Recenzje w pigułce Cz. XIII /Suki, Declare, Saryna Key/



Dawno nie było okazji do takiego wpisu i postanowiłam opisać kilka produktów, które w ostatnim czasie u mnie gościły. Dzisiaj będzie mowa o: zestawie miniatur amerykańskiej marki Suki Skin Care, która oferuje kosmetyki organiczne, bazujące na składnikach z upraw typu Fair Trade; szwajcarskiej firmie Declare, która specjalizuje się w produktach dla cery bardzo wrażliwej, Saryna Key to z kolei międzynarodowa marka (bardzo enigmatyczne określenie) z centrum badawczym w Izraelu która w swojej ofercie posiada kosmetyki pielęgnacyjne do włosów bazujących na maśle shea w wersji raw.


Ettusais Peeling Milk, mleczko peelingujące do twarzy




Jako posiadaczka cery bardzo wrażliwej i chimerycznej z rosacea najchętniej wybieram delikatne produkty złuszczające. Najlepiej takie, które w praktyce połączą skuteczne działanie z pielęgnacją wymagającej cery. 



Teoretycznie wybór tego typu kosmetyków jest duży, natomiast praktyka pokazuje coś innego. Jeżeli zaglądacie do mnie regularnie, to wiecie, że od pewnego czasu przechodzę na nowo fascynację japońską pielęgnacją. Dzięki kontaktowi z Anią /My AsianSkincare Story/ poznaję kolejne kosmetyki i dzisiaj odsłona kolejnego - Ettusais Peeling Milk. Jest to mleczko peelingujące do twarzy.

Shopping List versus Lista życzeń cz. VIII


Do tej pory przygotowywałam tzw. listę życzeń, ale że za każdym razem staje się listą zakupów postanowiłam zmienić reguły gry ;) Lubię mieć opracowany plan. Ostatni rok był pełen testów, poznawania nowych produktów i mówiąc szczerze, to doświadczenie nie przyniosło zbyt wiele korzyści. Dlatego też skupiłam się na rzeczywistych potrzebach plus paru dodatkach i poniższa lista będzie mi towarzyszyć przez sezon wiosenno-letni do wczesnej jesieni. 



Potem nastąpi odświeżenie. Biorę też poprawkę, że w międzyczasie pojawią się pewne produkty nieplanowane ;) Chyba każda z Nas tak ma ;)))
Zacznę od pielęgnacji, bo ta dla mnie jest kluczowa.

Laura Mercier Kiss Of Colour Lip Glace Collection /recenzja/




Uwielbiam błyszczyki do ust, zwłaszcza takie które łączą pielęgnację z walorami wizualnymi. Lip Glace Laury Mercier w mojej opinii takimi są i bardzo mnie ucieszyły zestawy Kiss Of Colour Lip Glace Collection, które dostałam w prezencie na Gwiazdkę od Kingi :* (Simply_a_woman) i Martyny :* - idealny prezent dla wielbicielki błyszczyków i dzięki zdublowanemu prezentowi mogę się nimi cieszyć dużo dłużej. 



Lubię tego typu "maluchy", bo mogę wrzucić do torebki lub kieszeni dowolny kolor i dzięki temu poznać inne. Na bazie tych zestawów wyłoniłam ulubieńców absolutnych, sam test na dłoni w perfumerii to za mało. Okazało się, że to, co dobrze wygląda na słoczu, na ustach niekoniecznie ;) Z kolei kolor, do którego miałam największy dystans i nie zachęcał mnie, stal się faworytem :D

Baume De Rose by Terry /recenzja/



Do zakupu tego balsamu do ust skłoniła mnie obietnica różanego aromatu. Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności, choć miałam wiele obaw. I jak się później okazało, nie bez powodu. Ale! od początku :)

Jedwabisty woal - La Prairie Cellular Treatment Loose Powder /recenzja/



Na rynku wybór pudrów sypkich jest ogromny i wraz z wiekiem (czyt. starzeniem się ;)) szukam nowych formuł/rozwiązań. La Prairie Cellular Treatment Loose Powder kupiłam chyba ok. 5 lat temu i to był chyba mój pierwszy poważny kontakt z ofertą marki La Prairie, po czym nastąpiły kolejne zakupy. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że dobrze poznałam kolorówkę marki i postanowiłam zamieścić dawno temu odkładane recenzje. 


Zacznę od pudru sypkiego w kolorze Translucent 1 :)

Walcząc z rosacea - Kuramoto Bijin Komeyu Rice Oil Serum /recenzja/



Dobijam właśnie dna i zużywam ostatnie (dosłownie!) krople tego serum. Będzie mi go brakować, ale na pewno do niego wrócę.
Jeżeli zaglądacie do mnie regularnie, to wiecie że pojawiło się ono u mnie dzięki Ani /autorka bloga My Asian Skincare Story/ i pokazywałam je tutaj /link/ Ponad trzymiesięczna kuracja przyniosła ciekawe wnioski oraz efekty :)


Kuramoto Bijin Serum bazuje na oleju z ryżu i sake ferment filtrate - to ten sam składnik, który znajduje się w kosmetykach firmy SK-II. I tak narodziło się moje zainteresowanie tego typu produktami. Więcej możecie poczytać na ten temat ponownie u Dwa Koty /link/ - jest to akurat wersja dwujęzyczna, więc tym bardziej zachęcam :)

Czy to tylko zwykła woda w sprayu? La Mer The Mist, nawilżająca mgiełka do twarzy /recenzja/



Mgiełkę dostałam w prezencie, Natalio :* dziękuję za cudny upominek. Dzięki tej okazji poświęcę mgiełce kilka słów, w przeciwnym wypadku chyba nie byłoby takiej możliwości. Albo pojawiłaby się znacznie później ;)

 
Jak na mgiełkę przystało produkt otrzymujemy w estetycznym opakowaniu z tworzywa sztucznego wraz z kartonikiem, na którym widnieją wszystkie wymagane informacje (nie pamiętam, czy wewnątrz opakowania była jakaś dodatkowa ulotka). Pojemnik jest porządnie wykonany, masywny. Spray ma dość mocno skoncentrowany strumień, do mgiełki raczej mu daleko ;) ale pozostawia efekt zroszonej skóry w sposób należyty.

M Brush by Maxineczka - moje pierwsze wrażenia po 4 miesiącach /dużo zdjęć/




Zestaw pędzli M Brush kupiłam od razu jak tylko wszedł do sprzedaży, zaryzykowałam. Można powiedzieć, że dałam pędzlom Maxi czystą kartę - głównie dlatego, że wypracowała swoją "markę" od podstaw - praktycznie każda z Nas mogłaby być na Jej miejscu gdyby tego chciała i postawiła sobie za cel. Pomysł na pędzle dobrej jakości, to zawsze dobry wybór - tego nigdy dość. Po zapowiedziach przeczuwałam, że się nie rozczaruję w kwestii jakości samych pędzli. Pochodzenie, a raczej źródło z którego pochodzą jest owiane tajemnicą - stawiam, że to ta sama fabryka, która produkuje Hakuhodo. Wkrótce sama się przekonam ile jest pomiędzy nimi cech wspólnych, ponieważ set M Brush zaostrzył mój apetyt.

Hexxpress - podsumowanie marca



Będzie długo i treściwie :D Uprzedzam. Marzec obfitował w wiele wydarzeń ;)))

Aktualna pielęgnacja moich włosów




Bardzo dawno nie robiłam aktualizacji jeżeli chodzi o moją pielęgnację włosów i postanowiłam dzisiaj pokazać zestaw, który gości od niedawna. Składa się on ze sprawdzonych produktów jak i zupełnie nowych kosmetyków dla mnie. Od dawna nosiłam się z zamiarem zakupu, lecz zawsze coś jeszcze było w zapasie, na półce lub rezygnowałam na rzecz czegoś innego.
Moje oczekiwania względem kosmetyków do włosów są realne, nie szukam cudów, lecz produktów które będą działać zgodnie z przeznaczeniem. Mam włosy wysokoporowate, farbowane od wielu lat i z farby nie zrezygnuję (od wielu miesięcy niezmiennie jest to Brąz 2 Phyto Color Permanent Color-Treatment Ultra Shine with Botanical Pigments) , używam suszarko-lokówki bądź suszarki z dyfuzorem. Wrażliwa skóra głowy, okresowo pojawiające się zmiany łuszczycowe. Walczę o dobre nawilżenie. Lubię produkty podkreślające skręt włosów, ale też nie unikam tych wygładzających i nadających objętości.