KORRES Multivitamin Compact Powder 42N Oily/Combination skin



Moja znajomość z kosmetykami firmy Korres nie zaczęła się najlepiej. Dawno temu w moje ręce trafił Korres Watermelon Lightweight Tinted Moisturiser SPF 30 Oil Free 01 Light Sand I niestety nie było to owocne spotkanie.


Jednak postanowiłam przełamać swoje opory i rozpoczęłam poznawanie asortymentu od zupełnie innej strony. W moich zasobach pojawiła się po kolei kolorówka, pielęgnacja ust kończąc na produktach do pielęgnacji włosów. Sukcesywnie będę starała się przybliżyć każdy produkt.


Dzisiaj opowiem o pudrze w kompakcie dla skóry tłustej i mieszanej, który udało mi się kupić jeszcze przed wyjazdem z Polski. Zakup był spontaniczny a zawrotna kwota 24,99 PLN sprawiła, że nie zastanawiałam się dłużej. W tym samym czasie widziałam go na słynnej Truskawie za ok.80zł i pomyślałam, nie ma mowy. Wymiana e-mailii z osobą sprzedającą na Allegro utwierdziła mnie w przekonaniu, że produkt jest oryginalny i pełnowartościowy. Wzięłam dwie sztuki :D I wiecie co? Absolutnie nie żałuję!


Puder ma u mnie zastosowanie w postaci wykończeniowej i nie mam mu nic do zarzucenia. To dobry kosmetyk, który zachęcił mnie do dalszego poznania oferty Korres.


Wg producenta jest to idealnie dopasowany prasowany puder matujący dla cery tłustej i mieszanej, wzbogacony o witaminy C i E, nadaje matowy i zdrowy wygląd.


Opakowanie. Tradycyjna kasetka z masywnego plastiku zawiera w środku duże lusterko i gąbeczkę. U mnie ona nie zdaje egzaminu więc od razu pozbyłam się jej. Do aplikacji wybieram pędzel do pudru lub kabuki.

Pojemność 16g

Kolor 42N to neutralny średni beż z domieszką zawierający domieszkę żółci. W zależności od światła jest ona mniej lub bardziej zauważalna.



Puder jest niesamowicie drobno zmielony i świetnie sprasowany, jedwabista formuła sprawia, że praktycznie nie pyli podczas użycia. Dawno już nie miałam do czynienia z taką formułą.
Miękki, na tyle że kilka ruchów pędzla i nabieramy dokładnie tyle, ile potrzebujemy. Powiedziałabym, że jego struktura jest satynowa. Takie jest odczucie, gdy przeciągałam opuszkiem palca po powierzchni.

Na poniższym zdjęciu proszę zobaczyć jak prezentuje się po takim zabiegu.



Tutaj po naniesieniu na wewnętrzną stronę ręki



A w tym przypadku na dłoni


Widać jego delikatność oraz zdolność stapiania się ze skórą, choć to tylko próbki koloru.

Podczas wykańczania/utrwalania makijażu pozostawiał delikatny woal, mgiełkę której nie sposób uchwycić aparatem. Ba! Po kilku chwilach zapominałam, że mam na sobie makijaż. Prezentował się bardzo naturalnie. Ma w sobie lekkość, która do tej pory była mi znana jedynie w pudrach Guerlain.

Wydajny, używałam go codziennie od marca do sierpnia włącznie. Stanowił moją podstawę makijażu jak i drobnych poprawek. U mnie pudry wykończeniowe z reguły są używane do 3, no może góra 4 miesięcy. Dużo zależy od formuły. Dlatego też oceniam, że wspólne 6 miesięcy to dobry wynik.

Podczas używania nie zaobserwowałam żadnych skutków ubocznych jak: zapychanie, podrażnienie. Puder nie zmieniał koloru, nie podkreślał niedoskonałości.

I rzecz najważniejsza. Kwestia matowienia.

Jeżeli ktoś szuka pudru, który zapewni extra mat, to Korres nie jest tym, czego potrzebuje. Ładnie matowi cerę, lecz na zasadzie wygładzenia, ujednolicenia. Twarz nie jest płaska. Za to nieźle trzyma skórę w ryzach i pomimo wydzielanego sebum makijaż nadal wyglądał świeżo i promiennie. Poprawki po kilku godzinach polegały na sięgnięciu po bibułki matujące. Nic poza tym. Czasami w zależności od okoliczności sięgałam po puder, by w przysłowiowy sposób „przypudrować nosek”.

Dobrze współpracował z podkładami takimi jak Parure de Lumiere, Lock It, krem BB Lioele Dollish Veil Vita 1 Gorgeous Purple, Revlon ColorStay, czy kremami tonującymi BB Dr. Schrammek, Caudalie. Jedyny problem jaki miałam to z podkładem Lumene Time Freeze Instant Lift Make-up 2 Honey Beige W tym przypadku nie było to udane połączenie i po kilku godzinach makijaż prezentował się fatalnie. Wymagał konkretnych poprawek.

Dla mnie taki rodzaj wykończenia i zapanowania nad cerą jest wystarczający. Co więcej puder nie przesusza, pozostawia efekt PS’a w realnej wersji. Pomimo swojej lekkości ma niezłe zdolności kryjące, dlatego też dobrze jest się z nim ostrożnie obchodzić. Co prawda trudno nim zrobić sobie krzywdę, lecz jeżeli dołożymy do tego dobrze kryjący podkład i korektor, to efekt maski murowany. Lepiej zaczynać od mniejszych ilości w zależności od cery. Takie jest moje spostrzeżenie.

Zostało mi jeszcze jedno opakowanie w zapasie a jeżeli pojawi się dobra okazja, kupię go ponownie. Gdyby natomiast ktoś szukał zamiennika o równie świetnych właściwościach polecam z oferty Lumene Matte Harmony, czyli mineralny Puder matujący bez talku. Co więcej, kolorystyka stworzona dla jasnych, czy bladolicych karnacji. Kolor 01, który z założenia ma być transparentnym idealnie wpasuje się w potrzeby wszystkich bladolicych.

Znacie coś godnego polecenia z oferty Korres? A może używacie innych pudrów wykończeniowych, które lubicie i chętnie rekomendujecie? :)


Pozdrawiam :)

Drzewko szczęśliwych pędzli Benjabelle Original, po raz pierwszy :)




Benjabelle Original zostało mi przekazane do testów ze strony sklepu internetowego Ula-la-Beauty i tutaj muszę nadmienić, że przyjemnie jest dostać ofertę dotyczącą czegoś, co widniało na mojej zakupowej liście. Drzewko wybrałam w kolorze różowym :)

Kosmetyczny pamiętnik : I ♥ ma Trousse Bio-Beaute Nuxe




Postanowiłam podzielić się dzisiaj moimi wrażeniami odnośnie zestawu Bio-Beaute Nuxe, który pokazywałam przy okazji prezentacji zakupowego podsumowania :)  KLIK!

Nie jest to w żaden sposób recenzja, raczej pierwsze wrażenia na bazie zestawu w postaci mini produktów. Seria zaciekawiła mnie przy pewnej okazji i postanowiłam spróbować. Uważam, że taki przegląd zawsze pozwoli podjąć decyzję, czy chcemy bliżej poznać markę, czy też nie.
Miniaturki znajdowały się w praktycznej kosmetyczce, która zostanie ze mną na dłużej ;) dodatkowo kartonik z pełną informacją, jakie kosmetyki znajdziemy w zestawie oraz składy INCI.

Linki, które użyłam dla czterech pierwszych kosmetyków prowadzą do znanego mi od lat Beaute 
Test http://www.beaute-test.com/  Działa on bardzo podobnie jak słynne MakeupAlley Product Reviews które bardzo sobie cenię i jest dla mnie dużo bardziej rzetelniejszą bazą niż Wizażowe KWC.... Jeżeli nie znacie, gorąco zachęcam.


Kosmetyczka zawierała 5 miniaturek:

Eau Demaquillante Micellaire A L'eau D'Orange KLIK!
Exfoliant Doux Confort Visage Aux Fruits Rouges KLIK!
Emulsion Lissante Hydratante 24H Aux Cellules De Clementine KLIK!
Crème Mains Haute Nutrition Au Cold Cream Naturel KLIK!
Shampooing Usage Frequent A L’eau Florale de Verveine Et Derive De Coco KLIK!

W skrócie zaprezentuję każdy z produktów. Na wstępie zdradzę, że kilka z nich zrobiło bardzo dobre wrażenie i na pewno spotkamy się ponownie tym bardziej, że mam dostęp i bez zbędnych problemów mogę je kupić.

Pamiętam jak na początku narzekałam, że w UK brakuje mi wielu produktów. To jednak były pozory, bo wystarczy użyć wujka Google, by znaleźć dostęp do tego, czy tamtego. Może i stacjonarnie nie kupię wszystkiego, lecz nie ma to większego znaczenia w obliczu kiedy mogę zamówić online. I problem się rozwiązuje ;) Ale do rzeczy!


Eau Demaquillante Micellaire A L'eau D'Orange



To nic innego jak płyn micelarny, który ma przyjemny cytrusowy aromat. Z racji tego, że ja nie używam miceli do demakijażu oczu, to nie poruszę tej kwestii. Za to przyjemnie odświeża skórę zastępując np. tonik i spodobało mi się przemywanie nim oczu każdego ranka. Z usunięciem makijażu radzi sobie nieźle. Nie mam zastrzeżeń.

Okazał się łagodny dla mojej kapryśnej cery. Zrobił dobre wrażenie i jak pojawi się okazja, to kupię go w pełnowymiarowym opakowaniu. Pomimo, że nie wyróżnia się niczym szczególnym na bazie moich ulubionych miceli jak Vichy i Caudalie, to odmianą jest piękny zapach. Wprowadza nowy element do codziennej rutyny. Aczkolwiek ma silnego rywala, wodę Uriage. O niej przy innej okazji będzie.



Exfoliant Doux Confort Visage Aux Fruits Rouges



Scrub przeznaczony dla wszystkich rodzajów skóry, nawet wrażliwej. I muszę przyznać, że gdybym nie miała swoich ulubionych peelingów, to sięgnęłabym po pełnowymiarowe opakowanie. A może spotkamy się ponownie, kto wie? :)

Ma gęstą i bogatą konsystencję o przyjemnym zapachu. Podobnie jak micel, brak tutaj jakiejkolwiek sztuczności. Aromat, który po raz kolejny pieści zmysły :) I muszę przyznać, że to podstawowy atut tych produktów. Mój nos ostatnio stał się bardzo wyczulony :D

Producent zaleca nałożyć scrub na suchą skórę po czym zwilżyć, a podczas kontaktu z wodą pojawia się delikatna pianka, mleczna emulsja. W ten sposób masujemy buzię i spłukujemy po kilku chwilach. Pomimo zawartości drobinek jest on bardzo łagodny, ale zarazem dobrze złuszcza. Bardzo wydajny, ta maleńka tubka starczyła mi na 3 użycia.

Dobrze było poznać kolejny peeling o udanym składzie oraz bardzo dobrych właściwościach złuszczających. Nie odnotowałam żadnego podrażnienia, zaczerwienienia. Cera po użyciu była gładka o jednolitym kolorycie.




Emulsion Lissante Hydratante 24H Aux Cellules De Clementine



Krem na dzień/na noc w postaci przyjemnej emulsji skierowany dla cery normalnej i mieszanej. Producent obiecuje 24 godzinne nawilżenie. Dla mnie to trochę taka bajka ;) Jest to przyjemny produkt, który delikatnie natłuszcza ale przede wszystkim nawilża. Dobra opcja na okres wiosenno-letni, wczesna jesień. Stanowi udaną bazę pod makijaż.

Gdybym miała go opisać jednym słowem, powiedziałabym że jest przyjemny. I tyle :)
Myślę, że na rynku jest wiele podobnych produktów, które spełniają identyczną rolę. Dlatego też zużyję do końca i zapomnę ;) pamiętając o zapachu :D



Crème Mains Haute Nutrition Au Cold Cream Naturel



Czy krem do rąk może zachwycać? Może :D i tutaj odrobinę brakuje mi trzeźwego spojrzenia, ponieważ moim ulubieńcem od lat jest krem do rąk z Nuxe Reve de Miel KLIK! Nie mam problematycznej skóry na dłoniach, w większości przypadków działa większość mazideł ale ja kocham ten krem. Wracam do niego regularnie i jeżeli miałabym wskazać tylko jeden produkt w kwestii pielęgnacji moich dłoni, to będzie właśnie Nuxe Reve de Miel! Niebawem napiszę dlaczego :) a wracając do Crème Mains Haute Nutrition Au Cold Cream Naturel myślę, że zagości u mnie pełen wymiar choćby po to, by przekonać się, jak będzie sobie radzić w dłuższej relacji.

To, co mi się podoba: lekka formuła, która szybko się wchłania; nie zostawia lepkiej warstwy i odczuwalnie nawilża. Dłonie stają się przyjemnie jedwabiste w dotyku. Świetnie wspomaga proces gojenia się ran, miałam kilka zadrapań i śladów po nożu, które szybko zniknęły. Radzi sobie z tzw. zadziorami, uszkodzonymi skórkami.

Liczę, że miniatura to dobry wstęp do dalszej znajomości.


Shampooing Usage Frequent A L’eau Florale de Verveine
 Et Derive De Coco

Szampon bio, który łagodzi, zmiękcza, nawilża czy to możliwe? Byłam trochę sceptycznie nastawiona, szczególnie że ostatnia przygoda z mocą Łagodności z P&R średnio wypada... A jednak!


Szampon ma obłędny zapach, przyjemną żelową konsystencję i jest bardzo wydajny. Jak na produkt tego typu nawet za bardzo nie plącze włosów, świetnie radzi sobie ze zmyciem oleju! Świetne właściwości łagodzące. Moja skóra głowy szybko doceniła tę część i faktycznie pozostawia włosy nawilżone, zmiękczone. Nie muszę sięgać po odżywkę po jego użyciu. Brzmi jak ideał i liczę, że nie zawiodę się na nim w bliższej relacji. Kupię na pewno.

Jak widzicie dzięki takiemu pakietowi poznałam wycinek firmy, która mnie zaciekawiła i na pewno do niej wrócę. To był udany zakup, zestaw kosztował 9,90 Euro i za niewielką kwotę zapoznałam się z kilkoma kosmetykami, których pewnie nie chciałabym kupować w ciemno.

Wiem, że firma dla większości jest trudno dostępna lub mało znana, ale może któraś z Was ma inne doświadczenia ?

Poczułyście się zaintrygowane którymś produktem, porozmawiajmy :)


Pozdrawiam :)

Moje myśli (nie)uczesane cz.I




Już jakiś czas temu obiecałam, że podzielę się z Wami moimi przemyśleniami, odczuciami związanymi nie tylko z tzw. współpracami, ale także wszystkim, co jest powiązane z HexxBoxem.
Padały różne pytania i postanowiłam spiąć to w jedną całość, by nikogo nie zanudzić a przy okazji poznać Wasze zdanie.

Zanim też zacznę na samym wstępie wyjaśnię, dlaczego zablokowałam Anonimowe komentarze na blogu. 

Przez dłuższy czas blog był zalewany ogromną ilością spamu, która nie lądowała w spamie... Poświęciłam dużo czasu by usunąć tego typu ślady. Korzystałam z okresowej moderacji dla komentarzy starszych niż 7 dni, ale bardzo mnie to męczyło. Dla mnie moderacja w ogóle mija się z celem i pisałam o tym już nie jeden raz. Mam założone foldery i filtry, więc poczta trafia tam gdzie powinna a ciągłe akceptowanie doprowadzało mnie do szału. No i w bieżących dyskusjach zabija min. dynamikę. Dlatego to jest jedna z przyczyn, która sprawia, że omijam moderowane blogi lub bywam aktywna na nich bardzo rzadko. 

Wracając do tematu. Do tego pojawiły się pewne mało miłe komentarze wobec jednej z Czytelniczek. Mój blog to nie piaskownica i jeżeli ktoś nie ma odwagi się podpisać, to dziękuję. Niech szuka sobie miejsca gdzie indziej. Dzisiaj każdy gdzieś ma konto. Dlatego też komentarzom Anonimowym mówię NIE.

Nie piszę o tym bez powodu, ponieważ pojawiły się zapytania osób, które są poza blogspotem itd. Wiem, że każdy wybiera miejsca, w którym bywa. Nie zamykam nikomu udziału w HexxBoxie, czy bywaniu na moim blogu, ale szanujmy się nawzajem i podpisanie się imieniem, czy użycie profilu nie kosztuje zbyt wiele.
Zdania w tym temacie nie zmienię. 

Dlaczego HexxBOX?

Zaczęły mnie uwierać współprace, które w niewielu przypadkach były dopasowane/dopracowane. Chciałam stworzyć spersonalizowany projekt, który umożliwiałby przekazanie do testów produktu, który faktycznie trafi w potrzeby i zostanie wykorzystany w pełni a jego recenzja stanie się przydatna dla innych. Do tego zależało mi, aby produkty trafiały w potrzeby.
Czy mi się to udało? Mam nadzieję, bo patrząc po recenzjach i podejściu większości osób wyciągam wnioski, że przyniosło to korzyści.

Poza tym to dla mnie dodatkowa promocja bloga. Jasny układ oraz obopólne korzyści.

Niestety nie sposób wszystkich zadowolić i pojawiły się różnego rodzaju zgrzyty, postawy roszczeniowe, brak kontaktu, nie wywiązanie się z terminu, czy ogólne lekceważenie podjętego zobowiązania.
I pewnie nie byłoby w tym aż tak wiele zaskoczenia, bo przecież jesteśmy dorośli a najbardziej zawiodłam się na osobach, po których tego się nie spodziewałam.  Mam nauczkę na przyszłość i wiem, że kolejne wybory będą znacznie bardziej szczegółowe a kryteria zaostrzone.

Kij ma dwa końce.

Tyle osób narzeka na firmy, na ich podejście itd. ale jak przeanalizowałam pewne zachowania to poczułam się jakbym miała do czynienia z dziećmi. Kontakt to słowo klucz. Wiele osób z tego skorzystało i nic wielkiego się nie stało. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wystarczy napisać krótkiego e-maila, parę zdań.
Jak widać dla sporej części to stanowi problem.

Problemem nagle stało się także nadsyłanie linków do recenzji. Prosiłam o e-mail z określonym schematem tematu a spora grupa miała z tym problem. Linki zostawiane gdzie popadnie. Czy to jest normalne? Wg mnie nie, tym bardziej kiedy posty na blogu danej osoby pojawiają się regularnie a Ona nie potrafi wysłać jednej prostej wiadomości.

Komunikacja sprawiała i sprawia wielu osobom problem. W zasadzie od momentu przekazania produktów zapadała głucha cisza... Nie oczekuję, że ktoś nagle zacznie bywać u mnie regularnie, lecz jeżeli podejmuje się czegoś, to chyba sam powinien dbać o to by być na bieżąco. Czy może się mylę?

Zasady doboru Recenzentek?

Stworzony Regulamin jest jedną z wytycznych. Dzięki stworzonemu profilowi jestem w stanie zapoznać się z preferencjami danej osoby oraz zobaczyć, jakie ma to przełożenie wobec postów na jej blogu. No i tutaj już bywa różnie....
Z biegiem czasu wyciągnęłam wnioski, nauczyłam się także zwracać uwagę na wiele detali a przy okazji staram się cały czas wdrożyć to u siebie.

Co jest dla mnie ważne?

-zawartość bloga, czyli jakie marki/produkty są opisywanie. Do tego sprawdzam, czy zawarte współprace faktycznie łączą się z potrzebami blogerki. Czasami można znaleźć niezłe kwiatki ;))

-wygląd bloga, tak! To jest istotne. Kiedyś pewnie machnęłabym ręką i powiedziała, że nie bo zawartość się liczy przede wszystkim. Jednak, czy chcemy czy nie, jesteśmy oceniani na podstawie pierwszego kontaktu. Nie lubię chaotycznych miejsc, które są przepełnione tysiącem banerów jak nie firm to rozdań to jeszcze czegoś innego. Misz masz kolorów także nie pomaga, plus takie detale jak rodzaj i wielkość czcionki.

A najważniejsze zostawiłam na koniec. Zdjęcia.

Wiem, że nie każdy dysponuje wypasionym sprzętem, ale warto zwrócić uwagę, że jednak dobra jakość zdjęcia to przede wszystkim jego parametry, czyli musi być wyraźne, bez przekłamanych kolorów, jeżeli jest to kolorówka bo wtedy mija się z celem taka recenzja/prezentacja.
Nie wszyscy mają smykałkę do zdjęć, ale podstawy warto znać. To jest moje kryterium.

-charakter recenzji, czyli podzielmy się swoimi odczuciami nie przepisujmy całego opisu producenta, które skwitujemy jednym zdaniem. Nie każdy musi być mistrzem pióra, jednak warto pisać od siebie.

-kontakt Autora z Czytelnikami. Dla mnie nie ma nic gorszego niż posty, pod którymi zobaczę wybiórcze odpowiedzi lub totalny brak. Wielokrotnie już wiele z Was podkreślało, że lubi „rozmawiać przez komentarze”, więc pytam się gdzie? To taka luźna uwaga, bo sama wiem, że to ma znaczenie i jest magnesem, ale szanujmy swój czas nawzajem.

-regularne publikacje

-tematyka, jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może interesować się wieloma tematami, lecz jeżeli blog jest z założenia urodowy to nie chcę na nim czytać o testach margaryny, środków chemicznych w sensie detergentów, czy testów żelazka... Aczkolwiek można i to zrobić z głową, lecz takich miejsc znam bardzo mało. Większość to po prostu zlepek różnych rzeczy, które w moim odczuciu są bardzo chaotyczne...

To jest oczywiście tylko mały wycinek wytycznych, które wpływają na wybór danej osoby.
I teraz pojawia się kolejna kwestia, ponieważ kilka osób zarzuciło mi „kolesiostwo”. Uśmiałam się wtedy. Tak.

Bo jeżeli ktoś nazywa „kolesiostwem” wybór blogerki, którą „znam”, bo bywamy u siebie na blogach, czytujemy swoje posty i cenimy własne opinie to chyba jednocześnie oznacza, że wybór tej osoby nie jest przypadkowy. Prawda? I są ku temu podstawy.

Nie czuję potrzeby tutaj tłumaczenia się, bo listy które publikuję są jawne. Nie robię niczego w tajemnicy, co więcej każda z osób jest tak samo rozliczana z udziału.
Jeżeli ktoś ma z tym problem, to nic na to nie poradzę. Nie zamierzam nikogo do siebie przekonywać. 

To tyle w tym temacie.

HexxBOX miał i ma założenie dobrej zabawy, a przy okazji promocję blogów ( nie tylko mojego) oraz przybliżenie marek/produktów, po które wiele z was nie sięga na co dzień z różnych powodów. Włączyłam w to aktywnie kilku sponsorów i przy okazji pięknie dziękuję jednej z Was, za namiary. Nie wiem, czy ta osoba chciałaby zostać odkryta, więc nie napiszę o kogo chodzi. Być może coś z tego wyjdzie, zobaczymy ;) W każdym razie bez względu na wynik, liczy się dla mnie chęć pomocy.

I tutaj pojawia się pewna konkluzja, tak wiele z Was walczy o dodatkowe współprace dla siebie samych, a ile z Was jest w stanie zrobić to dla kogoś innego?
Ten temat dotyczy zarzutów, że firmy są takie sobie, kosmetyki mało chwytliwe a lista życzeń była pełna fantazji. Taki obrazek uzupełniło szybkie pytanie na FB, gdzie padło wiele firm, które są poza zasięgiem.  

Jak ktoś myśli, że zdobycie sponsora do takiego projektu jest proste i potrafi zrobić to lepiej, nie mam nic przeciwko :) Pokaż na co Cię stać a wtedy porozmawiamy otwarcie :)

CDN.... 

Nie chcę Was za bardzo zamęczyć moim potokiem słów a jest jeszcze kilka kwestii, które chcę poruszyć. Przy następnej części :)

Od siebie dodam, że pomimo różnych trudności, problemów i takich tam jestem zadowolona, że udało mi się uruchomić ten projekt i zrobić coś dla innych, jak i dla siebie :) Bo to relacja wiązana.


Pozdrawiam :)



Mikołajki – zapisy i małe przypomnienie



Do końca miesiąca kompletuję grupę osób zainteresowanych zabawą Mikołajkową, jeżeli ktoś z Was ma ochotę dołączyć to zapraszam. Wszystkie szczegóły dostępne są w TYM poście i bardzo proszę, by tam zostawiać zgłoszenia.

Kompletna lista zostanie opublikowana na koniec września, jak do tej pory każda z osób zgłaszających się automatycznie zostaje wciągnięta na listę. Liczę, że wszystko jest jasne? :) W razie pytań, czekam :)

Miłego dnia :)