Ulubione gadżety:)




Zapewne każda z Was znajdzie w swojej kosmetyczce rzeczy, które pozornie stanowią banalny dodatek, ALE bardzo ułatwiają życie. Ja tak mam. Kiedyś nie doceniałam sprawczej mocy, którą daje dobrze dobrana pęseta, temperówka czy pędzelek do malowania oczu. Od jakiegoś czasu sukcesywnie wpływam na swoje przyzwyczajenia, stawiam duży nacisk, na jakość i w efekcie postanowiłam zaprezentować mój podstawowy niezbędnik.

Temperówka. Przez długi czas byłam przywiązana do temperówki „no name” i świetnie mi służyła. Jednak przyszedł taki moment, że musiałyśmy się rozstać. Zaczęłam szukać i okazało się, że nie jest to takie proste.


Długo trwało zanim trafiłam do szafy Bourjois i zobaczyłam to małe różowe cudo. Spodobało mi się, że jest zamykana, co stanowi ogromną wygodę podczas temperowania. Następne pozytywne zaskoczenie nastąpiło w domu – ostrza, są idealne! Bardzo ostre i świetnie radzą sobie z różnego rodzaju kredkami, nawet tymi żelowymi, które mają „budyniowaty” grafit. 

Służy mi od roku i nie zapowiada się na zmianę. A jeżeli do takiej dojdzie to na pewno kupię ponownie tę samą sztukę:)


Grzebyczek. Przez jakiś czas byłam skazana na grzebyk z Inglota KLIK! Który wtedy wydawał mi się objawieniem. Jednak im dłużej go miałam, przekonywałam się, że MUSI istnieć bezpieczniejsza opcja.



Inglot nie do końca przemyślał pomysł i łatwo zrobić sobie nim krzywdę, a przecież oczy mamy tylko jedne.... Co, do jakości nie mam zastrzeżeń, moja sztuka żyje do dzisiaj i ma się dobrze, lecz kojarzę, że niektóre osoby skarżyły się na wypadające ząbki. Przez chwilę myślałam nad grzebykiem z Real Techniques, ale bliższe oględziny pokazały, że podobnie jak Inglot nie jest dobrym rozwiązaniem. W taki oto sposób w moje ręce trafił grzebyk z Mac’a:)

Funkcjonalny, bezpieczny i świetnie zdaje egzamin. Trochę się obawiałam, że plastik może za długo nie wytrzymać, jednak nic złego się nie dzieje.
Bardzo trafiony wybór i jeżeli szukacie czegoś podobnego to polecam ze swojej strony. Jak na razie nie trafiłam na nic lepszego.


Pęseta. Pozornie mała rzecz, a jednak okazuje się niesamowicie ważna i przydatna. Kiedy trafiła w moje ręce przekonałam się w pełni, że warto szukać/oglądać i sprawdzać. W jej posiadanie weszłam przypadkiem, bo już żegnałam się z Glossybox i mogę powiedzieć, że to właśnie zawartość ostatniego pudełka zrehabilitowała GB. Co nie znaczy, że zamierzam wrócić. Takiej opcji nie ma, lecz w taki oto sposób poznałam pęsetę z HD Brows. Pełną prezentację możecie zobaczyć tutaj


Podczas pobytu w Polsce chciałam kupić Mamie coś podobnego, ale niestety zakupiona pęseta, z Sephory oraz upolowana okazyjnie z Max Factor nie zbliżyły się w żaden sposób do HD Brows. Trudno, mam nauczkę. Wiem, że przy najbliższej okazji uszczęśliwię Mamę tym cudem.

275 Medium Angled Shading Brush. O ile kolorówka Mac’a nie wyzwala we mnie palącej żądzy to ten pędzelek odkrył przede mną kolejne chciejstwa. Dlaczego? Na upartego przy jego pomocy mogę zrobić cały makijaż oczu i poczuć się w pełni usatysfakcjonowana.

Pamiętacie jak w Liście do św.Mikołaja :) KLIK! Miałam w głowie określony kształt pędzelka, po zakupie ELF-owego malucha wiedziałam, że musi być bardziej dopracowany. Pomyślałam, że Mac będzie trafnym wyborem. I tak też się stało:) Mam go w użyciu cały czas, od kiedy zamieszkał w mojej kosmetyczce. Spisuje się na medal. Włosie jest świetnie wyprofilowane, idealnie przycięte. Objętość to kolejny atut, jest dokładnie taki jak go sobie wyobrażałam.

Wiadomo, że skomplikowanego makijażu nim nie wykonam, ale połączę dwa kolory, pięknie rozetrę i tadam! Więcej nie potrzebuję, na co dzień. Nie rozstaję się z nim i towarzyszy mi przy każdym malowaniu oczu.

Uważam, że to jeden z najlepszych zakupów. O ile część kolorówki z zakupowej listy wykreśliłam na rzecz MUG, to kilka innych pędzelków do oczu na pewno kupię.

A jak to jest u Was? Macie swoje ulubione gadżety, na które nie zwracacie szczególnej uwagi, ale jak ich zabraknie to jest mały problem?

Pozdrawiam:)


97 komentarzy:

  1. ta temerówka wyglada rozsądnie - ja swoje ciagle gubię więc nawet porzadnej opinie nie moge sobie o nich wyrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest tak, że bardzo szybko przywiązuję się do pewnych drobiazgów :D

      Usuń
    2. ja szybko przywiązuje się do ludzi :) z przedmiotami bywa tak, ze potrafie zapomnieć, ze coś mam :)

      Usuń
    3. To dla mnie dwie różne sprawy :P
      Z przedmiotów korzystam z wielką przyjemnością, ponieważ ułatwiają życie :) Stąd przywiązanie. I wierz mi, że dużym zaskoczeniem było odkrycie, że może brakować niewidzialnych ulubieńców. Bo przecież tak na co dzień kto przywiązuje wagę do temperówki, pędzelka czy pęsety ;) A jednak :D

      Usuń
  2. Bardzo trafiony post :)
    Ja chyba jeszcze nie znalazłam żadnego ideału z przedstawionych przez Ciebie kategorii gadżetowych..
    Przylatując do Polski zapomniałam pęsety. Kupiłam sobie tutaj na miejscu drogeryjną i przyznaję bez bicia, że jest lepsza niż ta której używałam do tej pory :)
    Mam grzebyczek 'no name' i czasem go używam (nie jest to sprzęt pierwszej potrzeby w moim przypadku)
    Cały czas szukam dobrego pędzelka do cieni.. Obecnie do nakładania cieni używam pędzelka do korektora ;) albo palca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*

      Czasami tak właśnie się zdarzy, że ... trach! brak i potrzeba poszukać zamiennika. Można dobrze trafić tak jak Ty :) lub trochę gorzej jak ja ;) Przez cały pobyt w Polsce nie nabyłam nic, co zbliżyłoby się do tej już posiadanej.

      Do grzebyka przyzwyczaiłam się i jakoś tak odruchowo lubię go mieć, choć nie zawsze wykorzystuję. Wszystko zależy od sytuacji oraz używanych kosmetyków.

      Przez pierwsze tygodnie w Polsce jak byłam tuż po pogrzebie to najczęściej używałam palców do malowania. Nawet wrzucałam makijaż wykonany metodą oszczędną :D - http://www.1001pasji.com/2012/10/prosciej-sie-nie-da.html

      Usuń
  3. Sama długo szukałam idealnej pęsety, aż trafiłam na taką całkiem przypadkiem :) Jeśli chodzi o grzebyczek z Inglota to rzeczywiście trzeba bardzo uważać, sama się zastanawiam nad poszukaniem bezpieczniejszej wersji. Z drugiej jednak strony trochę się obawiam, że z innego nie będę tak zadowolona jak z tego z Inglota, bo on świetnie się sprawdza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Inglot dobrze się sprawdza lecz jak będziesz miała okazję to zerknij sobie na Mac'owego cudaka :)

      Grzebyk z Inglota wymuszał zawsze 100% uwagi i zaczęło mnie to denerwować ;)

      Usuń
    2. I tak będę musiała wpaść do MACa, bo mam ochotę na ich bazę pod tusz to przyjrzę mu się :)

      Usuń
    3. Obadaj, warto :)
      Zaciekawiłaś mnie bazą. Napiszesz coś więcej? :)

      Usuń
    4. Miałam okazję dzięki mamie ją poużywać kilka razy, ona za to była z niej bardzo zadowolona, bo ma króciutkie rzęsy i dzięki niej wyglądały naprawdę przyzwoicie :)

      Usuń
  4. ja uwielbiam pędzelek 217 z MAC :) od kiedy go mam używam go codziennie i praktycznie robię nim cały makijaż oka. to zdecydowanie mój ulubiony gadżet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam go cały czas na uwadze :) Zostałby kupiony wcześniej, ale nie był dostępny i tak się to odłożyło w czasie. O tym pędzelku krążą już legendy :D

      Usuń
  5. Własnie na wszelakich wyjazdach zdaje sobie sprawe jak takie niby niepozorne cudenka są potrzebne do zycia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co więcej, na co dzień jakoś nigdy nie przywiązywałam takiej wagi, czy to mam lub nie ;)

      Usuń
  6. O dziwo u mnie świetnie sprawdza się pęseta z Essence, kupiona z 1,5 roku temu za jakieś 8 zł ;) Dopiero teraz zaczyna jej trochę brakować chwytu, a jest w użyciu bardzo często! Na początku była nawet jakby ciut zbyt ostra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że jesteś zadowolona :) Pamiętam, że dużo osób ją chwaliło, ale nie było dane mi jej namierzyć u siebie. Została Sephora i TK Maxx, gdzie wypatrzyłam Max Factora.

      Usuń
  7. Co do temperówki, to specjalnych wymagań nie mam, w łazience leżą jakieś trzy przypadkowo kupione w drogeriach i wszystkie są ok. Must have w kategorii pędzle, to u mnie Starter Set z Real Techniques, a o grzebyczku muszę pomyśleć, pewnie kupię taki jak Ty, choć liczyłam, że kupię ten Inglotowy, ale... no chyba jednak masz rację, że on taki niekoniecznie bezpieczny. A pęseta... brrr, nienawidzę wyrywania brwi, a co za tym idzie - pęseta mi niepotrzebna, preferuję browbar i wosk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie temperówka byłaby mi obojętna, ale ja lubię kredki różnej maści i nie ma nic gorszego niż źle zatemperowana kredka....
      Z całego setu RT jesteś zadowolona? bo u mnie niektóre pędzle stały się trochę zbędne ;)) a ten do kresek nie do końca jest tym, czego się spodziewałam.

      Z brwiami to mam małe halo ;) Niestety jestem naturalną blondynką, przez co brwi mam bardzo jasne i problematyczne. No i nie lubię oddawać się w inne ręce ;)) Wyjątkiem jest fryzjer i to też musi być ktoś zaufany.
      Mam tak opanowaną taktykę wyrywania brwi, że nie ma słowa o bólu :P

      Usuń
    2. Z całego jestem zadowolona, ale wielu pędzli używam zupełnie inaczej, niż ich proponowane zastosowanie. No i zdecydowanie brakuje właśnie pędzla do kresek, ale mam świetny z Maestro, więc w tej kwestii nie narzekam.

      JA też naturalna blondynka i choć brwi (teoretycznie) mam jasne, to bardzo je widać, przez co koniecznie jest modelowanie ich, a nparawdę tego nie cierpię. Po pierwszej wizycie w browbarze benefit wiem, że mogę zaufać komuś innemu niż sobie :)

      ps. mam nadzieję, że i ja kiedyś opanuję swoją taktykę na brwi :D

      Usuń
  8. Ja wlasnie usze sobie sprawic jakis porzadny pedzelek do rozcierania cieni - co prawda nie maluje sie czesto ale jak juz to robie to brakuje mi wlasnie dobrego rozcieradla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pośród różnych pędzelków do rozcierania różnicę poczułam przy Mac'u. Dzięki niemu w zasadzie cienie same się rozcierają ;)))
      Warto jest zainwestować w dobry pędzel. Całkiem dobrze wypada też Zoeva i Real Techniques, ale tutaj mam sztukę wielozadaniową :D

      Usuń
  9. Póki co są to dwa pędzelki Hakuro - do różu i do nakładania cieni. Ale z tego pierwszego jestem średnio zadowolona. Rozcierania się dopiero uczę także wszystko przede mną. Ostatnio bardzo się zaprzyjaźniłam z pędzelkiem do linera Kozłowski.

    Co do temperówki to ja mam zawsze problem, żeby ją wyczyścić :/ No nie umiem tego robić i nie wiem czy są na to jakieś sposoby? Bo mi zawsze tam w środku zostaje mnóstwo kredki i całe ostrze jest oblepione. Czyszczenie tego badziewia zajmuje wieki.

    Pęsetę mam jakąś zwykłą. I właśnie jakoś nigdy nie czułam potrzeby zakupu droższej. Ale może trzeba spróbować? Moja mama miała kiedyś taką fajną, która się zaciskała jak się ją puściło (nie wiem czy wiesz o co mi chodzi), ale nigdzie takiej nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mnie zaskoczyłaś :) Z pędzli Hakuro nie jestem zadowolona, choć te do twarzy są bardziej trafione niż do oczu. Nie wiem który masz do różu, bo ja wybrałam z tym dwukolorowym włosiem. Nie pamiętam numeru i polubiłam się z nim bardzo.

      Wydaje mi się, że nie ma żadnych tajemnych mocy :P Nie zawsze też doczyszczę swoją, używam do tego celu patyczków i chusteczek dla niemowląt. Mam ulubione z Haggis, bo są idealnie wilgotne. Do tego bardzo dobrze wykonane, nie rozwarstwiają się. Przez długi czas używałam tych z Babydream z Rossmanna, ale to jak niebo a ziemia.
      Do tego wszystko zależy od kredek, przy żelowych czasem się poddaję i po prostu zostawiam. W końcu to jest gadżet użytkowy a teściowa na inspekcję nie wpadnie ;)Przymykam oko :)

      Pewnie nawet nie szukałabym droższej pęsety gdyby nie przypadek, bo nagle dostałam w swoje ręce coś, co mnie zaskoczyło formą i łatwością obsługi :) Człowiek ciągle się uczy :)))
      Kojarzę o jaki rodzaj pęsety Ci chodzi, jednak nie mam pojęcia czy można jeszcze je dostać.

      Usuń
    2. O chusteczkach nie pomyślałam. Muszę sprawdzić patent, No popatrz, a my mieliśmy Haggies i nam zupełnie nie pasowały. Tyle, że ja używam zgodnie z zaleceniem do pupy młodocianego ;) Dla mnie najlepsze są albo Bambino albo Dada z Biedronki (ale domyślam się, że dla Ciebie trudniej dostępne). A Babydream są zdecydowanie za suche. Zresztą przerobiłam wszystko: Pampers różne wersje, Nivea, Cleanics...

      Ja mam Hakuro H21. Z naturalnym włosiem i żałuję, że nie wzięłam tego ze sztucznym. Ten gubi włoski i jest dosyć twardy, choć w dotyku wydaje się mięciutki. Za to kocham H51 :D

      Usuń
    3. Miało być Huggies :)
      Biedronkowe miałam, ale one były tak samo suche jak Babydream, te Huggies są naprawdę mokre. No chyba, że polska edycja się różni, ale miałam je podczas pobytu w PL i nie odczułam różnicy. Mało ważne ;) Istotne, że dla siebie znalazłaś coś, co pasuje :)

      Uzależniłam się od tego typu chusteczek, bo raz, że przy makijażu są jak znalazł to często podczas zwykłych czynności są wykorzystywane.
      Cieszę się, że trafiłam na nie bo faktycznie z dostępem nie mam problemu.

      Ten ze sztucznego włosia to H24 i nie mogę na niego narzekać :)
      H51 to do podkładu coś w stylu flat topa? :)

      Usuń
    4. Tak. To ten osławiony flat top. Jest cudny i nakładanie nim podkładu mineralnego to czysta przyjemność. Z drugiej strony jestem nieobiektywna, bo nie mam innego ;) Tylko doczyszczenie go jest trudne.

      Muszę pomyśleć nad wykorzystaniem tych chusteczek przy makijażu. Jasiek się chyba nie pogniewa ;)

      Usuń
    5. Ja w ogóle lubię flat topy :) To miłość, która narodziła się podczas spotkania z minerałami. Pędzla Hakuro nie znam, ale wygląda na porządny i pomijając pewne za i przeciw może być warty posiadania. Poza tym to Ty masz być zadowolona i jesteś :D

      Odnoszę wrażenie, że czyszczenie pędzli Hakuro, tych do makijażu twarzy jest szczególnie upierdliwe, że tak się wyrażę. Mam kilka i raczej rzadko je teraz ruszam, bo nie każdy kosmetyk zmywa się tak samo...

      Pomyśl :) dla mnie to dobry paten.

      Usuń
  10. grzebyczek Inglotowy wymyślił sam diabeł, a niewydłubanie sobie oka podczas rozczesywania, to istny cud ;) a MACowy jest świetny! pędzlaka 275 też lubię, ale są fajniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie jeszcze polecisz, mów szybko :)

      Grzebyk z Inglota to diabelski wynalazek, który początkowo podobał mi się. Niby pomagał mi rozczesać rzęsy, ale kosztowało mnie to za dużo uwagi.

      Usuń
    2. Ja uwielbiam Inglotowski grzebyk, jest świetny i nie boję się go użyć :D

      Usuń
    3. Jeżeli tylko dobrze Ci służy to należy się cieszyć :) Dla mnie to bardzo niebezpieczny dodatek.

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy post Hexx - szczerze mówiąc nie zastanawiałam się nad tymi gadżetami ale teraz tak sobie analizując to faktycznie - bardzo ważna to sprawa. Temperówka - mam taką malusią malusiunią (gdzie już stępiły się ostrza a poza tym nie wiem - mam chyba bardziej niezgrabne ręce..ze starości pewnie - że utrzymać cokolwiek w niej, graniczy z cudem:)) Kupiłam co prawda jakąś no name ale łamie mi kredki. Tak, zdecydowanie muszę się rozejrzeć za czymś dobrym jakościowym - popatrzę na burżuja :) bo faktycznie fajnie, że ma tą osłonkę...
    Grzebyczka to ja nie potrzebuję (nie ma co czesać heheh) szczoteczka do ulubionej kredki Benefita jest dla mnie w porządku. Pęseta - jakąś też przypadkową tak samo jak pędzle...ale w zasadzie nie mam potrzeby mieć więcej/lepszych bo i tak nie za bardzo się umiem posługiwać..
    Muszę kupić temperówkę:))
    A używałaś kiedyś zalotki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka takich malutkich temperówek mam z racji zakupu kredek, do których były dołączone. I faktycznie utrzymanie tego w dłoni jest sztuką :D
      Zerknij na Burżuja bo to porządny sprzęt :D i osłonka dobra rzecz!

      Zalotka nie dla mnie. Poza tym trzeba mieć, że tak powiem materiał na zalotkę :))) Mam do niej obojętny stosunek, podobnie jak do sztucznych rzęs, które podobają mi się u kogoś ale nie na moich oczach.

      Usuń
    2. A to masz tak samo jak ja :) Nigdy nie miałam i mieć nie będę ale u kogoś sztuczne rzęsy jak najbardziej się podobają (pod warunkiem że nie wyglądają jak wiesz czarne wronisko przylepione do gałek ocznych ;))

      Usuń
    3. Popróbowałam i przekonałam się, że to nie dla mnie ;)

      Usuń
  12. Hmm dziwna sprawa - za każdym nowym komentarzem mam mniej wszystkich, ogólnych komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Temperówki w swoich zbiorach nie mam, gdyż żadnych kredek nie mam.
    Podobnie jest z grzebyczkiem - brak takowego.
    Pęsetę mam z Sephory, a ulubiony pędzelek z EcoTools.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minimalistycznie :) ale ważne, że dla Ciebie użytkowo. O to chodzi :)

      Usuń
  14. Temperówki mam jak leci:) Okazuja się całkiem trafne:P Pęsety lubię dobrze wyprofilowane i z małymi łapkami, Solinger ma niezłe i mega trwałe ale tej HD Brows muszę się przyjrzeć:P
    A MACowe pędzle kocham z tym,że na zmianę z RT bo sa the best:)

    Hex bardzo fajny temat na posta, może Ci podkradnę:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :) z chęcią poczytam o Twoich gadżetach. U mnie to jest pierwsza część, za jakiś czas wspomnę o kolejnych.

      Co do pędzli RT, to jak na razie bardziej pasują mi te do twarzy niż do oczu. A to Mac'owe cudo zawojowało mnie na amen :D

      Zerknij sobie na HD Brows, bo uważam że postarali się. Uchwyt jest bardzo precyzyjny a do tego łatwo się zaciska, jest lekka. Nie czuje się jej w dłoni. Dobrze jest mieć w posiadaniu idealną pęsetę, bo przecież są różne sytuacje domowe.

      Usuń
    2. przjrze się na bank:) A co do RT zgadzam się, do twarzy sa the best:P

      Usuń
  15. zastanawiałam się jak napiszesz słowo temperówka bo jest różne zależnie od regionu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serio koleżanka na studiach mówi, że musi sobie kupić ostrzałkę a ja się tak patrzę o czym ona do mnie mówi ;D

      Usuń
    2. Z tym też się zetknęłam, ale masz rację czasami pewne określenia zaskakują. Miałam kiedyś okazję rozmawiać ze znajomą z Krakowa i Wrocławia, po czym pojawiły się różnice w pojęciach jak np. zamykam drzwi na klucz, wychodzę na dwór i takie tam ;)
      Ponoć tylko w Częstochowie jest popularna zrywka czyli reklamówka jednorazowego użycia :D

      Usuń
  16. Od dawana chcę zrobić post o moich gadżetach kosmetycznych ;)
    Mam grzebyk z Inglota i kiedyś o mało sobie oka nim nie wydłubałam. Od tej pory leży zapomniany w szufladzie i nigdy po niego nie sięgam. Będę musiała przyjrzeć się grzebykowi z MACa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej , to czekam w takim razie :) Z chęcią poczytam o Twoich ulubieńcach, może coś podpatrzę dla siebie?

      U mnie grzebyk z Inglota służy do.... rozczesywania pędzli. Mam kilka takich sztuk do makijażu oczu, które po upraniu dobrze jest rozczesać i on wyjątkowo dobrze sobie z nimi radzi. Innej funkcji nie widzę.

      Polecam obejrzeć Mac'owe cudo :)

      Usuń
  17. Pęsety zazdroszczę okrutnie :) i to mi przypomniało, że muszę rozejrzeć się za nową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdziesz coś, co trafi w Twoje potrzeby :)

      Usuń
  18. Taką pęsetę chętnie widziałabym u siebie, chociaż na razie sprawdza się też tanioszka z essence :) Pędzle MACa (ten, a jeszcze bardziej 217 <3) wishą na mojej baaardzo odległej wishliście. Kredek nie używam za często, a te do ust nie są za bardzo wymagające więc korzystam z temperówek essence - w liczbie mnogiej, bo myślałam że jedną zgubiłam. Znalazła się zaraz po zakupieniu drugiej :D
    Na grzebyczek parcia nie czuję i używam staruszka, który wpadł mi w ręce w dzieciństwie. Mimo to chętnie poużywałabym i takiego wypasionego, żeby sprawdzić czym się różnią.
    PS. Podleczyłam oczy, w następnym tygodniu zacznę się malować - dziś ruszam w podróż i staram się ograniczyć objętość kosmetyczki (odruchowo zamiast słowa 'objętość' chciałam napisać 'V'...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 217 toż to sama legenda :) Na pewno zawita w moich progach, to tylko kwestia czasu :)
      Jak masz grzebyk, który Ci pasuje to po co zmieniać? :P Jaki on tam wypasiony? Zwykły :) tylko tyle, że bezpieczny dla oka. Mógłby być nawet "no name", lecz nie trafiłam na nic podobnego.

      Właśnie, pora pomyśleć o podróżnej kosmetyczce :)

      Usuń
    2. Inny grzebyczek, bo może okazałoby się, że do niskich standardów jestem przyzwyczajona :P Zakup nowego odkładam jednak na 'kiedyś', bo to bardziej zachcianka niż faktyczna potrzeba. Może zdarzyć się i tak, że zupełnie o tym zapomnę ;)
      Pakowanie kosmetyczki to zawsze jest najbardziej czasochłonny element moich przygotować do podróży. Tyle ważnych decyzji trzeba podjąć, z tyloma dylematami się zmierzyć...!

      Usuń
  19. ja jeszcze odkrylam moc zalotki, mam taka mniejsza z MACa, batystowej sciereczki do mycia twarzy, atomizerow/perfumetek do torebki. Jestem gadzeciara:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także lubię takie dodatki :) O nich będzie przy następnej okazji. Tym razem skupiłam się na tej najważniejszej części u mnie :)))

      Usuń
  20. Muszę w końcu nabyc jakąś dobrą pęsetę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś nie sądziłam, że to będzie tak ważny dodatek ;)

      Usuń
  21. bardzo ciekawy post :)
    Ja do swoich gadżetów kosmetycznych mogłabym zaliczyć butelkę z atomizerem, do której przelewam wszystkie wcierki /olejki do skóry głowy - bardzo odpowiada mi taka aplikacja :) i pędzelek z W7 - lip brush, którym genialnie rysuje mi się kreski cieniem na powiece :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Butelki z atomizerami także lubię :) Nawet wczoraj rozmawiałam z moim Duszkiem, że przydałoby się zamówić na ZSK, ale same butelki średnio się kalkulują...

      Usuń
  22. mam wewnętrzne opory przed zapłaceniem większej kwoty za pęsetę, ale może kiedyś się przełamię :) mi swoją drogą dobrze służy tania pęsętka z Infinity. jestem z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli jesteś zadowolona z tej, którą masz to nie ma sensu ;)

      Usuń
  23. uwielbiam posty "ulubione...." czytac i tworzyc :)) grzebyczek z maca sam w pada w moje rece, gdy chce uczesac brwi, hd brows prosze mnie nie kusic, bo ostatnio cos za duzo do koszyka trafia peset/penset :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Pęseta wygląda na świetnie wykonaną. Grzebyk z Inglota niesamowicie rozczesuje rzęsy, ale jeden niewłaściwy ruch ręką i możemy stracić wzrok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, dobrze rozczesuje ale zawsze miałam stresa, że jeden ruch ręki nie w tą stronę i ... Co prawda nigdy mi się tak nie zdarzyło, ale zaczęłam dumać nad wymianą.

      Usuń
  25. Mi jest potrzebny tylko dobry pędzel do pudry, którym czasami mogę podkreślić kości policzkowe. A pęseta!? U mnie idzie często w ruch. Ale musi być metalowa i taka sztywna.

    OdpowiedzUsuń
  26. również posiadam takie rzeczy - łatwiej wtedy się żyje - pędzelek wielofunkcyjny to u mnie hit na wyjazdy kiedy kosmetyczka ma być minimalistyczna dająca później ogrom możliwości - u mnie takie zadanie spełnia pędzel do rozcierania z maestro :) a temperówki idealnej nadal nie znalazłam ale cały czas obracam się w świecie tych właśnie no name :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że każda z Nas znajdzie u siebie tego typu dodatki :))) A pędzelek wielofunkcyjny jest jak znalazł na wyjazdy i nie tylko. Właśnie przede mną kompletowanie kosmetyczki :D

      Usuń
  27. Nie polecam pęsety Inglota - jest do bani!
    Kusi mnie ten grzebyk MAC :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto wiedzieć :)

      Polecam go jak będziesz miała okazję przyjrzeć mu się bliżej.

      Usuń
  28. Hmmm... Temperówkę podkrafam siostrze, ale mam tylko 2-3 kosmetyki naoczne w kredce więc jak narazie to zbędny gadżet. Pincetę mam taką samą i też z GB ;)
    Powoli zbieram się do zakupu pędzli MACa, mam tylko dwa do twarzy a chcę mieć wszystkie do oczu. Raczej z potrzeby posiadania niż potrzeby używania. Patrzyłam na pęezle RT ale .... Jakoś mnie nie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Mac'a mam tylko kilka pędzli na liście, ale u mnie to przede wszystkim ze względu na walory użytkowe. Cenię sobie dobrej jakości pędzle.
      RT długo oglądałam, jednak jak zaczęłam sama ich używać to zrozumiałam na czym polega ich magia :))) Co prawda nie wszystkie są dla mnie użyteczne, ale wybierałam sama zestawy więc nie miałam większego rozeznania czego się spodziewać. Na pewno nie żałuję, że znalazły się w moim posiadaniu bo dokupiłam kolejne i czekam na nowy set.

      Usuń
  29. poszukuję idealnej pęsetki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo osób wspomina tę z Essence, może zerknij na nią? :)

      Usuń
  30. Haha no tak, grzebyczkiem METALOWYM z Inglota da się zrobić krzywdę. A może krzywda to mało powiedziane, bo jakby tak kto wsadził sobie te ostrza do oka to.. Uhh fuj. Ale ja jestem tak genialna że go mam i daję radę, staram się przynajmniej zbyt głęboko nim nie wchodzić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także udawało się uniknąć takiego działania, ale pojawiła się okazja, by wymienić na coś bezpieczniejszego to nie zastanawiałam się za długo :)
      Ważne, że jesteś zadowolona :)

      Usuń
  31. Fajne drobiazgi :) Co do grzebyka z Inglota, to ja tam go lubię ;) Ok, trzeba z nim uważać, ale efekt jaki daje jest bardzo fajny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także go lubiłam :) przez jakiś czas, szczególnie że to była dla mnie totalna nowość. Ale wiadomo, że w miarę jedzenia apetyt rośnie :D

      Usuń
  32. Fajowy ten grzebyczek z MACa, kusisz Hexiu, kusisz!

    Co do pęstety - zgadzam się, jest ważna. Ja mam z Tweezermana i jestem nią oczarowana, nie miałam precyzyjniejszej i porządniejszej:) Polecam, jakby co:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że warto mu się przyjrzeć z bliska :)

      Tweezerman był na mojej liście i pewnie bym go kupiła, ale dostałam HD Brows i poczułam się zaspokojona :)
      Myślę, że jak pojawi się okazja do wymiany/nowego zakupu to będę miała na uwadze polecenie. Dziękuję :*

      Usuń
  33. Ten grzebyczek z MAC rzeczywiście wygląda bezpieczniej, bo z Inglot mnie trochę przeraża :D
    Ja poszukuję idealnej temperówki... Choć mam na prawdę dobrą, to nie mieści ona moje grubej kredki z p2 i wątpię czy jakakolwiek temperówka da radę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką jedną kredkę z p2 właśnie :) ale jak na razie ostrzę ją przy pomocy noża :D Bo nic innego nie wchodzi w rachubę :P

      Inglot ma bardzo długie ząbki i choć świetnie rozczesuje/wyczesuje to lepiej robić to uważnie. Mac'owy maluch może i niepozorny, lecz daje radę :))

      Usuń
  34. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem sens zostawiania tego typu linków bo:
      a)jeżeli będę zainteresowana to zajrzę
      b)mój blog to nie jest "słup ogłoszeniowy"

      W związku z tym wystarczy zapoznać się z kilkoma zdaniami -

      Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
      Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
      Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

      Dlatego też będę bezlitosna i usuwam takie komentarze.

      Usuń
  35. zalotka i pędzelek do kresek, jako długorzęsy okularnik bez zalotki ani rusz, a pędzelek został dołożony niejako przypadkiem, nie żałuję :-) obie rzeczy od elfa ;-)
    a tego maca to zazdroszczę, niedobory pędzlowe mam straszne :-D

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo bym chciała wykonywać piękne makijaże oka :) Dlatego zbieram różne polecane pędzelki do makijażu oczu, jestem na etapie Hakuro i EcoTools. Ale to bez czego nie mogę się obyć to także temperówka, ale i pędzel do różu i podkładu oraz pędzelek do podkreślania brwi z Inglota. Szukam właśnie takiego grzebyka jak u Ciebie ale na żaden jeszcze się nie zdecydowałam :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. No pięknie, teraz muszę kupić ten pędzelek ;) Mam podobny z hakuro,ale jest zbyt miękki żeby cokolwiek rozetrzeć, co najwyżej można nim pacnąć cień na powiekę ;>

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja mam składaną szczotkę do włosów z lusterkiem kieszonkową, idealną na wycieczki :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Nadal zazdroszczę Ci tej pęsety! Chociaż ja z pęsety z Sephory jestem zadowolona (pewnie dlatego, że nie mam porównania do lepszego!).

    OdpowiedzUsuń
  40. oj tak u mnie to pęsetka, małe nożyczki i temperówka:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie mam takich ulubionych gadżetów, może dlatego, że mój makijaż przez lata był dość ascetyczny i dopiero niedawno zaczęłam się rozwijać w tym kierunku ;) Ale bardzo chciałabym skompletować zestaw dobrych pędzli - już teraz widzę, że to podstawa.

    OdpowiedzUsuń
  42. Znaleźć dobrą pęsetę to nie lada wyzwanie. Od kilku jestem wierna tej z Sephory, ale jak już odejdzie na emeryturę to będę wiedziała po co sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Moim ulubionym i chyba niezbędnym gadżetem w torebce jest lusterko i grzebień. W sumie to 3 lusterka. A i jeszcze cążki do skórek, kilka pilniczków i matujące bibułki :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Nie mam jeszcze tego pędzla Mac,może się na niego skuszę:)

    OdpowiedzUsuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...