Biologique Recherche Lait U Vegetal Cleansing Milk/mleczko do demakijażu dla skóry mieszanej i tłustej



Postanowiłam poświęcić na blogu nieco uwagi mleczkom do demakijażu firmy Biologique Recherche, które bez wątpienia zasługują na omówienie. Osobiście ten konkretny rodzaj produktu bardzo lubię i cenię ze względu na wiele właściwości podczas demakijażu twarzy. Wielokrotnie wspominałam, że lubię mleczko do demakijażu Caudalie, Decleor, BIO IQ, czy też kremowy balsam Rodial. Z ogólnodostępnych produktów dobre wrażenie zrobiło mleczko Vianka oraz Lirene (jego recenzja powstała kilka lat temu i szata graficzna uległa zmianie, lecz to ten sam kosmetyk). Pewnie nie zwróciłabym uwagi na mleczka Biologique Recherche, ale przy zakupach dostałam urocze miniaturki w tubkach i stwierdziłam, że dlaczego nie. W taki oto sposób przepadłam, absolutnie :)))

Kosmetyczne odkrycie 2018: Fancl Mild Cleansing Oil/olej do mycia twarzy



Zakup tego oleju miałam w planach od dawna, lecz jakoś tak się działo, że nie było na niego miejsca. Odkładałam to w czasie, aż w końcu postanowiłam przyspieszyć ten krok i...dlaczego tyle czekałam?! Mild Cleansing Oil znalazł się w ścisłej czołówce, stał się prawdziwym "top on the top" jeżeli chodzi o oleje do dwuetapowego oczyszczania. Zostawił daleko w tyle DHC, Shu Uemura i kilka innych. Szybko też znalazł się w ścisłej czołówce i trudno będzie go przebić. Co ciekawe, ma on naprawdę długą tradycję i na rynku jest od wielu lat.

Arkana Cannabis Therapy MD Snow Fungus Mask/ Maska w płacie ze Śnieżnego grzyba



Kiedy ponad 9 miesięcy temu zdecydowałam się na zakup tej maski nie przypuszczałam, że trafię na taki HIT. Śnieżny grzyb (Snow Fungus) brzmi kosmicznie, ale to Tremella fuciformis (trzęsak morszczynowaty) - doczytałam, że w Chinach jest powszechnie uprawiany i konsumowany. W sieci nie brakuje przepisów z jego udziałem :) W każdym razie poszperałam trochę, poczytałam na temat jego właściwości w kosmetyce i postanowiłam wypróbować. Warto zapoznać się także z publikacją Arkany /KLIK/

Jeden z ulubionych: Estee Lauder Perfecting Loose Powder Translucent



Pisałam niedawno o świetnym pudrze z Marc Jacobs Beauty /recenzja/ i dzisiaj przyszła pora przedstawić kolejnego ulubieńca, którego odkrywałam przez cały ubiegły rok. Estee Lauder Perfecting Loose Powder Translucent dostałam w prezencie gwiazdkowym od Simply i muszę przyznać, że zachwyciłam się nim od pierwszego użycia. Wiem, że zbiera on różne opinie, niektórzy są zachwyceni, inni nie. Puder ten trafił na moją wish listę za sprawą komentarza Moniki pod recenzją sypkiego Narsa /KLIK/ i poczułam nieodpartą chęć sprawdzenia u siebie.

Moja skuteczna pielęgnacja: nawilżanie (mini przegląd produktów oraz ich rola)


Dla większości z nas nawilżanie kojarzy się z kremem w roli głównej, jednak tak naprawdę to raptem tylko jeden z produktów. Wszystko zależy od rodzaju skóry, jej potrzeb, naszych nawyków oraz preferencji. Jednych zadowoli prosty i minimalistyczny zestaw, zaś drugich będzie interesowało działanie na kilku poziomach. Każda z obranych opcji jest dobra, najważniejsze to kierować się przede wszystkim własnymi wytycznymi. Owszem, fajnie jest podejrzeć co u kogoś innego stoi na półce, zainspirować bądź czerpać konkretną wiedzę, lecz cały czas należy pamiętać o swojej skórze, jej charakterystyce i potrzebach. W zasadzie cała pielęgnacja powinna przebiegać pod hasłem "nie oglądaj się na innych" ;) a wypowiadanie frazy (niczym magicznej formułki) "pamiętaj, że to co sprawdza się u mnie niekoniecznie musi u Ciebie bądź na odwrót" choć może bawić, to cały czas przypomina oczywistą oczywistość :D

Kosmetyczny zachwyt: Mahalo The Bean/maska oczyszczająca



Zdarzają się takie kosmetyki, które zachwycają od pierwszego użycia i z każdym kolejnym wywołują euforię. Działanie i efekty przede wszystkim. Gdybym miała wybrać TYLKO jedną maskę (z przedziału eko, wybacz Mahalo jest jeszcze NIOD :D), którą chciałabym kupować i stosować do końca życia byłaby to bez wątpienia The Bean z Mahalo. Oferta tej firmy przekonała mnie, że można opracować produkt naturalny, który działa i nie trzeba czekać na efekty niewiadomoile ;) Mam kilku faworytów pośród kosmetyków Mahalo i dzisiaj opowiem o kolejnym. Wcześniejsze recenzje znajdziecie TUTAJ

Recenzje w pigułce: Arkana, kosmetyki z konopii Cannabis Therapy MD/pielęgnacja skóry dysfunkcyjnej



W zeszłym roku zdecydowałam się na zakup serii kanabisowej z polskiej firmy Arkana. Borykałam się w tamtym czasie z suchością skóry i dużym uwrażliwieniem. Pomyślałam, że to dobra okazja do testów czegoś nowego. Były także rekomendowane jako dobre wsparcie dla skór z łuszczycą, egzemą. Do tej pory z powodzeniem sięgałam po produkty Cutis Help, przy czym akurat Arkana oferuje nieco więcej kosmetycznej elegancji.
Wybrałam: piankę do mycia twarzy, płyn pielęgnacyjny, krem (moja wersja była gabinetowa, dlatego widać tutaj tubę o 150 ml ponieważ stosowałam go także do ciała :)), maskę na noc oraz maskę w płacie. Omówię w skrócie każdy z tych preparatów poza maską w płacie, której już niebawem poświęcę osobny wpis. Zasługuje na to!

Biologique Recherche - Crème Verte Espoir/ Łagodzący krem nawilżający do skóry wrażliwej



Kilka miesięcy temu recenzowałam serum Erythros które to z powodzeniem stosowałam w połączeniu z Crème Verte Espoir. Dzisiaj chcę podsumować moje odczucia względem tego kremu.
Verte Espoir oznacza Zieloną Nadzieję i producent obiecuje, że zgodnie z nazwą krem oferuje nowe życie skórze wrażliwej. Będzie łagodzić zaczerwienienia, wyrównywać koloryt, rewitalizować, nawilżać, zmiękczać, wygładzać a także działać antystarzeniowo. Piękne obietnice, prawda? :)

Aromatyczne niebo: Leahlani Skincare Pamplemousse Tropical Enzyme Cleansing Oil/ olej do oczyszczania twarzy



Do demakijażu lubię różne produkty, tak samo jak do dwuetapowego mycia twarzy jednak oleje wiodą prym i sięgam po nie bardzo chętnie. Mam ścisłe grono faworytów, lecz nie koliduje ono z nowościami które od czasu do czasu kupuję. Kiedy w zeszłym roku pojawiła się zapowiadana przez Leahlani premiera Pamplemousse Tropical Enzyme Cleansing Oil kupiłam od razu, i dzisiaj chcę o nim opowiedzieć.

Moja wersja skutecznej pielęgnacji: Tonizowanie (toniki, hydrolaty, esencje i ich rola )


W drugiej części cyklu o mojej wersji skutecznej pielęgnacji skupię się na tonizowaniu, dlaczego to robię, jakie produkty wybieram i czym się kieruję. Ponad 25 lat temu, gdy zaczynałam swoją kosmetyczną przygodę wybór na polskim rynku nie był zbyt okazały. Pamiętam, że większość toników zawierała (alkohol denat.) alkohol denaturowany/etanol (które po kilku użyciach zostały unicestwione :D), potem wkroczyłam w świat ziół i przygotowałam napary. Pierwszy tonik z półki drogeryjnej pochodził z Tołpy (zanim firma poszła w takim, a nie innym kierunku). To był chyba tonik borowinowy, miał też koszmarne opakowanie, ale skuteczny :) Kolejny pamiętam z firmy Melissa. I to tyle. W miarę upływu czasu pojawiły się wody termalne oraz oferta Fitomedu, która wprowadziła mgiełki. To było na chwilę zanim nastąpił wielki boom na hydrolaty, po czym przyszła kolej na dużą lepszą dostępność czystej wody różanej oraz wielu innych produktów. Dzisiaj półki sklepowe (czy to te wirtualne, czy też stacjonarne) uginają się od nadmiaru kosmetyków. Etykiety kuszą grafikami a producenci dbają o barwne opisy.