Moja wersja skutecznej pielęgnacji (warianty: niskobudżetowy/wysokobudżetowy) - wprowadzenie


Pomyślałam, że tego typu seria stanie się dobrą odpowiedzią na wiele waszych pytań i jednocześnie uzupełni o możliwość wymiany doświadczeń, wrażeń. Instagram nieco ogranicza, dlatego tutaj będę rozwijać poszczególne tematy i zagadnienia. Celowo też nie użyłam określenia "tania pielęgnacja", bo każdy decyduje o sobie, o tym jaki budżet przeznaczy na zakupy itd. Będę starała się omawiać produkty z różnych półek cenowych, tak by wskazać wady/zalety oraz to, co zwraca moją uwagę i jest warte zgłębienia tematu. Jest także druga kwestia, tanio/drogo to pojęcie względne, czasem kupi się coś taniego i zużywa w ekspresowym tempie, wtedy wcale nie jest to ekonomiczne. Bądź odwrotnie, kupując coś droższego, starcza na dłużej i w rezultacie po przeliczeniu nie jest to aż tak drogo jak mogłoby wydawać się w chwili podejmowania decyzji o zakupie.
Nie będę wnikać w konkretne zabiegi, leczenie farmakologiczne bo uważam, że to należy omawiać bezpośrednio z osobą, która się nami zajmuje. Jeżeli masz wątpliwości, nie jesteś zadowolona/y z kontaktu, zmień specjalistę. Konsultacja via net nie zastąpi bezpośredniej relacji. Na bazie własnych doświadczeń mogę się odnieść do określonej sytuacji, mogę wskazać inny kierunek lecz nic poza tym. 

Tematyka tych wpisów będzie skupiona wokół cery mieszanej, naczyniowej, bardzo wrażliwej, skłonnej do alergii z rosacea, jednak podstawy samej pielęgnacji są niemalże takie same, więc inni też mogą skorzystać. Powtórzę też coś, o czym wspominałam kilka razy, lecz wciąż jest to aktualne.
Konsekwentne działanie, cierpliwość oraz dobór odpowiedniej pielęgnacji stają się kluczowym pod kątem efektów, widocznej zmiany. Do tego tylko takie podejście pozwala zapanować nad istniejącymi zmianami i zapobiega powstawaniu nowych. Dobór właściwych preparatów nie jest łatwy, ale też nie niemożliwy. Warto określić budżet i zaplanować wprowadzanie zmian stopniowo.
Na początku starałam się usystematyzować, zapanować nad tym, co znajduje się na mojej półce, opracować plan. Tylko w taki sposób mogłam wypracować sobie pewne nawyki, które przekształciły się w małe rytuały (można to porównać do tego, że nie ma cudownej diety, tylko wdrożenie określonych nawyków). Dzisiaj wiem, że każdego dnia te 10-15 minut robi różnicę w stałym i regularnym ciągu. Systematyczność, słowo klucz.

Jeżeli nie masz pomysłu, wiedzy czy doświadczenia lepiej ograniczyć się do minimum, stosować metodę krok po kroku. Nie ma nic gorszego niż kupowanie wszystkiego co wpadnie w ręce i pogrążenie się w chaosie. Niczym jak mantrę powtarzam to, o czym pisałam już kilkakrotnie.

Każda pielęgnacja zależy od indywidualnych uwarunkowań, potrzeb skóry i jej reakcji. Nie ma czegoś takiego jak produkt idealny, produkt CUD. Co więcej, liczy się kompleksowe podejście do tematu, profilaktyka a nie pojedynczy produkt.
Dobrze dobrana pielęgnacja jest naturalnym uzupełnieniem dla ew. kuracji leczniczych, które zdecydowanie warto skonsultować ze specjalistą (zwłaszcza, gdy włączamy składniki aktywne).
Kosmetyki "na naczynka" to nie leki posiadające działanie terapeutyczne. Kosmetyki "na naczynka" to produkty pomocnicze.

Podstawy. Od czego zacząć?

Od "Skóry. Fascynującej historii" dr. Yael Adler - wg mnie to pozycja dobra dla każdego, kto wie więcej ale chce odświeżyć sobie pewne zagadnienia oraz dla wszystkich początkujących. Dla laika, jak i dla specjalisty (bo być może tego drugiego nauczy jak rozmawiać z pacjentem ;)). Na tle innych poradników z tego przedziału pozycja dr. Adler zdecydowanie się wyróżnia. Jest napisana lekko, ale z charakterem. Utrzymana w stylu, nie typowo naukowym, atakującym tysiącem obco brzmiących pojęć, ale bardziej beletrystycznym, z dużą dozą humoru. Świetna pozycja, którą warto mieć na swojej półce. Uczy i edukuje w bardzo naturalny, lekko żartobliwy i sposób pobudzający wyobraźnię. Sama kupiłam ją ponad 2 lata temu tuż po premierze i nie trafiłam na nic, co mogłoby ją zastąpić.

Jeżeli korzystasz z fachowej literatury, znasz godne polecenia publikacje, podziel się proszę tytułami/autorami w komentarzu :)


Zapoznanie się z INCI (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients). Nie chodzi mi od razu o analizę składu, bo to jest skomplikowane i tak naprawdę mija się z celem. Natomiast warto umieć czytać składy, poznawać funkcje poszczególnych substancji żeby zrozumieć nie tylko ich działanie, ale przede wszystkim wpływ na skórę oraz jej reakcje. Owszem, nie każdego musi to interesować. Nie każdy też chce. I ja nie mam z tym problemu, natomiast sama wybieram świadome zakupy. Co więcej, nadal w wielu przypadkach producenci nie są fair, bo nie chcą podawać czytelnej informacji o stężeniu składników aktywnych, używają nowych terminów oraz nazw które nie tylko obco brzmią, ale też nic nam nie mówią, a dzięki znajomości INCI jesteśmy w stanie wiedzieć więcej. Temat bardzo rozległy, lecz dzisiaj sprawdzenie czy samo rozszyfrowanie składu już nie jest tak skomplikowane jak kiedyś. Niemniej nadal lubię sięgać do literatury fachowej /KLIK/



Tyle w teorii, a co w praktyce?

Bez względu na stopień zaangażowania podstawą stanie się oczyszczanie, bez niego nawet najbardziej wymyślny kosmetyk nie zadziała tak jak należy. Są różne szkoły co do tego etapu, sama trzymam się dwuetapowego oczyszczania wieczorem oraz zwyczajnego mycia twarzy rano. Jeżeli decyduję się na pełny makijaż, to usuwam go w kilku krokach tzn. demakijaż oczu wykonuję przy pomocy dwufazy, usta najczęściej zmywam wcześniej płynem micelarnym lub dwufazą (to zależy od rodzaju użytego kosmetyku). Zdarza się także demakijaż częściowy (oczy/usta) i dopiero przejście do dwuetapowego oczyszczania (zwłaszcza, gdy w grę wchodzą kosmetyki wodoodporne, formuły zastygające i długotrwałe). Demakijaż i oczyszczanie są ściśle ze sobą powiązane, jednak dobór preparatów zależy wyłącznie od waszych preferencji, kondycji skóry oraz potrzeb (całość jest uzależniona od trybu życia, nawyków, używanych kosmetyków itd.) Postaram się opisać to jasno i czytelnie :)

Aby zbytnio nie komplikować postanowiłam użyć takiego schematu:

- pierwszy krok (płyn micelarny, preparaty dwufazowe, oleje, balsamy, mleczka)
- drugi krok (żele, pianki, syndety)

W pierwszym roku usuwamy kosmetyki kolorowe, filtry. Jednym słowem skupiamy się na rozpuszczeniu warstwy makijażu i nagromadzonych zanieczyszczeń z całego dnia. Jeżeli nie malujemy się na co dzień, a sięgamy po filtry, to pierwszy krok jest równie ważny. Dużo osób najchętniej sięga po oleje, które zawierają emulgator (czyli łączą się z wodą i nie wymagają żadnych pomocników w postaci ściereczek, płatków itd.). Metoda olejowa jest bardzo skuteczna, lecz w zależności od składu różnią się one pomiędzy sobą pod kątem konsystencji. Jedne są bardziej oleiste, tłuste i zawiesiste, a inne z kolei bardziej wodniste i lekkie. Moim faworytem stał się olejek w żelu (w stylu melting cleanser), w tej kategorii palmę pierwszeństwa dzierży Oskia Renaissance Cleansing Gel /recenzja/ i Merumaya Melting Cleansing Balm. Nie są to tanie kosmetyki, lecz ich skuteczność, działanie i wydajność sprawiają, że chętnie po nie sięgam. Wersja niskobudżetowa, choć nadal dla niektórych może być dość wysoka, to Saisona Radiance fresh cleansing gel. W tym zestawieniu za jakiś czas pojawi się jeszcze coś z polskich kosmetyków, co niesamowicie zaskoczyło mnie. Jeżeli macie dostęp do Bootsa bądź pośrednika ;) to wiele osób chwali ekonomiczny Botanics Hydration Burst Dual Action Cleanser (nie przepadam za nim, pisałam dlaczego KLIK niemniej w swoim przedziale cenowym wiele osób może uznać go za hit :)). Podpięłabym jeszcze SVR Sensifine Dermo-Nettoyant kremowy żel, który uważam za bardzo dobrą opcję i kiedyś poświęcę mu więcej uwagi na blogu. 

I teraz pewnie padnie pytanie, a co jeżeli się nie maluję i nie stosuję filtrów w ciągu dnia? Wtedy teoretycznie wystarczy jeden preparat, który będzie dla Ciebie odpowiedni i zapewni skuteczne oczyszczanie. Teoretycznie, bo czasami kosmetykiem pomocniczym jest płyn micelarny w połączeniu z żelem lub pianką/emulsją.

Sama w takim wariancie stawiam na ulubiony żel lub piankę. Te produkty świetnie sobie radzą z usunięciem sebum i podstawowej pielęgnacji (serum, krem).

Typowe oleje, to tutaj stawiam na Shu Uemura Skin Purifier Ultime8 Sublime Beauty Cleansing Oil & DHC Deep Cleansing Oil /recenzja/ Dermalogica PreCleanse /recenzja/, niskobudżetowy wariant to na pewno The Body Shop Camomile Silky Cleansing Oil (skuteczny i łatwo dostępny). Jeżeli ktoś szuka bardzo przyjaznej wersji dla portfela, to  zawsze jest Biochemia Urody /recenzja/

Moim hitem, takim na szczycie listy stał się japoński olej Fancl Mild Cleansing Oil (cudo o żelowej konsystencji! zamierzam niebawem zamieścić jego recenzję). W kategorii wielofunkcyjnego myjka, który nie jest olejem, i w ogóle robi W O W jest NIOD Low-Viscosity Cleaning Ester niezwykle ciekawy preparat, który nie zawiera olejów roślinnych, detergentów ani wody. Za to wykorzystano tutaj izolowane cukry, estry kwasów tłuszczowych ( w tym także z avocado). O nim będzie osobny wpis, ponieważ zasługuje na pełną prezentacje i omówienie.

Nie przepadam za produktami bez emulgatora i jedyny wyjątek robię dla Skin & Tonic London Steam Clean /recenzja/ dlatego tej kategorii, która wymaga użycia szmatki/płatka itd. nie będę za bardzo omawiać.

Chętnie sięgam po mleczka do demakijażu (używam wyłącznie do twarzy), na wyróżnienie zasługuje niezmiennie Caudalie Gentle Cleansing Milk /recenzja/, Decleor Aroma Cleanse Essential Cleansing Milk /recenzja/, BIO IQ Cleansing Milk /recenzja/ oraz mleczka z oferty Biologique Recherche. Rodial Stem Cell Super-Food Cleanser /recenzja/ Niskobudżetową odpowiedzią będą mleczka z Vianka. Nie wiem co na chwilę obecną jest godnego uwagi z drogerii, więc może ktoś z Was uzupełni tę listę? :)

Płyny dwufazowe (z naciskiem na bardzo dobrą tolerancję pod kątem wrażliwych oczu) otwiera japońska Mandom Bifesta Eye Makeup Remover /recenzja/ chętnie też wracam do płynu z Nivea oraz Yves Rocher. Aktualnie testuję coś z polskiej firmy, co kosztuje grosze, lecz wstrzymuję się z wiążącą opinią na jej temat ;)
Po raz pierwszy w swoim kosmetycznym życiu zachwyciła mnie dwufaza do demakijażu twarzy z Lilla Mai, pisałam o niej TUTAJ

Płyny micelarne. Moimi hitami są: Filorga Anti-Ageing Micellar Solution /recenzja/, genialne płyny z Uriage Thermal Micellar Water /recenzja/ oraz BIO IQ, Dottore seria Sensitore. Poza tym dobrze wspominam Lipowy micel z Sylveco, aczkolwiek wersja nawilżająca z Vianka bardziej mi się spodobała. Ogólnie dostępna Mixa (wariant przeciw zaczerwienieniom), to perełka za grosze z drogerii. Co prawda moje nawyki nieco uległy zmianie podczas kuracji retinolem i aż tak często nie sięgam po micele, lecz nadal lubię mieć na stanie opakowanie. 

Wydaje się tego dużo, ale to tylko dlatego że została podana duża ilość przykładów. Natomiast wybór jest prosty:
- płyn micelarny
- preparat dwufazowy
- mleczko/olej bądź balsam
- żel/pianka/emulsja


Drugi etap, to ostatni krok który ma nam zapewnić usunięcie wszelkich resztek, domycie skóry (w tym głównie albo przede wszystkim po oleju) oraz jej odświeżenie. Warto zwracać uwagę na rodzaj pH, by nie było ono zbyt wysokie (ma ono wpływ na płaszcz hydrolipidowy). Poruszyłam już to zagadnienie na blogu we wpisie pH jako jeden z parametrów w mojej pielęgnacji :) i zachęcam do lektury.

Osobiście najbardziej lubię żel Antipodes Juliet Skin-Brightening Gel Cleanser /recenzja/, Dottore seria Sensitore, Sylveco Tymiankowy /recenzja/. Nie sposób też nie wspomnieć La Roche-Posay Effaclar H - kojąco-nawilżający krem myjący oraz wcześniej wymieniony SVR Sensifine Dermo-Nettoyant.

Z kolei japońskie pianki Ettusais /recenzje/ wspominam bardzo miło i gdybym miała okazję, kupiłabym ponownie . Pocieszam się za to tajwańską firmą LOVEISDERMA Foaming Cleanser. Chętnie wracam do pianki Filorga, japońskiej Minon Amino Moist Gentle Wash Whip. Aktualnie używam pianki Alkemie i w kolejce czeka IOSSI, lecz za wcześnie na wnioski. Perełką za grosze jest za to TESS, Delikatna pianka do mycia twarzy i demakijażu z przywrotnikiem. Nie mogę też nie przypomnieć o NIOD Sanskrit Saponins /recenzja/

Zestawienie zamknę klasykiem jakim jest emulsja Cetaphil oraz świetnym uzupełnieniem staną się emulsje z Vianka (nawilżająca oraz łagodząca). Cetaphil to taki święty Graal od lat, idealny na rano oraz jako drugi krok wieczorem. Emulsje z Vianka bardziej lubię rano, lecz wieczorem także dają radę. Wszystko zależy od kondycji skóry oraz jej potrzeb.

Jak widać wybór jest ogromny, od Was tylko zależy co wybierzecie lub w jaki sposób zbudujecie swój własny zestaw. Może on być minimalistyczny bądź rozbudowany, oparty na konkretnych składnikach bądź nie. Dla niektórych liczą się szybkie i skuteczne produkty, które nie wydłużają etapu oczyszczania/mycia twarzy a są tacy, którzy lubią to celebrować. Nie ma jednego oczywistego wariantu, który będzie idealny dla wszystkich. 

Osobiście lubię dobrej jakości pielęgnację, bo choć ta grupa kosmetyków nie ma aż tak długiego kontaktu ze skórą, to mimo wszystko lubię gdy jest zarazem łagodna i skuteczna. Kiedy po zmyciu wszystkiego moja twarz jest gładka, miękka, ukojona. Gotowa na dalszy etap, o którym będzie w następnej części.

Jaki jest Wasz zestaw ulubionych produktów do oczyszczania/mycia twarzy? :)

Pozdrawiam serdecznie :)

*Jeżeli uważasz, że o czymś zapomniałam/pominęłam a warto o tym wspomnieć, napisz :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...