Kiedy w maju robiłam zakupy z Kiko, których głównym sprawcą był Unexpected Paradise Mini Powder Brush dorzuciłam z ciekawości podkład w pudrze. Bardziej niż zawartość SPFu interesowały mnie jego właściwości jako typowej kolorówki, czyli zachowanie na skórze i kolor :) Dzisiaj po tych kilku miesiącach już wiem, że nie był to dobry wybór.
Zacznę od zalet :D ponieważ jest ich kilka i to one zachęciły mnie
do próbowania/testowania oraz kilku szans w różnych konfiguracjach.
Podoba mi się
opakowanie, puderniczka choć wykonana ze sztucznego tworzywa, to jest dość
masywna i porządnie wykonana, zawiera lusterko oraz przegródkę na puszek/gąbkę
(dla mnie to idealna opcja, gdy mogę to miejsce wykorzystać na bibułki matujące
oraz płatek kosmetyczny, jednorazowe rozwiązania są najlepsze poza domem). Nie
ginie w torebce. Konsystencja samego
produktu pod palcem jest przyjemnie jedwabista, większość pędzli (czy to
włosie syntetyczne lub naturalne) nie ma problemu z nabieraniem i przenoszeniem
produktu na skórę. Przyjemnie pachnie, przypomina mi budyń waniliowy, choć wg
producenta to kokos :D Formuła faktycznie jest odporna na pot i wodę,
aczkolwiek nie sprawdzałam tego zbyt wnikliwie, a jedynie okazjonalnie i to też
w innym wydaniu niż standardowo (o tym za chwilę). Udana opcja do poprawek na
różnego rodzaju mobilne okazje.
I to byłoby na tyle zalet :) Niestety minusów jest
znacznie więcej i odnoszę
wrażenie, że coś jest w składzie tego typu kosmetyków, które powodują bardzo
zbliżone jak nie identyczne odczucia /Guerlain
Lingerie de Peau Compact Mat Alive recenzja/ oraz /Bikor
Oslo Compact Powder N°3 EVERY YOU recenzja/ i choć te wpisy powstały w
różnych okresach a kondycja mojej skóry jest w znacznie lepszym stanie, by nie
powiedzieć że to niebo a ziemia, to jednak problem się powtarza. Mają one też
jedną cechę wspólną, należą do produktów posiadających właściwości matujące i
być może to po części wpływa na mój odbiór/ocenę. Jednak z drugiej strony
używam tego typu pudrów sypkich i samo matowienie nie jest problemem. Być może
poziom bądź dobór składników? Tak czy siak Kiko także pokazało się może nie
tyle od złej strony, ale na pewno nie ma pomiędzy nami dopasowania.
Wadą dla mnie jest jego kolor. Wybrałam najjaśniejszy odcień 01 Ivory,
który w opakowaniu wydaje się pięknym jasnym neutralnym beżem. Niestety na mojej
skórze wybijają żółte tony i to dość mocno, jest to także zdecydowanie ciepła
tonacja.
Poziom krycia jest duży, choć w zależności od techniki nakładania i
samego narzędzia można go budować od średniego do mocnego. Dla mnie nawet
wersja ze średnim kryciem jest zbyt mocna. Odzwyczaiłam się od tego typu
produktów, ponieważ wymusza on makijaż w pełnej wersji. Jednak nie to mnie tak
zniechęciło, a widoczność samego produktu na skórze. Czuję się jak pod maską.
Nie ma mowy, bym używała go na mokro, ponieważ wtedy kolor w bardzo widoczny
sposób się odcina a po drugie, jak na ironię wygląda ciężko i kojarzy mi się z
jednym określeniem - mega tapeta.
Właściwości matujące są naprawdę dobre, jednak
unikam tego typu wykończenia tzn. ja lubię delikatny woal i glow, więc preferuję
efekt zmatowienia który oferuje także zmiękczenie i wygładzenie. Tutaj mam wrażenie totalnego
zagruntowania skóry, która jest po prostu MATOWA.
Nakładany solo
lub filtry staje się wyjątkowo widoczny, potrafi podkreślać wszystkie pory,
załamania na skórze. Co przy tak mocnym macie nie wygląda ładnie.
Ostatecznie zaczęłam używać go jako puder
wykończeniowy lub utrwalający w zależności od wariantu na który miałam ochotę,
ALE za każdym razem nakładałam NIEZWYKLE cienką warstwę przy pomocy bardzo
gęstego i dużego pędzla.
Bardziej omiatając niż wklepując lub stemplując skórę.
Pewnie w ten sposób zużyłabym go do końca, jednak
przy każdym zastosowaniu w mniejszy lub większy sposób w ciągu dnia zaczyna
mnie swędzieć skóra, pojawiają się przesuszone obszary, ściągnięta skóra. Wykorzystałam wszystkie możliwe
połączenia, w których bazowałam na sprawdzonych i lubianych kosmetykach, a
jednak okazywało się, że JEDEN element psuje efekt koncertowo.
Korci mnie żeby
zrobić drugie podejście do kompaktu Bikor, a to za sprawą Hean Matte Compact Powder
2 Natural Shine Control Green Tea, który używam od niedawna. Będę wracać
jeszcze do tematu :) a tymczasem dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam serdecznie :)
Szkoda, że się u Ciebie nie sprawdził. Opakowanie ma śliczne :)
OdpowiedzUsuńKiko ma w ogóle ładne opakowania, i choć w tym przypadku to tylko plastik, to przyciąga oko :)
UsuńTo też nie byłby on dobry dla mnie, bo zwłaszcza przy mojej cerze oczekuję łagodności i zmiękczenia rysów twarzy.
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że z niego dużo bardziej będą zadowolone osoby które posiadają skórę tłustą/mocno przetłuszczającą się. Wtedy na pewno sam produkt będzie inaczej pracować :)
UsuńNie miałam go.
OdpowiedzUsuńWciąż jest w sprzedaży :) więc jeżeli to typ produktu jaki lubisz/szukasz, to być może jest dla Ciebie.
Usuń