Kosmetyczne Rozczarowania 2025: produkty, które nie spełniły moich oczekiwań

Zbliżający się koniec roku sprzyja różnego rodzaju podsumowaniom. Dlatego pora na kolejną odsłonę kosmetycznych perypetii – i zaczynam od produktów, które zwyczajnie mnie zawiodły. Takich, których zakupu żałuję i o których zdecydowanie warto sobie przypomnieć. Nie tylko ku pamięci. 😉
Większość z nich miała już swoje pięć minut na blogu, ale zbiorcze zestawienie zawsze pozwala spojrzeć na nie z nowej perspektywy.

Największe rozczarowanie 2025: Skin Science Exobiom

Bez wahania – największą porażką roku jest dla mnie krem Skin Science Exobiom. Już nie przeżywam tego tak intensywnie jak kilka miesięcy temu, ale pozostał duży niesmak. W końcu wydałam na niego realne i niemałe pieniądze.

Kupiłam, zużyłam… i niestety pozostał ogromny niedosyt.
Exobiom miał być „intensywnie odmładzającym kremem naprawczym” (cytuję producenta z pełną premedytacją 😉), a w praktyce okazał się estetycznym, lekkim kremem, który kompletnie nie spełnił obietnic.

Doceniam jego kosmetyczną elegancję – konsystencja, wchłanianie, zapach, wszystko było w porządku. Ale działanie? Brak mocy, brak efektów, brak konkretów. Sięgnęłam po niego z myślą o realnej regeneracji, a otrzymałam… delikatny kremik.
Uwielbiam linię Vegeboost i liczyłam na podobny poziom działania. Niestety Exobiom wypada przy niej bardzo blado.

Moim zdaniem:
✔️ sprawdzi się u skór mieszanych i tłustych
✔️ jest zupełnie niewystarczający przy suchości i dermatozach
✔️ nawet w cieplejsze dni mnie nie ratował

A na deser – opakowanie. Napisy ścierają się podczas używania, a sam słoiczek prezentuje się bardzo nie-premium.

Największy zarzut mam do obietnic producenta i do tego, do jakiej grupy docelowej produkt został skierowany. Za tę cenę mogę kupić fantastyczne Indigo Overnight Repair Serum, nie wspominając już o linii Vegeboost, która kosztuje ułamek ceny i działa świetnie.

Krem jest również mocno perfumowany – nie każdemu to odpowiada.
Pomysł i forma opakowania mogłyby być ciekawe, ale po obejrzeniu prezentacji producenta przewracałam oczami. No cóż…

Ph.Doctor – nie moja bajka

Spotkanie z ofertą Ph.Doctor potwierdziło, że niewiele tam dla siebie znajdę. Delikatna emulsja do mycia twarzy okazała się kosmetykiem, którego nie byłam w stanie zużyć do końca. Właściwości ma dobre, ale zapach – wynikający z użytych surowców – jest dla mnie absolutnie nie do przyjęcia.
Do tego konsystencja jest tak rzadka, że bardziej przypomina płyn niż emulsję. Na rynku są bardzo podobne produkty w znacznie niższych cenach, dlatego nie planuję wracać.

Kiedy myślałam, że to koniec przygód z marką, dostałam w prezencie Lip Gloss SPF 50+ Mango. Pełna recenzja była już na blogu, więc powiem tylko jedno: najgorszy produkt do ust z SPF (i nie tylko), jaki miałam okazję poznać.

Oio Lab – obietnice bez efektu

Oio Lab Gel-Lotion Fusion – Skoncentrowane Serum Rozświetlające to kolejny produkt, który kompletnie nie spełnił deklaracji producenta.
Uwielbiam kosmetyki, które podkreślają naturalny blask skóry, ale tu nie wydarzyło się absolutnie nic. Jedna wielka strata czasu i pieniędzy.

Warto też przypomnieć Hyperfresh Balm Quantum Glow & Melting Blush Future Glow. Dzięki próbkom uniknęłam niepotrzebnego wydatku. Lubię kremowe kosmetyki do makijażu, ale te w żaden sposób nie wpisały się w moje preferencje.

Oskia – jedno z największych zaskoczeń

Markę Oskia bardzo lubię, dlatego serum Get Up and Glow było dużym rozczarowaniem. Kilka lat temu wydawało mi się zbyt bogate, więc teraz – przy innym stanie skóry – wróciłam do niego z optymizmem.
Niestety jest jeszcze gorzej niż w przypadku serum Oio-Lab. Na mojej skórze tworzy dziwną, lepką powłokę, która z niczym nie współpracuje, podkreślając strukturę i niedoskonałości. Zero miękkości, zero glow, zero pozytywów. Nie mam pojęcia, co tu nie zagrało – i już nie chcę tego sprawdzać.

Margaret Dabbs Miracle Foot Cream – miniatura wystarczyła…

W pielęgnacji stóp mam już swoich faworytów, ale lubię testować nowości. Miracle Foot Cream trafił do mnie w formie miniatury i bardzo dobrze – pełnowymiarowe opakowanie byłoby stratą. Konsystencja i zapach okazały się wyjątkowo nieprzyjemne, a jednorazowe użycie spowodowało spore przesuszenie skóry.
Gdybym wcześniej przeanalizowała skład INCI, nawet bym się nim nie zainteresowała.

Pomadki Ministerstwo – piękne zapachy, słabe działanie

O pomadkach Miód oraz Róża-Malina z Ministerstwa wspominałam kilka razy, więc pora na podsumowanie. Niestety to kosmetyczne przeciętniaki.

Plusy?
✔️ piękne, wiernie odwzorowane zapachy
✔️ świetne, trwałe opakowania
✔️ solidnie osadzony sztyft

Niestety problemem jest ich twardość. Każde użycie to ciągnięcie ust, a w upalne lato sztyft w ogóle nie mięknie – co tylko potwierdza mocno woskowy charakter.
Działanie? Cóż… w porównaniu z balsamem Miód wypadają bardzo słabo. Lubię markę, ale te pomadki lądują w kategorii rozczarowań.

Podopharm Skinflex Lip Serum

Ten produkt również mnie zawiódł – mimo że markę bardzo lubię. Szczegóły omawiałam już w osobnym wpisie, więc nie będę się powtarzać.

Basiclab Micellis – żel oczyszczający

Moje spotkanie z tym żelem zdecydowanie nie należało do udanych – do tego stopnia, że ląduje tu „ku pamięci”. Pełna recenzja jest już na blogu.

Krave Beauty Makeup Re-Wined – nieporozumienie

Jeśli szukasz produktu, który nie radzi sobie z makijażem, zostawia szorstką skórę i jest wyjątkowo niewydajny – sięgnij po ten kosmetyk.
Mam nadzieję, że takich spotkań będzie w przyszłości jak najmniej.

Merit – dwa podejścia i dwa razy nie

Pierwszy zakup to Solo Shadow Cream-to-Powder. Pełną recenzję już publikowałam. Został ze mną tylko dlatego, że zaczęłam używać go do modelowania powieki – i w tej roli się sprawdza.
Niestety kupowałam go z myślą o zupełnie innym zastosowaniu, więc ocena pozostaje niezmienna.

Druga próba – pianka Great Skin Double Cleanse.

Dwufazowa formuła i obietnice producenta były bardzo zachęcające. Spodziewałam się gęstej, kremowej konsystencji… a dostałam rzadką, mało wydajną piankę, która nie radzi sobie z makijażem.
Neutralny zapach i przyjemna tekstura to za mało. Używałam jej już tylko rano, ale i tak bez entuzjazmu.

To prawdopodobnie mój ostatni zakup z Merit.

Eveline Magic Blender – kamienna przygoda

Chciałabym powiedzieć coś pozytywnego, ale… nie bardzo mogę.

Gąbka po namoczeniu rośnie do ogromnych rozmiarów, przez co traci precyzję. Nie chłonie produktów, jedynie je rozprowadza – ładnie, ale to tyle.
Najgorsze jest jednak to, jak trudno się z nią pracuje. Twarda, zbita, bez jakiejkolwiek elastyczności. Używanie jej przypomina oklepywanie twarzy kamieniem.
Czyszczenie jest łatwe, ale sama praca – fatalna. Z ulgą zakończyłam testy.

4Szpaki – zmiana pojemności mydeł

Firma zmieniła pojemność mydeł w płynie z 500 ml na 300 ml. Ja tej zmiany nie kupuję. Refilli nie mam gdzie nabywać, więc dla mnie wybór został odebrany.
Przeoczyłam moment zmiany, bo nie śledzę ich mediów społecznościowych – kupuję tylko mydła. Gdybym wiedziała wcześniej, zrobiłabym zapas.
Na razie uzupełniłam te warianty, które jeszcze były dostępne, i zastanowię się, co dalej.

Sensum Mare Algohair – świetny produkt, fatalne opakowanie

Odżywka-maska jest gęsta, treściwa i bogata – i absolutnie nie pasuje do opakowania, w które została wsadzona.

Sztywna butelka + disc top + mokre dłonie = frustracja.
Po kilku użyciach odechciało mi się walki. Produkt jest świetny, ale opakowanie fatalnie dobrane. Klasyczny słoik załatwiłby sprawę.

Podsumowanie

Na szczęście lista nie jest bardzo długa, ale zdecydowanie jest o czym pamiętać przy kolejnych zakupach. 😉


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...