Demo: Rilastil Sun System SPF50 D - Clar Light

 


W tym sezonie planuję pokazać cztery barwione filtry, jeden z nich Martiderm - Proteos Screen SPF 50+ Fluid Tinted Cream All Skin Types /KLIK/ omówiłam niedawno, a dzisiaj pora na Rilastil Sun System SPF50 D - Clar Light, który podejrzałam u Inti i od razu zamówiłam. Wybór niemal w ciemno, bo jedynie na bazie przypadkowych słoczy które za wiele nie pokazywały. Jednak wiedziałam, że może być to lepszy wariant niż Martiderm. Czy tak też się stało?

Barwiony SPF z trafionym kolorem, to dla mnie połowa sukcesu. Reszta to jego właściwości oraz kosmetyczna elegancja. Tak, by połączyć w jednym walory ochronne i element makijażu. Dlaczego? o tym rozpisywałam się przy okazji wpisu - Mój makijaż a SPF w codziennym zastosowaniu /KLIK/ i choć co roku przybywa nowych opcji, to tak naprawdę one wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Rilastil Sun System SPF50 D - Clar Light pod wieloma względami wstrzela się w moje potrzeby, ale też ma kilka wad. Aczkolwiek na chwilę obecną w mojej opinii stał się jedną z ciekawszych opcji dla skór mieszanych, tłustych oraz tych, które mają problem z nadmiernym przetłuszczaniem.


Kolor - jasny beż z żółtymi tonami, kiedy zobaczyłam go tuż po wydobyciu z opakowania pomyślałam, że to nie może się udać ;) I tak pewnie byłoby gdybym chciała nakładać go w tradycyjny sposób.

Ilość - przepisowa ilość widoczna na zdjęciu poniżej, która z racji aplikacji (o niej w dalszej części) zostaje podwojona. Jest to w pełni do nałożenia, a nawet można jeszcze dodać i wygląda to dobrze.

Konsystencja - kremowy mus, w pierwszym zetknięciu wydaje się nawet nieco zbyt pudrowy i lepiej z nim pracować sprawnie oraz szybko, zaczynając od małych porcji bądź naniesienia kropek w strategiczne punkty i wklepywać gąbką. Pomimo specyficznej konsystencji jest lekki, nie czuć go na skórze i na pewno bardziej komfortowy niż Avene B- Protect.

Nie jest to filtr zastygający, ale też nie lepi się, ani nie jest tłusty. Dotykając skóry po nałożeniu i odczekaniu ok. 10-15 minut bardziej przypomina kontakt ze skórą niż filtrem na skórze :) Jego wykończenie to ładne glow, bardziej blask niż błysk w miarę upływu dnia dobrze wygląda na skórze. O dziwo moja strefa T całkiem nieźle z nim wygląda, w pewien sposób trzyma sebum w ryzach (na tyle, na ile to możliwe). Delikatna kolorówka na nim wygląda bardzo ładnie w mojej opinii, bo jeżeli użyjemy cięższych formuł, to całość jednak będzie przerysowana.

Aplikacja - ten filtr na mojej skórze najlepiej nakłada się przy pomocy gąbki BB i z racji tego dokładam podwójną porcję, ponieważ podczas wklepywania  wytraca się jego część z uwagi na konsystencję i zachowanie na skórze oraz pomocnika w roli gąbki (ona też sprawia, że na skórze wygląda bardzo ładnie). W trakcie rozsmarowywania tworzy dość zbitą powłokę i nie podoba mi się wklepany palcami, bo zwyczajnie mocno odcina się na skórze, podkreśla widoczny meszek, wchodzi w pory podkreślając je jeszcze bardziej. Natomiast wklepywany gąbką świetnie stapia się ze skórą przeobrażając się w typowy "beauty balm". Można także budować poziom krycia w stronę średniego, ładnie tonuje. Reaplikacja także przy pomocy gąbki nie sprawia problemów, ale od razu zaznaczam, że nie robiłam jej na makijaż. Sprawdzałam wyłącznie standardowe użycie. Dobrze wygląda pod oczami, nie podrażnia ich i nie migruje (ale uwaga! jeżeli dostanie się do oczu powoduje silnie szczypanie i łzawienie). Sięgając po ten filtr zrezygnowałam z korektora, uważam że go nie potrzebuję. Zgadzam się z deklaracjami producenta odnośnie części, w której odnosi się do samego koloru i poziomu krycia.

Warto uważać przy linii włosów oraz brwi, ponieważ lubi się tam zbierać/przemieszczać w trakcie nakładania i jeżeli osiądzie na włosach, to trudno go wyczesać (plus zostaje pewnego rodzaju matowa poświata).



Minusem czasami staje się jego pudrowość, wydaje mi się że to kwestia użytej krzemionki w czołówce składu, ale z drugiej strony dostajemy naprawdę lekką formułę z dobrym kolorem, możliwością budowania poziomu krycia z eleganckim wykończeniem i zachowaniem w ciągu dnia. A to wszystko bez udziału alkoholu w INCI.

Wspomnę przy okazji, że bardzo łatwo czyści się gąbkę BB po jego użyciu. To tak dla porównania z np. B-Protect, który dość mocno "wżera się" w strukturę gąbki i trzeba poświęcić ładnych kilka chwil podczas "prania".



Zapach - bardzo delikatny, wg mojego nosa ledwie wyczuwalny i przyznam, że gdyby nie zapis w INCI, to zakładałabym że to SPF bez dodatku zapachowego.

Zachowanie na skórze - na samym wstępie dodam, że warto mieć na uwadze, że ew. łzy, pot i kontakt z wodą tworzą mleczne smugi. Nie stanowi to większego problemu, ponieważ nie zostają zacieki na skórze, ale lepiej o tym pamiętać :) Jak na filtr barwiony okazuje się dość trwały, nie ściera się tak szybko a jeżeli do tego dochodzi (maseczka/wycieranie nosa) to nie tworzy plam, wygląda to naturalnie i nie zmusza do wyrównania tego natentychmiast ;)))

Tutaj najlepiej widać jak dobrze sobie radzi w roli korektora :) a na poniższych zdjęciach widać także to, że podrażnione oko nadal lekko łzawi i wpływa to na zachowanie filtra :)



Zmycie go nie nastręcza problemów, ale ja też używam obecnie wyłącznie olejów/balsamów z emulgatorem i drugim etap z wykorzystaniem żelu/pianki/pasty jest dla mnie oczywisty. Natomiast skóra po jego usunięciu nie wykazuje oznak jakiegokolwiek podrażnienia, co akurat dla mnie jest ważne i będąc pomiędzy trzecią a czwartą fazą cyklu nie sprawił żadnych nieoczekiwanych niespodzianek. Co też przemawia na jego korzyść :) niemniej używam pod niego bogatego kremu, w przeciwnym razie od razu miałabym Saharę stulecia na skórze. Używając go dzień po dniu widziałam JAK reaguje skóra i nie zachęca mnie to do regularnego używania tzn. pośród moich ulubieńców znajdują się dużo bardziej przyjazne opcje pod kątem bariery naskórkowej. Ale to ja ;) dlatego podkreślam, moja skóra choć w remisji z rosacea, to wciąż wymaga dodatkowej uwagi.

Pojemność 40 ml, PAO 8 miesięcy, cena regularna ok. 30 funtów ale wiadomo, teraz pojawia się mnóstwo ofert promocyjnych, dostępność Mifarma oraz inne hiszpańskie apteki (Google trochę tego podpowiada, ale sama najczęściej i najchętniej korzystam z Mifarma.) Patrząc na jego pojemność/wydajność oraz częstotliwość z jaką używam, to raczej szybko się skończy. Co ma też swoje plusy :)


Podsumowanie - z jednej strony podoba mi się jego wygląd, właściwości oraz przyjemność noszenia, jednak czuję pewien niedosyt z uwagi na jego specyficzną konsystencję oraz aplikację. Pudrowe wykończenie ma wady i zalety. Wady dlatego, że potrafi być to mocno widoczne i w pewien sposób podkreśla też np. suche skórki lub problematyczne obszary/albo tam gdzie nie do końca dobrze go wklepiemy bądź np. dojdzie do łzawienia lub innego podrażnienia. Zalety z kolei takie, że nie wymaga dodatkowego utrwalania, gdy chcemy wykorzystać go jako "bazę" do naszego makijażu. On sam w sobie daje ładne wykończenie, twarz nie przypomina idealnego płótna, które wymaga użycia różu/brązera - jednym słowem całej załogi kolorówki "przywracającej" nas do świata żywych ;) Co więcej, jak na ten rodzaj SPFu komfortowo się go nosi. Jednak trzeba mieć na uwadze pożądaną ilość, która zapewnia nam ochronę. Dodam jeszcze, że (co mnie zaskoczyło) gąbkę BB bardzo łatwo się czyści po użyciu tego filtra. Przy większości tego typu produktów ZAWSZE potrzebowałam extra wspomagania, a tutaj wystarczy ciepła woda i moje podstawowe "myjacze" jak np. mydło w płynie Dr. Bronner's Magic Soaps (swoją drogą uwielbiam te mydła :DD).

Poniżej prezentacja przepisowej ilości z uwzględnieniem aplikacji przy pomocy gąbki BB, celowo chciałam pokazać JAK odbywa się rozprowadzanie filtra, jego zachowanie na skórze i JAK wpływa gąbka na wykończenie.


Takie sprawdzenie dzięki wadze jubilerskiej daje nie tylko pewność odnośnie ochrony, lecz tak naprawdę pokazuje jak dany filtr się zachowuje i ile go potrzebujemy/jesteśmy w stanie nałożyć.


Na chwilę obecną "zawieszam" testy pozostałych dwóch wariantów, poczekają spokojnie w kolejce. W ogóle ostatnie "testowanie" nowości przypomniało mi DLACZEGO od tego odeszłam, przestałam gonić kosmetycznego króliczka i że wcale nie przynosi mi to specjalnej radości.
Weszłam w rytm, w którym skóra jest na pierwszym miejscu i działająca pielęgnacja stała się priorytetem. Owszem, fajnie byłoby znaleźć alternatywę dla Avene B-Protect SPF50+ jednak jeżeli się to nie wydarzy, to mam inne opcje. Dodam, że inaczej sprawdza się coś z próbek/miniatur niż gdy kupuje się pełnowymiarowy produkt w ciemno. W każdym razie zakupu nie żałuję, na pewno jest dużo bardziej udany niż Martiderm - Proteos Screen SPF 50+ Fluid Tinted Cream, niemniej to wciąż nie to, czego szukam dla siebie :)

Dziękuję za uwagę! :)

                                                          

Pozdrawiam serdecznie :)

9 komentarzy:

  1. Kolor ma (dla mnie) cudny !! Ale mi się marzy więcej filtrów w takim odcieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to chyba JEDEN z nielicznych barwionych filtrów, który z pewnością będzie dobrze wyglądać u większości jasnych skór :) choć pierwszy kontakt z nim nie wprawił mnie w zachwyt :D

      Usuń
    2. Bioderma ma jeszcze coś podobnego (kwestia koloru oczywiście). Tylko funkcjonuje jako podkład z SPF 50+: Photoderm Nude Touch i Photoderm Cover Touch. Dla mnie większość (bo wszystkich raczej nie znam:) ) barwionych filtrów obecnie jest zbyt ciemna i zbyt czerwona. Jak patrzę na ten Rilastil to już wiem, że jeśli kiedyś zmęczą mnie mineralne filtry to go szukam:).

      Usuń
    3. Tak, kojarzę Biodermę i któryś z nich na pewno testowałam ale nie znalazłam nic w notatkach, więc pewnie nie byłam zachwycona ;)
      Uważam, że przy tej wersji jest potencjał i może Rilastil będzie ją ulepszać? :)

      Usuń
  2. Bardzo ładnie wygląda na skórze, chętnie wypróbuję jak go spotkam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, na pewno wyróżnia się na tle innych barwionych filtrów :)

      Usuń
  3. Ten kolor mnie zachwyca :) I finalnie wygląda u Ciebie na skórze naprawdę ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? miałam już tyle różnych filtrów barwionych, ale tutaj sam kolor, nasycenie pigmentu i zachowanie na skórze podczas aplikacji. Zrobiłam też z ciekawości test na szyi oraz obojczyku, który pokazał że stapia się ze skórą idealnie :)))

      Dziękuję :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...