Pszczela Dolinka - Kawa z mlekiem - mydło naturalne peelingujące /recenzja/




Pszczela Dolinka to kolejna polska firma na polskim rynku, która oferuje naturalne mydła, kosmetyki na bazie miodu, naturalne perfumy - więcej TUTAJ W blogosferze zdobywa coraz większą popularność i po raz pierwszy przeczytałam chyba na blogu Esy, która prezentowała wariant Banan i kokos /link/ potem była Kamila /link/ i kilka innych miejsc. Z racji, że mydła naturalne wielbię od lat i chętnie po takowe sięgam zaczęłam zastanawiać się nad zakupem. Powstrzymywały mnie tylko dwie sprawy. Po pierwsze wygląd - nie jestem wielką estetką, lecz wolę klasycznie cięte kostki. Tutaj jakoś nie do końca się odnajduję. Po drugie, opcja płatności - tylko przelew :/ Dla mnie, klienta zagranicznego to wcale nie jest ułatwienie i np. miłym zaskoczeniem jest rozwinięcie skrzydeł przez Lawendową Farmę, której ofertę bardzo lubię i pora odświeżyć sobie tę znajomość. Dlatego co jakiś czas zapełniałam wirtualny koszyk i rezygnowałam. Raz nawet byłam bliska finalizacji, lecz posłuchałam swojej intuicji ;) I w taki oto sposób zapomniałam o Pszczelej Dolince. Do czasu ;) ponieważ Kinga :* (Simply_a_woman) obdarowała mnie kostką Kawy z mlekiem - jakby czytała mi w myślach, bo nigdzie nie wspominałam o moich rozważaniach.

Ministerstwo Dobrego Mydła Szafran, mus do ciała /recenzja/




Pierwsza wzmianka na moim blogu w temacie Ministerstwa Dobrego Mydła pojawiła się podczas kolejnego wpisu z serii Recenzje w pigułce /link/ Dzisiaj przychodzę z opisem moich wrażeń na temat musu do ciała o wdzięcznej nazwie Szafran (Mikołajko dziękuję za prezent :* :)))
Musy dla MDM wyprodukowała firma IOSSI, która w swojej ofercie  posiada masła do ciała, które są zbliżone do musów, choć są zdecydowanie bardziej oleiste, to ich konsystencja przypomina kremowy mus. Inny niż ten w MDM, lecz wcale nie gorszy. Po prostu inny :)

Warto poznać oba produkty :)

Hexxpress - podsumowanie lutego



 
Kolejny poślizg czasowy ;) "niedoczas" to moje ostatnio ulubione słowo, organizacja rozpierzchła się gdzieś po kątach do tego przyplątało się uporczywe przeziębienie i wszelkie założenia diabli wzięli. Dlatego też postawiłam pociągnąć cykl "Hexxpress" i tym samym uporządkować/podsumować miniony miesiąc , a przynajmniej spróbować. Z nadzieją na lepszy marzec ;) Trzymajcie kciuki :))

Coś nowego* - PHILIP B i nowości do pielęgnacji włosów




Z ofertą marki PHILIP B pierwszy raz zetknęłam się w zeszłym roku. Dzięki ofercie sklepu Pell.pl poznałam Russian Amber Imperial Insta Thick /recenzja/ i od tego momentu zaczęło się moje zainteresowanie ofertą marki. Stwierdziłam, że przyjdzie jeszcze pora na poważniejsze testy. Nie lubię tłoku na półce ;) I w taki oto sposób po kilku miesiącach, gdy przymierzałam się do zakupów otrzymałam ofertę przetestowania szamponu regenerującego Russian Amber Imperial*. Trochę o nim poczytałam i decyzja zapadła na tak. Pomyślałam, że to dobry moment by poznać coś więcej. Mając w pamięci rozczarowanie po kontakcie z pielęgnacją Alterny wiedziałam, że nie kupię w ciemno żadnego pełnowymiarowego produktu. Rozglądając się za zestawami marki PHILIP B wypatrzyłam ciekawy wariant zawierający miniatury:
Lavender Hair and Body Shampoo
Light-Weight Deep Conditioning Crème Rinse
pH Restorative Detangling Toning Mist
Lovin' Hand & Body Crème

Sunday Riley pod lupą ;)



Firma Sunday Riley pochodząca z USA szturmem podbiła "Internety" i zanim przejdę dalej chcę Wam przybliżyć nieco samą markę, założenia/filozofię i skąd wziął się na nią pomysł :)

"About Sunday Riley
Sunday Riley has been obsessed with anti-aging skincare since she was 12 years old. Her family, who received the first land grants given in Texas long before it was part of the U.S., have integrated Native American botanicals into their lifestyle hundreds of years back. Her grandmother spent summers teaching Sunday how to apply certain Native American botanicals to her skin for healing, regeneration, detoxification, and glowing agelessness. Sunday incorporated this passed-down knowledge into her NV-5 Ageless Complex, a proprietary blend of 5 Native American botanicals used traditionally (and now proven scientifically) to detoxify, heal, and recharge the skin. Sunday strongly believes that modern skincare demands a marriage between botanicals and biotechnology. Using her science background, Sunday spent 24 months in a lab developing products. All of these products are based on Sunday's firm belief that the key to true agelessness is a simple formula: Detoxification + Varied Arsenal of Anti-Aging actives = Glowing Skin." /source/

"Skincare expert Sunday Riley believes that the perfect product is a blend of nature and science. Her own anti-aging line, popular among celebs and style insiders, uses the best of both botanicals and biotechnology."
"Skin gurus know that they can find gems in the drugstore. “I always keep tea tree oil, neem oil, and calendula essential oil in my bathroom cabinet for random cuts, scrapes, and flare-ups.” /source/

W ostatnim okresie wiele podobnych firm zaczęło coraz bardziej liczyć się w świecie kosmetycznym, ponieważ połączenie mocy Matki Natury z osiągnięciami biotechnologii staje się coraz bardziej pożądane? kreowane na potrzeby rynku? Odpowiedzi może być wiele. Za to dzisiaj "pod lupę" wezmę kilka produktów Sunday Riley i opowiem o moich odczuciach względem nich.

Ekia w pigułce /recenzje/




Ekia to francuska marka anti-aging BIO, która w swoich produktach bazuje na aktywnym składniku Sangre de Drago (Smocza Krew), który jest pozyskiwany z drzewa Croton Lechleri porzez nacięcie kory. Smocza Krew nawiązuje do legendy związanej ze Smoczym drzewem oraz koloru soku, który posiada intensywnie czerwoną barwę. O marce, filozofii oraz innych aspektach z nią związanych można przeczytać TUTAJ Nie będę kopiować całego tekstu, ponieważ jest tego dość dużo i zainteresowanych odsyłam do źródła. Warto wiedzieć więcej :)

Perełka za grosze: L'Oreal Skin Perfection Soothing Gel-Cream Wash (Ideal Soft Żel - krem oczyszczający)




Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią otwieram cykl "Perełka za grosze" i pierwszą rekomendacją z mojej strony stanie się żelowy krem do mycia twarzy L'Oreal Skin Perfection Soothing Gel-Cream Wash (polska wersja to Ideal Soft Żel - krem oczyszczający). Nie wiem w jakim celu firma wprowadza na rynek europejski dwie różne nazwy dla jednej serii, ale tak już jest.

Kwas azelainowy, w mojej pielęgnacji, jakich preparatów używam cz.II




Jeżeli zaglądacie do mnie regularnie, to wiecie że kwas azelainowy darzę szczególną atencją :) Natomiast jeżeli jesteście tutaj sporadycznie lub po raz pierwszy, to przypominam, mam zdiagnozowany trądzik różowaty, rocznik 78', cera mieszana z mocno przetłuszczającą się strefą T (zwłaszcza czoło). 

Hexxpress ;)






Plany, plany i jeszcze raz plany.... Dopadła mnie złośliwość rzeczy martwych i na wyznaczony dzień pełnego "apdejtu" twardy dysk odmówił współpracy. W taki oto sposób straciłam wiele danych, sporo jest do odzyskania dzięki kopiom zapasowym i zapobiegliwemu Mężowi :* Niestety odbiór nowego sprzętu, sprawdzenie zasobów i "zainstalowanie się na nowo" chwilę trwało. W związku z tym zaczęłam aktywniej pokazywać się na IG oraz FB, by mieć nadal łączność z Wami :) Wiem, że nie każdy ma tam konta, więc postanowiłam zebrać ostatnie tygodnie w całość i przenieść je tutaj. Będzie mi łatwiej zmotywować się do publikowania nowych wpisów. Zamierzałam podzielić się wieloma nowinkami, które prezentowałam w ostatnim wpisie, niestety utrata zdjęć zmusza mnie do ich przygotowania. Nie będzie to łatwe ;) ponieważ wiele produktów towarzyszy mi od dobrych kilku tygodni, nie przechowuję czyt. nie składuję opakowań, a co za tym idzie może brakować niektórych danych jak np. składu INCI lub innych oznaczeń - wybaczycie? :) I rzecz najważniejsza, sporo zdjęć, szczególnie kolorówki nie będzie dziewicza :P Tyle słowem wyjaśnienia, mam nadzieję że nie będą Wam przeszkadzać takie niedogodności i zostaniecie ze mną :)

Nowy Rok, zakupy i prezenty – kosmetyczny kalendarz


Gdybym miała podsumować ostatnie miesiące, to byłoby na pewno „na bogato” :D Na tyle, że poczułam pewien kosmetyczny przesyt. Szaleństwo, które wymknęło się z pod kontroli i potoczyło własnym rytmem. Nie żebym narzekała, ale przez najbliższy czas na pewno niczego nie kupię. Pora oswoić i zapoznać się w pełni z posiadanymi zasobami. Zacznę od prezentów świątecznych, potem moje własne zakupy- niektóre pokażę w całości lub częściowo. Powód jest jeden, w obliczu ilości została zaplanowana kolejka. Nie lubię tłoku na półce, zwłaszcza w pielęgnacji twarzy i ciała. Tak, odwieczny dylemat jednej twarzy :D Poza tym lubię mieć zachowaną ciągłość, plan.

Nie przedłużając, zapraszam :) Ostrzegam tylko, będzie dużo zdjęć :)))