Tarte Amazonian Clay 12-Hour Blush, róże dwa :)


Parę miesięcy temu kupiłam dwa róże Tarte. Wybrałam Flush oraz Blissful. Marka zbiera praktycznie same dobre opinie, jej kosmetyki mają wiele zwolenniczek. Do tego nie są testowane na zwierzętach (jak kogoś to interesuje), na pierwszy rzut oka INCI wydaje się OK, praktyczne oraz wygodne opakowania (masywna kasetka z lusterkiem). Ponadto niektórym może podobać się tłoczenie :)

Jak jest w praktyce?



Nie wiem, może trafiłam na wyjątkowo oporne egzemplarze (ale żeby od razu dwa różne kolory??!) i dlatego też mój entuzjazm osłabł. Wybór koloru via net, to kolejny powód pod górkę. Żeby nie było, udało się. Trafiłam. Odcienie są dla mnie idealne. Tylko z ich właściwościami jakby gorzej....


Róże charakteryzują się bardzo zbitą i twardą konsystencją, wypróbowałam różne pędzle (finalnie uratował je pędzel Zoeva 126 Luxe Cheek Finish) i metody. Po czym musiałam zeskrobać dość grubą warstwę (skojarzyła mi się ona z czymś w rodzaju filmu ochronnego), by móc w ogóle mówić o jakimkolwiek efekcie. Nie lubię takich kosmetyków, róż to produkt, którego dotykam pędzlem i pac! Dzieje się magia :) Do samych słoczy nieźle namęczyłam się, by pokazać efekt na dłoni.



INCI. Cudowna Amazońska glinka jest dość daleko w składzie (kaolin) i na samym czele jest talk... ponadto jest rzekomo wypiekany przez słońce (A long-wearing, supremely soft blush infused with Amazonian clay harvested from the banks of the Amazon River and naturally baked by the sun) Daruję sobie wklejanie dalszych opisów producenta (więcej możecie poczytać TUTAJ)


Co prawda moja mieszana cera przyjęła je bardzo dobrze, jednak nie potrafię odnieść się do dalszych rekomendacji producenta, ponieważ najzwyczajniej nie widzę zmniejszonej widoczności porów/absorbowania sebum/utrzymania dobrego nawilżenia. Za to na pewno nie przyczyniają się do podrażnienia obszarów naczynkowych i nawet w gorszych dniach dla cery mogę śmiało sięgnąć po któryś z nich. Nie podkreślają niedoskonałości, dobrze stapiają się ze skórą.

Z jednym się natomiast w pełni zgodzę, trwałość! Imponująca! W zasadzie nie znam żadnej innej firmy, którą mogę porównać do posiadanych przeze mnie kolorów. Atutem jest także to, w jaki sposób stapiają się ze skórą i lepiej nakładać na początku mniej niż więcej. I to nie tylko dlatego, że są bardzo dobrze napigmentowane, tylko że w trakcie stapiania się ze skórą odcienie zaczynają żyć własnym życiem ;) Próbowałam przygotować zdjęcia, lecz na ich potrzeby musiałabym nałożyć produktu znacznie więcej niż potrzebuję. W związku z tym darowałam sobie ten krok. Może kiedyś, korzystając z dobrego dziennego światła pokażę je w pełnej okazałości. Dzisiaj zostaję wyłącznie przy próbkach kolorów na dłoni.
Odcienie, które posiadam, tak są opisywane na stronie Sephora.com

Flush – pink berry



Blissful - shimmering warm peach



Flush wg mnie jest idealnym zimnym różem z niebieskimi tonami o satynowym wykończeniu, Blissful z kolei to, zdecydowanie matowy koral (w moim odbiorze to różowy koralowy koral :crazy:) w ciepłej tonacji i jedynie w opakowaniu widać, że coś może się iskrzyć, natomiast na skórze ten efekt zanika, róż jest matowy.




Pojemność/Cena 5.6 g - $26.00

Podsumowując. Róże nie do końca spełniły pokładane w nich oczekiwania, problematyczna formuła, stopniowanie koloru nie zachęcają do bliższego poznania marki lub zakupienia nowych odcieni. Miałam z nimi prawdziwy problem i gdyby nie to, że udało mi się zeskrobać wierzchnią warstwę, pod którą jest produkt gwarantujący super trwałość w ciągu dnia, to już dawno poszłyby w świat. Nie tego oczekiwałam wydając (nie)małe pieniądze na ich zakup.

Moja przygoda z Tarte tyle co się zaczęła, a już skończyła. A Wasza? :)


Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...