Lush pochlonal mnie na dobre;) wymienilam prawie cala pielegnacje i wciaz mam ochote na cos nowego,nastepnego....Skusilam sie tez na zakup kremu,ciekawa jestem jakie beda wrazenia-na pewno zostanie szczegolowo zrecenzowany.
W miedzyczasie pokaze ostatnie zakupy i mam nadzieje,ze zmotywuje mnie to do opisow:)
Z nowosci pojawil sie szampon Squeaky Green i moge napisac,ze jest to najmniej udany nabytek i na pewno juz wiecej do niego nie wroce.Kostka jest dosc twarda w porownaniu z innymi,ciezko sie spienia a podczas uzycia staje chropowata i i placze wlosy;/ Plusem jest zapach-delikatny i nienachalny a po splukaniu praktycznie niewyczuwalny.
Kolejny srednio udany kosmetyk,niby ladnie pachnie ale.....bardzo ciezko sie namydla,mialam wrazenie,ze moglabym go rozcierac w dloniach i NIC!W kontakcie z woda zapach staje sie mdly i mocno mydlany,nie zauwazylam zadnych wlasciwosci pielegnacyjnych.
Powtorki nie bedzie.
Aqua Marina jest pasta do mycia twarzy i w pierwszym kontakcie zapach odrzuca....przypomina mi to namokniety proszek do prania w ogromnej ilosci;)Jednak dosc szybko przyzwyczailam sie do osobliwego aromatu a wlasciwosci pielegnacyjne oszolomily moja skore.Juz dawno nie mialam takiego komfortu oczyszczenia,cera staje miekka i przyjemna w dotyku,zdrowo zarozowiona i promienna.Dodatkowym plusem jest lagodzenie niespodzianek czy stanow zapalnych i walka z przedokresowymi gulami.
CoalFace to dla mnie mega delikatna wersja Dark Angels w kostce-bardzo podobny zapach;)
Wyglada niewinnie ale podczas kontaktu z woda na skorze zostaja delikatne drobinki,ktore delikatnie zluszczaja.Skora jest przyjemnie odswiezona i oczyszczona,dobrze wspomaga pielegnacje strefy T-jest duo mniej widoczna niz normalnie;)Bardzo bardzo wydajna:)
Wkrotce opisze wiecej:)
