Idealny stylizator dla włosów cienkich i delikatnych Shea Moisture Raw Shea & Cupuacu Frizz Defense Gel Cream


Moje "włosomaniactwo" rozkwitło na nowo jak u większości w 2020 roku i celowo sięgnęłam po cudzysłów, ponieważ to kompletnie nie mój świat oraz podejście do pielęgnacji skóry głowy oraz włosów NATOMIAST lubię wyciągać dla siebie jak najwięcej z danej dziedziny dla oraz wykorzystywać określoną wiedzę na własny użytek :) Stąd też na Instagramie używam hasztagu #wlosing_mojaprzygoda

Wspominam o tym dlatego, że od włosomaniaczek nauczyłam się na nowo stosować i dopasowywać stylizatory do swoich włosów. Pewnie to wszystko nie miałoby miejsca gdyby nie sami-wiecie-co oraz pojawienie się na rynku oferty Hairy Tale Cosmetics (która swoją drogą stała się dla mnie w większości mało trafionym wyborem ale o tym przy innej okazji), ponieważ te dwa czynniki wpłynęły na zapuszczenie włosów, długodystansową znajomość z ziołami (farbowanie oraz kondycjonowanie, o tym także napiszę) oraz chęć porzucenia wygładzania włosów po ponad 20 latach :D

Pierwszym poważnym powrotem do stylizatorów pośród żeli stał się dla mnie Hairy Tale Curlmelon, mocno utrwalający żel do fal i loków. Z perspektywy czasu oceniam go bardzo dobrze, bawiłam się nim przez kilka miesięcy i to on zachęcił mnie do dalszych eksperymentów. Potem pojawił się Lemon Lemur proteinowy żel stylizujący i.... karuzela rozkręciła się na do dobre. Mam włosy wysokoporowate (bez względu, czy to naukowy termin bądź nie :P), skręt typu 2b do 2c, są delikatne, zawsze były cienkie (choć tutaj faktycznie henna je znacząco pogrubiła) o średniej gęstości. Łatwo je obciążyć, ale z kolei pozbawione dobrej odżywki/stylizatora puszą się i żyją własnym życiem. Do tego wyspiarskie warunki czyt. wilgotność robi swoje :) Zdecydowanie stawiam na objętość, pogrubienie niż definicję.

Kiedy już wiedziałam jakiego konkretnie żelu potrzebuję zaczęłam szukać i sprawdzać różne opcje, poza tym wiedziałam że chcę czegoś, co wpisze się w moje oczekiwania "wash & go", nie będzie wymagać określonej zabawy (tak, by wydobycie i podkreślenie skrętu było szybkie, łatwe i przyjemne) i nie wymagało używania "bsów". Takim sposobem trafiłam na recenzje i opisy Shea Moisture Raw Shea & Cupuacu Frizz Defense Gel Cream oraz gdzieś po drodze ktoś pokazał konsystencję oraz zachowanie na włosach bardzo zbliżonych do moich. To był strzał w dziesiątkę!

Kilka razy przyglądałam mu się podczas zakupów, bo bardzo lubię ofertę firmy, ale sam opis i skład studził mój zapał. Wszystko wskazywało na to, że nie jest to produkt dla moich włosów. A jednak jest zupełnie inaczej!

Zacznijmy od konsystencji, która jest kremowo-żelowa i jest dość płynna (dlatego lepiej uważać podczas dozowania z racji opakowania). Nie jest lepki ani zbyt kleisty. Na pewno nie przypomina żeli z jakimi miałam do czynienia. Przyjemnie rozprowadza się na włosach, posiada specyficzny ale miły dla nosa aromat, który i tak szybko zanika. Nie wymaga też nadmiernej ilości wody, w moim przypadku na osuszonych włosach sięgam po mgiełkę bądź tylko moczę dłonie i w ten sposób ugniatam włosy. Świetnie wygładza oraz ujarzmia ew. puszenie. Bez względu na połączenie z "bs-em" lub nie działa identycznie, nie mam też problemu z ew. "sucharkami". Utrwalone włosy przy jego udziale łatwo mogę przeczesać palcami lub używam do tego grzebienia z szeroko rozstawionymi zębami. Dość szybko zasycha bez udziału suszarki, także średnio po 30 minutach które mogę wykorzystać na makijaż lub coś innego jestem gotowa do wyjścia. Obecnie mam dużo krótsze włosy, ale nawet gdy sięgały poza ramiona, to i tak nie potrzebowałam więcej czasu. Poziom utrwalenia jest dla mnie naprawdę imponujący, bo włosy przez cały dzień nie wymagają żadnych poprawek a nawet gdy złapią więcej więcej wilgoci, to wystarczy je delikatnie ugnieść i fryzura robi się sama :) Niezwykle polubiłam ten kosmetyk za efekt objętości i pogrubienia, idealne utrzymanie definicji jeżeli taką wybieram, łatwość z jaką się z nim pracuje (nie wymaga żadnych specjalnych zabiegów, połączeń itd.). Ten żel zdecydowanie odczarował tę kategorię w moich oczach.

Wydajności nie oceniam, bo to zależy od wielu czynników natomiast opakowanie posiada 249 ml, PAO 12 miesięcy a jego cena regularna to £10.99, nie sprawdzałam dostępności poza UK więc nie powiem gdzie/jak i za ile ;)



Oceniając po INCI łatwo zaklasyfikować ten żel do grupy emolientów i tak dużo osób się o nim wypowiada pod kątem ew. połączeń. U mnie on występuje w różnych konfiguracjach np. Davines All in one milk/ Moroccanoil Curl Defining Cream jako "bs-y" (czasami je łączyłam ze sobą) i całość zamykał żel Shea Moisture lub ostatnie moje odkrycie, które zostanie ze mną na długo, to ARGANICARE Keratin Strength & Repair Hair Serum i porcja żelu. To są moje ulubione warianty do wydobycia i podkreślenia skrętu, natomiast przy wygładzaniu najlepsze efekty daje mi zastosowanie typowo emolientowej maski/odżywki do której dodaję dwie łyżeczki sproszkowanego chitosanu (wymieszaną maskę zostawiam na ok. 10-15 minut po czym zmywam) i po spłukaniu oraz osuszeniu włosów nakładam sam żel. W zależności od tego, czy użyję suszarki bądź nie stopień wygładzenia jest mniejszy lub większy, niemniej żel zostawia ładną taflę na włosach i zapobiega ew. puszeniu. Moje włosy kochają proteiny, szczególnie od kiedy regularnie je hennuję natomiast szukając najlepiej działającej alternatywy, od mniej więcej 1,5 roku sięgam po chitosan.

Aktualnie używam już trzeciej sztuki i nie zanosi się na zmiany. Jedyną wadą tego produktu jest opakowanie. Tuba wykonana jest z dość miękkiego tworzywa, ale sam otwór jest duży i zdarza się, że podczas dozowania wyleje się za dużo produktu. Zatrzask także nie należy do najbardziej trwałych, potrafi się wyłamać w trakcie użytkowania. Najchętniej widziałabym opakowanie próżniowe lub dozownik w postaci pompki. Producent niedawno zmienił/odświeżył nieco grafikę ale opakowanie zostało wciąż takie samo. No cóż, czasem nie można mieć wszystkiego ;)

Pozdrawiam serdecznie :)

2 komentarze:

  1. Podziwiam za systematyczność w pielęgnacji włosów. U mnie żyją własnym życiem, co raz bardziej siwe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom nie jest to takie skomplikowane ani czasochłonne, ale organizacja to słowo klucz :)

      Usuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...