Żel do brwi - Eyelure Brow Amplifier No 10 Dark Brown /recenzja/


Produkty do makijażu brwi stały się jednymi z moich ulubionych i kilka lat temu zaczęłam szukać dla siebie najlepszej formy oraz optymalnej formuły. Stawiam przede wszystkim na naturalność oraz łatwą i szybką aplikację, dlatego też postać utrwalającego barwionego żelu szybko wpisała się w moje preferencje.
Eyelure Brow Amplifier No 10 Dark Brown pochodzi z "pudełka" na życzenie, jakie można sobie skompletować w ramach wybranej subskrypcji na Latest in beauty /KLIK/ - wg mnie to jedna z najfajniejszych form, ponieważ nie kupujemy przysłowiowego kota w worku i często zdarzają się produkty pełnowymiarowe bądź wersje podróżne, które opłacają się w takim pakiecie.

Regularna cena żelu Eyelure, to np. w sieci Superdrug £9.95 za 3 ml produktu, PAO 6 miesięcy. Jego zadaniem jest nadanie kształtu/wypełnienie (żel zawiera drobne włókna, które mają zapewnić staranne wypełnienie ) oraz utrwalenie przy jednoczesnym nadaniu koloru.



Występuje w trzech wariantach: Blonde, Mid Brown i Dark Brown. Opakowanie jest tandetne, już naprawdę dużo lepiej wygląda przy nim Essence Make Me Brow. Zaskoczyło mnie także, że produkowany jest w Chinach (może i mam obsesję na tym punkcie, ale wolałabym inny kraj pochodzenia, zwłaszcza że w Europie nie brakuje fabryk). Zapach jest nieco dziwny.


Posiada specyficzną konsystencję, mianowicie jest mocno kremowy i w połączeniu z wielkością szczoteczki, kolorem oraz włóknami wymaga przystosowania go do własnych nawyków oraz brwi. Przy każdorazowym wyciągnięciu szczoteczki pokazuje się nadmiar produktu na jej szczycie i nie ma innej opcji jak jej usunięcie. Żel dość długo schnie, co pozwala na korektę w zależności od naszych preferencji. 



Używam go od czerwca w różnych połączeniach tzn. najczęściej mam hennę na brwiach, więc spełnia jedynie rolę utrwalającą i wykańczającą, kropkę nad i. Kiedy potrzebuję mocniejszego efektu łączę z kredką, ale też nieźle wywiązuje się ze swojego zadania, gdy henna już całkowicie zanika i wracam do swoich niewidzialnych brwi ;) Ładnie wydobywa i podkreśla brwi, nadaje koloru i wypełnia ubytki. Radzi sobie z tym dużo lepiej niż żele ABH, Essence, ale ja też cenię sobie bardzo naturalny makijaż brwi. Żadnego przerysowania bądź elementów graficznych. Przy jego pomocy można także uzyskać efekt "bushy eyebrows" jeżeli ktoś ma taką potrzebę :) Bardzo odpowiada mi jego kolor, jest idealny dla mnie.

Poniższa prezentacja pokazuje możliwości na zanikającej hennie ;)


Do żelu Eyelure Brow Amplifier już nie wrócę z kilku powodów. Mam miękkie i łatwe do ujarzmienia brwi, ale on średnio sobie z nimi radzi i gdzieś tam w środku dnia lepiej skontrolować ich stan. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Druga sprawa, trzeba go wyczuć podczas używania - jeden mocniejszy ruch dłoni i zamiast podkreślenia zyskujemy ciemną kremową krechę - zabarwiona skóra i brwi, tego nie lubię. Przyzwyczajona jestem do lekkości żelu ABH, który sam sunie po włoskach i jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam. Obojętnie, czy miałam więcej czasu bądź tylko kilka chwil. Brow Amplifier jest wymagający. Do tego korekta staje się nieco upierdliwa, pomimo że nie zasycha zbyt szybko. I to też niby zaleta, ale i wada. Lepiej zawsze odczekać z ostatecznym utrwaleniem makijażu, aby puder nie przykleił się do brwi. Wypełnianie zwłaszcza ubytków przynosi szybko widoczny efekt, jednak z racji formuły oraz budowy szczoteczki nie jest to zbyt precyzyjne. A jeżeli już chcemy zadbać o tę część, to wymaga ona porządnej chwili skupienia. Na szybkie poranki przy sztucznym świetle odpada. O wiele przyjemniej używa mi się go teraz, kiedy już minęły ponad 3 miesiące i szczoteczka nie jest aż tak bardzo oblepiona produktem. Sama formuła nie straciła na właściwościach tzn. żel nie zgęstniał, ale też nie poprawiła się jej jakość: czas schnięcia, lepsza trwałość itd.

Ode mnie dostaje 3,5/5*

Pewnie z ciekawości kupię jeszcze Fleur de Force by Eylure Brow Tamer - Dark, bo koncepcja wydaje się ciekawa :)
Pozdrawiam serdecznie :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...