Rahua Color Full, pielęgnacja włosów farbowanych



W zeszłym roku Rahua powiększyła ofertę o serię Color Full dedykowaną włosom farbowanym. A moja słabość do niej zaowocowała zakupami. Poszczególne kosmetyki opiszę na zasadzie mini recenzji, bo na pewno jeszcze do nich wrócę na łamach bloga :)

Z oficjalnej strony /KLIK/ dowiecie się więcej na temat marki, filozofii oraz obietnic złożonych przez producenta. Nie będę tutaj tego zamieszczać, ponieważ nie chcę by ten wpis zamienił się w mega tasiemiec ;) W Polsce jest dostępna w sklepie Warsztat Piękna, a przy - okazji mają tam całkiem niezłą ofertę.


Zacznę od tego, że nie lubię opakowań w które wsadzono poszczególne produkty - wszystkie wykonane z tworzywa, teoretycznie powinny poddawać się pod siłą nacisku, ale odżywka jest dość gęsta i zawsze się namęczę przy wyciskaniu, dla ułatwienia butelka niemal od samego początku do góry nogami. Przy szamponie nie jest tak źle, jednak warto uważać podczas dozowania - szampon ma fajną konsystencję (nie za rzadką, ani zbyt płynną) której nie potrzeba zbyt wiele, i zaczęłam stosować praktykę mniej niż więcej, by w razie potrzeby dołożyć małą porcję (szybko przyzwyczaiłam się do pompek w szamponach Whamisy :D). Z kolei maska, to odrębna historia. Została zaopatrzona w pompkę, która nie do końca sobie radzi z gęstą formułą maski. O ile odżywka jest treściwa, tak maska dużo bardziej. Butelki może ładnie wyglądają, za to są niepraktyczne i wolałabym klasyczne pudełka dla odżywki i maski.


Zapach i kolor są charakterystycznymi elementami. Cała linia posiada barwę jogurtu z owoców leśnych :D Konsystencja o barwie przybrudzonego fioletu, a w przypadku szamponu ma ona perłową poświatę. Aromatem przypominają mieszankę egzotycznych kwiatów z dominującą nutą gardenii i słodkiej lawendy (ciekawa kombinacja, nie męczy i pozostaje na włosach przez jakiś czas - tak przynajmniej czułam na początku, teraz chyba już mój nos przyzwyczaił się do niej i po wysuszeniu nie wyczuwam go zbyt długo).
Z racji, że jest to linia do włosów farbowanych a producent obiecuje pełną ochronę koloru dla każdego odcienia włosów farbowanych bądź rozjaśnianych, by cieszyć się pięknym kolorem włosów przez dłuższy czas odstawiłam ponad 3 miesiące temu wszelkie kosmetyki służące odświeżaniu koloru. Farbuję cały czas tą samą farbą, Phyto Color Permanent Color-Treatment Ultra Shine with Botanical Pigments 2 Brąz, włosy wysokoporowate, cienkie i delikatne. Istotne jest także to, że od wielu miesięcy używam peelingów do skóry głowy i przez ostatnie 3 miesiące jest to kolejne opakowanie Bandi z serii Tricho (wcześniej dwie serie z Bionigree, do którego na pewno będę wracać). Piszę o tym dlatego, ponieważ peeling z Bandi przyspiesza wypłukiwanie się farby w znacznym stopniu. Trzymam się wytycznych, by nie nakładać go przed i po farbowaniu, jednak i tak to niewiele pomaga, ponieważ myjąc włosy codziennie widzę zabarwioną wodę podczas spłukiwania. Nie będę teraz rozpisywać się o tym peelingu, bo na niego przyjdzie pora, ale nie sposób go pominąć. Przy włosach farbowanych płowienie, zanikanie koloru jest naturalną koleją rzeczy. Nie sposób tego uniknąć, za to pewne kosmetyki mogą to przyspieszyć (jak peeling Bandi) bądź spowolnić (jak serie produktów dedykowane dla tego rodzaju włosów). Przyznam się, że przez moje ręce przeszło wiele produktów, które w teorii miały chronić kolor, przedłużyć jego trwałość i jednocześnie zapewnić witalność włosom. W praktyce było różnie. Najchętniej wracałam do Phytobaume Color Protect Express Conditioner, która ma tylko jedną wadę - słabą wydajność, 150 ml znika dość szybko i niestety od jakiegoś czasu nie widzę jej w sprzedaży :/ Stąd też między innymi zainteresowanie serią Rahua.

Szampon uwielbiam z wielu powodów, od zapachu przez działanie (także na skórę głowy) po efekt jaki pozostawia na moich włosach (nadaje objętości, przez cały dzień włosy świetnie wyglądają a skóra głowy jest ukojona), które nie potrzebują żadnego wspomagacza podczas rozczesywania oraz układaniu podczas suszenia suszarką z koncentratorem powietrza, pozostawione do wyschnięcia samym sobie także wyglądają dobrze. Połowa zasługi leży po stronie świetnego cięcia, włosy układają się same. Jednak nie zawsze tak miałam, niektóre szampony pozostawiały efekt strzechy na głowie, włosy się puszyły, nie chciały układać itd. Tym razem sięgam po sam szampon i nie muszę się martwić. Włosy ładnie się układają, są delikatnie odbite od nasady, błyszczące, miękkie, gładkie i przede wszystkim widać ich podkreślony kolor. Najlepiej to widać po miesiącu od nałożenia farby, kiedy odrosty są już widoczne i widać granicę pomiędzy nimi a partią pasm w połowie ich długości oraz samych końcówek (zasługa zawartości w składzie odżywki oraz maski Amazonian Lilac Clay, która ponoć jest niezwykle skuteczna w przypadku włosów brązowych oraz blond, zapobiega żółknięciu). Małe czary-mary dzieje się, kiedy sięgam w tym samym czasie po któryś z szamponów Whamisy /link/ których co prawda zadaniem nie jest ochrona koloru, ale widać różnicę - na zasadzie, mam gładkie i błyszczące włosy ale kolor wypłukany, mniej intensywny. Kolejnego dnia wybieram szampon Rahua i te same włosy wyglądają inaczej, odcień zdecydowanie bardziej ożywiony i pogłębiony. Oczywiście to nie jest tak, że "o nie będę farbować w ogóle a zachowam pogłębiony odcień" - to nie ma prawa się wydarzyć i każdy kto farbuje bądź rozjaśnia włosy o tym wie. Chyba :P W każdym razie z tym szamponem faktycznie czuję różnicę i nawet przyspieszony efekt wytracania się koloru przez peeling Bandi mu nie straszny.


Co z odżywką i maską? Uważam, że fajnie jest je mieć - jednak maski raczej już chyba nie kupię, albo zastosuję metodę wymienną. Nie widzę sensu inwestowania w całą serię, bo to bardziej rozpieszczanie siebie niż uzyskanie pełnych walorów pielęgnacyjnych. Serio, nie widzę różnicy podczas różnych zestawień (szampon+odżywka/szampon+maska/szampon+odżywka+maska), co więcej łączę szampon z maską Anwen do włosów wysokoporowatych i mam równie świetne efekty, z tym że akurat tej maski nie mogę używać zbyt często (raz na 10 dni to moje optimum). Natomiast kosmetyków Rahua mogę z powodzeniem używać częściej. Są także bardzo wydajne. Bez wątpienia stanowią dopełnienie dla szamponu, bo dzięki nim (razem lub każdy z osobna) włosy zyskują na ogólnym odbiorze. Wydaje mi się także, że jeżeli ktoś może mieć problemy z rozczesaniem włosów, to one rozwiążą ten problem. Mnie samą zaskoczyło jak szampon sam w sobie świetnie radzi z moimi włosami i choć są krótkie, to mogę wymieniać w nieskończoność kosmetyki, które pozostawiły je splątane, szorstkie i sztywne. A tutaj tego brak. Z drugiej strony, połączenie odżywki lub maski z szamponami Whamisy także przynoszą efekty, co w takim przypadku otwiera większe możliwości podczas zakupów. Wykorzystanie ich jako kolejny krok służy włosom oraz zachowaniu koloru, są mięsiste, gładkie, dociążone i również wtedy nie muszę sięgać po kosmetyki do stylizacji.


Podsumowując, cała seria niekoniecznie - największy nacisk kładę na szampon, potem jeden z dwóch produktów dodatkowych. To ja :D

Szampon warto wziąć pod uwagę (nie tylko wywiązuje się ze swojej podstawowej funkcji - oczyszczania, ale przede wszystkim jest świetnym ogniwem zawierającym elementy pielęgnacji), a potem zadecydować czy potrzebujesz odżywki, maski a może po prostu obejdziesz się bez nich. Ideą tego wpisu nie jest żadna reklama/nikogo nie namawiam ani nie kuszę :P Tylko opowiadam, o możliwościach, moich odczuciach i moich wrażeniach. Wiem, że każdy ma inne priorytety oraz własny budżet jakim się kieruje. W końcu nie każdy potrzebuje szamponu £36.00/194 PLN pojemność 275 ml, PAO 12 miesięcy; odżywki £38.00/207 PLN pojemność 275 ml, PAO 12 miesięcy, maski £60.00/315 PLN pojemność 200 ml, PAO 12 miesięcy - (na szczęście mają też miniatury, które można kupić pojedynczo lub w zestawach. złą wiadomością jest tylko to, że pozostałej oferty już nie mają zminiaturyzowanej - a tam także jest na bogato i nie tylko włosy mogą zaznać romansu z Amazonią ;))-. życie) bo niestety firma się ceni. Jednak po raz pierwszy od dawna jestem naprawdę zadowolona z kosmetyków do włosów z takiego przedziału, bo Rahua to luksusowa pielęgnacja pt. natura i te sprawy ;)

I tak wyszedł tasiemiec, ohh yeah :D także dziękuję wszystkim, którzy przeczytali mój monolog (bo ten wpis, to doskonały zapis rozmowy samej ze sobą, który dokumentuje dlaczego wydałam tyle kasy na kosmetyki do włosów, kiedy nie jestem włosomaniaczką i nigdy nie podążałam w tym kierunku. Moim celem było znalezienie szamponu idealnego do włosów farbowanych, który jednocześnie będzie łaskawy dla skóry głowy i przyniesie więcej zadowolenia niż frustracji.) OK, kończę :D

Do następnego :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...