Nagłe spotkania, szybkie rozstania cz.IV


Kolejna porcja mało trafionych kosmetyków, z którymi zbyt długo nie miałam do czynienia z oczywistych względów ;) Kto lubi otaczać się rozczarowaniami? Chyba nikt, prawda?
Poprzednie części znajdziecie TUTAJ

Fushi Rescue Organic Lip Balm


Paskudny smak/zapach, do tego tłusta konsystencja nie przynosząca żadnych efektów. Próbowałam używać do skórek, po czym wyrzuciłam do kosza. Koszmar, nie polecam. INCI nie zapowiadało takiego dramatu. Pojemność 10ml w cenie pięciu funtów. Pudełeczko ze sztucznego tworzywa, ale tylko sześć miesięcy ważności o chwili otwarcia. Los chyba starał się mnie ochronić przed jego zakupem, ponieważ trzy razy podchodziłam do niego. Albo nie było, albo data ważności się kończyła i tylko mój upór doprowadził do zakupu. Jak widać lepiej słuchać głosu intuicji ;)

Grown Alchemist Hydra-Repair Day Cream: Camellia & Geranium Blossom /recenzja/ 


Ten krem poznałam za sprawą miniatury, która wywołała zachwyt, potem emocje opadły ale mimo to uparłam się, by kupić pełnowymiarowe opakowanie. Stało się ono moim dziennym koszmarem. Niestety krem nie sprawdził się na dłuższą metę. Kiedy potrzebowałam gwarancji otulenia skóry, brakowało mi tego. Natomiast w czasie, gdy mogłam wykorzystać jego atuty (lekkość) stawał się zbyt tłusty. Dla mnie nie stał się ani „hydra”, ani „repair”. Prawdziwy niewypał tego roku.

Paw Paw Original Balm


Dostałam go w którymś boxie z Lookfantastic i przyznam się, że dawno już nie miałam tak okropnego balsamu do ust (pomijając w/w Fushi). Wiem, że wiele osób się nim zachwyca ale ja nie potrafiłam dopatrzeć się plusów (chyba, że otrzymałam felerny egzemplarz?). Nie podobał mi się zapach/posmak i zamiast natłuszczenia/ukojenia otrzymywałam efekt a’la smar na ustach. Nie....nie było nam pisane zostać razem. Skład INCI w pewnej części jest imponujący ;)

Petrolatum, Aloe Barbadenis Leaf Juice, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Carica Papaya (Fermented PAWPAW), Potassium Sorbate

Plastikowa tubka ze ściętym dzióbkiem w roli aplikatora, pojemność 10 ml w cenie ok. sześciu funtów.

Lirene My Color Code


Dostałam od firmy pełen zestaw kolorów z którymi nie do końca mogłam się “dogadać”, ale największy zarzut z mojej strony, to brak trwałości. Bez względu na to kiedy i jak nałożyłam podkład, on znikał. Po prostu. Podczas demakijażu miałam wrażenie jakbym korzystała tylko z korektora lub pudru

Nie bardzo radził sobie z „idealnym kryciem wszelkich niedoskonałości, nadaniem gładkości a już na pewno nie zapewniał perfekcyjnie matowego wykończenia makijażu”. Koncepcja dobra tylko potem coś poszło nie tak. 


Skupiłam się na kolorach Jesień i Wiosna.

Pharmaceris N Krem z witaminą K 1%


Kolejny produkt który otrzymałam w ramach współpracy. I znowu się nie udało. Ogólnie serię N oceniam jako kiepską i pisałam już o niej na blogu /recenzja/ to miałam nadzieję, że krem uratuje jej honor ;) Po pierwsze sugerowane stężenie jest słabe, miałam do czynienia z większym przy innych produktach i wtedy faktycznie działa. Tak tutaj mamy taki sobie „kremik” o miłej konsystencji, który udaje że coś robi tzn. nawilża, jest przyjemny, w ładnym opakowaniu, ma kartonik (jak kogoś to kręci) i KONIEC. Dla ciekawskich wit.K w składzie to Phytonadione Epoxide. Serię R będę polecać niczym mantrę, bo to naprawdę dobre produkty, które działają i doprawdy nie rozumiem dlaczego N jest taka słaba...

Norel Dr. Wilsz Arnica Tonik do cery naczynkowej i wrażliwej


Kupiłam duże opakowanie o poj. 500ml które stało się półlitrową udręką. Swoją drogą stworzyć produkt, który nie działa, to prawdziwa sztuka. A skład ma ciekawy i w dobrej cenie! plus pompka:)
Najgorszy był efekt piany podczas aplikowania toniku na płatek, nie wiem czemu miała służyć (przenosiła się na skórę podczas przemywania skóry) powoli zanikając. Nie byłam w stanie tego znieść (miałam ochotę od razu umyć twarz na nowo). Zapachu także na NIE, męczył mnie bardzo. Wyjątkowo syntetyczna roślinna mieszanka. Z ulgą wróciłam do toniku P&R i zniechęciłam się na dobre do oferty Norel. Miałam jeszcze algi i koncentrat do nich, jedyne produkty z których byłam zadowolona ale jak widzę gdziekolwiek ofertę marki, uciekam w trybie pilnym.

Jurlique Love Balm zamyka to niefortunne zestawienie ;)


Olea Europaea (Olive) Fruit Oil; Cera Alba (Beeswax); Cetearyl Alcohol; Carthamus tinctorius (Safflower) Seed Oil; Fragrance (Parfum)*; Caprylic/Capric Triglyceride; Glycine Soja (Soybean) Oil; Calendula officinalis Flower extract; Chamomilla recutita (Matricaria) Flower Extract; Althaea officinalis Root Extract; Rosa gallica Flower Extract; Bellis perennis (Daisy) Flower Extract; Viola odorata Flower Extract; Viola tricolor Flower Extract; Echinacea purpurea Extract; Bisabolol; Ethylhexylglycerin; Tocopherol; Totarol; Phenoxyethanol; Dehydroacetic Acid; Linalool*; Limonene*. *From natural essential oil (Tangerine).

Cudny skład INCI tylko w jakim celu do produktu eko od razu na początek dodawać składnik zapachowy, ponieważ jest on wyjątkowo mocny i niekoniecznie udany. To raz, a dwa, balsam ma bardzo twardą konsystencję, roztapia się pod wpływem ciepła tylko najpierw trzeba go wydłubać... Ponad moje siły. Przechodząc do działania następuje kolejny zgrzyt. Nie lubię produktów do ust, które nie zostawiają żadnej warstwy ochronnej i zachowują się niczym woda. Nałożony na wypielęgnowane usta bardzo szybko je przesuszył, a kiedy próbowałam się nim poratować kiedy były spierzchnięte pojawiły się pierwsze symptomy, że skóra może pękać. To ma być pielęgnacja?!

Zero obiecanego nawilżenia, zmiękczenia, ochrony. Próbowałam używać do skórek z mizernym skutkiem. Do tego fatalne opakowanie, metalowa puszka. Kosztuje ok. dziesięciu funtów i była to strata czasu oraz pieniędzy.

Przy okazji, dość często spotykam się z tak irytującą formułą w balsamach do ust w wydaniu eko. Nie wiem skąd się to bierze.


Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...