MV Organic Skincare 9 Oil Cleansing Tonic


Olejek wchodził w skład zestawu The Cult Beauty Box by Caroline Hirons /prezentacja/ który od razu zasilił moją półkę. Dzięki niemu też zainteresowałam się bliżej ofertą marki. Im dłużej sięgałam po 9 Oil Cleansing Tonic tym bardziej byłam ciekawa, co też dobrego z tego wyniknie. Ale o tym potem, teraz przybliżę ten niewątpliwie intrygujący kosmetyk.

MV Organic Skincare, to australijska firma. 9 Oil Cleansing Tonic przeznaczony jest dla cery normalnej, suchej lub tłustej. Ascetyczne opakowanie, minimalistyczna etykieta oraz opis odnośnie zastosowania, skład INCI, brak opakowania zewnętrznego oraz dozownika specjalnie nie przyciąga uwagi ;) Pojemność 65 ml w cenie £56.00 każde mi się zatrzymać i zadać pytanie, czy warto?


Byłam bardzo sceptyczna. Pierwsze użycia pokazały „upierdliwe stosowanie”  ze względu na brak dozownika. Potrząsanie opakowaniem, delikatne skraplanie, doprowadzało mnie na skraj irytacji. Formuła olejowa, tłusta i zawiesista nie każdego może zachwycić. Mnie nie do końca oczarowała. Ziołowy aromat, który szybko zanika tuż po aplikacji.


INCI

Camellia (Camellia Oleifera) Oil*, Avocado (Persea Gratissima) Oil*, Infused Centella (Centella Asiatica Extract) Oil, Vitamin E – non GM (Tocopherol), Rosemary (Rosmarinus Officinalis) Extract*.

With essential Oils of: Bitter Orange, Lavender, Geranium, Sandalwood, Rosewood and Carrot Seed.
 

*Organically Grown


9 Oil Cleansing Tonic możemy używać jako serum na noc (jako kuracja) lub do mycia twarzy przy użyciu szmatki, ja wybrałam opcję płatków kosmetycznych zwilżonych ciepłą wodą (higienicznie, jednorazowo :)) Przyznam się, że spodobała mi się ta forma. W zależności od potrzeb/preferencji możemy stosować dwojako lub wybrać tylko jeden wariant. Dwa w jednym.


Wg oznaczenia na opakowaniu olejek jest ważny przez 6 miesięcy od otwarcia, w moim przypadku starczył on na ponad 4 miesiące regularnego stosowania.

Doceniłam jego działanie po ekspozycji słonecznej, przynosił ukojenie, nawilżał i natłuszczał. Na noc mogłam stosować go solo lub łączyć z dowolnym kremem, rano cera miała wyrównany koloryt, była miękka i nawilżona. Na początku nie mogłam przestawić się do zmywania go płatkiem, przyzwyczajona jestem do produktów, które działają w samym połączeniu wodą, ale pokonałam swoją niechęć i to był dobry kierunek. Działanie jednych zachwyca, innych mniej. Podoba mi się jego funkcjonalność (dwa w jednym) ale zapowiadanych rezultatów na dłuższą metę nie odczułam. Ot, mieszanka olejowa która robi to, co większość zbliżonych kosmetyków. Efekty nie były i nie są spektakularne, nie ma uczucia och i ach. Kiedy opadły już emocje i przyszedł czas na ocenę, to nie poczułam się w żaden sposób przekonana do kontynuacji tej znajomości ;) Jest to dobry produkt, warty poznania (szczególnie jeżeli ktoś preferuje oleje w swojej pielęgnacji), choć nie sądzę abym kupiła go ponownie. Mam innych faworytów, po prostu :)

Poznałam dodatkowo:


Rose Plus Booster, który „zabija mnie” różanym aromatem w stylu bułgarskich esencji. Uwielbiam różane zapachy, tak tym razem jestem na nie... Utrzymuje się on nieznośnie długo na skórze i sama mieszanka olejowa nie sprawiła chęci posiadania pełnowymiarowego opakowania.


Rose Soothing & Protective Moisturiser także nie trafił w moje potrzeby, identycznie silny zapach jak w przypadku Rose Plus Booster i sama konsystencja, choć przyjemna, to pozostawia uczucie „przyduszenia” skóry niż jej ukojenia i ochrony... Dałam mu kilka razy szansę, ale skóra zaczyna się mocno po nim przetłuszczać, makijaż źle leży, użyty na noc pokazał rano efekt, który wskazywałby na mycie twarzy olejem. (i tutaj wielkie podziękowania dla Martyny :* za możliwość wcześniejszego poznania tych produktów. W kieszeni zostaje grubo ponad £100.00, w przeciwnym wypadku byłabym wściekła jak osa)

W taki oto sposób zakończyłam przygodę z MV Organic Skincare.

Pozdrawiam :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...