Tik tak, kosmetyki Lirene czekają na WAS :)



Do zgarnięcia dwa zestawy kosmetyków Lirene
wszystkie szczegóły w tym poście KLIK!

Zapraszam :)

Najlepsza! CHANEL Precision Demaquillant Yeux Intense Solution Biphase Douce, Gentle Biphase Eye Makeup Remover






Demakijaż oczu rządzi się u mnie swoimi prawami. Preferuję płyny dwufazowe, które dają mi o wiele większą swobodę i szybkość działania niż płyny micelarne, zwłaszcza kiedy sięgam po kosmetyki wodoodporne takie jak cienie, eyeliner, tusz.
Płyny micelarne są dobre, ale do usuwania makijażu z twarzy, nie oczu w moim przypadku i nawet mój faworyt, micel z Vichy nie daje rady przy bardziej skomplikowanym makijażu oczu. Po więc mam się męczyć?

Liczy się skuteczność oraz delikatna formuła, która nie ma prawa podrażniać wrażliwych oczu. Nie może szczypać i ma być wydajny. Niby niewiele a jednak poszukiwania idealnego kosmetyku do demakijażu oczu od dawna spędzały mi sen z powiek ;) Wypróbowałam wiele, w różnych przedziałach cenowych. W pewnych kwestiach nie lubię oszczędzać. 




Moim faworytem przez długi czas była dwufaza Garniera, Yves Rocher i myślę, że kiedy będę musiała to wrócę do nich, bo to moje pewniaki. Jednak udało mi się znaleźć ideał :D 

CHANEL Demaquillant Yeux Intense posiada wszystkie wymagane atuty:

-      Idealna dla wrażliwych oczu
-      Delikatna
-      Skuteczna, daje sobie radę z każdym produktem.
-      Nie jest tłusta, nie zostawia efektu zamglonego oka
-      Delikatnie nawilża okolice oczu. Myślę, że to ma znaczenie dla osób takich jak ja, które muszą dbać o regularne nawilżanie tej strefy.
-      Zostawia uczucie świeżości
-      Wydajna

Wygodne opakowanie ze sztucznego tworzywa pozwala na kontrolę zużywanej ilości. Oryginalne zabezpieczenie chroni produkt przed ingerencją z zewnątrz. A całość dostajemy w kartoniku i ulotkę. Pojemność 100ml za ok.21 funtów


Polecam przede wszystkim osobom, które szukają delikatnego ale skutecznego preparatu do demakijażu oczu. Dla mnie ten płyn stał się objawieniem i choć cena nie należy do niskich, to stawiam komfort oraz działanie na pierwszym miejscu. 

Jakie są Wasze ulubione preparaty do demakijażu oczu? :)

Pozdrawiam :)

W akcji: Dr. Schrammek Blemish Balm Perfect Beauty Fluid # Beige


O kremach BB wiemy sporo, poszczególne firmy raczą nas różnymi odmianami, klonami itd. Warto za to dokształcić się :) Nie wiem jak Wy, ale ja nie penetrowałam jakoś wnikliwie tej działki. Przyjęłam do wiadomości, że krem BB jest, zaliczyłam trochę testów po czym znalazłam ideał w postaci Lioele Dollish Veil Vita #1 Gorgeous Purple i koniec. Potem dostałam od znajomej próbki - Dr. Schrammek. To była dla mnie nowość, zaczęłam trochę szperać i przekonałam się, że byłam ignorantką w tej kwestii. Blemish Balm na rynku występuje od 1967 roku i wszystko zaczęło się w Niemczech. Pięknie to przedstawiła Maus zwana Sroczką KLIK! Zachęcam do lektury, ponieważ nie chcę powielać tekstu a skupię się na samym produkcie, który towarzyszył mi przez wiosnę i lato aż do jesieni. Niestety nie zaprezentuję Wam składu INCI, ponieważ produktu już nie mam i nie mogę znaleźć zdjęć :(
Mały "apdejt" zdjęcia "się znalazły" :)))



Blemish Balm Perfect Beauty Fluid występuje w trzech kolorach: Ivory, Beige, Peach. Mój kolor to Beige i o ile na lato wydawał się idealny, to im częściej po niego sięgałam widziałam, że Ivory byłby dużo bardziej trafiony.



Opakowanie to funkcjonalna tubka ze sztucznego tworzywa z praktycznym aplikatorem. Konsystencja zaskoczyła mnie na plus, płynna. Tak jak widać na zdjęciach jest ona lekka o niezłym stopniu krycia.

Poj. 40 ml cena ok. 200 zł

Śmiało mogę powiedzieć, że ma dobre właściwości nawilżające i korygujące, łatwo nim budować stopień krycia. Niestety przy posiadanym kolorze dokładanie kolejnej warstwy było niemożliwe, kolor zaczynał się odznaczać na skórze a jedna warstwa tak jak widać poniżej wyrównuje koloryt skóry, wygładza.


Poniższy efekt to połączenie: Blemish Balm Perfect Beauty Fluid# Beige, bazy bronzującej Chanel i pudru Lumene Matte Harmony nr 3. Nie ma korektora :)


Poniżej zobaczycie jak prezentuje się całość po kilku godzinach. Warto dodać, że wtedy było naprawdę gorąco i jak na tego typu produkt na mojej cerze nie wygląda źle, aczkolwiek do ideału brakuje.


Zbliżenie na oczy :) To jeden z moich ulubionych eyelinerów Mesmerize z MAD Minerals.



Użyte kosmetyki :)



W ogólnym podsumowaniu jest to ciekawy produkt zasługujący na uwagę, lecz jeżeli zbierzemy wszystkie cechy razem, nie przekonuje mnie do powrotu. Na dodatek w tej cenie mogę kupić swój ulubiony podkład, czy krem tonujący.

W kremach BB, a przynajmniej z dużą częścią w tym także ulubionym Lioele mam jeden problem. O ile w dziennym świetle jest OK, to już przy sztucznym wyglądam mało ciekawie. Sztuczne światło wydobywa wtedy na mojej skórze wszystko to, co mało korzystne. Blemish Balm Perfect Beauty Fluid dużo lepiej się zachowywał w tym względzie. Mimo wszystko pozostanę przy klasycznych kremach tonujących oraz podkładach.

Pierwszy zachwyt i efekt WOW minął, oceniając z perspektywy czasu wiem, ze to była udana przygoda. Jednorazowa :)

Jest to druga recenzja w takim stylu (pierwsza była podkładu i korektora z Kat Von D) i mam pytanie, czy zachować podobny schemat w dalszych postach, czy może lepiej zmienić? Blog trochę ogranicza, a chciałabym móc lepiej prezentować omawiane kosmetyki do makijażu.

Czy ktoś z Was miał do czynienia z ofertą Dr. Schrammek? A jeżeli nie, to jakie są Wasze ulubione kremy BB lub kremy tonujące?

Pozdrawiam :)

Nowości ostatnich tygodni, czyli podsumowanie zakupów :)




Postanowiłam zebrać w całość zakupy z ostatnich tygodni i odkryć mały rąbek tajemnicy :))) Pomimo, że staram się trzymać listy i tak zdarzają się ponadprogramowe szaleństwa i nie każde jest udane jak np. palety Glazel, o których pisałam TUTAJ. Na ten temat pojawi się obszerny post. Żałuję tego zakupu, po prostu. Z 30 cieni jest raptem tylko kilka, które faktycznie robią wrażenie i do czegoś się nadają. Mogłam od razu kupić wkłady z MAC’a... Mam nauczkę, a tymczasem MAC’owe zakupy zostały przesunięte w czasie. 

Nowość z MF w postaci tuszu także nie należy do szczególnie udanych zakupów, Excess Volume Extreme Impact Mascara, to przeciętny produkt dla moich rzęs. Trochę przekombinowana propozycja. Kupiona kredka z Excess Intensity w kolorze zimnego brązu jest o wiele lepsza :) Pokażę ja przy sprzyjającej okazji.


Eyeliner w pisaku z Collection (2000) w pięknym kolorze Purple pokazał, że powinnam trzymać się z daleka od sięgania po inne produkty niż korektor. Skubaniec barwi skórę i nieważne, czy skóra zostanie „zagruntowana” czy też nie...



Nie pokazałam jedynie zasobów z Zoevy, ale Zoeva Cat Eye Pen Blackest Black miał swoją premierę w tym poście KLIK! Czekam na marcowe nowości, wtedy też pokażę pozostałe rzeczy. W tym kupiłam także lusterko, które jest fantastyczne. Przede wszystkim rozwiązuje problem podczas wszelkich mobilnych okazji. Niby nic takiego, a jednak :)

Przechodząc do sedna :) zapraszam na małą prezentację.

Lush, słodkie szaleństwo i uzupełnienie zasobów. Obowiązkowa pozycja, dla mnie :)


MAC’owa czwórka cieni i do tego kasetka. To dobry wstęp do uzupełnienia braków w postaci ukochanych fioletów. Miało stać się planem na luty, ale z racji udziału w zabawie odkładam na potem. 
Jedyny produkt z NARS’a który zrobił na mnie piorunujące wrażenie :)




NARS Transulcent Crystal Light Reflecting Setting Powder szybko okazał się dla mnie pudrem doskonałym, sprawił że ulubione proszki poszły w odstawkę. Miałam w planach zakup wersji prasowanej, po czym wybrałam kolejne sypkie pudło. Będzie na zapas :D To jest właśnie mój moment zakupu +1, jeżeli coś zdaje egzamin.


Jo Malone, tutaj jest cały zestaw i całkiem niedawno pisałam o Red Roses oraz moim podejściu do marki KLIK! Na pewno jeszcze nie raz przeczytacie u mnie o tej marce, ponieważ chcę zaprezentować posiadane zasoby.


Długo kręciłam się wokół wiosennych nowości, ale jakoś specjalnie nic nie wzbudziło mojego zainteresowania. Poszłam za to za głosem rozsądku :) Kupiłam to, co już miałam na liście. 

Powrót do klasyki w postaci Lancome Hypnose Doll Eyes. Kiedyś dałam sobie pomalować nią rzęsy, a bardzo nie lubię kiedy robi to ktoś inny. Jednak przekonałam się, że mam rzęsy :D Zrobiłam zdjęcia i zachowałam na wszelki wypadek. I to jest właśnie ten wypadek :) Szaleję za tym tuszem.


Zapas pudru NARS :D


Na mojej drodze stanął set Hypnose Doll Eyes w bardzo korzystnej cenie, nie mogłam nie wziąć.



Mam teraz zapas tuszu na kilka miesięcy i trzymam się z daleka od nowości. W końcu moje rzęsy są usatysfakcjonowane w pełni :D




Giorgio Armani Eyes To Kill. Tyle się naczytałam, naoglądałam i nadumałam ale niestety pośród kolorów za wiele nie ma nic “mojego”. Wybór padł na bezpieczny fiolet. Jest cudny!


Urban Decay Revolution Lipstik w kolorze Rapture. Nie lubię UD, po prostu. Mam co prawda paletę Naked 2 i korzystam z niej sporadycznie. Ona właśnie jest zachcianką :) ale pomadkę zarekomendowała mi Truskawkowy Makeup. Pofrunęłam na anglojęzyczne blogi i.... o rany! Kolory, jakość, nasycenie. Wiedziałam, że muszę mieć.  
Wybrałam bezpieczny kolor, w stylu mauve. Jest przepiękny a sama pomadka cud, miód i orzeszki :))) Opakowanie stylowe, zwraca uwagę a jakość pomadki jest niesamowita! Będą kolejne zakupy bo znalazłam pomadkę idealną, jest kolor, trwałość a przede wszystkim pielęgnacja.

Soap & Glory A Great Kisser sprawił, że wszystkie inne domowe mazidła poszły w kąt. Dlaczego? Pisałam o tym TUTAJ i kupiłam wszystkie dostępne warianty :D


Lime Crime Helper, to ukoronowanie moich poszukiwań bazy idealnej dla mocno przetłuszczających się powiek. Ideał, nie chcę już nic więcej :) Teraz mój ranking wygląda tak: Lime Crime, Mary Kay, Pixie Epoxy, Lumene przy czym Pixie Epoxy nie jest typową bazą, ale... nie mogło jej zabraknąć w tym zestawieniu.


Garnier, słynna odsłona płynu micelarnego. No cóż, szału nie ma. Nie mogłam wytrzymać i poszedł od razu na półkę. Jest to mój ostatni zakup drogeryjnego micela. Nie wiem jak ja zużyję tę butlę....


Rimmel Scandaleyes eyeshadow Rich Russet. Tyle dobrych opinii i faktycznie jest MOC :) Szkoda, że mały wybór kolorów...


TRESemme Heat Defence Styling Spray, firmę lubię a tego typu produkt zawsze jest mile widziany. Jestem zadowolona, dobry zakup.


Igruszka, spontaniczne szaleństwo. Miałam kupić tylko rozświetlacz z ArtDeco, ale wpadło kilka innych rzeczy :)))




Rewelacyjny eyeliner MakeUp Atelier Paris Ultra Liner, wodoodporny


Magnetyczna kasetka. Już dawno miałam kupić ten wariant, bo mam dwa róże i ciągle problem z przechowywaniem. Problem rozwiązany a przy okazji zawsze przyda się na coś innego.


Do tego odżywka do rzęs i krem pod oczy w gratisie. Kilka osób dostało go w ramach HexxBox’a. Ciekawa jestem Naszych opinii :)


Boots, szybkie zakupy. Wybrałam nowy wariant z S&G, kredkę Excess Intensity Brown i Vaseline Spray & Go, przy czym ta ostatnia pozycja nie jest niczym co mnie powaliło na kolana.... Sięgam po depilacji i stoi w kuchni zamiast kremu do rąk, do szybkiego użycia może być. Powrotu nie będzie.




Na koniec uzupełniające produkty, czyli mój ulubiony podkład Guerlain Light Diffusing Fluid Foundation - Moisture Infusion Parure de Lumiere 02 Beige Clair oraz DIOR DiorShow Maximizer - Active plumping Lash Primer.


I to wszystko :) Teraz przede mną 40 dni bez zakupów kosmetycznych I planowanie/dopieszczanie listy zakupowo-zachciankowej :)


Jakie nowości zagościły u Was? Jakiś produkt zachwycił na tyle, że stał się ulubieńcem absolutnym?

Pozdrawiam :)