W ostatnim czasie znacznie chętniej sięgam po
szminki, dlatego uznałam, że to idealna okazja, by zaprezentować
te, które wyjątkowo polubiłam. Poniżej znajdziecie moje wrażenia
z użytkowania: Dior Addict Hydrating Shine Lipstick 704
Divine Plum, NARS Explicit Lipstick 887 Seditious
oraz Gucci Rouge à Lèvres Matte Lipstick 204 Peggy
Taupe.
Zapraszam! :)
Dior Addict Hydrating Shine Lipstick 704
Divine Plum pochodzi z ubiegłorocznej kolekcji świątecznej
— i ku mojemu zaskoczeniu, nadal jest dostępna. Odcień od razu
mnie zachwycił, a sama formuła tej serii należy do moich
ulubionych.
Kremowo-żelowa konsystencja gładko sunie po ustach,
dając efekt błyszczącego wykończenia. Nasycenie koloru można
łatwo budować, a komfort noszenia przypomina bardziej pielęgnujący
balsam niż klasyczną pomadkę. Nie wysusza, nie podrażnia, nie
klei się ani nie jest tłusta. Świetnie układa się na ustach i
posiada całkiem dobrą trwałość. Trochę żałuję, że ten
konkretny odcień nie jest dostępny jako sam wkład, bo opakowania
Dior Addict oferują już taką opcję.
Gucci Rouge à Lèvres Matte Lipstick 204
Peggy Taupe to kolejny odcień z serii, którą doskonale
znam i bardzo cenię — pisałam o niej w osobnej recenzji: link.
Odcień 210 Julie Rose zapoczątkował moją miłość do matowych
pomadek Gucci, a Peggy Taupe w niczym mu nie ustępuje. Idealnie
pasuje do mojej palety kolorystycznej i wygląda świetnie nawet bez
pełnego makijażu — pokazywałam to na Instagramie: link.
Nie będę się rozpisywać o formule, bo wszystko, co najważniejsze,
opisałam już wcześniej. Kolor jest przepiękny, a sama pomadka
sprawdza się bez zarzutu.
NARS Explicit Lipstick 887 Seditious
to mój najnowszy nabytek, który tak bardzo mnie oczarował, że mam
już listę kolejnych odcieni do wypróbowania. Seria pojawiła się
na rynku w zeszłym roku, więc nie jest zupełną nowością, ale
NARS od dawna potrafi robić znakomite produkty do ust. Wciąż
ubolewam nad wycofaniem linii Velvet Lip Glide (ach, ten fenomenalny
odcień Bound!). Explicit Lipstick zachwyca trwałością, kremową
konsystencją i komfortem noszenia. Nie rozmazuje się, nie migruje
poza kontur ust, a przy tym ma świetne krycie już przy pierwszej
warstwie — nawet bez konturówki.
Na Instagramie pokazywałam
efekt przed i po: link.
Pomadka ma przyjemne, lekko nawilżające wykończenie i naprawdę
pielęgnuje usta. W dodatku można dokupić sam wkład — ogromny
plus. Opakowanie jest eleganckie, solidne, a sztyft porządnie
osadzony. Niestety, największym minusem jest uboga i niezbyt trafnie
oznaczona paleta kolorów — zdecydowanie warto sprawdzać odcienie
w świetle dziennym.
Na koniec krótka aktualizacja o Chanel
Rouge Allure Velvet Les Perles Luminous Matte Lip Colour w
odcieniu 459 Lumineuse, którą opisywałam tutaj.
Nadal uważam ją za jeden z lepszych zakupów ostatnich miesięcy.
Sięgam po nią często, a jej miejsce w gronie ulubieńców jest w
pełni zasłużone.
W międzyczasie rozglądam się też za
godną alternatywą dla RLM x Bell Intense Creamy Lipstick
w kolorze Dim — idealnym dla mnie odcieniu, którego
niestety... nie ratuje niezbyt trwałe opakowanie.
To już wszystko na dziś. Do następnego
wpisu!
Pozdrawiam serdecznie :)
Ładne to wszystko, opisy zachęcają, ale kolory są takie... brązowe XD Zdecydowanie za mało w nich różu ;)
OdpowiedzUsuń:DDD Nic nie poradzę, że kocham takie odcienie i chętnie po nie sięgam. Nie marudź, Gutek jest wystarczająco różowy!
Usuń