Porozmawiajmy o pędzlach cz. III Make Up For Ever



Do zainteresowania przekutego w zakupy pędzli MUFE przekonało mnie włosie, a raczej jego rodzaj. Jest syntetyczne i niezwykle miękkie, jedwabiste. Są to chyba jedne z najprzyjemniejszych pędzli w swoim przedziale (pośród włosia syntetycznego) i jak ktoś zachwyca się M Brush, to doskonale mnie zrozumie :D (aczkolwiek nie porównuję ich w żaden sposób ze względu na inny rodzaj włosia). Dzisiaj pokażę 3 sztuki: 160 Blush Brush, 130 Large Powder Brush oraz 134 Large Powder Fan Brush.

Estee Lauder Micro Essence Skin Activating Treatment Lotion /recenzja/


Do zakupu tej esencji popchnęły mnie długie testy, które następowały w odstępach czasu. A to wszystko za sprawą SK-II Facial Treatment Essence, o której kiedyś więcej napiszę na blogu. Dzisiaj chcę się skupić na Estee Lauder Micro Essence Skin Activating Treatment Lotion, która u mnie sprawdza się bardzo dobrze, ma świetną dostępność oraz przystępną cenę.

Bionigree - zdrowy wymiar pielęgnacji /wprowadzenie/*


Ponad 1,5 miesiąca temu otrzymałam od firmy ofertę z możliwością przetestowania kosmetyków trychologicznych polskiej marki Bionigree i dzisiaj w skrócie omówię każdy z nich. Jednocześnie będzie to wstęp do recenzji, które pojawią się za jakiś czas na moim blogu.

Firma pewnie już większości dobrze znana/opatrzona ;) ale oferta była bardzo kusząca, a kontakt z przedstawicielem firmy tak sympatyczny, że wpadłam w tę sieć i ja :D A tak całkiem poważnie, produkty mnie zaciekawiły i z racji, że miałam już do czynienia z serią Tricho Bandi, to pomyślałam - dlaczego nie, może wyniknie z tego coś dobrego :) Od razu też dodam, że traktuję cały pakiet Bionigree jako kurację wspomagającą. Od wielu lat choruję na łuszczycę, jednak od naprawdę długiego okresu udało mi się odstawić leki i pożegnać zmiany łuszczycowe na skórze głowy. Żałuję, że kilka lat temu nie trafiłam na taką grupę produktów, być może uratowałabym swoje włosy przed spustoszeniem jakie poczynił szampon leczniczy zalecony przez dermatologa. Ale do rzeczy ;)

Luksusowy woal Skincolor De La Mer - The Powder (sypki puder do twarzy)


Ten wpis będzie nieco "przeterminowany" ;) ponieważ firma postanowiła odświeżyć linię swojej kolorówki, co między innymi wpłynęło także na puder. Została zmieniona pojemność oraz szata graficzna. Obecnie jest to 8 g/£70.00 - wcześniej 25 g produktu w cenie £55.00, czyste zdzierstwo. Dlatego też dla zasady (oraz kilku innych powodów) kolejnego pudru tej marki nie kupię. Nie wiem też, czy nie został zmodyfikowany skład, niemniej ten wpis stanowi ślad "ku pamięci" :D Relacja z tym pudrem była/jest bardzo skomplikowana. "love-hate relationship" w pełnym wymiarze.

Kolorówka w akcji: IT COSMETICS Your Skin But Better CC+ SPF 50+ cream - Medium /pierwsze wrażenia - demo/


Nie planowałam tego wpisu, ale zaistniała sytuacja z tymi oto gagatkami KLIK! i pomyślałam, że przy tak mocnym podrażnieniu będzie miał okazję pokazać pełen wachlarz możliwości - odnośnie poziomu krycia, korygowania itd. Co prawda podrażnienie już zaczęło zanikać, ale nadal widać mocne zaczerwienienie na całej twarzy. Poza tym w ten dzień żar lał się z nieba i miałam okazję zrobić dodatkowe foty z rąsi w miarę upływu dnia :) Zmieniała się temperatura, światło i kolory pomadek :P - cała reszta nie była poprawiana w żaden sposób. Nie ruszałam bibułek matujących ani pudru. Nic :) Od godziny 13:00 do 18:30 makijaż w pełnej krasie, zapraszam :)

Blask i wygładzenie: Lancome Energie De Vie/ The Smoothing & Glow Boosting Liquid Care


Do pielęgnacji selektywnej podchodzę z dużą dozą rezerwy, czasami jest bardzo przyjemnie i pojawia się pełne zadowolenie, a czasami wrażenia są na tyle (z)mieszane iż nie mam ochoty na więcej. Serum Lancome dostałam w prezencie od Martyny :* i dość długo czekało na swoją kolej, ponieważ zawsze coś innego było ważniejsze i lądowało na końcu kolejki. W międzyczasie Leśne Runo dzieliła się swoimi optymistycznymi wrażeniami i wypowiedziała wtedy proroczą formułkę :D potem o nim na swoim blogu pisała Alicja /KLIK!/ i Jej wpis zmotywował mnie do używania.

Najlepsze serum z kwasem hialuronowym NIOD Multi-Molecular Hyaluronic Complex


Przestałam liczyć ile opakowań za mną tego serum i nie spodziewałam się, że wywoła takie zmiany w mojej pielęgnacji. Ba! oferta NIOD zamieszała na całego, a wszystko to za sprawą Martyny :* która dawno temu podarowała mi pierwsze opakowanie MMHC. Nie miałam wtedy miejsca na nowe produkty, więc czekało w kolejce. W międzyczasie zaczęłam się interesować marką i lawina ruszyła. TUTAJ można zobaczyć wstęp oraz poczytać o pierwszych wrażeniach, poszczególne recenzje znajdziecie oznaczone etykietą NIOD Dzisiaj kilka słów w temacie Multi-Molecular Hyaluronic Complex, zapraszam :)

Oleje do mycia twarzy/demakijażu - Herosi: Shu Uemura Skin Purifier Ultime8 Sublime Beauty Cleansing Oil & DHC Deep Cleansing Oil




Ponad trzy lata temu w cyklu Kosmetyczne skarby Dwa Koty opublikowała wpis /link/ o swojej pielęgnacji jednocześnie rozprawiając się z mitami dotyczącymi niezliczonej ilości kroków azjatyckiej pielęgnacji, które nadal są tak szeroko opisywane oraz propagowane :D Mnie zainteresował temat, ponieważ Ania skupiła się na używaniu oleju do oczyszczania skóry. Pewne doświadczenie w tej materii miałam, od OCM (totalnie nie dla mnie) przez BU /recenzja olejku myjącego/ po markowe oleje jak np. Dermalogica /recenzja/ - w każdym razie tamten wpis odkrył przede mną nowe produkty, nowe marki. Tak narodziło się zainteresowanie Shu Uemura i DHC. Dzisiaj będzie o nich.

Profesjonalny krem wzmacniający kolor do włosów w odcieniu brązowym - Alfaparf Group The Legendary Collection Il Salone Milano Crema Reiflessante Chocolate Brunette



Kupując ten krem miałam nadzieję, że powtórzy sukces Magica CC marki Collistar /recenzja/ jednak nie do końca tak się stało, ale też ostatecznie produkt mile mnie zaskoczył dzięki działaniu innego kosmetyku do pielęgnacji skóry głowy. Niemniej to czysty przypadek i w dzisiejszym wpisie rozliczam Il Salone Milano Crema Reiflessante z obietnic producenta.

Perełka za grosze? Bibułki matujące, super absorbujące Theatric Professional


Simply, to jedna z moich zaufanych blogerek :) której tropem rekomendacji podążam, zwłaszcza że ma nosa do dobrych rzeczy :D Kiedy w maju wybierałam się do Polski Kinga poleciła mi zakup różowych bibułek matujących z Theatric Professional (marka dostępna w Rossmannie i Hebe, Naturze chyba też, nie?), co od razu zanotowałam. Od lat jestem wielką fanką bibułek z Inglota - doceniam ich działanie oraz efekt bez naruszania makijażu.

Kojący balsam do twarzy - Mahalo Rare Indigo Beauty Balm To Calm & Renew


Odkładałam tę recenzję w czasie najdłużej jak się tylko dało. Chciałam mieć pewność i dzisiaj zapraszam na recenzję kojącego balsamu do twarzy Rare Indigo Beauty Balm. Moja przygoda z Mahalo trwa w najlepsze i będę prezentować oraz opisywać kolejne produkty, ale dzisiaj skupię się na Rare Indigo.
Pewnie nie zwróciłabym na niego uwagi, ale miałam możliwość poznać Tatcha Indigo Soothing Triple Recovery Cream i już planowałam zakup, lecz Mahalo stało się lepiej dostępne. Wszystko za sprawą polygonum tinctorium (indigo) extract :) Produkty z jego zawartością są rekomendowane do cer min. z trądzikiem różowatym (rosacea) i kiedy poznałam właściwości kremu Tatcha przekonałam się na własnej skórze o płynących korzyściach. Zaczęłam też smarować pojedyncze zmiany łuszczycowe na ciele, które zaczęły zanikać pod wpływem działania balsamu Mahalo.

Kolorówka w akcji: The Ordinary Colours Coverage Foundation 1.2 N Light Neutral part II


Wersję serum opisałam TUTAJ a potem podsumowałam KLIK! Dzisiaj pora na Coverage Foundation, które różni się konsystencją oraz mocą nasycenia pigmentu, ale nadal jedna cienka warstwa wygląda bardzo naturalnie, delikatnie i niczym druga skóra. Kolor nie ma nic wspólnego z nazwą, jest to jasny beż z żółtymi podtonami, które nieco ciemnieją i przeobrażają się w beżową brzoskwinię. Nie jest to mocny efekt, a różnica ledwie zauważalna. W sumie zwróciłam na nią tylko dlatego uwagę, że zawsze nakładam produkt na dłoń i dopiero potem aplikuję na twarz. Trwałość równie dobra jak przy wersji serum a cała reszta zależy od bazy/nawilżacza itd. - czyli tego, co użyjemy w swojej pielęgnacji. Najlepiej wygląda i nosi się na filtrze Avene SunsiMed /recenzja/ i nie było to dla mnie zaskoczeniem, ponieważ poprzedni wariant wykazuje identyczne właściwości (nakładany na zwykłe kremy nawilżające podkreśla moje pory i zbiera się po jakimś czasie wokół nosa, krem z filtrem nadaje mu "miękkości). Do nakładania używam Beauty Blendera. Zapraszam do dalszej części :)

Prawdziwy niezbędnik dla wymagającej skóry - HIT: Podopharm Skinflex Specjalistyczny krem do suchej skóry


W asortymencie Podopharm znajdziemy nie tylko rewelacyjne produkty do pielęgnacji stóp, ale także i ciała. I dzisiaj opowiem o niesamowitym kremie łączącym pielęgnację z właściwościami leczniczymi.
Kiedy zobaczyłam w ofercie marki TEN produkt moje oczy się zaświeciły. Nie jestem diabetykiem, ale żyjąc z łuszczycą i bardzo suchą skórą oraz z jej skłonnościami do pękania od lat tropię różnego rodzaju preparaty, które będę pomocne w codziennej pielęgnacji. Atutem jest zawartość INCI, w którym umieszczono ciekawy składnik. To on wyróżnia ten krem na tle innych mazideł do pielęgnacji problematycznej skóry.

Kolorówka w akcji: Podkład Koh Gen Do Aqua Foundation SPF25 PA ++ /prezentacja/


Dzisiaj pragnę podsumować moją przygodę z kultowym podkładem Koh Gen Do Aqua Foundation, który pojawia się na wielu blogach/kanałach i wywołuje żądzę posiadania :D Zdecydowałam się na set miniatur, w skład którego wchodził min. podkład w kolorze 013. Wybór odcienia via net spędza sen z powiek ;) i po obejrzeniu wielu słoczy, zestawień, omówień itd. zdecydowałam, że to jednak będzie dla mnie odcień optymalny.

Podopharm Regenerujące serum do stóp /recenzja/


Gdyby nie wpis Smarującej Agaty /KLIK/ nie poznałabym genialnych produktów marki Podopharm, to Jej recenzja była moim motywatorem dla zakupów a potem przepadłam na dobre. Regenerujące serum do stóp zostawiłam do testów "na później" i parę tygodni temu nadeszła ta chwila, kiedy stanęło na półce. Wybrałam wariant o pojemności 150 ml w cenie 35 zł, więc uważam że jest to bardzo przystępna cena i ogólnie marka utrzymuje przyjazny pułap dla każdego portfela w moim odczuciu. Zwłaszcza, że oferuje bardzo dobry poziom pielęgnacji. Co więcej, ich produkty zostały stworzone między innymi z myślą o diabetykach i śledząc opinie widzę, że sprawdzają się u wielu osób.

Balsam oczyszczający do mycia twarzy Darphin Baume Nettoyant Aromatique Au Bois De Rose/ Aromatic Cleansing Balm with rosewood


Darphin swoją ofertą kusił regularnie w różnych odstępach kosmetycznej przygody, ale nie każdy produkt mnie zachwycił (po czym nabrałam dużego dystansu) i dalsze zakupy odłożyłam "na potem", które nie następowało ;) Poznałam serię Hydraskin: serum, żel pod oczy i żel- krem Light (żaden z nich nie zachęcił mnie do powrotu). Natomiast płyn micelarny Azahar Cleansing Micellar Water jest na mojej liście zakupowej podobnie jak Intral Toner (odwieczny dylemat jednej twarzy :D) Natomiast dzisiaj chcę podzielić się wrażeniami odnośnie balsamu do mycia twarzy, który przywędrował do mnie od Natalii :* - długo się zastanawiałam nad jego zakupem, lecz jakoś nie do końca byłam przekonana. Cieszy się on ogromną popularnością w świecie pielęgnacji, przewija w wielu poleceniach ale jakoś tak nie po drodze nam było ;) Jednak czasem im coś bardziej popularne/polecane, tak nie do końca trafia w moje preferencje i rezygnuję. Dokładając do tego nikłą sympatię do firmy obraz nabiera nowego wymiaru ;) Dlatego też oferta Natalii spotkała się z ciepłym przyjęciem i pomyślałam, że nie mam nic do stracenia, a może nawet zyskam?!