Emma Hardie Midas Touch Face Serum & Age Support Cream


Emma Hardie jest chyba jedną z najbardziej i najczęściej kojarzonych marek w kwestii czyścików do twarzy (balsamów myjących) stosowanych do demakijażu/wstępnego oczyszczania. U mnie nie sprawdził się kultowy Moringa Cleansing Balm i unikam jak tylko mogę tak tłustych, treściwych niczym plaster miodu produktów do demakijażu. Natomiast miałam okazję poznać Midas Touch Face Serum & Age Support Cream, o których chcę nieco opowiedzieć.
Zapraszam :)

Midas Touch Face Serum (poj.15ml/£59) zaciekawiło mnie wymyślnym opakowaniem oraz obietnicami producenta zapewniającymi o wygładzeniu i ujędrnieniu skóry. Serum to ma stać się bronią w walce z widocznymi oznakami starzenia, wspomagać odzyskanie witalności. Jego moc i siła wynika z zastosowania oleju z nasion Moringa - tyle teorii :) Poniżej skład INCI odkrywa wszelkie tajemnice :D


INCI: Aqua (WATER), Caprylic/Capric Triglyceride, Diheptyl Succinate, Glycerin, Moringa Oleifera Seed Oil, Phenoxyethanol, Parfum (FRAGRANCE), Sodium Polyacrylate, Mica, Sodium Benzoate, Sclerotium Gum, Strelitzia Nicolai Seed Aril Extract, Capryloyl Glycerin/Sebacic Acid Copolymer, Xanthan Gum, Disodium Edta, Leontopodium Alpinum Meristem Cell Culture, Geraniol, Limonene, Faex (YEAST) Extract, Citronellol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Hydrolyzed Hyaluronic Acid, Hydrolyzed Pepper Fruit Extract, Linalool, Salicornia Herbacea Extract, Ethylhexylglycerin, Citral, Tocopherol, Farnesol, Citric Acid, Potassium Sorbate, Ci 77891 (TITANIUM Dioxide)


Szczerze mówiąc jestem zaskoczona relacją pojemności/ceny oraz zawartością, czyli tego, co faktycznie znajdziemy w składzie. Owszem, olej z nasion Moringa jest i to w samej bazie, lecz wszystko poza nim nie tłumaczy tak zbójeckiej ceny. Gdybym sama kupiła ten kosmetyk, to poczułabym się nabita w butelkę. Na szczęście dostałam je w prezencie - Marti :* dziękuję! :) i miałam okazję poznać je w bezbolesny sposób dla stanu konta ;)

Dałam mu co prawda szansę i używałam przez jakiś czas, lecz brak jakichkolwiek rezultatów skutecznie mnie zniechęcał. Ot, takie sobie mazidło, które naprawdę niczym się nie wyróżnia a dodatek miki z czasem zaczął mnie coraz bardziej irytować. Żelowa konsystencja dość szybko wnikała w moją skórę, pozostawiając obiecywane wygładzenie (które po lekturze INCI nie jest niczym odkrywczym). Na pewno jest to dobra baza pod makijaż, lecz wyjątkowo kosztowna.

Aplikator na pewno jest przemyślany, dzięki niemu łatwo się dozuje pożądaną ilość. Niestety nie jesteśmy w stanie ocenić ubytku kosmetyku ze względu na formę opakowania.
Jeżeli mam ocenić to serum na bazie podobnych kosmetyków w takim przedziale, to wypada ono bardzo przeciętnie.


Age Support Cream (pełnowymiarowe opakowanie to 50ml/£42.00) w formie miniatury (dostałam ją jako gratis przy jakiś zakupach) połączyłam z Midas Touch Face Serum licząc na lepsze efekty, przedłużone oraz utrwalone działanie. Krem sam w sobie nie zachwycił mnie, nie do końca czułam się z nim komfortowo (w wersji na dzień brakowało mi należytego nawilżenia, a w wersji na noc efektu odżywczego, ochronnego). Serum dało mu drugą szansę i na odwrót. W takim zestawieniu kosmetyki zadziałały poprawnie, czyli na tyle, bym mogła poznać oba produkty od dobrej strony (szkoda tylko, że to nadal zbyt mało ;))


INCI: Aqua (Water), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Dicaprylyl Carbonate, Glycerin, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Hexyldecanol, Hexyldecyl Laurate , Alcohol Denat., Cetearyl Alcohol, Pentaerythrityl Distearate, Albizia Julibrissin Bark Extract, Sodium Polyacrylate, Ethylhexyl Palmitate, Phenoxyethanol, Tocopherol, Hydroxypropyl Methylcellulose, Sodium Lauryl Glucose Carboxylate, Pullulan, Lauryl Glucoside, Pelargonium Graveolens Oil, Xanthan Gum, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Ethylhexylglycerin, Cymbopogon Martini Oil, Avocado Peptides, Maltodextrin, Lavandula Hybrida Oil, Porphyridium Cruentum Extract, Silica Dimethyl Silylate, Leontopodium Alpinum Meristem Cell Culture, Pelvetia Canaliculata Extract, Anthemis Nobilis Flower Oil, Butylene Glycol, Sorbic Acid, Caprylyl Glycol, Mentha Arvensis Herb Oil, Sodium Hyaluronate, Vanillin, Hexylene Glycol, Rosa Damascena Flower Oil, Limonene, Geraniol, Linalool, Citronellol, Citral, Farnesol

Patrząc na obietnice zawarte w opisie kremu " So much more than ‘just’ a daily moisturiser, Emma Hardie’s Age Support Treatment Cream strengthens and fortifies the fabric of your skin, to help prevent ‘sagging’ and keep your face firm, supple and glowing with health." nie do końca się z nimi zgodzę, natomiast łącząc w/w serum oraz krem w pełni podpiszę się pod dalszą częścią " Ultra-hydrating, this helps keep skin beautifully dewy, and possesses anti-inflammatory, redness-reducing and collagen-boosting properties – to refine your skin texture and leave your face feeling cool, calm and collected."

Szkoda, że do tego efektu ukojenia, ujędrnienia (zdecydowanie poprawiła się gęstość mojej skóry) zmniejszenia zaczerwienień potrzebuję aż dwóch produktów. Krem stosowany samodzielnie nie przyniósł tylu korzyści.
Niewątpliwym atutem są walory zapachowe, oba produkty posiadają przyjemny zapach - jednak dla mnie walory estetyczne oraz zapachowe schodzą na bok, ponieważ przede wszystkim liczy się działanie, które nie zaistniało na oczekiwanym poziomie ;)

Rozważam poznać jeszcze krem pod oczy i trochę kusi mnie maska, ale na razie marka schodzi na dalszy plan, ponieważ na tle takich doświadczeń coraz bardziej się upewniam jak wiele jest sztucznego szumu wokół marki bądź pojawia się jeden sztandarowy produkt i reszta oferty kręci się wokół niego. Nie lubię inwestować w marketingową otoczkę.

Tyle w temacie moich doświadczeń z ofertą Emma Hardie, a jakie są wasze?


Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...