naczynkowa i
wrażliwa płyn micelarny oraz żel oczyszczający, seria Famillias Delikatny żel
do mycia dla całej rodziny
Będzie krótko :D Żel oczyszczający ma ładny skład,
prawidłowe pH (sprawdzałam), przyjemną konsystencję, zapach jak typowe
syndety, praktyczne opakowanie z pompką i...nie wiem dlaczego, co poszło nie tak, bo niesamowicie przesuszał moją
skórę i podrażniał obszary naczynkowe. Mój mąż też niezbyt go polubił, a
nie ma większych wymagań ;))) Starałam się go zużyć jako żel do mycia rąk,
które także zmasakrował. Po każdorazowym użyciu od razu musiałam sięgać po krem
do rąk. Nigdy więcej! Pojemność
300ml/34,96 PLN
Płyn micelarny. Skuteczności
nie mogę mu odmówić (gorzej tylko, że w parze ze skutecznością szybko
przekonałam się o jego wadach) , szybko i skutecznie rozpuszcza makijaż twarzy
(wywołuje mocne zaczerwienienie prawie jak rumień na obszarach naczynkowych,
skóra staje się rozgrzana i piecze. Dodam, że nie przecieram płatkami skóry,
tylko je przykładam miejsce przy miejscu, by rozpuścić makijaż - on się
zwyczajnie przykleja do płatka. Taka metoda mi się sprawdza i jeszcze nigdy nie
miałam takiej reakcji.) oczu także (niestety podrażnia je niesamowicie i po
dwóch próbach dałam spokój, bo zwyczajnie przestraszyłam się widząc mocno
przekrwione oczy. Po przepłukaniu ich wodą jeszcze długo czułam szczypanie. Na
szczęście rano nie było żadnego śladu po wieczornej przygodzie).
Nie wiem co
dokładnie tak zadziałało, ale po użyciu tego micela skóra przybierała różowy
odcień, a próba uczuleniowa niczego nie wykazała. Moja koleżanka z kolei, która
nie ma żadnych problemów skórnych też zwróciła na to uwagę, że u niej dzieje
się podobnie tzn. występuje widoczne zaróżowienie na całej twarzy. Żadna z nas
nie zdecydowała się na dalsze używanie tego płynu, u niej wylądował w koszu, ja
myłam nim gąbkę :D I muszę przyznać, że płyn micelarny robił to
pierwszorzędnie. Byłam pod wrażeniem jak rozpuszcza mieszankę różnej maści
kosmetyków. W zasadzie potem tylko płukałam ją pod bieżącą wodą i sięgałam po
sprej do dezynfekcji.
Irytowało mnie
opakowanie, które zostało wykonane z dość delikatnego plastiku i przy
każdorazowym użyciu pompki butelka zapadała się po bokach:/ Pojemność 500 ml/35,69 PLN
Famillias Delikatny żel do mycia dla całej rodziny, niby przyjemny, delikatny zapach tylko
znowu przy regularnym stosowaniu skóra źle na niego reaguje. Finalnie wylądował
jako żel do mycia dłoni w miejscu, gdzie bywam góra dwa razy dziennie, czasami
myję nim pędzle licząc że szybciej się skończy.... Pojemność 500 ml/34,59 PLN
Wiem, że w sprzedaży
pojawiła się nowa seria Esteticus i choć składy kuszące, to wątpię czy
cokolwiek z tego znajdzie się w moim posiadaniu.
Resibo Energetyzująca esencja odmładzająca & Bandi
Emulsja z aktywną witaminą C
Miałam w planach
przygotowanie osobnych recenzji, jednak stosowanie obu kosmetyków przyniosło
tyle problemów, że zwyczajnie straciłam zapał. Cały proces opisywałam na
Instagramie, bo też miałam nadzieję, że jednak znajdę dla nich nie tylko
miejsce w swojej pielęgnacji, ale skóra doceni ich właściwości. Nic takiego się
nie wydarzyło. Kupując je miałam w głowie plan, by wykorzystać ich właściwości
na wiosnę. W zasadzie jeszcze podczas drugiego etapu z retinolem. Wszystko za
sprawą zawartości witaminy C w postaci Ascorbyl Tetraisopalmitate. Niestety
żadna z firm nie podaje jej stężenia zasłaniając się tajemnicą handlową. I dla
mnie to jest jedna z wad. Niemniej skład esencji Resibo prezentuje się naprawdę
imponująco podobnie jak emulsja Bandi. W pierwszym kontakcie obie posiadają
przyjemne konsystencje, aczkolwiek esencja Resibo przypomina wodnisty, lekki
lotion. Niemniej znając różne formuły japońskich lub koreańskich esencji, taka
postać nie wywołuje zaskoczenia. W każdym razie szybko wnika w skórę pozostawiając
mocne uczucie liftingu i przyspiesza przetłuszczanie się skóry (zaledwie po
dwóch godzinach od nałożenia bez dodatkowej pielęgnacji skóra pokryta jest
nadmierną ilością sebum). Dodam, że w połączeniu z makijażem wygląda to źle.
Nałożone na esencję filtry (bo z takim założeniem została kupiona) bez względu
na ich wykończenie nie zachęcają do wyjścia z domu ;) Emulsja Bandi wydawała
się przyjemniejsza, lecz z kolei tuż po nałożeniu pojawia się mocne ściągnięcie
i dyskomfort w ciągu dnia także bez względu na użyty potem filtr lub zwykły
krem nawilżający. Pomyślałam, że skoro żadna z nich nie nadaje się do używania
samodzielnie w moim wypadku, to pora na różne połączenia. Jedne były lepsze,
inne gorsze. Ostatecznie stanęło na tym, że zaczęłam mieszać je ze sobą, porcja
esencji połączona z emulsją pozwoliła uzyskać lekką konsystencję, która szybka
się wchłaniała i powodowała żadnych przykrych niespodzianek.
To było ponad 1,5
miesiąca frustracji, dawno już nie miałam tak problematycznych kosmetyków.
Początkowo sądziłam, że być może reakcja mojej skóry powiązana jest z kuracją
retinolem, jednak w różnych połączeniach a przede wszystkim mieszane ze sobą
zachowywały się poprawnie. Nie odczuwałam tego, co po nałożeniu każdego z
osobna. Teraz, gdy emocje już opadły nie rozpaczam za bardzo ;) znalazłam na
ich miejsce coś o wiele lepszego i do tego z jasno określonym stężeniem wit. C
(w tej samej postaci). Wydałam prawie 179 zł, bo tyle wychodzi mniej więcej za
Resibo oraz Bandi, i tak naprawdę to w tej kwocie mogę mieć 3 opakowania Liq CC Rich /recenzja/
prawdziwej petardy jeżeli chodzi o wit. C, bo kwas askorbinowy w tym
koncentracie i stężeniu robi u mnie WOOW bądź świetne serum na lato Super Serum Anti-Pollution Fluid with 10%
Vitamin C z angielskiej firmy A. Florence Skincare. Albo dołożyć i kupić ELAN z NIOD /recenzja/
- tak naprawdę opcji jest wiele :D
Guerlain Lingerie de Peau Compact Mat Alive 02N
Clair/Light & Giorgio Armani Lip Magnet Second Skin Intense Matte Color 506 Zestawienie zamyka duet, który pokazał że
marka, jej popularność i polecane serie nie zawsze są gwarantem sukcesu. Więcej
o tych kosmetykach znajdziecie w szczegółowej /recenzji/
Podliczając
całość wychodzi niezła kwota, która działa nie tylko na wyobraźnię. 1015,24 PLN
Co prawda nie
wydałam tyle jednorazowo, zakupy zostały rozłożone w czasie, ale nie zmienia to
faktu, że są to wydane pieniądze. Czy
mogłam mieć na to wpływ? Tak i nie.
Tak, ponieważ są tutaj firmy za którymi nie przepadam i mało który produkt się
u mnie sprawdza, spełnia swoje zadanie (Miya, Resibo, Bandi, MDM). Niemniej mam
słabość po polskich firm, lubię wspierać rodzimy biznes. Ciekawość, czasem jej
zaspokojenie słono kosztuje LOL --- patrz oferta BasicLab. Poddanie się
emocjom, tak jak w przypadku emulsji Sesdermy pomimo, że znałam jej skład INCI.
Kontakt organoleptyczny wyłączył rozsądek i myślenie ;)
Pochodzę do
zakupów realistycznie, zawsze mam przygotowaną listę i pozycje zastępcze. Kieruję
się przede wszystkim efektami, które chcę uzyskać, bo to one w zderzeniu z
potrzebami skóry oraz moimi preferencjami są priorytetowe.
Nie, ponieważ nie zawsze można przewidzieć wszystkie "za i przeciw",
co więcej bywa, że długie i rzetelne testy nie pokażą każdego aspektu, który
potrafi wyłonić się w nieoczekiwany sposób zza rogu. Jak każdy miewam czasem
pewne zachcianki i dlaczego mam odmawiać sobie tej przyjemności ;) Od każdej
reguły jest wyjątek i wiele razy przekonałam się, że coś, co teoretycznie nie
miało prawa się sprawdzić mile mnie zaskoczyło.
W każdym razie
wnioski wyciągnięte i zostawiam sobie ten wpis "ku pamięci". Nie
zmienia to faktu, że nadal wolę własne wybory i zakupy bo wydaję własne
pieniądze i nawet jak nie trafię z dopasowaniem, to mogę podzielić się w
nieskrępowany sposób moimi odczuciami. Nie jestem na żadnej smyczy :P
Pozdrawiam serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.