Akcja Zerowanie: Victoria Beckham Beauty Posh Lipstick – Jump & Jane Iredale Just Kissed Lip and Cheek Stain Forever Red

Zapraszam na omówienie dwóch produktów do ust, których nie byłabym w stanie używać samodzielnie, lecz razem okazały się zaskakująco dobrym duetem. Nie jest to mój ulubiony scenariusz makijażowy, ale zależało mi, by wyzerować pomadkę VBB i wykorzystać ją do końca — głównie dzięki jej świetnej formule i właściwościom. Zapraszam więc do lektury mojego małego kosmetycznego pamiętnika!

Victoria Beckham Beauty Posh Lipstick – Play: historia zużywania

Pomadkę Victoria Beckham Beauty Posh Lipstick w kolorze Play (recenzja →) udało mi się zużyć niemal całkowicie. „Wydłubywanie” resztek ze sztyftu zupełnie nie wchodziło w grę, więc uważam to za niemały sukces — szczególnie że odcień Play nie należy do mojej palety kolorów.

W międzyczasie wydarzyło się kilka rzeczy, które mocno wpłynęły na sposób, w jaki odbieram kolory:

  • przeszłam analizę kolorystyczną (szerzej pisałam o tym przy TEJ okazji),

  • zdecydowałam o powrocie do naturalnego koloru włosów, rezygnując z farbowania,

  • na przestrzeni roku na nowo „odkrywałam” siebie w zgodzie z moją kolorystyką.

Okazało się, że mam znacznie mniej siwizny niż wcześniej podejrzewałam, a odrost wyglądał… zaskakująco dobrze. Z czasem zrozumiałam, że w kontekście kolorystyki jestem dziś dokładnie w miejscu, w którym powinnam być. To z kolei doprowadziło do dużych porządków w kolorówce i bardzo świadomego podejścia do wyboru odcieni.

Wtedy też jeszcze mocniej utwierdziłam się w przekonaniu, że Play to nie jest moja barwa. Nosiłam ją na różne sposoby, ale ciągle szukałam tego najlepszego rozwiązania.

I wtedy w moje ręce — w formie prezentu — trafił Jane Iredale Just Kissed Lip and Cheek Stain Forever Red.

Jane Iredale Just Kissed – czy to produkt dla mnie?

Przyznam szczerze: nie byłam przekonana. To nie mój typ kosmetyku, a tym bardziej kolor. Mimo to, mając go już u siebie, postanowiłam dać mu szansę.

Just Kissed to rodzaj sztyftu koloryzującego, który reaguje z pH skóry, tworząc indywidualny odcień. Nie przepadam za taką nieprzewidywalnością — wyjątek robię jedynie dla Dior Lip Glow, ale to dopiero po solidnym przetestowaniu odcieni.

Dla mnie zdecydowanie lepszym wyborem byłyby zapewne warianty Forever You albo Forever Pink (choć tu mam wątpliwości). I to wyłącznie w kontekście stosowania na usta — na policzkach taka formuła zupełnie mnie nie przekonuje. Podejrzewam, że bardzo sucha skóra mogłaby go polubić, ale ja preferuję kontrolę nad intensywnością koloru, której Just Kissed mi nie daje.

Forever Red – piękny, ale tragiczny na mnie

Sam sztyft Forever Red ma bardzo widoczne pomarańczowe tony. Na moich ustach oznacza to, że z pozoru delikatny czerwony róż po chwili przekształca się w neonową, jaskrawą pomarańczę — absolutnie nie mój klimat. Na moim typie urody wygląda to po prostu źle.

Dodatkowa uwaga: chwilę po aplikacji wyczuwam dziwny posmak i zapach, ale na szczęście szybko się ulatniają. Podejrzewam, że to kwestia użytych surowców.

Za to formuła jest naprawdę przyjemna: lekka, balsamowa, gładko sunie po ustach, nie klei się, nie tworzy warstwy. Sztyft ma średnią twardość, więc zdecydowanie nie polecam trzymać go przy ciele (np. w kieszeni) — łatwo się ogrzewa. Samodzielnie mnie nie przesuszył, ale najczęściej łączyłam go z pomadkami albo stosowałam pod Nyx Butter Gloss Cranberry Pie, który solo niestety wysuszał mi usta.

Przygotowałam krótką prezentację i żałuję, że ze względu na aktualne warunki pogodowe oraz słabe światło nie jestem w stanie w pełni oddać rzeczywistego efektu. W realu tint na ustach jest zdecydowanie bardziej intensywny, choć zdjęcie w duecie z pomadką Play najlepiej pokazuje faktyczny rezultat.

Warto dodać, że tint jest naprawdę trwały. Gdy już stopi się ze skórą ust i jego kolor się utrwali, dosłownie „wtapia się” w usta i pozostaje na nich przez wiele godzin. Pomadka znika w naturalny sposób, odsłaniając barwę tintu. Dokładając ją w ciągu dnia, nie ma potrzeby ponownej aplikacji tintu. Na szczęście pod koniec dnia traci na intensywności, więc wieczorny demakijaż nie sprawia problemu.

Połączenie dwóch niedoskonałości = zaskakująco dobry efekt

Cieszę się, że mogłam poznać Just Kissed — sama raczej bym po niego nie sięgnęła, bo marka Jane Iredale nigdy szczególnie mnie nie kusiła. Skoro jednak miałam go w domu, wykorzystałam jego właściwości, by zużyć pomadkę VBB, która solo była dla mnie zbyt brązowa i zbyt zmienna kolorystycznie.

Na zdjęciach promocyjnych Play wyglądała inaczej — bardziej jak nasycona śliwka. Producent opisuje ją jako „rich plum berry” i w formie swatchy w recenzji mogę się z tym jeszcze zgodzić, ale na moich ustach wypadała dużo cieplej i bardziej brązowo. Do tego dochodzi jej sezonowość — latem i wiosną noszę zupełnie inne odcienie i inne formuły, dlatego zużywanie przeciągało się w czasie.

Finalnie jednak udało się — pomadka została wyzerowana, a ja dostałam kolejną lekcję świadomego dobierania kolorów.

Podsumowanie

Mam nadzieję, że ten wpis pomoże komuś w wyborze pomiędzy tym, co się podoba, a tym, co naprawdę podkreśla urodę i współgra z naturalną kolorystyką.

Ściskam ciepło! 💛

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...